W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili, gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”. Mk 1, 9-11
Na początku podzielę się momentem, w którym Pan dotknął mojego serca… Podczas rekolekcji ignacjańskich przeżywałem właśnie medytację chrztu Jezusa… Próbowałem wyobrazić sobie, jak Jan Chrzciciel zanurza Jezusa w Jordanie… Oczyma wyobraźni stanąłem sobie z dala i obserwowałem całą sytuację… W pewnym momencie mówię do siebie… Panie, dlaczego Ty wchodzisz do tej rzeki?… Przecież Ty nie masz żadnego grzechu… Dlaczego pragniesz tego chrztu?… Jezus nagle spojrzał na mnie z Jordanu … Przeszył moje myśli… i powiedział:
-zanurzam się w Twoich grzechach…
– jak to w moich?…
– tak w Twoich…
Zamilkłem… a Jezus wyszedł z rzeki… szedł w moim kierunku i powtarzał: tak, w Twoich grzechach… Doszedł do mnie położył rękę na sercu i już nie musiał mówić nic… Zrób sobie pauzę na ten link 😉 (https://www.youtube.com/watch?v=DKr2TRhbTPg)
Dziękuję dzisiaj Bogu za łaskę chrztu świętego…
Dziękuję za moich rodziców, którzy przyprowadzili mnie do świątyni i prosili o łaskę wiary dla mnie…
Dziękuję za moich rodziców chrzestnych, którzy wspierali mnie zawsze modlitwą, radą i konkretnym darem…
Dziękuję za wszystkich, którzy przyczynili się do rozwoju mojej wiary. Począwszy od księży, babć, dziadków, przyjaciół, znajomym i tej jednej osobie, poprzez którą Bóg dotarł do mojego serca…
Dziękuję Panie za to, że mnie umiłowałeś i jesteś ze mną w każdej chwili mojego życia…
Upewnia mnie w tym dzisiaj także święty Piotr mówiący:
Przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła, dlatego że Bóg był z Nim. Dz 10, 38
I trochę umocnienia w wierze od Arki Noego… 🙂