W imię Prawdy! C. D. 472

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w Katechizmie Rzymskim wydanym z rozkazu św. Piusa V:

,, 2.Zkądże człowiek tę wiarę ma?

A gdy wiara pojmowana bywa z słuchania, więc jawna rzecz jest: iż potrzebna zawsze była ku dostąpieniu żywota wiecznego wierna praca Nauczyciela prawego, także i urząd jego. Albowiem napisano: jakoż bez kaznodziei usłyszą? a jako ci kazać będą, jeżeli posłani nie będą?

I przeto od początku świata nigdy miłościwy Pan Swoich nie opuścił, ale rozmaicie i wielą sposobów mówił Qjcom przeze Proroki, a prawą i onym czasom przystojną drogę im do żywota wiecznego pokazywał.

3. Chrystus przyszedł na ten świat, aby uczył wiary, którą później apostołowie i ich następcy rozszerzyli.

A ponieważ przepowiedzieć raczył, że ku oświeceniu poganów miał dać Nauczyciela Sprawiedliwości, aby był zbawieniem Jego aż do kończyn ziemi: naostatek tedy przemówił do nas przez Syna swego, którego też głosem z nieba od wielmożnej chwały swojej spuszczonym rozkazał, aby wszyscy słuchali i przykazaniom Jego byli posłuszni. Potem zaś Syn Boży dał niektóre Apostoły, niektóre Proroki, Pasterze i Nauczyciele, którzyby przepowiadali naukę żywota, abyśmy się nie unosili jako dzieci, nachylając się za każdym wiatrem nauki: ale stojąc przy mocnym fundamencie wiary, abyśmy się stali domem Bożym w Duchu świętym społecznie zbudowani.

4. Jako te nauki pasterzów kościoła należy przyjmować?

Ażeby zaś Słowo Boże od kościelnych Sług przepowiadane, za Słowo Boże, a nie za słowo ludzkie przyjmowane było, przeto tenże Zbawiciel nasz tak wielką moc ich uczeniu przydać raczył, iż powiedział: Kto was słucha, mnie słucha; o kto wami gardzi, mną gardzi. Te zaś słowa nie o tych tylko chciał rozumieć, z którymi naówczas mówił, ale o wszystkich, którzy własnymi ich Namiestnikami będąc, urząd kaznodziejski sprawują: którym też obiecał, iż aż do skończenia świata przy nich być miał.

5. Co za potrzeba tego, aby dzisiejszych czasów Pasterze opowiadali słowo Boże, kiedy już wiara powszechnie jest jawna?

A to Słowa Bożego kazanie jako się nie godzi, aby kiedy opuszczone być miało, tak zaprawdę tych czasów z większą pracą i pobożnością starać się potrzeba, aby ludzie wierni jako pokarmem żywotnym, zdrową a nieskażoną nauką karmieni i posilani byli. Albowiem wyszli na świat fałszywi prorocy, o których sam Pan mówił: nie posyłałem proroków, a oni sami biegli, nie mówiłem do nich, a oni sami prorokowali: ażeby dusze chrześciańskie różnemi i obcemi naukami zarazili. W czem niepobożność ich, będąc wszystkiemi chytrościami szatańskiemi opatrzona, tak się daleko rozlała, iż jej granic prawie trudno dosięgnąć. A gdybyśmy się nie wspierali oną sławną Zbawiciela naszego obietnicą, który to twierdził: iż tak mocny grunt Kościołowi swemu położył, że bramy piekielne przeciw niemu nigdy przemódz nie mogą, tedybyśmy się bardzo bać musieli, aby tego czasu, ten to Kościół do końca nie upadł, będąc zewsząd taką wielkością nieprzyjaciół obtoczony, i takiemi podstępy ich kuszony i szturmowany. A iż tu sławnych krain wspominać nie będziemy, które przedtem pobożnie i mocnie trzymały prawdziwą i powszechną Wiarę od swych starszych podana, a teraz opuściwszy tę prawą drogę pobłądziły: a tem to okazać chcą, jakoby pobożność mieli zachować, iż co najdalej od nauki Ojców Świętych odstąpiły. Że to tedy opuścimy, nie jest jednak żadna tak daleka kraina, nie jest żadne tak obronne miejsce, ani się znaleść może taki kącik chrześciaństwa, o któryby się ta zaraźliwa nauka nie kusiła, żeby się weń skrycie wemknąć mogła.”

W imię Prawdy! C. D. 471

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w Katechizmie Rzymskim wydanym z rozkazu św. Piusa V:

,,Gdy więc Trydentski Sobór odszczepieństwa tamte, które naówczas Kościoła światło zaćmić kusiły się, potępił, i Katolicką prawdę, jakoby rozbiwszy błędów mgłę na jaśniejszy widok wyprowadził, gdy ciż poprzednicy nasi uważyli, że św. owo Kościoła powszechnego Zgromadzenie, tak z roztropnego naradzenia się, jako i wielkiego umiarkowania wstrzymało się od potępienia zdań niektórych, wspartych na powadze Nauczycielów Kościelnych, z wyroku więc tegoż świętego Zgromadzenia inne dzieło chcieli mieć ułożone, któreby całą naukę zawierało do ćwiczenia w tej Wiernych, a któraby od wszelkiego błędu jak najdalszą była. Tę zatem książkę pod napisem „Katechizm Rzymski“ wydrukowaną wydać kazali. Dwojakiej ztąd pochwały godni. Bo i w tę księgę naukę taką wciągnęli, która jest powszechna w Kościele, a daleka od wszelkiego niebezpieczeństwa błędu i tęż samę otwarcie mającą być podawaną ludowi najjaśniejszemi słowy wyłożyli, dopełniając w tym przykazania Chrystusa P. nakazującego Apostołom, aby to na świetle opowiadali, co On im sam w ciemnościach mówił, i co w ucho usłyszeli, żeby toż przepowiadali na dachach i przykładem Kościoła oblubienicy powodując się, krórej są owe głosy: „Oznajmij mi, kędy odpoczywasz w południe“, Gdzie bowiem nie masz południa i tak dostatecznego światła, iżby jaśnie prawda mogła być poznana, łatwo za nię wzięty być może fałsz dla podobieństwa do prawdy, który w cieniu trudno bywa od prawdy rozróżniony. Wiedzieli bowiem, iż byli przedtym i znowu być mają, którzyby do swojej paszy przynęcali żyzniejsze z niej mądrości i umiejętności obiecując pożytki, a do tych wielu by garnęło się, bo wody kradzione słodsze są, a chleb kryjomy smaczniejszy. Aby więc Kościół kiedyś uwiedziony nie błąkał się za trzodami takich towarzyszów, którzy sami są błąkający się, nie ugruntowani na pewności prawdy i zawsze się uczący, a nigdy do umiejętności nie przychodzący, dlatego to tylko, co do zbawienia najpotrzebniejsze i najwięcej pożyteczne jasno i wyraźnie wyłuszczone w Katechizmie do nauczania Chrześciańskiego ludu podali.

Atoli książkę tę z niemałą pracą i usiłowaniem ułożoną, zdaniem powszechnym stwierdzoną i z największemi pochwałami przyjętą w tych czasach nadzwyczajna nowości miłość z rąk Pasterzów wytrąciła, gdy coraz insze i insze wystawiła Katechizmy, nigdy z Rzymskim nie mogące się porównać, zkąd dwoje złego wynikło; pierwsze, iż wcale jest zniesiona owa dawna nauczania jednostajność i zjawił się niejakiś rodzaj zgorszenia słabszych umysłów, iż nie znają się być na ziemi jednego języka i jednejże mowy; drugie: iż dla odmiennych i różnych sposobów nauczania prawdy Katolickiej wznieciły się sprzeczki, a z tych przeciwności, gdy jeden wyznawa się być naśladowcą Apolla, inny Cefy, a inny Pawła; rozdwojenie umysłów i wielkie poróżnienia, nad których sprzeczek rozjątrzenie nic być nie może szkodliwszego do umniejszenia chwały Boga nic niebezpieczniejszego do utracenia pożytków, które odnosić powinni Wierni z nauki Chrześciańskiej. Przetoż, abyśmy to oboje złe od Kościoła kiedyś oddalili, tam zwrócenie zalecić przedsięwzięliśmy, zkąd jedni przez małą przezorność, inni pychą uwiedzeni, aby w Kościele uchodzili za mędrszych, od dawna lud wierny odciągali, i tenże Katechizm Rzymski Pasterzom dusz znowuż podać postanowiliśmy, aby którym sposobem dawniej utwierdzona była Katolicka Wiara i którym w nauce Kościoła, który jest twierdzą prawdy, umocnione były Wiernych umysły, tymże samym teraz i od nowych zdań, których ani zgodność, ani dawność nie popiera, jak najlepiej zabezpieczone zostały. Aby zaś łatwiejsza do nabycia ta księga stała się i od omyłek różnych druków zupełnie oczyszczoną, kazaliśmy ją w Rzymie z największą pilnością przedrukować podług tego oryginału, który Zboru Trydentskiego przez św. Piusa V poprzednika naszego był wydany, który też na pospolity język z rozkazu tegoż św. Piusa przetłómaczony i wydrukowany, w krótce znowu z woli naszej z druku wynijdzie.

Tę więc pomoc najpotrzebniejszą w tym czasie dla Chrześcian najtrudniejszym, do uniknienia sideł przewrotnych zdań, jako też do rozkrzewienia i utwierdzenia prawdziwej i zdrowej nauki, naszą starannością i pilnością podaną, aby Wierni przyjęli, do Was Wielebni Bracia należy dołożyć się. I przeto tę książkę, którą jako wzór Katolickiej Wiary i Chrześciańskiej nauki, i aby w sposobach nauczania jednostajność zachowana była, Rzymscy Biskupi Pasterzom podaną mieć chcieli, Wam Wielebni Bracia teraz najmocniej zalecamy i Was usilnie w Bogu zagrzewamy, abyście rozkazali, wszystkim staranie dusz sprawującym, do nauczania ludu Katolickiej prawdy tej używać, aby przez to i nauczania jedność, miłość i umysłów zgodność zachowała się. Do Was bowiem należy wszystkich pokoju przestrzegać, bo to jest między obowiązkami Biskupa, który na to czuwające oczy mieć powinien, aby ktoś rozrywając węzeł jedności dla własnej chluby nie czynił rozróżnień.

Żadnego jednak, albo bardzo mały pożytek przyniosą te książki, jeżeli ci, którzy je wykładać słuchaczom powinni, mniej zdatnemi będą do nauczania. Przeto bardzo wiele na tem zależy, abyście do urzędu ćwiczenia w nauce Chrześciańskiej ludu, wybierali mężów nie tylko umiejętnością w rzeczach świętych obdarzonych, ale najbardziej pokornych, i żądzą poświęcania dusz, również i miłością ich pałających. Cała bowiem nauka Chrześciańska nie na wielości słów, nie na chytrości zagadnień, nie na chuci pochwały i sławy, ale na prawdziwej i dobrowolnej pokorze zasadza się. Są albowiem, których większa umiejętność podnosi, ale od innych społeczeństwa wyłącza i im umiejętniejsi są, tém mniej na cnocie jedności znają się, których też słowo Boskie napomina: „Miejcie w sobie sól i pokój miejcie między sobą tak bowiem o sól mądrości starać się należy, ażeby przez nią i miłość bliźniego ocaloną została, i słabości drugich jakoby dla jakiejś przyprawy wybaczane były. Bo którzy od nabywania mądrości od starania się o bliźnich do niezgód obracają się, sól bez pokoju mają, nie dar cnoty, ale zadatek potępienia; i im mędrsi są, tém gorzej wykraczają, przeciw którym jest wyrok Jakóba Apostoła w owych słowach: „Lecz jeżeli zazdrość gorzką macie i spory by były w sercach waszych, nie chciejcie się chlubić i kłamcami być przeciwko prawdzie. Albowiem nie jest ta mądrość z góry zstępująca, ale ziemska, cielesna, czartowska. Bo gdzie zazdrość i spór tam niestateczność i wszelka zła sprawa, lecz która jest z góry mądrość, najprzód jest czysta, potem spokojna, skromna, łagodna do mówienia, dobrym przyznawająca, pełna miłosierdzia i owoców dobrych, nie sądząca nikogo, od zawiści daleka“.

Gdy więc w pokorze serca i umartwieniu ducha prosimy Boga, aby pilności i przezorności naszej zamiarom obfitości łaski i miłosierdzia udzielił, żeby niezgodność ludu wiernego nie mięszała, ale owszem, abyśmy w związku pokoju i miłości ducha jedno rozumieli wszyscy, jednego czcili i wysławiali Boga, Pana naszego Jezusa Chrystusa, Was Wielebni Bracia pozdrawiamy w świętem pocałowaniu i Wam wszystkim, jako też i wszystkim Wiernym Kościołów waszych Apostolskiego błogosławieństwa najuprzejmiej użyczamy.

Dan w zamku Gandulfi dnia 14. czerwca, 1761. Biskupstwa naszego roku trzeciego.” – Papież Klemens XIII

W imię Prawdy! C. D. 470

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w Katechizmie Rzymskim wydanym z rozkazu św. Piusa V:

,,Może temu każdy bezpiecznie dać wiarę, że ten Katechizm tak jest napisany, iż lepiej trudno napisany być mógł. Wszystka Chrześciańska nauka w nim się gruntownie zamyka, a prawie z gruntu wszystko się to pokazuje, co chrześciański człowiek umieć powinien, tak dalece, iż te same księgi za wielką Bibliotekę poczytać się mogą. Nie wiem bowiem, aby kiedy co tak doskonałego na świat wyszło, jak te księgi, czemu dziwować się nie trzeba, gdyż je ta Apostolska Stolica Kościół Rzymski światu podał, który nigdy nie był podległy przestępstwu kacerskiemu, do którego niewierność nigdy przystępu nie miała, a przeciw któremu bramy piekielne nigdy przemódz nie mogły; bo jest słupem prawdy, miastem obronnem, matką i mistrzem naszym. Co z jego podania mamy, to zaiste rzeczą dobrą i świętą być musi, ponieważ w tym Kościele Chrystus Pan szczera prawda, aż do skończenia świata przebywa, i zawdy go Duchem swym Świętym Duchem prawdy, Duchem mądrości i rady dobrej sprawuje.

Chociaż zaś osobliwie ten Katechizm pisano dla Plebanów, którzy ludzi innych uczyć mają, my go jednak ku pożytku wszystkim w pospolitości wydajemy i łaskawych czytelników pilnie prosimy, aby tą pracą naszą gardzić nie chcieli, ale niech jej wdzięczni będą; a czytając pilnie, mocno się trzymali tej nauki, która się w niej zamyka, jeżeli nie chcą w ciężki i szkodliwy błąd upaść. Pana Boga prosimy, aby wszystkim rozum otworzyć, a clavem Scientiae użyczyć i złe mniemanie , jeżeliby które było, z ich umysłu oddalić raczył. Poznają za pomocą Boską jasną prawdę, a ulubiwszy sobie tych ksiąg czytanie, o inne potem Katechizmy nie będą się starać. Jeżeliby się i zaś co komu przytrudniejsze zdawało, (co podobno w niektórych miejscach znajdzie się,) niech rozumić , iż tem poważnem a węzłowatem pisaniem pilność ludzką chciano pobudzić. Wszakże za wtórem albo trzeciem czytaniem wszystko się otworzy, a jeżeli teraz co przykrego będzie, to potem za łaską Bożą w słodycz się obróci. Czytajże więc ochotnie czytelniku miły, a Panu Bogu z tego daru Jego podziękuj.” – JK. Walenty Kuczborski

,,Na roli Pańskiej, przy której uprawieniu Opatrzność Boska najwyższą nam straż oddała, żadna rzecz tak czułego dozoru i nieustającego starania po nas nie wyciąga, jak rzuconego dobrego ziarna, to jest Katolickiej nauki od Jezusa Chrystusa i Apostołów wziętej, a nam podanej strzeżenie, aby na polu dla zleniałego próżnowania i ociężałej gnuśności opuszczonem, w czasie snu robotników nieprzyjaciel narodu ludzkiego nie posiał kąkolu, zkądby poszło, iż w dzień żniwa, zamiast zbioru do gumien, znalazłoby się, coby raczej na ogień wrzucić należało. Do tegoć to czuwania nad podaną raz Świętym Wiarą, gorąco nas zachęca Paweł święty, który pisze Tymoteuszowi, by strzegł dobrego składu, iż mają nastać czasy powstania w Kościele Bożym złych ludzi i zwodzicielów, których zdradliwy ów kusiciel używszy za instrument, błędami takiemi nieostrożne umysły usiłowałby zarazić, któreby się prawdzie ewangelicznej sprzeciwiały. Jakoż gdyby, co się często trafia w Kościele Bożym powstały jakowe skażone zdania, które aczby były nawzajem się zbijające, w tym zgodne, aby Wiary Katolickiej czystość jakożkolwiek naruszyły; byłoby zaiste rzeczą wielce trudną w pośród obydwóch nieprzyjaciół z tą ostrożnością ważyć nasze mowy, ażeby przed żadnym z nich nie uciekając, daliśmy poznać, iżeśmy obydwóch uniknęli i obydwóch porazili. Bo w rzeczy samej przytrafia się, że fałsz czartowski jakimś prawdy podobieństwem w ustrojonych pokrywa się kłamstwach, a gdy moc nauki przydatkiem najkrótszym albo odmianą osłania się, wyznanie toż, które pomagało do zbawienia, chytrem przeciągnieniem dąży do śmierci.

Od tych więc śliskich i ciasnych ścieszek, na których stawać lub na te wchodzić bez upadku trudno, odwracać potrzeba Prawowiernych, a osobliwie tych, którzy są mniej ćwiczonego i prostszego dowcipu, ani należy prowadzić trzody do pastwisk przez miejsca niedostępne, ani im przekładać mniemań szczególnych niektórych acz Katolickich doktorów, ale najpewniejsza Katolickiej prawdy cecha okazywana i wykładana być im powinna, to jest: Nauki powszechność, dawność i jedność. Oprócz tego, gdy lud nie może wnijść na górę, na którą chwała Pańska zstąpiła, a przechodząc granice światła błądzić zaczyna nauczyciele powinni mu pewne kresy oznaczyć naokoło, ażeby się nad rzeczy do zbawienia potrzebne lub wielce pożyteczne w nauczaniu nie rozwodzili, aby Wierni powodowali się słowu Apostolskiemu, iżby nie więcej rozumieli, niż potrzeba, ale aby rozumieli wedle mierności.

To dobrze porozumiawszy Rzymscy Biskupi, poprzednicy nasi, całej usilności dołożyli do tego, iżby nietylko jadem napuszczone płody krzewiących się błędów wyklęcia mieczem przecięli, ale też, aby odcięli wzrastające jakieżkolwiek zdania, które albo wamaganiem „się w ludzie Chrześciańskim, przeszkadzałyby mu do obfitszego pożytkowania z Wiary, albo szkodziłyby umysłowi Wiernych zbliżaniem ich do błędu.”

W imię Prawdy! C. D. 469

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w Katechizmie Rzymskim wydanym z rozkazu św. Piusa V:

,,Było wprawdzie przedtem wiele sprośnych a haniebnych błędów i kacerstw, jako się to z hisioryi starych i nowych okazuje, jednak nigdy tak wielkiego zamięszania i wzruszenia około Wiary nie było, jakie za naszych wieków nietylko słyszymy, ale na oko w naszej Polsce widzimy, które się im dalej, tym więcej przez ludzi swawolnych mnoży, z okoliczności częścią domowych, częścią wojennych, któremi ta sławna Korona jest zatrudniona; lecz bodaj ich to zamięszanie Wiary i wzgardzenie chwały Bożej nie przyczyniało, które się bardzo zagęściło. Trzeba się obawiać, aby ludzie nakoniec porzuciwszy Wiarę Chrześciańską, Machometskich i Tureckich zabobonów nie chwycili się, albo nie zgoła o Wierze i Bogu wiedzieć nie chcieli. Do czego się prawie droga ściele, nietylko przez tych, którzy Synowi Bożemu Jezusowi Chrystusowi i Duchowi św. Bóstwo haniebnie odejmują, ale i przez onych, którzy acz Syna Bożego i Ducha św. z Bogiem Ojcem jednym i jednoistnym Bogiem być wyznają, jednak mu władzy Boskiej uchylają, porządek przez samego Syna Bożego i przez Apostołów Jego Duchem Świętym ustanowiony, a przez kilkanaście set lat po całem Chrześciaństwie w jednej mierze zachowany niszcząc, naukę częścią słownie, częścią na piśmie podaną szpecąc i strofując; wykład i rozumienie Słowa Bożego, albo sobie samym przywłaszczając, albo (jak pospolicie mówią) na szrót puszczając, jedność Kościoła świętego. oblubienicy jego targając, władzę jego wzruszające i prawie do gruntu burząc. Zkąd takowa śmiałość i krnąbrność w ludziach urosła, iż każdy sobie według zdania swego pismo św. wykłada i Wiarę tworzy, nic nie dbając nietylko na wykłady Ojców śś. a Przełożonych Kościoła św., zwyczaje starożytne i porządne Zbory albo Koncylia Duchem św. sprawowane, ale ani na zdanie swego Lutra, Melanchtona, Kalwina, Serweta, albo Gentilisa i kogośkolwiek innego; mówiąc a prawdziwie, iż oni ludźmi byli. Gdy ich zaś kto pismem przezwycięża, odważają się mówić: nie chcę ja tak, nie przyjmuję ja tego. Co nie zkąd inąd pochodzi, tylko, iż nie wierzą, aby Chrystus Pan Bogiem był, albo, iż wstąpiwszy do nieba, nic o nas na świecie nie dba, ani rządzi Kościół swój jak obiecał przez Ducha św. i przez namiestników swoich Apostołów, tudzież przez potomków ich Biskupów. Przeto błąd z błędu rośnie, którym tak się ludzie zatrwożyli, że nie wiedzą gdzie się udać, kogo słuchać mają, a tak wielu ich uwikłanych błędem na wieczne potępienie idzie, z wielkiem szatańskiem i członków jego kochaniem.

Aby więc moc okrutna szatańska mogła być kiedy zatrzymana i ratowani Chrześcianie, zatem starali się o to, według swój powinności Przełożeni Kościoła Bożego, od dawnego już czasu, bo więcej niż od dwudziestu lat, począwszy od Pawła III. Papieża dobrej pamięci, aby wolne Koncylium było złożone, na któremby tych wiar różnice koniec swój wzięły i ludzie więcej zwodzeni nie byli. Lecz szatan w rzeczy swej nie spał i trudności wielkie czynił, niechce, aby do tego końca kiedy przyjść miało. A po zejściu z świata Pawła III. tęż samę rzecz przedsię potomkowie jego brali, i pilne w tej mierze acz mało pożyteczne staranie czynili, aż przyszło do czasu Piusa IV., który za wszystkich Chrześciańskich Panów zdaniem, wolne Koncylium i na wolnem miejscu złożył, na które też wszystkich Przełożonych kościelnych, cesarza nadto, królów, książąt i wolne miasta wezwał. Wysłał mianowicie do Niemców swych posłów, którzy byli u książąt, miast, żądając tego, aby swych posłów, swych nauczycielów i szkół swych uczonych ludzi na Koncylium posłali. Dawał bezpieczność, jaką sobie kto życzył; lecz woleli o swej nauce w kącie i postronnie, niżeli jawnie przed całym światem, wspołem rozmawiać się, ani się tam żaden ukazał. Jednak oni, którym najwięcej Koncylium było potrzeba, przyjechać tam nie chcieli; wszakże wszyscy Chrześciańscy Panowie swoich posłów tam mieli, a osobliwie nasz pan Król J. M., który daj Panie Boże, aby nam długo a szczęśliwie jako ojciec dziatkom swym panował, miejsce swoje zacną księdza Walentego Herborta Przemyskiego Biskupa osobą, zasiadał; gdzie tak się ten zacny Biskup sprawował, że i Król J. M. i my wszyscy Polacy odnieśliśmy z niego wielką pociechę i sławę. Postanowiwszy więc ono ś. Koncylium i inne rzeczy nauce i życiu Chrześciańskiemu potrzebne, zdało się wszystkim, aby Ojca św. użyli prośbami, żeby on po dokonaniu zjazdu tego, ludzi mądrych i bogobojnych na to wysadził, którzyby zebrali w jedne księgi co potrzebniejszą naukę około Wiary i sprawy Zakonu Chrześciańskiego, tę zwłaszcza, której trzymając się Plebani i Kaznodzieje, mogliby prosty, i pospolity lud według potrzeby uczyć, wątpliwości w krótkości ułatwiać, a błędy za naszych wieków wszczęte albo znowione zniszczyć, i burzyć i z umysłów ludzkich wybijać, co Łacinnicy od Greków pożyczywszy słowa, Katechizmem zowią. A chociaż takowych dzieł jest wiele przez statecznych i bogobojnych nauczycielów popisanych, ale iż są niektóre z nich przez kacerzów sfałszowane; żeby się tedy nikt nie omylił, a trucizny zamiast lekarstwa nie wziął, i o pewności nauki nie wątpił, spisany jest w Rzymie łacińskim językiem ten to Katechizm z woli i z rozkazu niniejszego Papieża Piusa V., który z przejrzenia Bożego i za wielką swą cnotą z niemałym Kościoła Chrześciańskiego pożytkiem teraz na Stolicy Apostolskiej siedzi. Tenże potem dobrze wiadomy będąc wielkiej nauki pobożności J. M. Księdza Stanisława Hozyusza, Kardynała i Biskupa Warmińskiego (ponieważ go najprzód na tymże Koncylium w zacnych posługach używał i Prezydentem tego Zebrania uczynił, za którego godnością i wziętem u wszystkich narodów pisaniem, Polska nasza prawie przejrzała i ludziom całego świata znajomą być poczęła, i jakoby głowę swą między ludźmi obcemi podniosła) temu tedy Kardynałowi ten Katechizm polecił, pisząc: aby starannie uczynił przełożenia go jak najprędzej na polski język, którą pracę mnie on zlecił. Mogli się godniejsi znaleźć do tej usługi, ponieważ ja swój niedostatek znam, lecz i dla posłuszeństwa, które tak zacnej osobie powinienem, tudzież dla folgi pospolitego pożytku tegom się podjął i w polski język, tak właśnie, ile być mogło najbardziej przeniosłem, aby z nami językiem naszym mówił.”

W imię Prawdy! C. D. 468

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Bracia! Oto po raz trzeci zamierzam do was przybyć, a nie będę was obciążał. Nie szukam bowiem tego, co wasze, ale was samych. Nie dzieci rodzicom winny gromadzić majętności, lecz rodzice dzieciom. Ja zaś bardzo chętnie poniosę wydatki i nawet siebie samego wydam za dusze wasze. Czyż więc, coraz bardziej was miłując, mniej będę miłowany?
Zresztą niech będzie i tak: nie byłem dla was ciężarem, ale będąc przebiegłym, zdobyłem was podstępem. Czy może oszukałem was przez kogoś spośród tych, których do was posłałem? Prosiłem Tytusa i wysłałem z nim brata. Czy Tytus was oszukał? Czyż nie postępowaliśmy w tym samym duchu? Czy nie tymi samymi śladami?
Od dawna już sądzicie, że się przed wami usprawiedliwiamy. W obliczu Boga w Chrystusie mówimy, a wszystko, najmilsi, ku zbudowaniu waszemu. Obawiam się, że gdy przyjdę, znajdę was nie takimi, jakimi pragnąłbym was znaleźć, a i dla was okażę się takim, jakiego sobie nie życzycie. Żeby przypadkiem nie było wśród was sporów, zazdrości, gniewu, niewłaściwego współzawodnictwa, obmów, szemrania, wynoszenia się, kłótni. Oby mnie ponownie nie upokorzył wobec was Bóg mój, tak iżbym musiał opłakiwać wielu spośród tych, którzy popełniali przedtem grzechy i wcale się nie nawrócili z nieczystości, rozpusty i rozwiązłości, której się dopuścili.
Oto teraz po raz trzeci wyruszam do was. Na ustach dwu albo trzech świadków zawiśnie cała sprawa. Zapowiedziałem to już i teraz zapowiadam – jako obecny za drugim razem, a nieobecny teraz – tym, którzy już przedtem grzeszyli, i wszystkim innym, że gdy znów przyjdę, nie będę oszczędzał nikogo. Usiłujecie bowiem doświadczać Chrystusa, który przeze mnie przemawia, a nie jest słaby wobec was, lecz ukazuje w was moc swoją. Chociaż bowiem został ukrzyżowany wskutek słabości, to jednak żyje dzięki mocy Bożej. I my także niemocni jesteśmy w Nim, ale żyć będziemy z Nim przez moc Bożą względem was.
Siebie samych badajcie, czy trwacie w wierze; siebie samych doświadczajcie! Czyż nie wiecie o samych sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście odrzuceni. Mam zaś nadzieję, iż uznacie, że my nie jesteśmy odrzuceni. Prosimy przeto Boga, abyście nie czynili nic złego. Nie o to chodzi, byśmy się sami okazali wypróbowani, lecz byście wy czynili, co dobre, a my, żebyśmy byli jakby odrzuceni. Nie możemy niczego dokonać przeciwko prawdzie, lecz wszystko dla prawdy. Cieszymy się bowiem, gdy my słabi jesteśmy, wy zaś – mocni, i modlimy się o wasze udoskonalenie. Dlatego też jako nieobecny tak piszę, abym jako obecny wśród was nie musiał postępować surowiej – według władzy, którą Pan mi dał ku zbudowaniu, a nie ku zgubie waszej.
Zresztą, bracia, radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, jedno myślcie, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami. Pozdrówcie się nawzajem świętym pocałunkiem. Pozdrawiają was wszyscy święci.
Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi”. 2 Kor 12, 14 – 13, 13

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w Katechizmie Rzymskim wydanym z rozkazu św. Piusa V:

,,Przyszliśmy na te nieszczęśliwe, a podobno już ostateczne czasy, w których i miłość w ludziach gaśnie, i Wiara ustaje, i nieprawość im dalej, tem bardziej rozszerza się, tak dalece, iż ludzie niby w odmencie chodzą, nie wiedząc co czynić i której nauki trzymaćby się mieli. Narodziło się wiele rozmaitych a sobie przeciwnych i sprośnych błędów; namnożyło się dosyć kacerzów, z których każdy swą naukę pismem i słowem Bożym zdobi i tak wielka jest ich już liczba, że ich trudno policzyć. Począwszy bowiem od Lutra, który tego kąkolu nasiał, aż do tego czasu codzień większe błędy rosną i więcej kacerzów przybywa. Począł on dach starego domu łamać (jak o nim Trideiste piszą) gdy cały porządek Kościelny popsuł, posłuszeństwo zniszczył, Wiarę świętą wykorzenił, życie ludzkie rozpuścił i swawoli namnożył. Nastali po nim Sakramentarze, jego uczniowie, którzy coś dalej jeszcze poszli i ściany walić poczęli, Chrystusowi bowiem i Synowi Bożemu prawdzie wiecznej kłamstwo zadają, twierdząc upornie, że to nieprawda co mówić raczył: ,,To jest Ciało moje; to jest Krew moja.” Haniebne to kacerstwo, nad które wszeteczniejszego nie być nie może, nie dla czego innego szatan wywiódł, tylko dla błuźnienia prawdy Bożej i morderstwa Chrześcian. Urośli potem Nowochrzczeńcy, Pikarci, znowu Szwenkfeldiani i inne szkodliwe sekty. W naszej zaś miłej Polsce niedawno Trideiste wylęgli się, którzy grunt tego domu burząc, (jak sami się chlubią) Chrystusa Pana Syna Bożego za prawego i wiecznego Boga mieć nie chcą; tak dalece, iż ludzie swawolnie i bezpiecznie mówią: Nie jest Bogiem Chrystus Pan, nie jest od wieku, nie jest Bogu Ojcu równy, ani jednej z nim istności.”