W imię Prawdy! C. D. 330

23 maja 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii godzin:

,,Chrystus jest kapłanem, ale kapłanem dla nas, a nie dla siebie, ponieważ w imieniu całego rodzaju ludzkiego zanosi Ojcu Przedwiecznemu prośby i wyrazy czci religijnej; On jest żertwą ofiarną, ale dla nas, ponieważ w miejsce człowieka obarczonego grzechami stawia siebie samego. Już słowa Apostoła: „To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie”, domagają się od wszystkich chrześcijan, by w ten sposób wzbudzali w sobie – na ile ludzkie możliwości pozwalają – te uczucia, którymi ogarnięta była dusza Boskiego Odkupiciela, gdy składał ofiarę z siebie samego; w każdym razie niech wzbudzają pokorne poddanie umysłu i Najwyższemu Majestatowi Bożemu składają uwielbienie, cześć, chwałę i dziękczynienie.
Oprócz tego słowa te domagają się od nich, by przybierali w jakiś sposób postawę żertwy ofiarnej, by zapierali się samych siebie ze względu na przykazania Ewangelii, by z własnej woli i ochoczo podejmowali dzieło pokuty, by wszyscy z osobna brzydzili się tym, czego się dopuścili, i za to czynili ekspiację. W końcu słowa te domagają się, byśmy wszyscy razem z Chrystusem ponieśli mistyczną śmierć na krzyżu w taki sposób, abyśmy mogli przypisać sobie myśl św. Pawła: „Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża”. – św. Pius XII

,,Boże, poganie wtargnęli do Twego dziedzictwa,
zbezcześcili Twój święty przybytek,
Jeruzalem obrócili w ruiny.
Ciała sług Twoich wydali na pastwę ptaków z nieba,
zwierzętom ziemskim ciała Twoich wiernych.
Ich krew rozlali jak wodę wokół Jeruzalem,
i nie miał ich kto pogrzebać.
Przedmiotem wzgardy staliśmy się dla sąsiadów,
igraszką i pośmiewiskiem dla otoczenia.
Jak długo, Panie?
Czy wiecznie będziesz się gniewał,
a Twoja zapalczywość płonąć będzie jak ogień?
Nie pamiętaj nam win przodków naszych,
niech szybko nas spotka Twoje zmiłowanie,
gdyż bardzo jesteśmy słabi.
Wspomóż nas, Boże, nasz Zbawco,
dla chwały Twojego imienia;
Wyzwól nas i odpuść nam grzechy
przez wzgląd na swoje imię.
Czemu mają mówić poganie:
„Gdzież ich Bóg jest teraz?”
Niech na oczach naszych poganie się dowiedzą,
że jest pomsta za krwi Twoich sług przelanie.
Niech jęk pojmanych dojdzie do Ciebie
i mocą Twego ramienia ocal na śmierć skazanych.
My zaś, lud Twój i owce Twojej trzody,
będziemy wielbić Ciebie na wieki
i przez pokolenia głosić Twoją chwałę”. Ps 79

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Natchnienie Boże dokonuje się za pomocą mowy Bożej, która nas w różny i dziwny sposób w swej wszechmocy i niepojętej mądrości pucza i porusza. ,,Rozróżniamy dwa rodzaje mowy Bożej” – powiada święty Grzegorz – ,,Bóg bowiem przemawia albo przez siebie samego, albo też za pośrednictwem duchów anielskich. Kiedy sam przemawia, poznajemy ten Jego wpływ przez pewne podniesienia duchowe. Kiedy zaś za pośrednictwem aniołów objawia nam swą wolę, dzieje się to niekiedy za pomocą postaci nieistniejących w rzeczywistości, lecz tylko pozornych, tj. albo przybranych na pewien krótki czas z powietrza, lub też w postaci mieszanej: zmysłowo-duchowej. Niekiedy zaś przemawia Bóg do serca ludzkiego za pośrednictwem aniołów w ten sposób, że się nam anioł w rzeczywistości przedstawia oczom duszy”.

,,Lecz może powstają myśli” – mówi święty Bernard – ,,w sercu Twoim i pytasz niepewny samego siebie: jakim sposobem dostaje się głos Słowa do duszy i jak to się może dziać? Przemawia, a nie wymawia żadnych słów. Dobrze, że się tak pytasz, lecz zważ, że to duch mówi i że duchowym sposobem trzeba rozumieć jego mowę. Toteż ilekroć słyszysz lub czytasz, że Słowo rozmawia z duszą lub się wzajemnie spostrzegają, nie wyobrażaj sobie, jakoby się to działo za pomocą słów lub przez ukazywanie się materialnych postaci osób rozmawiających. Posłuchaj, co masz w takim wypadku sądzić: Duchem jest Słowo, duchem także i dusza; mają one właściwy sobie język, którym do siebie przemawiają i zapowiadają swoją obecność. Tym językiem u Słowa jest Jego życzliwa dobrotliwość, a u duszy zapał gorliwości”. Zdawałoby się, że to zdanie świętego Bernarda nie zgadza się z tym, cośmy dopiero przed chwilą przytoczyli ze świętego Grzegorza. Jednakże łatwo przekonamy się, że nie ma między nimi żadnej sprzeczności, kiedy rozróżnimy trojaki sposób mowy Bożej.

Pierwszy za pomocą zewnętrznych słów, przystępnych dla cielesnego ucha ludzkiego, jakimi Bóg zazwyczaj za pośrednictwem aniołów oświeca rozum ludzki. Tym sposobem przemawiał Bóg do Mojżesza i proroków. Podobnie przy chrzcie Pana Jezusa i przy przemienieniu na górze dał się słyszeć głos: ,,Ten jest Syn mój miły” (Mt 3, 17; Mt 17, 5). Tak samo przy modlitwie Chrystusa rozległ się… głos z nieba: ,,I uwielbiłem, i jeszcze uwielbię” (J 12, 28). Nadto wiadomo nam, że dosyć często się zdarzało, iż z figur i obrazów Pana Jezusa i świętych dawał się słyszeć głos przemawiający do ludzi pobożnych modlących się przed nimi”.

W imię Prawdy! C. D. 313

12 maja 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,W jaki sposób poznaje się i na pewno rozróżnia natchnienia Boże, pouczają nas o tym święci autorzy, którzy pod wpływem łaski Bożej i przy własnym doświadczeniu pozostawili nam niemało cennych wskazówek w tej mierze. Owoce ich pracy, tj. reguły służące do rozpoznawania natchnień Bożych, podaję tutaj wiernie i tak zwięźle, ażeby nie pominąć nic takiego, co jest koniecznie potrzebne do należytego oświecenia.

1.Duch Boży pobudza do wstępowania w ślady Chrystusa i do naśladowania Jego cnót. Skoro bowiem Chrystus nie tylko jest naszym Zbawicielem, ale zarazem Nauczycielem i Wodzem, toteż Jego życie i cnoty są dla nas jakoby wzorem i ideałem doskonałości i świętości. On sam powiada: ,,Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca” (Mt 11, 29), i znowu: ,,Dałem wam przykład, abyście jak ja wam uczyniłem, tak i wy czynili” (J 13, 15), a na innym miejscu powiedziano: ,,Kto mówi, że w Nim pozostaje, powinien sam tak postępować, jak On postępował” (1 J 2, 6). Nie ulega tedy najmniejszej wątpliwości, że Duch Boży pobudza tego, kto czuje pociąg do wstępowania w ślady Chrystusa.

2.Święty Bernard uczy, że kiedy nam Duch Święty podaje dobre natchnienia, wykonuje w nas trzy czynności, byśmy te natchnienia uskutecznili: ,,Upomina, uczy i porusza. Upomina pamięć, uczy rozum, porusza wolę. Te bowiem trzy władze posiada nasza dusza”. Pamięci przypomina słodycz doznaną przy świętych myślach i tym sposobem rozprasza naszą zniewieściałość i lenistwo. Rozum oświeca, aby mógł poznać, co należy czynić, i tym sposobem rozprasza mgłę nieświadomości. Wreszcie porusza i pobudza wolę i tym sposobem wspiera naszą słabość. Te trzy czynności sprawia w nas swoją łaską, udzielając nam zamysłu, chęci i spełnienia dobrego czynu. Pierwsze wykonuje w nas, drugie – z nami, trzecie – przez nas.

3.Święty Ignacy poucza w książeczce o ćwiczeniach duchowych, że tylko Bóg może swym wpływem wzbudzić w duszy pociechę wewnętrzną, chociaż by nie było żadnej uprzedniej przyczyny do radości. Właściwą bowiem jest rzeczą dla Stwórcy wejść do swego stworzenia i zwrócić je, pociągnąć, skłonić ku swej miłości. Mówimy zaś, że żadnej nie było uprzedniej przyczyny, jeżeli się nic nie nasunęło ani zmysłom, ani rozumowi, ani naszej woli, co było samo przez się mogło wywołać tego rodzaju pociechę.
Jednakże pomiędzy sprawiedliwymi a grzesznikami ta zachodzi różnica, że do sprawiedliwych, jako do podobnych sobie, przychodzi spokojnie i niebawem po usunięciu przestrachu następuje radość. Przeciwnie zaś – oziębłych grzeszników i ludzi mniej duchowych zazwyczaj bardziej zatrważa, bo znajduje ich niepodobnymi do siebie, jakeśmy wyżej powiedzieli. Najpierw tedy przeraża ich bojaźnią, potem orzeźwia ich łaską skruchy, pobudza do poznania siebie samych i do pragnienia postępu duchowego. ,,Skoro głos Boży zadzwoni w uszach duszy” – mówi święty Bernard – ,,najpierw zawstydza, przeraża, zagrzewa, oświeca i oczyszcza”. Z tego poznajemy, jak słuszne jest zdanie świętego Antoniego zapisane u świętego Atanazego, że niezbyt trudno odróżnić duchy dobre od złych. ,,Jeżeli bowiem po przerażeniu następuje radość” – mówi ten święty – ,,bądźmy pewni, że od Boga przyszła pomoc, gdyż spokój duszy jest dowodem obecnego majestatu. Jeżeli zaś wzbudzona trwoga nie ustępuje, jest to dowodem, że nam stoi na oczach nieprzyjaciel”.
Doktor anielski pochwala te zdania, a chociaż je święty Antoni odnosił do widzeń i zjawień, jednakże da się je zastosować i do wewnętrznych natchnień, a to z tej przyczyny, ,,że już dla tego samego, iż człowiek bywa podniesiony ponad stan zwyczajny, niższe władze w człowieku słabną i przychodzi przestrach, tak jak i po odprowadzeniu naturalnego ciepła do wnętrza ciała, zewnętrzne władze natychmiast popadają w drżenie”. Tak przeraził się Daniel w początku widzenia, tak zatrwożyła się Najświętsza Maryja Panna pozdrowieniem anielskim; tak samo zatrwożył się Zachariasz na widok anioła i przypadła nań bojaźń (Łk 1, 12), tak też i święty Jan z początku objawienia upadł jakby martwy (Ap 1, 17) i osłupiały z przerażenia; tak wreszcie i apostołowie przy przemienieniu Pańskim upadli na twarz swoją i bali się bardzo (Mt 17,6).

4.Jeżeli Pan Bóg jest sprawcą poruszeń wewnętrznych, natenczas dusza pozostająca pod ich wpływem zakreśla wszystkim czynnościom wyłącznie dobry cel, gdyż Ten, który wszystko zdziałał dla samego siebie (Prz 16, 4), pobudza jedynie do szukania większej chwały swojej. Toteż nie od Boga odbiera natchnienia ten, kto czuje się do czego innego pobudzonym.
Taką zasadę podaje święty Augustyn, twierdząc, że ,,jedynie Boga, który jest naszym celem ostatecznym, mamy używać, a wszystkim innym mamy się posługiwać”. I nie ma innej drogi złej i grzesznej, jak tylko ta, która wiedzie człowieka do złego posługiwania się stworzeniami i do nadużywania Boga. Słusznie też powiedział św. Bernard, że nie może być miłe Panu Bogu posłuszeństwo ani cierpliwość, jeżeli On sam nie będzie przyczyną tego, co wykonujemy lub co czynimy.

5.Wpływ Boży czyni duszę skorą do szukania i przyjmowania nauki, a ulegającą chętnie radom i wskazówkom starszych i przełożonych, jako czytamy u Izajasza: ,,Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie sprzeciwiam, nie cofnąłem się wstecz” (Iz 50, 5). W powyższych słowach – według tłumaczenia świętego Bernarda – mamy podaną normę dobrowolnego posłuszeństwa. Kto się bowiem nie sprzeciwia, ten dobrowolnie działa, a kto się wstecz nie zwraca, ten trwa w pierwotnym stanie. Bynajmniej też nie szkodzi, chociażby sami nauczyciele i kierownicy byli niekiedy mniej oświeceni i roztropni, gdyż jak zauważył święty Jan Klimak: ,,Pan Bóg nie jest niesprawiedliwym, aby dusze poddające się w duchu wiary i prostoty kierownictwu innych pozwolił w błąd wprowadzić”.

6.Ponieważ cierpliwość… dokonuje dzieła doskonałego (Jk 1, 4) i upodabnia nas do Chrystusa, który dla nas wydał się na krzyż, stąd chęć i zapał do wytrwałego ponoszenia wszelkich utrapień jest znakiem dobrego ducha. To natchnienie nie może pochodzić ani z ludzkiej natury, ani od szatana.
Trafnie, jak zazwyczaj, wyraża się o tym Tertulian: ,,Cierpliwość” – mówi on – ,,jest tak ściśle złączona ze służbą Bożą, że nie można zachować nawet najmniejszego przykazania ani też dokonać jakiegokolwiek uczynku miłego Bogu bez posłuszeństwa”. Poniżej zaś dodaje: ,,Chrystus pragnął przed odejściem z tego świata nasycić się rozkoszą posłuszeństwa. Przyjmuje plwania, biczowania, pośmiewiska, upokarzające obłóczyny i jeszcze bardziej wzgardliwą koronację. Jakiż to dziwny duch cierpliwości! Ten, co raczył ukryć się w naturze ludzkiej, w niczym nie naśladuje naszej niecierpliwości. Po tym to, o faryzeusze, powinniście byli szczególnie poznać Pana swego! Takiej cierpliwości nie okaże żaden człowiek!”.
Wśród doświadczeń rozpoznaje się nieomylnie dobrych i złych. Albowiem zły przez nieszczęścia staje się gorszym, a dobry oczyszcza się w nich, przerabia i udoskonala. Wprawdzie początkujący w życiu duchowym zwykli się mieszać wśród przychodzących doświadczeń, lecz niebawem godzą się chętnie z wyrokami Opatrzności Boskiej i chętnie cierpią. Dusze zaś doskonałe, te do cierpień i prześladowań jakoby do godów weselnych wzdychają, nadchodzący krzyżyk przyjmują z weselem, radością serca i uznają się za niegodne tak wielkiej łaski Bożej.

Co się tyczy dobrowolnych umartwień ciała, należy w tym względzie zachować przede wszystkim złotą regułę starożytną: ,,Niczego za wiele!”. Duch Boży zachowuje bowiem miarę i nigdy nie przekracza granic roztropności. ,,Bóg jest mądrością” – powiada święty Bernard – ,,i chce, byśmy Go kochali nie tylko czule, ale i mądrze. Dlatego też upomina Apostoł, aby służba nasza była rozumną (Rz 12, 1); gdyż w przeciwnym razie duch błędu bardzo łatwo oszuka twoją gorliwość, jeżeli jej zabraknie wiadomości”. Taką samą roztropność zaleca i święty Grzegorz, mówiąc: ,,Tak należy używać umartwienia, aby niszczyło nie ciało, ale cielesną pożądliwość. Zdarza się bowiem często, że wskutek zbytecznego umartwienia, zmierzającego do zupełnego przygłuszenia pożądliwości grzechowej, tak się ciało osłabia, iż stajemy się niezdolnymi również do wykonania dobrych uczynków, jak np. do modlitwy lub do nauczania. Pomocnikiem przy wypełnianiu wewnętrznych pragnień jest nasz człowiek zewnętrzny i on to posiada w sobie pożądliwości lubieżne, lecz zarazem znajdują się w nim i skłonności do dobrego. Toż zdarza się niekiedy, że prześladując go jako wroga, zabijamy w nim ukochanego współobywatela; a przeciwnie – oszczędzając wspólnika, wychowujemy sobie zaciętego wroga”.

W imię Prawdy! C. D. 304

4 maja 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Paweł przybył także do Derbe i Listry. Był tam pewien uczeń, imieniem Tymoteusz, syn Żydówki, która przyjęła wiarę, i ojca Greka. Bracia z Listry i Ikonium dawali o nim dobre świadectwo. Paweł postanowił zabrać go z sobą w podróż. Obrzezał go jednak ze względu na Żydów, którzy mieszkali w tamtejszych stronach. Wszyscy bowiem wiedzieli, że ojciec jego był Grekiem. Kiedy przechodzili przez miasta, nakazywali im przestrzegać postanowień powziętych przez apostołów i starszych w Jerozolimie. Tak więc utwierdzały się Kościoły w wierze i z dnia na dzień rosły w liczbę.
Przeszli Frygię i krainę galacką, ponieważ Duch Święty zabronił im głosić słowo w Azji. Przybywszy do Myzji, próbowali udać się do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwolił im, przeszli więc Myzję i zeszli do Troady. W nocy miał Paweł widzenie: jakiś Macedończyk stanął przed nim i błagał go: «Przepraw się do Macedonii i pomóż nam!» Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się wyruszyć do Macedonii, w przekonaniu, że Bóg nas wezwał, abyśmy głosili im Ewangelię”. Dz 16, 1-10

,,Potem rzekł do mnie: ,,Nie pieczętuj proroczych słów tej księgi; czas bowiem bliski jest. Niech złoczyńcy popełniają jeszcze więcej złości, a nieczyści jeszcze więcej nieczystości. Sprawiedliwy zaś niechaj postępuje jeszcze w sprawiedliwiej, a święty niechaj się jeszcze uświęca.
,,Oto przychodzę wkrótce, a ze mną nagroda moja, aby oddać każdemu według uczynków jego. Jam jest Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec, Błogosławieni, którzy obmywają swe szaty we krwi Baranka! Będą mieli prawo do drzewa żywota i wejdą przez bramy do miasta. Poza murami zaś pozostaną psy, czarownicy, nierządnicy, mordercy, bałwochwalcy, i wszyscy ci, którzy kochają kłamstwo i czynią je.
Ja, Jezus, posłałem mego anioła, aby zaniósł wam to świadectwo dla gmin, Jam jest korzeń i szczep Dawidowy, błyszcząca gwiazda poranna.
Duch i oblubienica wołają: Przyjdź! Kto to słyszy, niech powtórzy: Przyjdź! Kto pragnie, niech przyjdzie; kto pożąda, niechaj za darmo bierze wodę żywota”.
Oświadczam każdemu, kto słucha proroczych słów tej księgi: Kto do nich coś doda, temu Bóg zada plagi, o których napisano w tej księdze. Kto ujmie coś ze słów tej proroczej księgi, temu Bóg odbierze jego udział w drzewie żywota i w mieście świętym, o których w tej księdze napisano.
Ten, który to zaświadcza, mówi: ,,Tak, nadejdę wkrótce”. Amen. Przyjdź, Panie Jezu!
Łaska Pana Jezusa Chrystusa niechaj będzie ze wszystkimi świętymi! Amen”. Ap 22, 10-20

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Chociaż Duch Boży zawsze głosi prawdę i zachęca jedynie do cnoty, to jednak niekiedy poucza, a nie zachęca, lub też zachęca, a nie poucza. Ta rozmaitość pochodzi z dwóch przyczyn.
Po pierwsze, pochodzi z naszej winy i nieświadomości, gdyż przy łasce Boskiej oświecającej nasz rozum poznajemy, co jest dobre, lecz obarczeni grzechami i zostawieni samym sobie, przy naszych słabych siłach nie wykonujemy tego, cośmy jako dobre poznali; albo też pobudzeni do dobrego czynu nie umiemy tego rozpoznać naszym ograniczonym rozumem.
Świadczy o tym święty Bernard, kiedy tak mówi: ,,Wielu otrzymuje upomnienie, aby czynili dobro, lecz wcale nie wiedzą, co mają czynić, i dlatego potrzebują nowej łaski Ducha Świętego, która by ich pouczała i wsparła przy wprowadzeniu w czyn podanej uprzednio dobrej myśli, aby łaska Boża nie była w nich próżną. Dlatego też nie tylko potrzebujemy upomnień i pouczeń, ale także i poruszeń, i zachęt do dobrego, oczywiście od tego Ducha, który wspiera naszą słabość”. Tak samo uczy Grzegorz Wielki, mówiąc: ,,Woła nas Pan Bóg, ale nie dźwiga, kiedy nas Jego łaska oświeca, lecz równocześnie wskutek naszego stanu duchowego nie może nas skutecznie wspierać. Często bowiem widzimy, co czynić należy, a przecież nie czynimy. Silimy się, ale opadamy na siłach. Oko duszy naszej widzi nieraz drogę prostą, ale nam sił brakuje do jej przebycia”.
Druga przyczyna wypływa z najmądrzejszych rządów Opatrzności Boskiej, która urządzając wszystko łagodnie (Mdr 8,1), prowadzi nas z niższego stopnia na wyższy i od jednego dzieła kieruje ku drugiemu, stosownie do sił i naszego stanu. U jednych oświeca najpierw rozum światłem wiedzy, a następnie zapala wolę świętymi pragnieniami, a dopiero potem oświeca umysł. Niejednych poucza wewnętrznie, co w poszczególnych wypadkach należy czynić; innych zaś ostrym bodźcem pobudza do doskonałości, nie wytyczając im żadnej specjalnej drogi. Jedni pod wpływem łaski pragną dokonać wzniosłych czynów i dokazują tego; inni zaś odczuwają w sobie gorące pragnienie wysokich cnót, które jednak nigdy nie mają przyjść do skutku.
Tak pobudził Duch Święty Dawida, aby zapragnął wybudować świątynię, nie żeby ją postawił, lecz by przygotował wydatki na budowę. Podobnie poddaje pragnienie męczeństwa wśród spokoju w Kościele; słabym poddaje pragnienie umartwień; zamężnym – pragnienie stanu zakonnego; zajętym urzędami – pragnienie życia odosobnionego. Nie po to, żeby te pragnienia spełnili, lecz aby nimi rozgrzani gardzili światem i jego przepychem, a postępowali w miłości Boga i w doskonałości.
Tak więc wszystkie dobre pragnienia zrodzone pod wpływem łaski Bożej należy wielce cenić, lecz nie wykonywać ich natychmiast, bo nie zawsze bywają w tym celu podane. Toteż zbadawszy starannie samo natchnienie, należy usilnie powtarzać za Apostołem: ,,Panie, co chcesz abym uczynił” (Dz 9, 6). Następnie należy się poradzić roztropnego kierownika sumienia i iść za jego radą”.

W imię Prawdy! C. D. 267

12 kwietnia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Lecz wówczas wystąpił w sanhedrynie pewien faryzeusz imieniem Gamaliel, uczony w Zakonie, który cieszył się u całego ludu wielkim poważaniem, i zażądał, aby na chwilę usunięto apostołów. A potem odezwał się do obecnych w takie słowa: ,,Mężowie izraelscy! Zastanówcie się dobrze nad tym, co zamierzacie podjąć przeciwko tym ludziom. Bo wprawdzie niedawno wystąpił Teudas twierdząc o sobie, że jest kimś niezwykłym, i przyłączyła się do niego pewna liczba ludzi, około czterystu. Ale gdy go zabito, ci, co mu zawierzyli, zostali rozproszeni i wyniszczeni. Po nim wystąpił Judasz Galilejczyk w czasie spisu ludności i namówił wielu ludzi do powstania pod swoim dowództwem ; ale gdy on także zginął marnie, wszyscy zwolennicy jego zostali rozpędzeni. Toteż co się tyczy obecnej sprawy, powiadam wam: odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich wolno. Bo jeżeli to przedsięwzięcie czy ta działalność pochodzi od ludzi, rozwieje się. Lecz jeśli pochodzi od Boga, nie tylko nie zdołacie zniszczyć tych ludzi, ale w końcu może się okazać, że chcecie walczyć z Bogiem. Usłuchali jego rady. Przywołali apostołów i kazali ich ubiczować. Potem zakazali im przemawiać w imię Jezusa i puścili ich wolno. Ci zaś opuścili sanhedryn pełni radości, iż spotkał ich zaszczyt cierpieć zelżywość dla imienia Jezusa. Nie przestawali dzień w dzień nauczać w świątyni oraz po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie”. Dz 5, 34-42

,,Pan moim światłem i zbawieniem moim,
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia,
przed kim miałbym czuć trwogę?” Ps 27

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści autorstwa kardynała Bona w książce pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Tak więc łaska Boża uczy odróżniania dobrych duchów od złych. Ona też oświeciła Ojców Kościoła i pobożnych pisarzy, tak iż mogli poznać i podać nam pewne znamiona, po których te różne duchy łatwo dadzą się rozpoznać.

1.Pierwsze znamię podaje święty Bernard tymi słowy: ,,Ponieważ natura wszystkich duchów jest duchowa, przeto z ich mów poznamy je, i sama treść natchnienia wykaż, jaki je duch poddaje”. Jeżeli bowiem skłania nas to natchnienie do czegoś dobrego, świętego, doskonałego – będzie to dowodem, że pochodzi od tego ducha, o którym śpiewa Psalmista: ,,Duch Twój dobry poprowadzi mię do ziemi prawej” (Ps 142, 10). Kiedy zaś odczuwamy popęd ku marnościom światowym, ku rozkoszom cielesnym, ku próżnym pożądaniom, bądźmy pewni, że zły duch do nas przemawia i odpędźmy go z oburzeniem od siebie słowy: ,,Idź precz szatanie, bo nie rozumiesz tego, co jest Boże” (Mk 8, 33), a mądrość twoja jest nieprzyjaciółką Boga (Rz 8, 7)”.
Tenże sam miodopłynny Doktor tak się na innym miejscu wyraża o znakach, po których poznawał, że przemawiał do niego Pan Bóg i co mu poddawał: ,,Słowo Boże jest żywe i skuteczne i skoro tylko weszło do wnętrza mego natychmiast budziło z odrętwienia moją duszę, poruszało, rozczulało i raniło moje twarde, kamienne i schorzałe serce. Zarazem poczynało i wyrywać, i burzyć, i wytracać, i rozwalać, skrapiając oschłości, oświecając ciemności, rozwiązując zagadki, zapalając ostygłości i czyniąc krzywe miejsca prostymi, a ostre drogami gładkimi (Łk 3, 5), tak że błogosławiła dusza moja Panu i wszystko, co we mnie jest, imieniu świętego Jego (Ps 102, 1). Po biciu serca poznawałem Jego obecność. Po braku upadków grzechowych i zapanowaniu nad pożądliwością cielesną poznałem potęgę Jego mocy. W zupełnym rozpoznawaniu i badaniu moich tajników podziwiałem otchłań Jego mądrości, a w poprawie – choć nieznacznej- moich obyczajów doświadczałem dobroci Jego miłosierdzia. Po odnowieniu i odświeżeniu mojego ducha, tj. mojego człowieka wewnętrznego, poznałem cokolwiek powaby Jego piękności; a wobec tego wszystkiego przestraszyłem się rozmiarami Jego wielkości”.

2.Pan Bóg prowadzi człowiek powoli, z dołu do góry, od najmniejszej do coraz większej doskonałości, i zwykle uwzględnia różnicę wieku i osób. Toteż inną poddaje mądrość starcom, a inną młodzieży, inną początkującym, a inną doskonałym.
Wprost przeciwnie postępuje szatan. On nie zachowuje żadnego porządku. Nasuwa nagłe porywy, poddaje duszy zachwycenia, cuda, proroctwa i na ich pasku dusze goniące za nowostkami zdradliwie pociąga za sobą w przepaść pychy. Radzi im często, aby przez zbyteczne posty, nieumiarkowane czuwania nocne i inne umartwienia prawie całkowicie wyniszczyły ciało. One też nie mając miary, nakładają sobie brzemiona, którym podołać nie mogą (Łk 11, 46), a złamawszy siły ciała i przytępiwszy w sobie władze duchowe, popadają potem w tak wielkie rozluźnienie, że słusznie do nich można zastosować słowa proroka: ,,Podnoszą się aż do nieba i zstępują aż do przepaści” (Ps 106, 26).

3.Dusze świeżo nawróconą Pan Bóg zwykł pokrzepiać mlekiem pociechy, aby zasmakowawszy jak słodki Pan, rosła w Nim na zbawienie. Kiedy zaś ta dusza podrośnie, Pan Bóg podaje jej mocniejszy pokarm. Tak postępował i Apostoł, dając Koryntianom mleko na napój, nie pokarm… jak do malutkich w Chrystusie (1 Kor 3, 1-2), bo nie zdołali jeszcze znieść twardego pokarmu. Szatan przeciwnie – od razu rozpoczyna od rzeczy najtrudniejszych i aby wtrącić duszę w przepaść rozpaczy, przedstawia w przesadny sposób sprawiedliwość Bożą i podnosi niezmiernie surowość sądów Bożych. Pan Bóg jako najtroskliwszy Ojciec, napawa duszę pokojem wśród żmudnej pracy nad postępem w cnotach; szatan zaś, jako wróg zacięty, trapi ją różnymi przeszkodami i przykrościami.

4.Po tym także można poznać, że pobudka pochodzi od Boga, jeżeli dusza wewnętrznym uchem serca odczuwa delikatne podszepty niebieskie. Przeciwnie zaś jest to znakiem złego ducha, jeżeli pobudka przychodzi z pewnym hałasem od zewnątrz. Pan Bóg zwykł nawiedzać duszę od jej wnętrza, szatan przeciwnie – zwykł przychodzić z zewnątrz.
Kogo Pan Bóg porusza, ten przy każdym cudownym i nadzwyczajnym zjawisku zwykł powątpiewać, lękać się i uważać się za niegodnego darów Bożych i ten ze wszystkim odnosi się do przełożonych, aby nie popaść w sidła szatańskie. Kto zaś ma upodobanie w podobnych objawach, kto bez namysłu im zawierza, ten stawia się w podejrzeniu, że jest pod wpływem tego ducha, który przez pychę uwiódł pierwszych rodziców.
Kiedy Pan Bóg rozpoczął dokonywać cudowne sprawy w duszy świętej Teresy, ona z obawy przed ułudą szatańską błagała Pana Boga ze łzami, aby ją wiódł do doskonałości drogą zwyczajną, i zasięgała rady u bardzo wielu mężów, jacy naówczas w Hiszpanii jaśnieli nauką i świętością, skłaniając się zawsze do zdania oględniejszych. Kto tak postępuje, ten nie może się omylić.

5.Doskonałym znakiem Ducha Bożego jest miłosierdzie i miłość ku bliźnim, objawiające się nawet wtenczas, kiedy sprawiedliwość zmusza do wystąpienia przeciw nim. ,,Prawdziwa sprawiedliwość” – mówi Grzegorz Wielki – ,,jest pełna współczucia, fałszywa zaś jest pełna goryczy. Albowiem sprawiedliwi udzielając zewnętrznie upomnień dla zatrzymania karności, zachowują wewnętrzną słodycz wskutek utwierdzonej w sobie miłości bliźniego. Uniżają się w duchu przed tymi, których karcą, i za lepszych uważają tych, których sądzą. Tym sposobem zachowują poddanych w karności, a siebie samych w pokorze. Przeciwnie zaś – zły duch pobudza zawsze do gniewu, niecierpliwości i rozgoryczenia oraz skłania do okrucieństwa.
Duch dobry zwykł też pobudzać do usuwania i dobrotliwego tłumaczenia cudzych przewinień. Kto się zaś nimi pobudza do gniewu, kto je powiększa i niedyskretnie wyjawia, ten idzie za złym duchem, bo słusznie można mniemać, że własnej chwały szuka, kto wady bliźnich rozgłasza”.

W imię Prawdy! C. D. 265

11 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Powiedzieliśmy wyżej, że jest sześć rodzajów duchów i że można zredukować do następujących trzech: Boskiego, szatańskiego i ludzkiego. Tak samo twierdzi Kasjan. ,,To przede wszystkim trzeba nam wiedzieć” – powiada on – ,,że z trojakiego źródła pochodzą nasze myśli, tj. z Boga, szatana i z nas samych”. Dotąd mówiliśmy ogólnie o rozpoznawaniu duchów. W następujących zaś rozdziałach będziemy szczegółowo traktować o każdym duchu z osobna, rozpoczynając od Boskiego.
Duchem Bożym nazywamy wewnętrzne poruszenie duszy, czyli natchnienie pochodzące od Boga, a skłaniające do cnoty i świętości. Jest to wewnętrzny głos Boży, o którym tak wyraża się św. Bernard: ,,Szczęśliwa i błogosławiona ta dusza, która jakoby ukradkiem przyjmuje ciąg szeptania Jego (Hi 4, 12) i często powtarza słowa Samuelowe: ,,Mów, Panie, bo słucha sługa Twój” (1 Krl 3, 9). A więc słuchajmy Pana Boga w milczeniu, wewnątrz nas rozprawiającego i przekonywującego o królestwie (Dz 19, 8) swoim, i to tym skuteczniej, o ile delikatniej, bo przez wewnętrzne natchnienia”.

Ten rodzaj natchnienia Bożego święty Bernard nazywa ,,przyjściem Oblubieńca i odwiedzinami Słowa”: ,,Pokaż mi duszę” – mówi on – ,,którą często nawiedza Słowo jako Oblubieniec, obcowaniem budząc w niej poufałość, słodyczą – pragnienie, a pociechami – odrazę do rzeczy znikomych; a ja się nie zawaham nazwać jej oblubienicą”. Poniżej zaś dodaje: ,,Przyznaję, że i mnie nawiedzało Słowo i w głupstwie mówię: niejednokrotnie. A choć częste były te odwiedziny, często ich nie spostrzegałem. Czułem jego obecność, przypominam sobie Jego pobyt, niekiedy mogłem nawet przeczuć Jego zbliżenie, lecz spostrzec go ani zauważyć Jego odejścia nie zdołałem. Wyznaję szczerze, że i teraz jeszcze nie wiem, skąd i którędy przychodzi ten Oblubieniec do duszy ani też dokąd i którędy odchodził, według tego słowa Pisma Świętego: ,,Nie wiesz skąd przychodzi i dokąd idzie” (J 3, 8). I nic w tym dziwnego, bo o Nim napisano: ,,Śladów Twoich znać znać nie będzie” (Ps 76, 20). Zaiste nie wszedł przez oczy, bo jest bezbarwny, nie wszedł przez uszy, bo Go słychać nie było, ani przez nozdrza, bo się nie ulatnia w powietrzu, ale duszą. On nie przejął powietrza swoją wonią, ale ją stworzył; nie wszedł przez gardło, bo nie jest ciałem stałym ani lotnym; nie poznałem Go przez dotykanie, bo jest nienamacalny. A więc którędyż wszedł? A może i nie wszedł, skoro nie przyszedł z zewnątrz? Zresztą nie jest On czymś zewnętrznym. Nie przyszedł do mnie z wewnątrz, bo On jest dobry, a wiem, że ,,we mnie nie mieszka dobre” (Rz 7, 18). Wzniosłem się ponad własną naturę, a oto ponad tym wszystkim ,,Słowo wyniosłe”; zstąpiłem jako ciekawy badacz w niższe sfery ducha mego, ale i tu Go nie zastałem. Spoglądnąłem naokoło siebie, a poznałem, że On się rozciąga poza granice moje; wglądnąłem wewnątrz siebie, ale i tu Go znalazłem. I przekonałem się o prawdziwości tego, co gdzieś czytałem: ,,Albowiem w Nim żyjemy, i ruszamy się, i jesteśmy” (Dz 17, 28). Szczęśliwy, kto Go posiada w sobie, kto żyje dla Niego, kto się Jego pobudkami kieruje”.
Tak mówi święty Bernard. Kiedy się go zaś spytamy, po czym poznał w sobie słowo Boże, skoro niezbadane są Jego ścieżki, odpowie nam, że oznaki Jego pobytu najlepiej się objawiają w skutkach, jakie sprawia w duszy. O tym będzie mowa poniżej.

To poruszenie wewnętrzne, czyli natchnienie Boże, dokonuje się w rozmaity sposób, gdyż wielokrotnie i różnorodnie (Hbr 1, 1) przemawia Bóg do sług swoich. Niekiedy przemawia do nas bezpośrednio sam przez siebie, poruszając sam, bez czyjegokolwiek pośrednictwa, nasze serce, budząc w nim dobre myśli i święte pragnienia. Bez Jego bowiem światła i poruszenia nie moglibyśmy ich sami w sobie obudzić. On to najmiłościwiej daje darmo wszelką dostateczność w dobrym. Niekiedy zaś za pośrednictwem aniołów odciąga nas od złego, karci za upadki, pobudza do poprawy, poddaje dobre chęci, wspiera w ich wykonaniu i kieruje nasze kroki na drogę pokoju, pobożności i doskonałości.
Kiedy indziej przemawia do nas już to przez głos sumienia, pobudzający i zachęcający nas do życia rozumnego i cnotliwego; już to przez wiarę i miłość – wiara bowiem uszlachetnia nasze serca, a miłość… przyciska nas (2 Kor 5, 14).
Kiedy indziej przemawia do nas przez nauki Pisma Świętego, przez dobre przykłady, upomnienia i przeróżne doświadczenia, które na nas zsyła z zewnątrz, a równocześnie porusza duszę przez wewnętrzne natchnienia i budzi ją ze snu, objawiając jej swoją wolę, mającą na celu nasze zbawienie i uświęcenie.

Kasjan wyraża się o powyższych prawdach w następujący sposób: ,,Od Boga pochodzą te natchnienia, ilekroć Duch Święty raczy nas nawiedzić i pobudzać do coraz wyższej doskonałości; ilekroć za zaniedbanie tych natchnień lub za niedbałe współpracowanie z nimi karci nas wyrzutami sumienia; ilekroć objawia nam tajemnice Boskie, a nasze zamiary zwraca do coraz doskonalszych celów. Pod Jego to wpływem zmienia się wola tak, jak to czytamy o królu Aswersusie, który nawiedzony klęskami otrzymał wewnętrzne natchnienie, aby odczytał dawne roczniki królewskie. One przypomniały mu zasługi Mardocheusza i skłoniły go do obsypania swego zbawcy najwyższymi zaszczytami i do natychmiastowego odwołania okrutnego wyroku skazującego cały naród żydowski na wymordowanie. Natchnienie Boże sprawia ten skutek, że dusza powtarza za prorokiem: ,,Będę słuchał, co we mnie będzie mówił Pan Bóg” (Ps 84, 9), albo też słowa innego proroka: ,,I rzekł do mnie anioł, który mówił we mnie” (Za 1, 9). Zapewne i sam Pan Jezus o tym wpływie Bożym myślał, kiedy przyobiecywał, że razem z Ojcem przyjdą do nas i w nas zamieszkają, lub kiedy powiedział: ,,Albowiem nie wy jesteście, którzy mówicie, ale Duch Ojca waszego, który mówi w was” (Mt 10, 20)”.

Atoli niezmiernie trudno rozpoznać, czy Pan Bóg sam przez siebie przemawia czy też za pośrednictwem aniołów. Jednakże nie ma to wcale znaczenia albo tylko bardzo niewielkie, gdyż nie potrzebujemy koniecznie znać osoby mówiącej, bylebyśmy wiedzieli, że to, co ona mówi, jest dobre. ,,Nie łatwo jest poznać” – mówi święty Bernard – ,,kto przemawia, ale też i nie jest niebezpieczną taka nieświadomość, szczególnie wobec tej pewnej zasady, że anioł dobry nigdy nie mówi sam z siebie, ale że Bóg przemawia przez niego”. Raczej o to należy się starać i o to pokornie prosić Pana Boga, byśmy rozpoznawali dobre natchnienia i za nimi postępowali.

Byłoby to najgorszą i najniebezpieczniejszą nieświadomością, gdybyśmy wskutek własnego zaślepienia grzechowego nie umieli rozpoznać i odróżnić anioła dobrego od złego i natchnienia Bożego od pokusy szatańskiej. Dlatego też bał się Apostoł, aby jak wąż oszukał Ewę chytrością swoją (2 Kor 11, 3), także i nasze serca nie były zwiedzione przez tego, którego zamysły nie były tajne (2 Kor 2, 11) świętemu Apostołowi.
Aby się nam to nie przydarzyło, powinniśmy iść za radą świętego Antoniego Pustelnika, jaką nam podaje jego imieniem święty Atanazy: ,,Każdemu poruszeniu, natchnieniu wewnętrznemu i objawieniu należy śmiało postawić pytanie, jakie zadał Jozue aniołowi, który się mu w widomej postaci ukazał: ,,Nasz jesteś, czy też nieprzyjacielski? (Joz 5, 13)”. Święty Piotr Damiani powiada: ,,Często przychodzi pokusa, bo anioł ciemności przybiera niekiedy postać anioła światłości. Dlatego też należy troskliwie i dokładnie rozpoznawać różne rodzaje objawień. Jak Jozue, syn Nuna, ujrzawszy anioła, nie wątpiąc, że w takich zjawiskach ukrywa się niekiedy pokusa, natychmiast się zapytał: ,,Nasz jesteś, czy też nieprzyjacielski?”. Święty Grzegorz Wielki podaję tę samą radę, zaczerpniętą z tego samego przykładu, i tak ją uzasadnia: ,,Ponieważ szatan często przywdziewa szatę świętości, a zdradliwych jego zasadzek nie można bez szczególniejszej łaski Bożej rozeznać, toż słusznie powiedziano: ,,Któż odkryje wierzch odzienia jego?” (Hi 41, 4), a odczytać to należy: ,,Jeżeli nie ja, który sługom moim udzielam wewnętrznego natchnienia, mocą którego rozpoznają jak najdelikatniejsze wpływy, a odkrywszy złe, spostrzegają w całej nagości oblicze tego który się ukrywał pod maską świętości”. Ponieważ zaś ten nieprzyjaciel stara się zatruć dusze wiernych przez ukazywanie się zewnętrzne albo też przez wewnętrzne pokusy – raz bowiem napada czynnie, kiedy indziej znowu tylko zachęca – stąd słusznie dodano (w powyższym wstępie Pisma Świętego): ,,a w środek paszczy jego kto wejdzie?” (Hi 41, 4), co odczytać znowu potrzeba: ,,Jeżeli nie ja, który wewnętrznie wspieram umysły wiernych w rozpoznawaniu jego słów i wykazuję, że one co innego znaczą, a co innego na pozór wyrażają. Pozornie bowiem obiecują dobre rzeczy, lecz prowadzą na zatracenie”.