W imię Prawdy! C. D. 267

12 kwietnia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Lecz wówczas wystąpił w sanhedrynie pewien faryzeusz imieniem Gamaliel, uczony w Zakonie, który cieszył się u całego ludu wielkim poważaniem, i zażądał, aby na chwilę usunięto apostołów. A potem odezwał się do obecnych w takie słowa: ,,Mężowie izraelscy! Zastanówcie się dobrze nad tym, co zamierzacie podjąć przeciwko tym ludziom. Bo wprawdzie niedawno wystąpił Teudas twierdząc o sobie, że jest kimś niezwykłym, i przyłączyła się do niego pewna liczba ludzi, około czterystu. Ale gdy go zabito, ci, co mu zawierzyli, zostali rozproszeni i wyniszczeni. Po nim wystąpił Judasz Galilejczyk w czasie spisu ludności i namówił wielu ludzi do powstania pod swoim dowództwem ; ale gdy on także zginął marnie, wszyscy zwolennicy jego zostali rozpędzeni. Toteż co się tyczy obecnej sprawy, powiadam wam: odstąpcie od tych ludzi i puśćcie ich wolno. Bo jeżeli to przedsięwzięcie czy ta działalność pochodzi od ludzi, rozwieje się. Lecz jeśli pochodzi od Boga, nie tylko nie zdołacie zniszczyć tych ludzi, ale w końcu może się okazać, że chcecie walczyć z Bogiem. Usłuchali jego rady. Przywołali apostołów i kazali ich ubiczować. Potem zakazali im przemawiać w imię Jezusa i puścili ich wolno. Ci zaś opuścili sanhedryn pełni radości, iż spotkał ich zaszczyt cierpieć zelżywość dla imienia Jezusa. Nie przestawali dzień w dzień nauczać w świątyni oraz po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie”. Dz 5, 34-42

,,Pan moim światłem i zbawieniem moim,
kogo miałbym się lękać?
Pan obrońcą mego życia,
przed kim miałbym czuć trwogę?” Ps 27

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści autorstwa kardynała Bona w książce pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Tak więc łaska Boża uczy odróżniania dobrych duchów od złych. Ona też oświeciła Ojców Kościoła i pobożnych pisarzy, tak iż mogli poznać i podać nam pewne znamiona, po których te różne duchy łatwo dadzą się rozpoznać.

1.Pierwsze znamię podaje święty Bernard tymi słowy: ,,Ponieważ natura wszystkich duchów jest duchowa, przeto z ich mów poznamy je, i sama treść natchnienia wykaż, jaki je duch poddaje”. Jeżeli bowiem skłania nas to natchnienie do czegoś dobrego, świętego, doskonałego – będzie to dowodem, że pochodzi od tego ducha, o którym śpiewa Psalmista: ,,Duch Twój dobry poprowadzi mię do ziemi prawej” (Ps 142, 10). Kiedy zaś odczuwamy popęd ku marnościom światowym, ku rozkoszom cielesnym, ku próżnym pożądaniom, bądźmy pewni, że zły duch do nas przemawia i odpędźmy go z oburzeniem od siebie słowy: ,,Idź precz szatanie, bo nie rozumiesz tego, co jest Boże” (Mk 8, 33), a mądrość twoja jest nieprzyjaciółką Boga (Rz 8, 7)”.
Tenże sam miodopłynny Doktor tak się na innym miejscu wyraża o znakach, po których poznawał, że przemawiał do niego Pan Bóg i co mu poddawał: ,,Słowo Boże jest żywe i skuteczne i skoro tylko weszło do wnętrza mego natychmiast budziło z odrętwienia moją duszę, poruszało, rozczulało i raniło moje twarde, kamienne i schorzałe serce. Zarazem poczynało i wyrywać, i burzyć, i wytracać, i rozwalać, skrapiając oschłości, oświecając ciemności, rozwiązując zagadki, zapalając ostygłości i czyniąc krzywe miejsca prostymi, a ostre drogami gładkimi (Łk 3, 5), tak że błogosławiła dusza moja Panu i wszystko, co we mnie jest, imieniu świętego Jego (Ps 102, 1). Po biciu serca poznawałem Jego obecność. Po braku upadków grzechowych i zapanowaniu nad pożądliwością cielesną poznałem potęgę Jego mocy. W zupełnym rozpoznawaniu i badaniu moich tajników podziwiałem otchłań Jego mądrości, a w poprawie – choć nieznacznej- moich obyczajów doświadczałem dobroci Jego miłosierdzia. Po odnowieniu i odświeżeniu mojego ducha, tj. mojego człowieka wewnętrznego, poznałem cokolwiek powaby Jego piękności; a wobec tego wszystkiego przestraszyłem się rozmiarami Jego wielkości”.

2.Pan Bóg prowadzi człowiek powoli, z dołu do góry, od najmniejszej do coraz większej doskonałości, i zwykle uwzględnia różnicę wieku i osób. Toteż inną poddaje mądrość starcom, a inną młodzieży, inną początkującym, a inną doskonałym.
Wprost przeciwnie postępuje szatan. On nie zachowuje żadnego porządku. Nasuwa nagłe porywy, poddaje duszy zachwycenia, cuda, proroctwa i na ich pasku dusze goniące za nowostkami zdradliwie pociąga za sobą w przepaść pychy. Radzi im często, aby przez zbyteczne posty, nieumiarkowane czuwania nocne i inne umartwienia prawie całkowicie wyniszczyły ciało. One też nie mając miary, nakładają sobie brzemiona, którym podołać nie mogą (Łk 11, 46), a złamawszy siły ciała i przytępiwszy w sobie władze duchowe, popadają potem w tak wielkie rozluźnienie, że słusznie do nich można zastosować słowa proroka: ,,Podnoszą się aż do nieba i zstępują aż do przepaści” (Ps 106, 26).

3.Dusze świeżo nawróconą Pan Bóg zwykł pokrzepiać mlekiem pociechy, aby zasmakowawszy jak słodki Pan, rosła w Nim na zbawienie. Kiedy zaś ta dusza podrośnie, Pan Bóg podaje jej mocniejszy pokarm. Tak postępował i Apostoł, dając Koryntianom mleko na napój, nie pokarm… jak do malutkich w Chrystusie (1 Kor 3, 1-2), bo nie zdołali jeszcze znieść twardego pokarmu. Szatan przeciwnie – od razu rozpoczyna od rzeczy najtrudniejszych i aby wtrącić duszę w przepaść rozpaczy, przedstawia w przesadny sposób sprawiedliwość Bożą i podnosi niezmiernie surowość sądów Bożych. Pan Bóg jako najtroskliwszy Ojciec, napawa duszę pokojem wśród żmudnej pracy nad postępem w cnotach; szatan zaś, jako wróg zacięty, trapi ją różnymi przeszkodami i przykrościami.

4.Po tym także można poznać, że pobudka pochodzi od Boga, jeżeli dusza wewnętrznym uchem serca odczuwa delikatne podszepty niebieskie. Przeciwnie zaś jest to znakiem złego ducha, jeżeli pobudka przychodzi z pewnym hałasem od zewnątrz. Pan Bóg zwykł nawiedzać duszę od jej wnętrza, szatan przeciwnie – zwykł przychodzić z zewnątrz.
Kogo Pan Bóg porusza, ten przy każdym cudownym i nadzwyczajnym zjawisku zwykł powątpiewać, lękać się i uważać się za niegodnego darów Bożych i ten ze wszystkim odnosi się do przełożonych, aby nie popaść w sidła szatańskie. Kto zaś ma upodobanie w podobnych objawach, kto bez namysłu im zawierza, ten stawia się w podejrzeniu, że jest pod wpływem tego ducha, który przez pychę uwiódł pierwszych rodziców.
Kiedy Pan Bóg rozpoczął dokonywać cudowne sprawy w duszy świętej Teresy, ona z obawy przed ułudą szatańską błagała Pana Boga ze łzami, aby ją wiódł do doskonałości drogą zwyczajną, i zasięgała rady u bardzo wielu mężów, jacy naówczas w Hiszpanii jaśnieli nauką i świętością, skłaniając się zawsze do zdania oględniejszych. Kto tak postępuje, ten nie może się omylić.

5.Doskonałym znakiem Ducha Bożego jest miłosierdzie i miłość ku bliźnim, objawiające się nawet wtenczas, kiedy sprawiedliwość zmusza do wystąpienia przeciw nim. ,,Prawdziwa sprawiedliwość” – mówi Grzegorz Wielki – ,,jest pełna współczucia, fałszywa zaś jest pełna goryczy. Albowiem sprawiedliwi udzielając zewnętrznie upomnień dla zatrzymania karności, zachowują wewnętrzną słodycz wskutek utwierdzonej w sobie miłości bliźniego. Uniżają się w duchu przed tymi, których karcą, i za lepszych uważają tych, których sądzą. Tym sposobem zachowują poddanych w karności, a siebie samych w pokorze. Przeciwnie zaś – zły duch pobudza zawsze do gniewu, niecierpliwości i rozgoryczenia oraz skłania do okrucieństwa.
Duch dobry zwykł też pobudzać do usuwania i dobrotliwego tłumaczenia cudzych przewinień. Kto się zaś nimi pobudza do gniewu, kto je powiększa i niedyskretnie wyjawia, ten idzie za złym duchem, bo słusznie można mniemać, że własnej chwały szuka, kto wady bliźnich rozgłasza”.

W imię Prawdy! C. D. 265

11 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Powiedzieliśmy wyżej, że jest sześć rodzajów duchów i że można zredukować do następujących trzech: Boskiego, szatańskiego i ludzkiego. Tak samo twierdzi Kasjan. ,,To przede wszystkim trzeba nam wiedzieć” – powiada on – ,,że z trojakiego źródła pochodzą nasze myśli, tj. z Boga, szatana i z nas samych”. Dotąd mówiliśmy ogólnie o rozpoznawaniu duchów. W następujących zaś rozdziałach będziemy szczegółowo traktować o każdym duchu z osobna, rozpoczynając od Boskiego.
Duchem Bożym nazywamy wewnętrzne poruszenie duszy, czyli natchnienie pochodzące od Boga, a skłaniające do cnoty i świętości. Jest to wewnętrzny głos Boży, o którym tak wyraża się św. Bernard: ,,Szczęśliwa i błogosławiona ta dusza, która jakoby ukradkiem przyjmuje ciąg szeptania Jego (Hi 4, 12) i często powtarza słowa Samuelowe: ,,Mów, Panie, bo słucha sługa Twój” (1 Krl 3, 9). A więc słuchajmy Pana Boga w milczeniu, wewnątrz nas rozprawiającego i przekonywującego o królestwie (Dz 19, 8) swoim, i to tym skuteczniej, o ile delikatniej, bo przez wewnętrzne natchnienia”.

Ten rodzaj natchnienia Bożego święty Bernard nazywa ,,przyjściem Oblubieńca i odwiedzinami Słowa”: ,,Pokaż mi duszę” – mówi on – ,,którą często nawiedza Słowo jako Oblubieniec, obcowaniem budząc w niej poufałość, słodyczą – pragnienie, a pociechami – odrazę do rzeczy znikomych; a ja się nie zawaham nazwać jej oblubienicą”. Poniżej zaś dodaje: ,,Przyznaję, że i mnie nawiedzało Słowo i w głupstwie mówię: niejednokrotnie. A choć częste były te odwiedziny, często ich nie spostrzegałem. Czułem jego obecność, przypominam sobie Jego pobyt, niekiedy mogłem nawet przeczuć Jego zbliżenie, lecz spostrzec go ani zauważyć Jego odejścia nie zdołałem. Wyznaję szczerze, że i teraz jeszcze nie wiem, skąd i którędy przychodzi ten Oblubieniec do duszy ani też dokąd i którędy odchodził, według tego słowa Pisma Świętego: ,,Nie wiesz skąd przychodzi i dokąd idzie” (J 3, 8). I nic w tym dziwnego, bo o Nim napisano: ,,Śladów Twoich znać znać nie będzie” (Ps 76, 20). Zaiste nie wszedł przez oczy, bo jest bezbarwny, nie wszedł przez uszy, bo Go słychać nie było, ani przez nozdrza, bo się nie ulatnia w powietrzu, ale duszą. On nie przejął powietrza swoją wonią, ale ją stworzył; nie wszedł przez gardło, bo nie jest ciałem stałym ani lotnym; nie poznałem Go przez dotykanie, bo jest nienamacalny. A więc którędyż wszedł? A może i nie wszedł, skoro nie przyszedł z zewnątrz? Zresztą nie jest On czymś zewnętrznym. Nie przyszedł do mnie z wewnątrz, bo On jest dobry, a wiem, że ,,we mnie nie mieszka dobre” (Rz 7, 18). Wzniosłem się ponad własną naturę, a oto ponad tym wszystkim ,,Słowo wyniosłe”; zstąpiłem jako ciekawy badacz w niższe sfery ducha mego, ale i tu Go nie zastałem. Spoglądnąłem naokoło siebie, a poznałem, że On się rozciąga poza granice moje; wglądnąłem wewnątrz siebie, ale i tu Go znalazłem. I przekonałem się o prawdziwości tego, co gdzieś czytałem: ,,Albowiem w Nim żyjemy, i ruszamy się, i jesteśmy” (Dz 17, 28). Szczęśliwy, kto Go posiada w sobie, kto żyje dla Niego, kto się Jego pobudkami kieruje”.
Tak mówi święty Bernard. Kiedy się go zaś spytamy, po czym poznał w sobie słowo Boże, skoro niezbadane są Jego ścieżki, odpowie nam, że oznaki Jego pobytu najlepiej się objawiają w skutkach, jakie sprawia w duszy. O tym będzie mowa poniżej.

To poruszenie wewnętrzne, czyli natchnienie Boże, dokonuje się w rozmaity sposób, gdyż wielokrotnie i różnorodnie (Hbr 1, 1) przemawia Bóg do sług swoich. Niekiedy przemawia do nas bezpośrednio sam przez siebie, poruszając sam, bez czyjegokolwiek pośrednictwa, nasze serce, budząc w nim dobre myśli i święte pragnienia. Bez Jego bowiem światła i poruszenia nie moglibyśmy ich sami w sobie obudzić. On to najmiłościwiej daje darmo wszelką dostateczność w dobrym. Niekiedy zaś za pośrednictwem aniołów odciąga nas od złego, karci za upadki, pobudza do poprawy, poddaje dobre chęci, wspiera w ich wykonaniu i kieruje nasze kroki na drogę pokoju, pobożności i doskonałości.
Kiedy indziej przemawia do nas już to przez głos sumienia, pobudzający i zachęcający nas do życia rozumnego i cnotliwego; już to przez wiarę i miłość – wiara bowiem uszlachetnia nasze serca, a miłość… przyciska nas (2 Kor 5, 14).
Kiedy indziej przemawia do nas przez nauki Pisma Świętego, przez dobre przykłady, upomnienia i przeróżne doświadczenia, które na nas zsyła z zewnątrz, a równocześnie porusza duszę przez wewnętrzne natchnienia i budzi ją ze snu, objawiając jej swoją wolę, mającą na celu nasze zbawienie i uświęcenie.

Kasjan wyraża się o powyższych prawdach w następujący sposób: ,,Od Boga pochodzą te natchnienia, ilekroć Duch Święty raczy nas nawiedzić i pobudzać do coraz wyższej doskonałości; ilekroć za zaniedbanie tych natchnień lub za niedbałe współpracowanie z nimi karci nas wyrzutami sumienia; ilekroć objawia nam tajemnice Boskie, a nasze zamiary zwraca do coraz doskonalszych celów. Pod Jego to wpływem zmienia się wola tak, jak to czytamy o królu Aswersusie, który nawiedzony klęskami otrzymał wewnętrzne natchnienie, aby odczytał dawne roczniki królewskie. One przypomniały mu zasługi Mardocheusza i skłoniły go do obsypania swego zbawcy najwyższymi zaszczytami i do natychmiastowego odwołania okrutnego wyroku skazującego cały naród żydowski na wymordowanie. Natchnienie Boże sprawia ten skutek, że dusza powtarza za prorokiem: ,,Będę słuchał, co we mnie będzie mówił Pan Bóg” (Ps 84, 9), albo też słowa innego proroka: ,,I rzekł do mnie anioł, który mówił we mnie” (Za 1, 9). Zapewne i sam Pan Jezus o tym wpływie Bożym myślał, kiedy przyobiecywał, że razem z Ojcem przyjdą do nas i w nas zamieszkają, lub kiedy powiedział: ,,Albowiem nie wy jesteście, którzy mówicie, ale Duch Ojca waszego, który mówi w was” (Mt 10, 20)”.

Atoli niezmiernie trudno rozpoznać, czy Pan Bóg sam przez siebie przemawia czy też za pośrednictwem aniołów. Jednakże nie ma to wcale znaczenia albo tylko bardzo niewielkie, gdyż nie potrzebujemy koniecznie znać osoby mówiącej, bylebyśmy wiedzieli, że to, co ona mówi, jest dobre. ,,Nie łatwo jest poznać” – mówi święty Bernard – ,,kto przemawia, ale też i nie jest niebezpieczną taka nieświadomość, szczególnie wobec tej pewnej zasady, że anioł dobry nigdy nie mówi sam z siebie, ale że Bóg przemawia przez niego”. Raczej o to należy się starać i o to pokornie prosić Pana Boga, byśmy rozpoznawali dobre natchnienia i za nimi postępowali.

Byłoby to najgorszą i najniebezpieczniejszą nieświadomością, gdybyśmy wskutek własnego zaślepienia grzechowego nie umieli rozpoznać i odróżnić anioła dobrego od złego i natchnienia Bożego od pokusy szatańskiej. Dlatego też bał się Apostoł, aby jak wąż oszukał Ewę chytrością swoją (2 Kor 11, 3), także i nasze serca nie były zwiedzione przez tego, którego zamysły nie były tajne (2 Kor 2, 11) świętemu Apostołowi.
Aby się nam to nie przydarzyło, powinniśmy iść za radą świętego Antoniego Pustelnika, jaką nam podaje jego imieniem święty Atanazy: ,,Każdemu poruszeniu, natchnieniu wewnętrznemu i objawieniu należy śmiało postawić pytanie, jakie zadał Jozue aniołowi, który się mu w widomej postaci ukazał: ,,Nasz jesteś, czy też nieprzyjacielski? (Joz 5, 13)”. Święty Piotr Damiani powiada: ,,Często przychodzi pokusa, bo anioł ciemności przybiera niekiedy postać anioła światłości. Dlatego też należy troskliwie i dokładnie rozpoznawać różne rodzaje objawień. Jak Jozue, syn Nuna, ujrzawszy anioła, nie wątpiąc, że w takich zjawiskach ukrywa się niekiedy pokusa, natychmiast się zapytał: ,,Nasz jesteś, czy też nieprzyjacielski?”. Święty Grzegorz Wielki podaję tę samą radę, zaczerpniętą z tego samego przykładu, i tak ją uzasadnia: ,,Ponieważ szatan często przywdziewa szatę świętości, a zdradliwych jego zasadzek nie można bez szczególniejszej łaski Bożej rozeznać, toż słusznie powiedziano: ,,Któż odkryje wierzch odzienia jego?” (Hi 41, 4), a odczytać to należy: ,,Jeżeli nie ja, który sługom moim udzielam wewnętrznego natchnienia, mocą którego rozpoznają jak najdelikatniejsze wpływy, a odkrywszy złe, spostrzegają w całej nagości oblicze tego który się ukrywał pod maską świętości”. Ponieważ zaś ten nieprzyjaciel stara się zatruć dusze wiernych przez ukazywanie się zewnętrzne albo też przez wewnętrzne pokusy – raz bowiem napada czynnie, kiedy indziej znowu tylko zachęca – stąd słusznie dodano (w powyższym wstępie Pisma Świętego): ,,a w środek paszczy jego kto wejdzie?” (Hi 41, 4), co odczytać znowu potrzeba: ,,Jeżeli nie ja, który wewnętrznie wspieram umysły wiernych w rozpoznawaniu jego słów i wykazuję, że one co innego znaczą, a co innego na pozór wyrażają. Pozornie bowiem obiecują dobre rzeczy, lecz prowadzą na zatracenie”.

W imię Prawdy! C. D. 118

29 grudnia 2023 ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa św. Bernarda:

,,Nie patrz na swoje cierpienia, ale na to, co On wycierpiał. W tym, co dla ciebie przeszedł, zobacz, co dla ciebie uczynił, a przez to ujrzysz Jego dobroć, mającą źródło w miłości. Miłość kazała Mu się uniżyć, a przez to tym bardziej okazała się Jego dobroć. Im bardziej wzgardzony stał się dla mnie, tym więcej stał mi się drogi. „Ukazała się – mówi Apostoł – dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga”. Wielka to, zaprawdę, i oczywista dobroć i miłość! I wielki to dowód dobroci ukazujący miłość Boga ku ludziom”.

Ważna była dla mnie także modlitwa kończąca w liturgii godzin ze wspomnienia św. Tomasza Becketa:

,,Boże, dzięki Twojej łasce święty Tomasz, biskup, wielkodusznie oddał życie w obronie sprawiedliwości, spraw przez jego wstawiennictwo, abyśmy byli gotowi z miłości do Chrystusa stracić swoje życie na tym świecie i mogli je odzyskać w niebie. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen”.

W tym dniu przeczytałem także ważne treści z książki pt. ,,Golgota a życie dzisiejsze”:

,,Wszystkich tych, którzy będą wiernie głosić Jezusa i iść twardo Jego śladami, spotka ten zarzut, że są wariatami.
,,Pawle szalejesz” – będą wołać Grecy uczeni do Apostoła Narodów, gdy im będzie mówił o Jezusie i Jego Ewangelii.
To spotka między innymi i św. Jana od Krzyża, którego właśni bracia zakonni zamkną na 9 miesięcy do więzienia, że chciał zakon zreformować. Uznano go wariatem.
A czy ks. Bosko nie odmawiano rozumu, gdy budował zakłady dla sierot, nie mając pieniędzy? A kto dziś nie zna zakładów salezjańskich i ich ogromu pracy pożytecznej?

I w naszej Polsce mamy także takiego polskiego ,,Bosko”, który także przeszedł formalne piekło intryg szatańskich, nim stanęły jego wspaniałą pracą i owocami sławne zakłady w Miejscu Piastowem, Pawlikowicach i w innych miejscach, gdzie dziś wychowuje się setki sierot na kapłanów, profesorów, inżynierów, rzemieślników itd.
A ile ten nasz polski ,,Bosko”, ks. Markiewicz, przeszedł intryg, najpodlejszych oszczerstw, posądzeń o upór, pychę, a i karami grożono mu? Lecz służąc Boskiej idei nie złamał się.

Gdzie dawniej stała zgniła plebanja, bez dachu, okien, tak, że raz do podłogi przymarzł z chłopakiem sierotą, którego własną sutanną odziewał, a sam chory na suchoty spał pod prześcieradłem… tam dziś stoi gmach ze szkołą i warsztatami.
O cześć wam, boscy warjaci, którzy wprowadzacie w czyn zasady Jezusa!
Niedawno zmarły wielki biskup węgierski Prohaszka mówi, że ci ludzie, dla których celem życia na świecie jest ,,użycie świata, póki służą lata”, że tacy, gdy się spotkają z ludźmi oddającymi się szerzeniu boskiej idei, pracującymi dla innych bezinteresownie, wyrzekającymi się majątku, wygód, dla biednych i nieumiejętnych, to by takich ideowców poniżyć, osłabić skutki ich pracy, nazwą ich po prostu dziwakami, wariatami, niepoczytalnymi.

,,Lżej im na sercu, gdy to co piękne, wzniosłe, mogą poczytać za mrzonki i głupstwa nierozsądne”.
Rozpustny Herod przez to, że Jezusa kazał odziać na drwiny białą szatą, oddał mimo woli Jezusowi największy hołd i Jego Niepokalaności.
Nie wolno było Herodowi nosić białej szaty, oznaczającej niewinność, bo ją strasznie zbrudził grzechami rozpusty, więc słusznie oddaje ją Najświętszemu i Najczystszemu Królowi Jezusowi.
Jak szatan, choć cała istotą diabelską Boga nienawidzi, jednak musi Mu służyć i hołd oddawać, tak i grzech musi oddać cześć cnocie”.

oraz

,,Może godzina upłynęła, odkąd Piłat odesłał Jezusa do Heroda, a już prowadzą żydzi Jezusa do niego z powrotem.
A więc i Herod nie znalazł winy w Jezusie – pomyślał sobie Piłat – gdy Jezusa z powrotem odsyła, i to w białym płaszczu, czyli uznał Herod Jezusa za nieszkodliwego wariata.
To jeszcze mocniej utwierdziło Piłata w przekonaniu, nabranem zresztą aż dwukrotnie w obu sądach, że Jezus absolutnie nie może być nawet karany, nie mówiąc już o skazaniu Go na śmierć, jak Kajfasz wymaga.

Gdy już orszak doszedł do pałacu namiestnikowskiego, kazał Piłat przyprowadzić Jezusa zaraz na górę, a sam postanowił pertraktować z żydami.
Wychodzi do nich i tak się odzywa: ,,Przyprowadziliście mi tego człowieka, jakoby lud podburzającego, a oto ja, badając go, żadnej winy w nim nie znalazłem. Ani też Herod, do którego was odesłałem, przeto ukarawszy go, wypuszczę”.
Piłacie, sędzio z narodu rzymskiego, który najlepsze prawa dał światu, za co ma być Jezus karany, gdy, jak sam stwierdzasz, w dwu sądach został uznany za całkowicie niewinnego?
Czy wolno dla tego kogoś karać, że tak jego wrogowie sobie życzą, gdy ten całkiem niewinny?
Czy wolno karać niewinnych dla zrobienia komuś przyjemności?
Toć to przecie niesłychana zbrodnia!

Jak powinien Piłat postąpić, gdy drugi raz przywiedziono Jezusa do niego i wbrew nawet najprymitywniejszemu prawu domagano się krzywdzącej kary?
Tak powinien postąpić, jak już raz postąpił, kiedy budował wodociąg kilkomilowy za pieniądze zabrane przemocą ze skarbony kościelnej, a żydzi zaczęli się rewoltować. On umiał wtedy utopić całą rewoltę żydowskiej krwi a teraz chwyta się kompromisu ze zbrodnią i ze zbrodniarzami, lecz to i jego zgubi, jak się już dziś pokaże. Przebiegli żydzi postarają się o to.
Kto chce jednocześnie i Bogu świeczkę palić i diabłu ogarek, ten własną duszę złoży na diabelskim ołtarzu.

,,Krajem nieba, krajem piekła iść”, jak to niektórzy każą postępować, to znaczy iść prosto do piekła, tak to nędzne przysłowie rozumieć trzeba w języku Bożym.
Przebiegli żydzi, jak tylko usłyszeli to powiedzenie Piłata: ,,Ukarzę go”, mimo, że nie znajduje w nim winy, zaraz zorientowali się, że Piłat teraźniejszy, to już nie ten dawny, stanowczy, uparty, tylko chwiejny, lękliwy. Postanowili więc gwałtownie całą siłą uderzyć w tę lękliwość i już teraz złamać ją całkowicie. Krzyknęli tedy jak grom: ,,Strać go, strać go!”
,,Strać tego!” wrzeszczy zgarbiony, trupi upiór Annasz. ,,Strać tego!” ryczy opasły Kajfasz. ,,strać tego!” wtórują Faryzeusze, doktorzy. ,,Strać tego!” grzmi rozpętana tłuszcza, przekupiona przez Sanhedryn.

Tak i w naszej duszy dzieje się, gdy nie odrzucamy zaraz i stanowczo pokus i okazji do grzechu.
Gdy tylko na małą chwileczkę zaczynamy się zastanawiać, tłumaczyć sobie, że to jeszcze nie będzie grzechu, gdy trochę zgodzimy się na złą myśl, gdy na chwilę pozostaniemy z niebezpieczną dla nas osobą, bo to przecież jeszcze nie będzie skazania Jezusa na śmierć w naszej duszy, to bądźmy pewni, że już jest przygotowany wyrok i na pewno zginie Jezus w naszej duszy.
Wnet bowiem zaryczą namiętności w naszej duszy: ,,Strać go!” – a źli towarzysze, czy towarzyszki pomogą im przez drwinki: ,,O, dewot, dewotka, poboźniś, bigotka” i na pewno wygrają. Nie pomoże potem piłatowskie tłumaczenie się i umywanie rąk, bo choćby się całe morze wody wylało na ręce, to i tak będzie na nich widać ,,Krew Sprawiedliwego”.