W imię Prawdy! C. D. 313

12 maja 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,W jaki sposób poznaje się i na pewno rozróżnia natchnienia Boże, pouczają nas o tym święci autorzy, którzy pod wpływem łaski Bożej i przy własnym doświadczeniu pozostawili nam niemało cennych wskazówek w tej mierze. Owoce ich pracy, tj. reguły służące do rozpoznawania natchnień Bożych, podaję tutaj wiernie i tak zwięźle, ażeby nie pominąć nic takiego, co jest koniecznie potrzebne do należytego oświecenia.

1.Duch Boży pobudza do wstępowania w ślady Chrystusa i do naśladowania Jego cnót. Skoro bowiem Chrystus nie tylko jest naszym Zbawicielem, ale zarazem Nauczycielem i Wodzem, toteż Jego życie i cnoty są dla nas jakoby wzorem i ideałem doskonałości i świętości. On sam powiada: ,,Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca” (Mt 11, 29), i znowu: ,,Dałem wam przykład, abyście jak ja wam uczyniłem, tak i wy czynili” (J 13, 15), a na innym miejscu powiedziano: ,,Kto mówi, że w Nim pozostaje, powinien sam tak postępować, jak On postępował” (1 J 2, 6). Nie ulega tedy najmniejszej wątpliwości, że Duch Boży pobudza tego, kto czuje pociąg do wstępowania w ślady Chrystusa.

2.Święty Bernard uczy, że kiedy nam Duch Święty podaje dobre natchnienia, wykonuje w nas trzy czynności, byśmy te natchnienia uskutecznili: ,,Upomina, uczy i porusza. Upomina pamięć, uczy rozum, porusza wolę. Te bowiem trzy władze posiada nasza dusza”. Pamięci przypomina słodycz doznaną przy świętych myślach i tym sposobem rozprasza naszą zniewieściałość i lenistwo. Rozum oświeca, aby mógł poznać, co należy czynić, i tym sposobem rozprasza mgłę nieświadomości. Wreszcie porusza i pobudza wolę i tym sposobem wspiera naszą słabość. Te trzy czynności sprawia w nas swoją łaską, udzielając nam zamysłu, chęci i spełnienia dobrego czynu. Pierwsze wykonuje w nas, drugie – z nami, trzecie – przez nas.

3.Święty Ignacy poucza w książeczce o ćwiczeniach duchowych, że tylko Bóg może swym wpływem wzbudzić w duszy pociechę wewnętrzną, chociaż by nie było żadnej uprzedniej przyczyny do radości. Właściwą bowiem jest rzeczą dla Stwórcy wejść do swego stworzenia i zwrócić je, pociągnąć, skłonić ku swej miłości. Mówimy zaś, że żadnej nie było uprzedniej przyczyny, jeżeli się nic nie nasunęło ani zmysłom, ani rozumowi, ani naszej woli, co było samo przez się mogło wywołać tego rodzaju pociechę.
Jednakże pomiędzy sprawiedliwymi a grzesznikami ta zachodzi różnica, że do sprawiedliwych, jako do podobnych sobie, przychodzi spokojnie i niebawem po usunięciu przestrachu następuje radość. Przeciwnie zaś – oziębłych grzeszników i ludzi mniej duchowych zazwyczaj bardziej zatrważa, bo znajduje ich niepodobnymi do siebie, jakeśmy wyżej powiedzieli. Najpierw tedy przeraża ich bojaźnią, potem orzeźwia ich łaską skruchy, pobudza do poznania siebie samych i do pragnienia postępu duchowego. ,,Skoro głos Boży zadzwoni w uszach duszy” – mówi święty Bernard – ,,najpierw zawstydza, przeraża, zagrzewa, oświeca i oczyszcza”. Z tego poznajemy, jak słuszne jest zdanie świętego Antoniego zapisane u świętego Atanazego, że niezbyt trudno odróżnić duchy dobre od złych. ,,Jeżeli bowiem po przerażeniu następuje radość” – mówi ten święty – ,,bądźmy pewni, że od Boga przyszła pomoc, gdyż spokój duszy jest dowodem obecnego majestatu. Jeżeli zaś wzbudzona trwoga nie ustępuje, jest to dowodem, że nam stoi na oczach nieprzyjaciel”.
Doktor anielski pochwala te zdania, a chociaż je święty Antoni odnosił do widzeń i zjawień, jednakże da się je zastosować i do wewnętrznych natchnień, a to z tej przyczyny, ,,że już dla tego samego, iż człowiek bywa podniesiony ponad stan zwyczajny, niższe władze w człowieku słabną i przychodzi przestrach, tak jak i po odprowadzeniu naturalnego ciepła do wnętrza ciała, zewnętrzne władze natychmiast popadają w drżenie”. Tak przeraził się Daniel w początku widzenia, tak zatrwożyła się Najświętsza Maryja Panna pozdrowieniem anielskim; tak samo zatrwożył się Zachariasz na widok anioła i przypadła nań bojaźń (Łk 1, 12), tak też i święty Jan z początku objawienia upadł jakby martwy (Ap 1, 17) i osłupiały z przerażenia; tak wreszcie i apostołowie przy przemienieniu Pańskim upadli na twarz swoją i bali się bardzo (Mt 17,6).

4.Jeżeli Pan Bóg jest sprawcą poruszeń wewnętrznych, natenczas dusza pozostająca pod ich wpływem zakreśla wszystkim czynnościom wyłącznie dobry cel, gdyż Ten, który wszystko zdziałał dla samego siebie (Prz 16, 4), pobudza jedynie do szukania większej chwały swojej. Toteż nie od Boga odbiera natchnienia ten, kto czuje się do czego innego pobudzonym.
Taką zasadę podaje święty Augustyn, twierdząc, że ,,jedynie Boga, który jest naszym celem ostatecznym, mamy używać, a wszystkim innym mamy się posługiwać”. I nie ma innej drogi złej i grzesznej, jak tylko ta, która wiedzie człowieka do złego posługiwania się stworzeniami i do nadużywania Boga. Słusznie też powiedział św. Bernard, że nie może być miłe Panu Bogu posłuszeństwo ani cierpliwość, jeżeli On sam nie będzie przyczyną tego, co wykonujemy lub co czynimy.

5.Wpływ Boży czyni duszę skorą do szukania i przyjmowania nauki, a ulegającą chętnie radom i wskazówkom starszych i przełożonych, jako czytamy u Izajasza: ,,Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie sprzeciwiam, nie cofnąłem się wstecz” (Iz 50, 5). W powyższych słowach – według tłumaczenia świętego Bernarda – mamy podaną normę dobrowolnego posłuszeństwa. Kto się bowiem nie sprzeciwia, ten dobrowolnie działa, a kto się wstecz nie zwraca, ten trwa w pierwotnym stanie. Bynajmniej też nie szkodzi, chociażby sami nauczyciele i kierownicy byli niekiedy mniej oświeceni i roztropni, gdyż jak zauważył święty Jan Klimak: ,,Pan Bóg nie jest niesprawiedliwym, aby dusze poddające się w duchu wiary i prostoty kierownictwu innych pozwolił w błąd wprowadzić”.

6.Ponieważ cierpliwość… dokonuje dzieła doskonałego (Jk 1, 4) i upodabnia nas do Chrystusa, który dla nas wydał się na krzyż, stąd chęć i zapał do wytrwałego ponoszenia wszelkich utrapień jest znakiem dobrego ducha. To natchnienie nie może pochodzić ani z ludzkiej natury, ani od szatana.
Trafnie, jak zazwyczaj, wyraża się o tym Tertulian: ,,Cierpliwość” – mówi on – ,,jest tak ściśle złączona ze służbą Bożą, że nie można zachować nawet najmniejszego przykazania ani też dokonać jakiegokolwiek uczynku miłego Bogu bez posłuszeństwa”. Poniżej zaś dodaje: ,,Chrystus pragnął przed odejściem z tego świata nasycić się rozkoszą posłuszeństwa. Przyjmuje plwania, biczowania, pośmiewiska, upokarzające obłóczyny i jeszcze bardziej wzgardliwą koronację. Jakiż to dziwny duch cierpliwości! Ten, co raczył ukryć się w naturze ludzkiej, w niczym nie naśladuje naszej niecierpliwości. Po tym to, o faryzeusze, powinniście byli szczególnie poznać Pana swego! Takiej cierpliwości nie okaże żaden człowiek!”.
Wśród doświadczeń rozpoznaje się nieomylnie dobrych i złych. Albowiem zły przez nieszczęścia staje się gorszym, a dobry oczyszcza się w nich, przerabia i udoskonala. Wprawdzie początkujący w życiu duchowym zwykli się mieszać wśród przychodzących doświadczeń, lecz niebawem godzą się chętnie z wyrokami Opatrzności Boskiej i chętnie cierpią. Dusze zaś doskonałe, te do cierpień i prześladowań jakoby do godów weselnych wzdychają, nadchodzący krzyżyk przyjmują z weselem, radością serca i uznają się za niegodne tak wielkiej łaski Bożej.

Co się tyczy dobrowolnych umartwień ciała, należy w tym względzie zachować przede wszystkim złotą regułę starożytną: ,,Niczego za wiele!”. Duch Boży zachowuje bowiem miarę i nigdy nie przekracza granic roztropności. ,,Bóg jest mądrością” – powiada święty Bernard – ,,i chce, byśmy Go kochali nie tylko czule, ale i mądrze. Dlatego też upomina Apostoł, aby służba nasza była rozumną (Rz 12, 1); gdyż w przeciwnym razie duch błędu bardzo łatwo oszuka twoją gorliwość, jeżeli jej zabraknie wiadomości”. Taką samą roztropność zaleca i święty Grzegorz, mówiąc: ,,Tak należy używać umartwienia, aby niszczyło nie ciało, ale cielesną pożądliwość. Zdarza się bowiem często, że wskutek zbytecznego umartwienia, zmierzającego do zupełnego przygłuszenia pożądliwości grzechowej, tak się ciało osłabia, iż stajemy się niezdolnymi również do wykonania dobrych uczynków, jak np. do modlitwy lub do nauczania. Pomocnikiem przy wypełnianiu wewnętrznych pragnień jest nasz człowiek zewnętrzny i on to posiada w sobie pożądliwości lubieżne, lecz zarazem znajdują się w nim i skłonności do dobrego. Toż zdarza się niekiedy, że prześladując go jako wroga, zabijamy w nim ukochanego współobywatela; a przeciwnie – oszczędzając wspólnika, wychowujemy sobie zaciętego wroga”.

W imię Prawdy! C. D. 147

17 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa z żywotu św. Antoniego:

,,Święty Antoni, który jest pierwszym założycielem życia zakonnego, urodził się roku Pańskiego 251, w małej wiosce położonej blizko miasta Heraklei, w górnym Egipcie. Rodzice jego posiadali wielki majątek, i bardzo byli pobożni. Chcąc syna swego uchronić od zepsucia, jakie zwykle między młodzieżą w publicznych szkołach panuje, wychowali go w domu i więcej mieli na względzie ćwiczenie go w cnotach, niż kształcenie w próżnych naukach. W ośmnastym roku straciwszy rodziców, stał się panem znacznych posiadłości. Razu pewnego, gdy ciągle miał na myśli Apostołów Pańskich, którzy aby pójść za Panem Jezusem, wszystkiego byli odstąpili, wszedł on do Kościoła, kiedy właśnie czytano tam głośno te słowa Zbawiciela, wyrzeczono do pewnego młodzieńca: ,,Jeśli chcesz być doskonałym, idź, przedaj co masz i daj ubogim, a przyjdź i pójdź za mną, a będziesz miał skarb w Niebie”. Niezwłocznie potem, Antoni rozdał wszystko co posiadał ubogim, zatrzymując tyle tylko, ile do jego własnego, i jedynej którą miał siostry, skromnego utrzymania potrzebnem było. Lecz gdy wkrótce usłyszał znowu te słowa Ewangelii świętej: ,,Nie troszczcie się tedy o jutrze”, rozdał i resztę biednym, a siostrę nakłoniwszy do wstąpienia do klasztoru, sam udał się na puszczę, aby tam wieść życie bogomyślne, i zamieszkał w opuszczonych murach starego grobowca egipskiego.

Zaledwie oddał się temu rodzajowi życia, a zły duch uderzył na niego z najrozmaitszemi pokusami, aby go od tego odwieść. Rozbudzał w nim żal za życiem świetnem, jakie mógł był prowadzić na świecie; to znowu przedstawiał mu nieroztropność oddawania się pokucie i życiu samotnemu, będąc tak młodym; to nareszcie niepokoił mu sumienie wyrzutami, że siostrę młodą opuścił bez opieki. A gdy Antoni wszystkie te pokusy za łaską Bożą przezwyciężył, natarł znowu na niego szatan najstraszniejszemi podnietami przeciwnemi cnocie czytości. Lecz i tym nie uległ nasz Święty, a nabrawszy doświadczenia, jak dalece trzeba mu być gotowym do walki z piekłem, nawet od świata uchyliwszy się, podwoił modlitw i umartwień ciała. Jadał tylko chleb i wodę, i to raz na dzień po zachodzie słońca, a niekiedy tylko co dni cztery zażywał tego małego posiłku. Sypiał na prostej rohoży, a częściej jeszcze na gołej ziemi, nigdy nie zrzucając włosiennicy. Co dzień wstawał o północy , albo całą noc spędzał na modlitwie i na niej trwając z rękoma do nieba wzniesionymi, aż do świtu, nieraz rozwodził się przed Bogiem w skargach, że wschodzące słońce przerywa mu zatapianie się w bogomyślności.

Lecz im wyżej szedł na tej drodze Antoni, złe duszy, przewidując jak wielkim Świętym będzie, i jak wielu do życia doskonalszego za sobą pociągnie, tem silniej na niego nacierały. Razu pewnego, w wielkiej liczbie napadłszy na sługę Bożego, tak go zbiły, że nazajutrz pewien człowiek pobożny, który od czasu do czasu przynosił mu trochę chleba, zastał go na pół nieżywego. Skoro przyszedł do siebie, uradowany iż tego rodzaju cierpieniami mógł dowieść wierności swojej Bogu: ,,Nie wypędzajcie mnie ztąd, zawołał do szatanów. Otom znowu gotów do walki. Wiedzcie, iż nic mnie od Jezusa Chrystusa nie oddzieli”. Na te słowa zlatuje się do niego ogromna liczba złych duchów. Wstrząsają wszystkie mury, w których zwaliskach miszkał Antoni, tak iż zdawało się, że go przywalą, i w przerażających postaciach, już to dzikich zwierząt, już jadowitych żmij, to znowu poczwar piekielnych , nacierają zewsząd na niego. Święty i tem nie przestraszony, przeżegnawszy się, szydził z nich mówiąc: ,,Tchórze więc jesteście, gdy was aż tylu przeciw jednemu do walki przybywa; bezsilni, kiedy tylko hałasić możecie”. W tejże chwili światłość z Nieba zstąpiła na niego, i duszę jego napełniła niewymowną pociechą. On zaś, poznając, iż to sam Pan Jezus przybywał mu na pomoc: ,,Gdzieżeś ty był, Zbawco mój, zawołał, gdy mnie tylu nieprzyjaciół napadało”. – ,,Antoni, odpowiedział mu głos niebieski, byłem w tobie i wspierałem cię: a żeś mężnie walczył, więc cię zawsze wspierać będę”.
Pokrzepiony tem na duchu Antoni, postanowił jeszcze ostrzejsze wieść życie i jeszcze w głębszą udać się puszczę. Miał wtedy lat trzydzieści pięć”.

W imię Prawdy! C. D. 146

17 stycznia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie były poniższe treści w Liturgii słowa i Liturgii godzin:

,,Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe”. Rz 12, 1-2

,,O Boski Mistrzu, kiedy dziś sławimy
Wiernego sługę, któregoś uświęcił,
Niech nasze serca całe się otworzą
Na Twoje słowa:
„Niech przyjdzie do Mnie ten, kto utrudzony
I przytłoczony codziennym ciężarem,
Bo tylko we Mnie znajdzie pokrzepienie
Na dalszą drogę.
Niech krzyż swój weźmie i podąża za Mną
Po wąskiej ścieżce ofiarnej miłości,
A moje jarzmo słodkie jest i lekkie
Dla wiernych Ojcu”.
Szczęśliwy człowiek, który to zrozumiał
I wszystko oddał, by posiąść zbawienie,
A jego życie było hymnem chwały
Dla Najwyższego.
Wielbimy Ciebie, pełen majestatu
Wcielony Boże i Bracie nas wszystkich,
I Twego Ojca z Duchem, który mieszka
W pokornych duszach. Amen”.

,,O Panie, jesteś sprawiedliwy
i wyrok Twój jest słuszny.
Dałeś swe postanowienia sprawiedliwie,
kierując się wielką wiernością.
Gorliwość mnie pożera,
bo słów Twoich zapominają moi wrogowie.
Twoje słowo jest wypróbowane w ogniu
i sługa Twój je miłuje.
Jestem mały i wzgardzony,
nie zapominam o Twych postanowieniach.
Twoja sprawiedliwość jest sprawiedliwością na wieki,
a Prawo Twoje jest prawdą.
Ucisk i utrapienia na mnie spadły,
moją rozkoszą są Twoje przykazania.
Wieczna jest sprawiedliwość Twych napomnień,
daj mi je zrozumieć, a żyć będę.
Z całego serca wołam, wysłuchaj mnie, Panie,
zachować chcę Twoje ustawy.
Wołam do Ciebie, a Ty mnie wybaw,
będę strzegł Twoich napomnień.
Przychodzę o świcie i wołam,
pokładam ufność w Twoich słowach.
Budzą się moje oczy jeszcze przed świtem,
aby rozważać Twoje słowo.
W dobroci swej, Panie, słuchaj głosu mego
i daj mi życie zgodne z Twoim przykazaniem.
Zbliżają się niegodziwi moi prześladowcy,
dalecy są oni od Twojego Prawa.
Jesteś blisko, Panie,
i wszystkie Twe wyroki są prawdą.
Od dawna wiem z Twoich napomnień,
że ustaliłeś je na wieki”. Ps 119

,,Panie, moje serce się nie pyszni
i nie patrzą wyniośle moje oczy.
Nie dbam o rzeczy wielkie
ani o to, co przewyższa me siły.
Lecz uspokoiłem i uciszyłem moją duszę;
jak dziecko na łonie swej matki,
jak ciche dziecko jest we mnie moja dusza.
Izraelu, złóż nadzieję w Panu,
teraz i na wieki”. Ps 131

,,Niech nikt nie szuka własnego dobra, lecz dobra bliźniego. Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”. 1 Kor 10, 24. 31

,,Dawid rzekł do Saula: «Niech niczyje serce się nie trapi! Twój sługa pójdzie stoczyć walkę z tym Filistynem». Saul odpowiedział Dawidowi: «To niemożliwe, byś stawił czoło temu Filistynowi i walczył z nim. Ty jesteś jeszcze chłopcem, a on wojownikiem od młodości».
Powiedział Dawid: «Pan, który wyrwał mnie z łap lwów i niedźwiedzi, wybawi mnie również z ręki tego Filistyna». Rzekł więc Saul do Dawida: «Idź, niech Pan będzie z tobą!»
Wziął w rękę swój kij, wybrał sobie pięć gładkich kamieni ze strumienia, włożył je do torby pasterskiej, którą miał, i do kieszeni, a z procą w ręce skierował się ku Filistynowi.
Filistyn przybliżał się coraz bardziej do Dawida, a giermek jego szedł przed nim. Gdy Filistyn popatrzył i przyjrzał się Dawidowi, wzgardził nim dlatego, że był młodzieńcem, i to rudym, o pięknej powierzchowności. I rzekł Filistyn do Dawida: «Czyż jestem psem, że przychodzisz do mnie z kijem?» Złorzeczył Filistyn Dawidowi, przyzywając na pomoc swoich bogów. Filistyn zawołał do Dawida: «Przybliż się tylko do mnie, a ciało twoje oddam ptakom podniebnym i dzikim zwierzętom».
Dawid odrzekł Filistynowi: «Ty idziesz na mnie z mieczem, dzidą i zakrzywionym nożem, ja zaś idę na ciebie w imię Pana Zastępów, Boga wojsk izraelskich, którym urągałeś. Dziś właśnie wyda cię Pan w moje ręce, pokonam cię i utnę ci głowę. Dziś oddam trupy wojsk filistyńskich na żer ptactwu podniebnemu i dzikim zwierzętom; niech się przekona cały świat, że Bóg jest w Izraelu. Niech wiedzą wszyscy zebrani, że nie mieczem ani dzidą Pan ocala. Ponieważ jest to wojna Pana, On więc wyda was w nasze ręce».
I oto, gdy wstał Filistyn, szedł, zbliżając się coraz bardziej ku Dawidowi, Dawid również pobiegł szybko na pole walki naprzeciw Filistynowi.
Potem sięgnął Dawid do torby pasterskiej i wyjąwszy z niej kamień, wyrzucił go z procy, trafiając Filistyna w czoło, tak że kamień utkwił w czole, i Filistyn upadł twarzą na ziemię.
Tak to Dawid odniósł zwycięstwo nad Filistynem procą i kamieniem; trafił Filistyna i zabił go, nie mając w ręku miecza.
Dawid podbiegł i stanął nad Filistynem, chwycił jego miecz i dobywszy z pochwy, dobił go; odrąbał mu głowę. Gdy spostrzegli Filistyni, że ich wojownik zginął, rzucili się do ucieczki”. 1 Sm 17, 32-33. 37. 40-51

,,Błogosławiony Pan, Opoka moja,
On moje ręce zaprawia do walki,
moje palce do bitwy.
On mocą i warownią moją, osłoną moją i moim wybawcą,
moją tarczą i schronieniem, On, który mi poddaje ludy”. Ps 134, 1-2

MODLITWA PO KOMUNII
,,Boże, Ty pozwoliłeś świętemu Antoniemu odnieść sławne zwycięstwo nad mocami ciemności, spraw, abyśmy umocnieni Najświętszym Sakramentem zawsze pokonywali zasadzki złego ducha. Przez Chrystusa, Pana naszego”.