W imię Prawdy! C. D. 382

20 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Otóż, moi kochani, proszę pamiętać, że czym więcej się świat bawi, czym więcej ten świat tańczy, hałasuje, tym bardziej jest on smutny. Moi drodzy, ci, którzy tak troszkę się bawią, to jeszcze mogą znaleźć radość w światowych zabawach, ale ludzie bogaci, którzy ciągle bawią się i tańczą, to tak im to dokuczy, że są bardzo smutni. Bardzo niesłusznie myślą ludzie biedniejsi, że jeśli ktoś jest bogaty, to jest szczęśliwszy. Bogactwo nie da szczęścia. Bogactwo daje bardzo często zupełną nudę.
Co daje szczęście, co daje radość? Wiara daje radość. Moi drodzy, proszę wziąć pod uwagę, że nam Kościół przypomina co roku tę radość wielkanocną, radość, którą niesie nam Pan Jezus zmartwychwstały. Mamy być pełni radości i mamy tę radość w całe społeczeństwo wnosić. Niech niewierzący przekonają się, że choć oni więcej od naszych tańczą, bawią się i inne rozrywki sobie wymyślają, że jednak my jesteśmy szczęśliwsi od nich. Mamy radość wiary, mamy radość miłości. Moi kochani, my również nie zapominajmy o tym, my powinniśmy wnosić w całe społeczeństwo owoc tej radości i także umiejętność chrześcijańskiego cierpienia. My powinniśmy wnosić nasze łzy, nasz żal za grzechy.
Moi kochani, my powinniśmy pamiętać, jak nas upomina Kościół słowami pieśni wielkopostnej: „Wisi na krzyżu Pan Stwórca nieba, płakać za grzechy człowiecze potrzeba”. Modlimy się też w drugiej pieśni wielkopostnej: „Na koniec Mu bok przebito, krew płynie z wodą obfito, my się dziś zalejmy łzami, Jezu, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami”. To jest potrzebne i to jest potrzebne.
Powinniśmy wnosić w świat współczesny, który już nie chce pamiętać o grzechach, nasz żal, nasz ból, naszą pokutę za grzechy, nasze łzy za grzechy, za grzechy nie tylko własne, ale i za grzechy zwłaszcza w swojej rodzinie. „Nie płaczcie nade Mną, ale płaczcie nad swoimi grzechami i nad grzechami waszych dzieci”. Przecież te słowa Pan Jezus niosący krzyż powiedział do niewiast jerozolimskich, które nad Nim płakały.
Te łzy pokuty, te łzy żalu za grzechy myśmy powinni wnosić w świat współczesny, ale nie same tylko łzy, nie sam tylko żal, powinniśmy wnosić tę radość, którą Pan Jezus po przezwyciężeniu grzechu, śmierci i szatana przynosi nam. Z Nim mamy zwyciężać grzech i na podstawie tego zwycięstwa, żyjąc czystą duszą, żyjąc z tym samym Panem Jezusem, który przychodzi codziennie do naszych dusz w Komunii Świętej, my powinniśmy być głęboko radośni. Nawet jeżeli cierpimy, nie powinniśmy tracić tej wyższej radości, tej zwycięskiej radości Chrystusa zmartwychwstałego.
Może dość cierpienia w domu, może łzy płyną, może choroba, może jakiś niepokój, jakieś inne cierpienie – tak to zwykle jest, ale ponad tym wszystkim jest zmartwychwstanie, jest oczekiwanie szczęścia w niebie, jest zaczątek życia zmartwychwstałego już tu, na ziemi. Dlatego, moi kochani, czy jest spokojnie, czy są cierpienia, umiejmy radować się tą radością wesołego Alleluja: „Czy toń spokojna, czy huczą fale, gdy Ty swe dzieci w swej opiece masz, wznosimy modły dziś ku Twej chwale, boś Ty nam tarczą, Boże, Ojcze nasz”. Boś Ty nam zbawieniem, Jezu Chryste, Panie nasz i Zbawicielu”. bł. Władysław Bukowiński

,,Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”.

W imię Prawdy! C. D. 344

2 czerwca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

„Bo ten sam Bóg, który rzekł: „Niech światłość zaświeci w ciemności”, rozświecił tę światłość w sercach naszych, aby rozjaśnić światło poznania chwały Bożej w obliczu Jezusa Chrystusa.
Lecz skarb ten nosimy w glinianych naczyniach, aby się okazało, że z Boga pochodzi ta moc przemożna, a nie z nas.
Zewsząd ucisk znosimy, lecz nie jesteśmy zmiażdżeni;
pełni wątpliwości, lecz nie zrozpaczeni;
prześladowani, lecz nie opuszczeni;
powaleni na ziemię, lecz nie pokonani
Stale obnosimy na swym ciele konanie Jezusa,
aby też życie Jezusa okazało się na naszym ciele,
Tak to żyjemy, lecz stale pastwą śmierci jesteśmy dla Jezusa – ażeby także życie Jezusa okazało się na naszym ciele śmiertelnym”. 2 Kor 4, 6-11

„Przydarzyło się, że w dniu szabatu przechodził wśród łanów zboża, a uczniowie jego w drodze zaczęli rwać kłosy. Wtedy rzekli do niego faryzeusze: „Patrz! Dlaczego czynią to, co jest w szabat niedozwolone?” A on im odpowiedział: „Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, gdy znalazł się w potrzebie i gdy on i jego towarzysze poczuli głód? Jak to za czasów arcykapłana Abiatara wszedł do domu Bożego i posilił się chlebami pokładnymi, które tylko kapłani spożywać mogą? I jak rozdzielił je również między swych towarzyszy?” Potem rzekł im: „Szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu; więc Syn Człowieczy jest panem także szabatu.”
Jezus wstąpił znów do synagogi; a był tam człowiek z uschłą ręką. Faryzeusze śledzili go czy dokona uzdrowienia w dzień szabatu, aby móc go potem oskarżyć. Wtedy rzekł do człowieka z uschłą ręką: „Stań pośrodku!” Potem zapytał ich: „Czy wolno w szabat raczej czynić dobrze niż źle czynić, ocalić raczej życie ludzkie niż pozwolić mu zginąć?” Lecz oni milczeli. Wówczas zmierzył jednego po drugim gniewnym wzrokiem i zasmucony do głębi zatwardziałością ich serca, rzekł do owego człowieka: „Wyciągnij rękę!” Ten wyciągnął ją, bo ręka jego została uleczona. Faryzeusze zaś wyszli, a zebrawszy się natychmiast z herodianami na naradę, zwróconą przeciwko niemu, postanowili go zgubić”. Mk 2, 23 – 3, 6

W tym dniu ważne były dla mnie także poniższe fragmenty z Pisma Świętego:

„Najmilsi! Nie dziwujcie się, jeśli was świat nienawidzi. My wiemy, że jesteśmy przeniesieni ze śmierci do żywota, gdyż miłujemy braci. Każdy kto, nienawidzi brata swego, mężobójcą jest. A wiecie, że wszelki mężobójca nie ma żywota wiecznego w sobie trwającego. Po tym poznaliśmy miłość Boga, iż on duszę swą za nas położył; i my powinniśmy kłaść dusze za braci. Kto by miał majętność tego świata, i widział, że brat jego jest w potrzebie, a zamknąłby przed nim wnętrze swoje, jakże w nim przebywa miłość Boga? Synaczkowie moi, nie miłujmy słowem ani językiem, ale uczynkiem i prawdą”. 1 J, 3, 13-18

„Panie, Boże mój, w Tobie nadzieję pokładam: wyzwól mnie od wszystkich prześladowców moich i ratuj mnie”. Ps 7

„Onego czasu powiedział Jezus faryzeuszom tę przypowieść: Pewien człowiek wyprawił wieczerzę wielką i wezwał wielu. I posłał sługę swego o godzinie wieczerzy, aby powiedział zaproszonym, żeby przyszli, bo już wszystko gotowe. I zaczęli się wszyscy razem wymawiać. Pierwszy mu rzekł: Kupiłem wieść i muszę wyjść i obejrzeć ją; proszę cię, miej mnie za wymówionego. A drugi: Kupiłem pięć par wołów i idę je spróbować; proszę cię, miej mnie za wymówionego. A trzeci rzekł: Żonę pojąłem, a przeto nie mogę przyjść. A wróciwszy się sługa, oznajmił to panu swemu. Wtedy gospodarz rozgniewany, rzekł słudze swemu: Wyjdź prędko na ulice i uliczki miasta, a ubogich i ułomnych i ślepych i chromych wprowadź tu. I rzekł sługa: Panie, stało się, jak rozkazałeś, a jeszcze jest miejsce. I rzekł pan słudze: Wyjdź na drogi i opłotki, a przymuszaj, by wchodzili, aby dom mój był napełniony. A powiadam wam, że żaden z tych mężów, którzy byli wezwani, nie skosztuje wieczerzy mojej”. Łk 14, 16-24

„Pan stał się moim obrońcą; wywiódł mnie na swobodę, i ocalił, ponieważ mnie miłował. Kocham Cię, o Panie, mocy moja; Pan twierdza i ucieczka moja, On mój wybawiciel.” Ps 17

„Zwróć się, o Panie, ratuj życie moje; wybaw mnie dla twej dobroci.” Ps 6

W imię Prawdy! C. D. 308

7 maja 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Panowie jej spostrzegłszy się, że widoki zysku im przepadły, pochwycili Pawła i Sylasa, zwlekli ich na rynek przed sędziów i postawili przed pretorami: ,,Ci ludzie – oświadczyli – wzniecają w naszym mieście niepokoje; są to Żydzi i głoszą obyczaje, których, jako Rzymianie, nie możemy przyjąć ani stosować”. Zaraz też cały lud zwrócił się przeciwko nim. Wówczas pretorowie kazali zedrzeć z nich szaty i obić ich rózgami. A zadawszy im wiele uderzeń wtrącili ich do więzienia przykazując dozorcy więziennemu, aby ich bacznie pilnował. Stosownie do tego rozkazu wtrącił ich do lochu położonego w samym środku i dla bezpieczeństwa zakuł im nogi w dyby. Około północy Paweł i Sylas modlili się śpiewając hymny Bogu na chwałę; inni więźniowie zaś przysłuchiwali się im. Nagle nastąpiło silne trzęsienie ziemi, tak że fundamenty więzienia się zachwiały. Zaraz też pootwierały się wszystkie drzwi i wszystkim opadły kajdany. Gdy dozorca więzienny przebudziwszy się zobaczył, że wszystkie drzwi więzienia są otwarte, dobył miecza i chciał sobie odebrać życie, bo sądził, że więźniowie uciekli. Lecz Paweł zawołał na cały głos: ,,Nie targaj się na swe życie! Jesteśmy tu przecież wszyscy!” Kazał więc podać sobie światło, wbiegł do celi i drżąc cały upadł Pawłowi i Sylasowi do nóg. Potem wyprowadziwszy ich na zewnątrz zapytał: ,,Panowie, co winienem uczynić, aby się zbawić?” Oni zaś odpowiedzieli mu: ,,Uwierz w Pana Jezusa, a dostąpisz zbawienia wraz z domem swym”. I głosili słowo Pańskie jemu oraz wszystkim tym, którzy znajdowali się w jego domu. Jeszcze tej samej godziny w nocy zaopiekował się nimi, obmył im rany, zadane przez uderzenia rózgami, a potem przyjął bez zwłoki chrzest wraz ze wszystkimi bliskimi sobie. Zaprowadziwszy ich do swego domu zastawił im stół radując się wespół z całą swoją rodziną, że zyskał wiarę w Boga”. Dz 16, 19-34

,,Osądź mnie, Boże, sprawiedliwie
i broń mojej sprawy przeciw ludowi nie znającemu litości,
wybaw mnie od człowieka podstępnego i niegodziwego.
Ty bowiem, Boże, jesteś ucieczką moją.
Dlaczego mnie odrzuciłeś?
Czemu chodzę smutny i gnębiony przez wroga?
Ześlij światłość i wierność swoją,
niech one mnie wiodą,
Niech mnie zaprowadzą na Twą górę świętą
i do Twoich przybytków.
I przystąpię do ołtarza Bożego,
do Boga, który jest moim weselem i radością,
i będę Cię chwalił przy dźwiękach lutni, Boże, mój Boże!
Czemu zgnębiona jesteś, duszo moja,
i czemu trwożysz się we mnie?
Ufaj Bogu, bo jeszcze wysławiać Go będę:
On zbawieniem mojego oblicza i moim Bogiem!” Ps 43

,,Nie oburzaj się widząc źle czyniących
i nie zazdrość ludziom nieprawym,
Bo zwiędną prędko jak trawa,
obumrą jak świeża zieleń.
Miej ufność w Panu i czyń to, co dobre,
a będziesz mieszkał na ziemi i żył bezpiecznie.
Raduj się w Panu,
a On spełni pragnienia twego serca.
Powierz Panu swą drogę,
zaufaj Mu, a On sam będzie działał.
On sprawi, że twa sprawiedliwość zabłyśnie jak światło,
a prawość twoja jak blask południa.
Spokojny bądź wobec Pana i Jemu zaufaj,
nie oburzaj się na tego, któremu szczęści się w drodze,
na człowieka, który obmyśla zasadzki.
Porzuć zapalczywość i przestań się gniewać,
nie oburzaj się, gdyż to prowadzi do złego.
Wyginą bowiem złoczyńcy,
a ufający Panu posiądą ziemię.
Jeszcze chwila, a nie będzie przestępcy,
spojrzysz na jego miejsce i już go nie znajdziesz.
Pokorni natomiast posiądą ziemię
i będą się rozkoszować wielkim pokojem.
Przeciw sprawiedliwemu zło knuje podstępny
i zgrzyta na niego zębami.
Ale Pan śmieje się z niego,
bo widzi, że dzień jego nadchodzi.
Dobywają mieczy występni i napinają swe łuki,
by powalić biedaka i nieszczęśliwego,
by zabić idących prostą drogą.
Ich miecz przeszyje własne ich serca,
a łuki ich zostaną złamane.
Lepsza jest odrobina, którą posiada sprawiedliwy,
niż wielkie bogactwa występnych.
Bo ramiona występnych będą zdruzgotane,
a sprawiedliwych Pan podtrzymuje.
Pan zna dni postępujących uczciwie,
a ich dziedzictwo trwać będzie na wieki.
W czasie klęski nie zaznają wstydu,
w dniach głodu zostaną nasyceni.
Niezbożni natomiast poginą,
wrogowie Pana zwiędną jak kwieciste łąki,
jak dym się rozwieją.
Niezbożny pożycza, ale nie zwraca,
sprawiedliwy zaś ma litość i użycza.
Ci bowiem posiądą ziemię, którym Pan błogosławi,
a których przeklnie, będą wyniszczeni.
Pan umacnia kroki człowieka
na drodze, która dlań jest miła.
A choćby upadł, nie będzie leżał,
bo jego rękę Pan podtrzyma.
Byłem dzieckiem i jestem już starcem,
a nie widziałem sprawiedliwego w opuszczeniu
ani jego potomstwa, by o chleb żebrało.
Lituje się w każdym czasie i pożycza,
będzie błogosławione jego potomstwo.
Odstąp od złego i czyń dobro,
abyś mógł przetrwać na wieki.
Gdyż Pan sprawiedliwość miłuje
i nie opuszcza swych świętych.
Nikczemni wyginą na zawsze,
a ich potomstwo będzie wytępione.
Sprawiedliwi posiądą ziemię
i będą ją zamieszkiwać na wieki.
Usta sprawiedliwego głoszą mądrość,
a język jego mówi to, co słuszne.
Prawo Boże jest w jego sercu
i nie zachwieją się jego kroki.
Występny czatuje na sprawiedliwego
i usiłuje go zabić.
Lecz Pan nie zostawi go w jego ręku
i nie pozwoli skazać, gdy stanie przed sądem.
Miej nadzieję w Panu i strzeż Jego drogi,
a On cię wywyższy, abyś posiadł ziemię,
i ujrzysz zagładę występnych.
Widziałem, jak się pysznił występny
i rozpierał jak cedr rozłożysty.
Przeszedłem obok, a już go nie było,
szukałem go i nie mogłem znaleźć.
Patrz na uczciwego, przyjrzyj się prawemu,
bo miłujący pokój posiada potomstwo.
Wszyscy zaś grzesznicy będą wyniszczeni,
wyginie potomstwo występnych.
Zbawienie sprawiedliwych pochodzi od Pana,
On ich ucieczką w czasie utrapienia.
Pan ich wspomaga i wyzwala,
wyzwala od występnych i zachowuje,
On bowiem jest ich ucieczką”. Ps 37

W imię Prawdy! C. D. 300

2 maja 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w żywocie św. Atanazego:

,,Święty Atanazy, jeden z filarów Kościoła, słynny obrońca Bóstwa Chrystusa Pana, urodził się w Aleksandryi w Egipcie, około roku Pańskiego 294. Rodzice jego szlachetnego rodu, zamożni i bardzo pobożni, wychowali go jak najstaranniej. Od lat najmłodszych okazywał nadzwyczajną do nauk zdolność, i odznaczał się wielką pobożnością. Dzieckiem jeszcze był, gdy dnia pewnego bawiąc się ze swoimi rówiennikami niechrześcijanami, ochrzcił ich wielu. Rzecz wytoczyła się przed Biskupa, który uznał ten chrzest ważnym, a Atanazego wziął odtąd w swoją szczególną opiekę. Ćwiczony w zawodzie nauk kościelnych, trudno wyrazić jak wielki w nich w krótkim czasie postęp uczynił.

Sława świątobliwości świętego Antoniego pustelnika, przyciągnęła go na puszczę. Pod tym wielkim mistrzem spędziwszy lat parę, wysokiej nabył doskonałości, przez którą przygotował go Pan Bóg do świetnego zawodu, do którego go przeznaczył w Kościele Swoim. Pragnął pozostać na zawsze na puszczy, lecz Patryarcha Aleksandryjski, zawezwał go do siebie dla służby kościołowi. Dwadzieścia lat miał wieku, gdy napisał przeciw poganom i heretykom traktat o Wcieleniu Słowa, po dziś dzień podziwiany jako arcydzieło w przedmiocie nauk Teologicznych. Jakoż, Pan Bóg przeznaczył go był głównie, za najdzielniejszego pogromcę bezbożnej herezyi Aryusza, zaprzeczającego Bóstwa Zbawiciela, a właśnie pod tę porę powstającej. W krótkim czasie rozszerzyła się ona tak dalece, że na jej potępienie potrzeba było zebrać Sobór powszechny, zwołany w mieście Nicei. Udając się tam Aleksander Biskup Aleksandryjski, wziął z sobą Atanazego podówczas Dyakona. Na Soborze tym, odznaczył się on pomiędzy wszystkimi głębokością swojej nauki, biegłością i wymową w rozprawach, i niezmordowaną gorliwością. Wśród tylu najznakomitszych dostojników kościelnych, był on duszą wszystkich obrad, i najtrafniejszym w zbijaniu czynionych przez heretyków zarzutów, tak że sława tego wielkiej wagi Soboru, po większej części na niego spływa.

Po powrocie jego do Aleksandryi, zmarł Biskup Aleksander, a Atanazy wybrany został na jego miejsce, i zmuszony do przyjęcia tej godności, lubo przewidując to, przez sześć miesięcy się ukrywał. Zasiadłszy na stolicy Biskupiej, podwoił gorliwości w ścieraniu się z Aryuszem należącym do jego dyecezyi, i jego sekciarzami, całym już światem wichrzącymi. Oni też przeciw niemu całą swoją złość i zemstę zwrócili. Chcąc go zgubić, wszelkich dokonali usiłowań, aby go oczernić już to przed Soborami jakie wtedy się zgromadzały, już przed cesarzem. Zmyślili najprzód, że zabił Arseniusza Biskupa do kacerstwa Maletystów należącego, i uciął mu rękę do czarnoksięzkich obrządków. Lecz Święty powołany przed sędziów, tegoż Arseniusza przedstawił im żywego i z obu rękoma. To znowu oskarżyli go o spalenie kościoła, który jat tego dowiódł Atanazy nigdy nie był wybudowany. Na koniec zgromadziwszy w mieści Tyrze nieprawy Sobór z większej części Biskupów arianizmem skażonych złożony, podkupili niecną jakąś niewiastę, która oskarżyła Atanazego o zadanie jej gwałtu. Stawiony więc został przed sąd nasz Święty, a z nim przybył i pewien kapłan nazwiskiem Tymoteusz, który udając, że jest Atanazym: ,,Czy jako byłem u ciebie, rzekł do onej kobity, i ja ci gwałt zadałem?” na co ona odrzekła: ,,Tak jest, tyś mi tę krzywdę wyrządził” i stwierdzając to przysięgą, domagała się od sędziów, aby tę wielką zbrodnię surowo ukarali, lecz oni na tak oczywisty dowód fałszywości oskarżenia zmuszeni byli Atanazego uniewinnić.

Umyślili tedy arianie innym sposobem go zgubić. Oskarżyli go przed Konstantynem, iż on to przeszkodził przewozowi zboża z Egiptu do Grecyi, nakazanemu przez cesarza, w skutek czego ten nie dozwalając mu nawet tłumaczyć się z uczynionego zarzutu, skazał go na wygnanie do Trewiru. Święty przebył tam lat dwa, i dopiero po śmierci Konstantyna, do dyecezyi swojej został przywrócony. Przyjęty przez lud i duchowieństwo jako Męczennik za sprawę Kościoła, nie długą i tą razą spokoju zażywał. Aryanie zgromadzenia na nieprawym zborze, złożyli go z godności Biskupiej, i na jego miejsce przysłali do Aleksandryi Grzegorza arianina. Ten siłą zbrojną zajmując kościoły, i licznych dopuszczając się gwałtów, zmusił Atanazego do udania się do Rzymu, gdzie go Papież Juliusz przyjął z czcią wielką, a zwoławszy biskupów wschodnich do siebie, na Soborze odbytym pod jego przewodnictwem w roku Pańskim 342, kazał rozpatrzyć sprawę Atanazego. Uznano go jedynym prawym Biskupem Aleksandryjskim, lecz z powodu rozruchów jakie tam jeszcze przez arianów podżegane były, Papież zatrzymał przez lat trzy świętego Atanazego przy sobie, używając go za głównego doradcę w najważniejszych sprawach całego Kościoła dotyczących.

Na koniec poparty władzą samego cesarza Konstancyusza następcy Konstantyna, wrócił do swojej dyecezyi. Za powrotem jego odżył Kościół w Aleksandryi: lecz po śmierci Konstancyusza arianie podnieśli głowę i na Atanazego jako najdzielniejszego ich pogromcę, znowu uderzyli. Pobudzili przeciw niemu nowego cesarza i dokazali tego, że nie tylko naszego Świętego, lecz i wielu Biskupów katolickich, a nawet samego Papieża Liberyusza, który nie chciał potępić Atanazego, wskazał on na wygnanie.

Atanazy pragnąć koniecznie nie wydalać się ze swojej dyecezyi, zagrożony śmiercią jeśli w niej zostanie, przez całe lat pięć ukrywał się w Aleksandyi, w suchej studni, a stamtąd zmuszony uchodzić, udał się na puszczę pomiędzy pustelników, którzy tam anielski żywot wiedli. Takiż jak oni prowadząc rodzaj życia, kilka znakomitych dzieł wtedy napisał, a między innemi ,,Obronę katolickiej wiary”, którą przesłał cesarzowi, i ,,Traktat o Synodach”.

Śmierć tego cesarza, znowu przywróciła Kościołowi Aleksandryjskiemu jego świętego Pasterza. Przez czas pewien rządził nim spokojnie, utwierdzając zachwianą karność w duchowieństwie, i prostując skażone arianizmem obyczaje wiernych. Wszakże niedługo potem, nowe spotkało go, a jeszcze sroższe prześladowanie. Juliusz Apostata, wiedząc jakim filarem ówczesnego Kościoła był Atanazy, wydał na niego wyrok śmierci, i wysłał oprawców aby go zgładzili. Święty dowiedziawszy się, że lud postanowił siłą bronić go przeciw temu zamachowi, obawiając się krwi rozlewu, wsiadł na łódkę i zamierzał ukryć się powtórnie w puszczy Tebajdzkiej. Gdy odpłynął, żołnierze wysłani dla zgładzenia go dowiedziawszy się o tem, drugą łodzią pogonili za nim, i byliby go niechybnie schwytali, gdyby nie następujące zdarzenie, Atanazy odpłynąwszy dość daleko od Aleksandryi , kazał żeglarzowi wrócić jeszcze do portu. W drodze spotkał goniących go wysłanników Juliana, którzy zatrzymawszy się spytali czy Atanazy daleko: ,,Bardzo blizko” odpowiedział im Święty, w skutek czego co prędzej puścili się ci ludzie dalej, a Atanazy wróciwszy do Aleksandryi, przebył w niej ukryty aż do śmierci Juliana, który w pół roku potem został zamordowany.

Jowian cesarz, bardzo gorliwy katolik, wstąpiwszy na tron, przyzwał do siebie Atanazego i chciał go na dworze swoim zatrzymać, aby jego światłej rady mógł w razie potrzeby zasięgać. Lecz Święty uprosił go, aby mu pozwolił wrócić do Aleksandryi, gdzie obowiązki pasterstwa wymagały jego obecności. Po powrocie zaledwie ukończył wizytę wszystkich kościołów swojej dyecezyi, kiedy śmierć pobożnego Jowiana wynosząc na tron Walensa stronnika arianów, zwróciła na nowo ich zawziętość na Atanazego. Wymogi na cesarzu wyrok jego wygnania. Święty skrył się w grobie swego ojca, w którym mieszkał cztery miesiące, aż cesarz obawiając się rokoszu ludu upominającego się o swojego Biskupa, odwołał swój wyrok.

Tyle więc razy wygnany i znowu zwracany święty ten Patryarcha, już odtąd swobodnie a święcie zarządzał kościołem Aleksandryjskim, aż do śmierci, która nastąpiła dnia 2 maja roku Pańskiego 373.
W pismach swoich, pierwszorzędnej wartości, pozostawił dzieła wielce uczone o najgłębszych tajemnicach wiary świętej. Pisał przeciw arianom w obronie dogmatu o Bóstwie Pana Jezusa, przeciw heretykom nazwanym macedończykami, o Bóstwie Ducha Świętego, a przy końcu życia o tajemnicy Wcielenia Syna Bożego, przeciw Apolinarystom ten dogmat zaprzeczającym.
POŻYTEK DUCHOWY
Ileż to rodzajów prześladowania, przeniósł ten Święty, i na ile przykrości, trudów i niebezpieczeństw narażonym był przez całe życie swoje, stając w obronie nauki katolickiej i pragnąć jak najwierniej spełnić obowiązki swoje. Niech cię więc w wypełnianiu twoich nie zrażają lada przeciwności, bo bez nich nie jest nikt, kto wiernie służyć chce Panu Bogu”.

W imię Prawdy! C. D. 299

2 maja 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Moje owce słuchają mego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną”. Por. J 10, 27

,,Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości.
To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna»”. J 15, 9-11

W tym dniu ważne były dla mnie także poniższe słowa z Pisma świętego:

,,Bracia! Nie samych siebie opowiadamy, ale Jezusa Chrystusa Pana naszego, a siebie sługami waszymi przez Jezusa. Albowiem Bóg, który rzekł, aby z ciemności zaświeciła światłość, ten zaświecił w sercach naszych dla rozświecenia znajomości chwały Boga, w obliczu Jezusa Chrystusa. A mamy ten skarb w naczyniach glinianych, aby wywyższenie było mocy Bożej, a nie z nas. We wszystkim utrapienie cierpimy, ale nie jesteśmy ściśnieni; troskamy się, ale nie rozpaczamy; prześladowanie cierpimy, ale nie jesteśmy opuszczeni; bywamy powaleni, ale nie giniemy; zawsze umartwienie Jezusa z sobą nosząc w ciele naszym, aby i żywot Jezusowy w naszych ciałach się okazał. Albowiem my, którzy żyjemy, wciąż na śmierć jesteśmy wydawani dla Jezusa, aby i żywot Jezusa okazał się w śmiertelnym ciele naszym. Ta więc śmierć w nas działa, a żywot w was. Lecz mając tego samego ducha wiary, jak jest napisane: ,,Uwierzyłem, dlategom mówił”, i my wierzymy, dlatego i mówimy; widząc iż ten, co wzbudził Jezusa, i nas wzbudzi z Jezusem, i postawi z wami”. 2 Kor 4, 5-14

,,Onego czasu rzekł Jezus uczniom swoim: Gdy was prześladować będą w tym mieści, uciekajcie do drugiego. Zaprawdę powiadam wam, że nie skończycie miast izraelskich, aż przyjdzie Syn człowieczy. Nie jest uczeń nad mistrza, ani sługa nad pana swego. Dosyć uczniowi, aby był jako mistrz jego, a słudze jako pan jego. Jeśli gospodarza Belzebubem nazwali, jakoż daleko więcej domowników jego? Nie bójcież się ich tedy; albowiem nie ma nic skrytego, co by odkryte być nie miało; ani tajemnego, czego by wiedzieć nie miano. Co wam w ciemności mówię, powiadajcie na świetle, a co na ucho słyszycie, przepowiadajcie na dachach. A nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a duszy zabić nie mogą; ale raczej bójcie się tego, który i duszę i ciało może zatracić do piekła”. Mt 10, 23-28