W imię Prawdy! C. D. 402

26 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Święty Bernard nie wyklucza innych także przyczyn, ale pychę uważa za najpierwszą. Obok pychy na pierwszorzędnym miejscu wśród przyczyn chwilowego odjęcia pociech należy postawić doświadczenie i oczyszczenie duszy od przywiązania do samej siebie i do własnych korzyści, aby przez oderwanie od wszelkich pociech, nawet duchowych, stała się godną ścisłego zjednoczenia z Bogiem.

To oczyszczenie dokonuje się w dziwny i bardzo przykry sposób. Niższe bowiem władze człowieka tracą wszelką słodycz zmysłową, osuszają się łzy nabożne, a źródła łask wysychają. Lato przemienia się w zimę, a ten co niedawno krzepił się zdrojem rozkoszy, napełniony goryczą powtarza za Tobiaszem: ,,Co za wesele mi będzie, który w ciemności siedzę, a światłości niebieskiej nie widzę? (Tb 5, 12), a za Izajaszem: ,,Uschła trawa, ustał urodzaj, zieleń wszelaka zginęła” (Iz 15, 6)

Niekiedy taki człowiek bywa pozbawiony dóbr doczesnych, opuszczony od przyjaciół, brany na kieł przez wszystkie języki, wzgardzony jako półgłówek, a życie jego i obyczaje bywają wszędzie szkalowane. Nachodzą go ciężkie choroby, trapią go pokusy szatańskie, a gdziekolwiek się zwróci, napotyka same utrapienia, pośmiewiska, prześladowania i nieprzeliczone obrazy śmierci. W wyższych zaś władzach: rozum okrywa nieprzejrzana ciemność, a wola popada w odrętwienie, nie znajdując nigdzie pociechy: ani w Bogu, ani w stworzeniach. Stygnie wszelki żar młodości, a najcięższe jest to, że duszę w takim stanie tyle nagabuje pokus, że się jej często zdaje, jakoby się zgodziła na niedowiarstwo, bluźnierstwo lub rozpacz.

Te straszne męki porównują ci, co je ponosili, z karami piekielnymi. Znakomity przykład tego wszystkiego mamy w życiu błogosławionej Anieli de Foligno, która sama o sobie pisze, że wolałaby przecierpieć wszystkie tortury męczeńskie, aniżeli znosić takie oschłości. Podobnie też była doświadczana święta Magdalena de Pazzis. Przeżyła ona pięć lat jakoby w ogniu pokus, zobojętniała, ostygła, opuszczona od wszystkich, policzkowana przez szatana, trapiona pokusami bluźnierczymi i prawie pozbawiona użycia rozumu.
Pomijam inne przykłady, a przystępuję do podania środków zaradczych.
Pierwszym z nich jest dokładne wykrycie przyczyny oschłości. Jeżeli bowiem opuszczenie pochodzi z naszej winy i opieszałości, musimy je zgładzić przez pokutę i poprawić się na przyszłość. Jeżeli pochodzi z napaści szatańskich, trzeba się im opierać. Jeżeli z woli Bożej, należy mężnie znosić ten ciężar i wyczekiwać cierpliwie, aż wreszcie Bóg rozproszy ciemności i na nowo napełni słodyczą.

Następnie należy przyznać, że nikt z samego siebie nic nie ma oprócz grzechów i niedoskonałości. Stąd też dobrze jest wyglądać cierpliwie zbawienia Bożego i nie porzucać ani nie zmniejszać modlitw, lecz owszem: powiększać je za przykładem Pana Jezusa, który będąc w trwodze śmiertelnej, modlił się usilniej (Łk 22, 43). A jak On nie prosił Ojca, aby Go uwolnił od krzyża, lecz aby stała się Jego wola, tak też i my powinniśmy wśród wszelkich ucisków ofiarować się i poddawać woli Bożej i składać jej dzięki, mówiąc z Hiobem: ,,Pan dał, Pan wziął; jak się Panu podobało, tak się stało. Niech będzie Imię Pańskie błogosławione” (Hi 1, 21).

Następnie należy rozważyć, że Pan Bóg spuszcza lub dopuszcza oschłości w tym samym celu, w jakim dusza pobożna pragnie pociech, tj. w celu oświecenia umysłu, dokładniejszego poznania tajemnic Bożych, w celu nabycia pokory, męstwa i jak najgorętszej miłości. Nie należy też w chwilach oschłości opuszczać zwyczajnych ćwiczeń pobożnych ani zmieniać dawnych postanowień, bo dusza chora nie może sobie dobrze radzić.
Wreszcie powinniśmy być najsilniej przekonani, że oschłości są szczególniejszymi darami Opatrzności, dowodami gruntownej cnoty i oznakami największej ku nam miłości Bożej. Jednakże można to zrozumieć tylko za pomocą wiary. Dlatego też dobrze jest zachować się w każdym utrapieniu spokojnie i poważnie. Już Prorok Pański powiedział, a święty Paweł potwierdził to zdanie, że sprawiedliwy z wiary żyje (Rz 1, 17), tj. żyje życiem duchowym opartym na zasadach wynikających z wiary, a one nim kierują i dodają mu siły.

Wiara zaś uczy, że sprawiedliwi bywają doświadczani jak złoto w piecu (Prz 27, 21), że to obecne, prędziutko przemijające i lekkie utrapienie nasze sprawuje w nas nader wielki ogrom wiekuistej chwały (2 Kor 4, 17), że Bóg jest z nami we wszelkiej przygodzie, że od Jego skinienia wszystko zależy, że wreszcie smutek w radość się obraca – jak powiada Psalmista w imieniu Boga: ,,Z nim jestem w ucisku, wybawię go i uwielbię go… i okażę mu zbawienie moje” (Ps 90, 15 i 16).
Święty Bernard objaśniając powyższe słowa, tak mówi: ,,Z nim jestem w ucisku – mowi Bóg. A ja miałbym czego innego szukać aniżeli ucisku? Ale mnie dobrze jest trwać przy Bogu, i nie tylko to, lecz i pokładać w Panu Bogu nadzieję moją (Ps 72, 28). On bowiem powiada: wybawię go i uwielbię go. Wolę, o Panie, żyć w utrapieniu, bylebyś był ze mną, aniżeli królować bez Ciebie, biesiadować bez Ciebie, chwalić się bez Ciebie. Wolę, o Panie, posiadać Cię w ucisku, mieć Cię ze sobą w ogniu, aniżeli żyć bez Ciebie, chociażby w niebiesiech”.

W imię Prawdy! C. D. 145

16 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści w książce pt. Iota unum”:

,,Drugą zaś hipotezą jest ta, którą sformułował biskup Montini, a którą potwierdzi on już jako Papież. Według niej Kościół nadal będzie się otwierał i dostosowywał do świata, czyli wyzbywał się swej natury, jednak jego nadprzyrodzona istota zostanie zachowana, co prawda ograniczając się do pewnego minimum. Jego transcendentny cel będzie nadal realizowany w świecie przez resztę, która pozostanie wierna jego posłannictwu. Złudnej ekspansji Kościoła, który de facto rozpływa się w świecie, będzie towarzyszyło stopniowe kurczenie się go do niewielkich rozmiarów: do pewnej mniejszości, która będzie się wydawała nieistotna, skazana na wymarcie, lecz która składa się z wybranych i która swoją postawą daje niezłomne świadectwo wiary. Kościół będzie ,,garstką zwyciężonych”, jak prorokował Paweł VI w swym orędziu z 18 lutego 1976 r.

To słabnięcie i kurczenie się Kościoła nie stoi w sprzeczności z fragmentem 1 Listu św. Jana Apostoła (1 J 5, 4): ,,Tym zwycięstwem, które zwycięża świat, jest nasza wiara (Haec est victoria quae vincit mundum, fides nostra)”, przeciwnie, zdaje się potwierdzić tę zapowiedź. Uwiąd Kościoła, o którym tu mówimy, pozostawałby niewytłumaczalny, gdyby odnosić się wyłącznie do płaszczyzny historycznej; ma on za to ścisły związek z tajemnicą predestynacji. Wiara nie jest ,,ai trionfi avvezza” (nawykła do zwycięstw), i w historii Kościoła nie ma zwycięstw odniesionych, lecz jest tylko zwyciężanie – a więc nieustanna walka, w której nie zostaje on nigdy pokonany, ale też nie wolno mu ani na chwilę spocząć. W obecnym zaćmieniu wiary, do którego nawiązuje Ewangelista Łukasz (Łk 18, 8), może dojść do regresu cywilizacji; mimo to nie spowoduje on nigdy zawrócenia Kościoła z jego drogi, która wiedzie wciąż naprzód – niezależnie od zburzenia Rzymu, tak często zapowiadanego w niekanonicznych proroctwach, od migracji Kościoła Wschodu na Zachód (być może do Ameryki, a być może do Afryki), od wspomnianych w Biblii zmian granic królestw, od zagłady całych narodów bądź ich odradzania się.

Kościół nieraz nękany przez prześladowania i biedę, wzgardzony przez świat, podzieli losy ,,Wybrańca” Tomasza Manna: kiedy stara cywilizacja pogrąża się w barbarzyństwie, on w duchu pokuty udaje się na pustkowie – na wyspę bezludną – gdzie dziczeje i karłowacieje, żywiąc się trawą i ziemią. Staje się jakby kłębkiem organicznej materii, w której żyje człowiek, choć w swej zewnętrznej postaci przypomina raczej niewielkiego gryzonia. A jednak w tym skrajnym upodleniu (czytaj: w skrajnym wyniszczeniu chrześcijaństwa) Opatrzność odnajduje małego potwora, już tylko w niewielkim stopniu przypominającego człowieka; wysłańcy Stolicy Apostolskiej każą mu jechać do Rzymu, gdzie zostanie posadzony na papieskim tronie, by podjąć się dzieła odnowy Kościoła i poświęcić swoje siły zbawianiu rodzaju ludzkiego.

Droga od wyniszczenia do wyniesienia: oto jest niewątpliwie szlak wskazywany przez wiarę. Od ruiny – zwalonego muru, który, jak napisał prorok Izajasz, ,,rozbił się tak doszczętnie, że nie dałoby się w nim znaleźć skorupy do zgarnięcia węgli z ogniska” (Iż 30, 14) – do nowego, niebieskiego Jeruzalem, widzianego oczyma nadziei, i tego, które ma zostać odbudowane na ziemi. Takie przejście jest niezgodne z prawami ludzkiej historii, lecz znajduje potwierdzenie w paradoksalnych, historycznych zmartwychwstaniach Kościoła – przede wszystkim po kryzysie ariańskim, kiedy to groziło Kościołowi zagubienie transcendencji, oraz po kryzysie luterańskim. To powstawanie z dołu zagłady ,,oltre la difension di senni umani” (Dante, Piekło, VII, 81) podlega prawom, przy pomocy których Opatrzność sprawuje swe rządy nad światem. Boże działanie prowadzi ze skrajności w skrajność. Stworzenie upada, doświadcza potwornego zła, by następnie wznieść się na wyżyny dobroci. Tak oto zmagania moralne kierują świat ku jego celowi, a jest nim zrealizowanie przygotowanej z góry ilości dobra moralnego, czy też – by posłużyć się stricte teologicznym terminem – dopełnienie liczby wybranych. Dopiero ta walka umożliwia pełny i wszechstronny rozwój stworzenia.

Co prawda nie jest tak, że zło stanowi niezbędny warunek owego rozwoju, ale pokonywanie zła i zwycięstwo nad nim jest, przynajmniej ,,możnościowo”, wpisane w przeznaczenie istoty rozumnej.
Przeto wiara w Bożą Opatrzność każe liczyć się z taką ewentualnością, że świat się opamięta i dozna uzdrowienia dzięki prawdziwemu nawróceniu, do którego nie jest wprawdzie zdolny o własnych siłach, lecz do którego może okazać się zdolny, gdy zostanie mu udzielona łaska nawrócenia. W owych krytycznych momentach właściwą postawą, zalecaną przez Kościół, nie jest wypatrywanie znaków czasu (por. Mt 16, 4), gdyż ,,nie wasza to rzecz znać czasy i chwile” (Dz 1, 7), lecz odczytywanie znaków przedwiecznej woli, które zawsze są obecne, stanowiąc wyzwanie dla wszystkich epok i pokoleń.

Ale jednocześnie nie ulega wątpliwości, że kanwą dziejów jest tajemnica predestynacji. W obliczu tej tajemnicy – jak mówił z naciskiem Manzoni – trzeba myśli człowieczej ,,złożyć skrzydła i spaść na ziemię”.
Wydaje się więc, że nasze rozważania doprowadziły nas do konkluzji, która ma charakter wiedzy negatywnej, hipotetycznej, spowitej mrokiem. Tak jest istotnie. Nie można przeniknąć tej zasłony inaczej, jak posuwając się po omacku lub usiłując dojrzeć coś w niewyraźnych przebłyskach.
,,Custos quid de nocte? Custos, qiud de nocte? Dixit custos: Venit mane et nox. Si quaeritis, quaerite, convertimini, venite” (Iz 21, 11-12) ,,Stróżu, która to godzina nocy? Stróżu, która to godzina nocy?” Odrzekł Stróż: ,,Przychodzi ranek, a także noc. Jeśli chcecie pytać, pytajcie; nawróćcie się, przyjdźcie”.

W imię Prawdy! C. D.

14 czerwca 2023r.

Otrzymałem wieczorem 63 smsy od kapłana będącego w kontakcie z prześladowcą nr 1. W treści były między innymi oskarżenia i wulgaryzmy. Zobaczyłem pierwsze trzy smsy o godz. 19.55 bezpośrednio przed głoszeniem konferencji. Poczułem ból. Idąc do Jezusa w Najświętszym Sakramencie, powiedziałem w sercu: ile jeszcze mam przyjąć biczy, niech tak się stanie. Dopiero rano zauważyłem, że biczy smsowych było 63 i ból oraz modlitwa za autora treści.

16 czerwca 2023r. Uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego

Tego dnia rozmawiałem z bliskimi mi osobami. Usłyszałem między innymi o męstwie św. Pawła. Wracając do mieszkania zabrałem z paczkomatu książki, między innymi tytuł: ,,Nie poprawiać Pana Boga” z roku 1938. Zajrzałem w spis treści i zobaczyłem rozdział pt. ,,Kiedy Baranek, a kiedy Lew?”. Od razu przeczytałem cały rozdział i poprosiłem Jezusa, żebym potrafił być jak Lew w sprawach Bożych.

17 czerwca 2023r. Sobota Wspomnienie obowiązkowe Niepokalanego Serca Maryi oraz wspomnienie św. Brata Alberta

Ok. godz. 14.55 miałem połączenie na tel. komórkowy z wyświetleniem ,,brak ID dzwoniącego”. Domyślałem się, od kogo może być połączenie. Poszedłem na klęcznik i oddałem się Matce Bożej oraz prosiłem, aby Krew Chrystusa chroniła mnie. Potem modliłem się Koronką do Bożego Miłosierdzia. Poszedłem do zakrystii ok. godz. 15.10. Drzwi do kaplicy były zamknięte. Ubrałem się w szaty liturgiczne (alba, stuła i ornat). Pomodliłem się. Zobaczyłem motor przez okno. Domyślałem się, że w kaplicy może być prześladowca nr 1. Modliłem się o odwagę i męstwo.

Po koronce siostry odmówiły jeszcze litanię do Niepokalanego Serca Maryi. Ja modliłem się w łączności z nimi w zakrystii. Gdy siostry zakończyły modlitwy przed Najświętszym Sakramentem i weszły do zakrystii, to prześladowca siedział na pierwszej ławce i patrzył w stronę zakrystii. Zobaczył mnie. Wstał i zaczął podchodzić. Najpierw powiedział w zakrystii: ,,teraz porozmawiamy, czy po Mszy?” chyba jeszcze dodał: ,,o ile Msza będzie”. Ja odpowiedziałem stanowczo: ,,proszę opuścić to miejsce. Ja chcę odprawić Mszę świętą”. Gdy nie zastosował się do komunikatu, powtórzyłem: ,,proszę opuścić to miejsce. Ja chcę odprawić Mszę świętą”. Po czym nie posłuchał i stanął ze mną twarzą w twarz. Powiedziałem więc: ,,Rozpoczynam Mszę i odważnie przeżegnałem się czyniąc duży znak krzyża”. Lekko ruszyłem i poczułem mocne uderzenie łokciem w twarz. Zrobiło mi się ciemno przed oczami i znalazłem się na ziemi.

Skuliłem się na ziemi nie wiedząc, czy nie będę kopany i słyszałem jeszcze dwukrotne groźby o obdarciu mnie ze skóry. Było to wszystko przy siostrach, które były w zakrystii. W obawie o moje życie i zdrowie, na ile miałem siły w gardle, to mówiłem z ziemi do sióstr: ,,niech siostry zadzwonią na policję, niech siostry wezwą ludzi z kaplicy”.

Po chwili prześladowca wyszedł do kaplicy, gdzie trwała adoracja oraz transmisja online. Wiem od świadków, że prześladowca stanął tyłem do Jezusa, twarzą do ludzi i mówił oskarżenia na moją osobę i pokazywał ręką w stronę zakrystii. Po czym wyszedł i podszedł jeszcze do okna zakrystii. Potem dowiedziałem się, że prześladowca nr 1 wszedł i wyszedł z miejsca zdarzenia z prześladowcą nr 5.

Ciąg dalszy nastąpi…

Nie martwcie się

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego – miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie! Dlatego powiadam wam: Nie martwcie się o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom podniebnym: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?

Kto z was, martwiąc się, może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się martwicie? Przypatrzcie się liliom polnym, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele polne, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, ludzie małej wiary?

Nie martwcie się zatem i nie mówcie: co będziemy jedli? co będziemy pili? czym będziemy się przyodziewali? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie martwcie się więc o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie martwić się będzie. Dosyć ma dzień każdy swojej biedy». Mt 6, 24-34

Czytaj dalej Nie martwcie się

Czy robić zapasy?

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Gdy któregoś z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre, tym, którzy Go proszą. Wszystko więc, co chcielibyście, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem to jest istota Prawa i Proroków». Mt 7, 7-12

Czytaj dalej Czy robić zapasy?