W imię Prawdy! C. D. 179

7 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści autorstwa św. Maksymiliana Marii Kolbego:

,,Dlaczego bezrobocie? Dlaczego tyle ludzi bez kawałka chleba? Zaglądam do różnych czasopism. Różni różne dostrzegają prawdy: ,,Zanadto po pańsku zabraliśmy się do życia w wolnej Polsce, kiedyśmy naprawdę dziadami”. ,,Za dużo wieców, a za mało pracy”. ,,Za wiele partii, a za mało miłości Ojczyzny”. ,,Za częste i za grube kradzieże grosza publicznego”. ,,Za mało organizacji pracy”. ,,Brak warsztatów przemysłu wedle doskonalszych konstrukcji dla tańszej i obfitszej produkcji”. ,,Brak planu w wywozie produktów i surowców” itd., itd.

A tymczasem po miastach i wioskach rozbrzmiewają muzyki, leje się likier, wino i wódka, tańczą, hulają, bawią się, a obfite żniwo zbiera duch nieczystości. Po ulicach zaś miast i stolicy kręcą się ludzie bezwstydnie ogłaszający broszury o świńskich tytułach, a gorszej jeszcze treści. Broszury te przechodzą z rąk do rąk i trafiają do najbardziej oddzielonej od świata chatki, szerząc zgniliznę w umysłach i sercach młodzieży. Gdy zaś warszawski magistrat wreszcie otworzył nieco oczy i postanowił przecież jakoś zaradzić, namiętnie wystąpili przeciw niemu radni – Żydzi. Więc im na tym zależy?…

Gdzie jest pierwsza przyczyna, ta przyczyna przyczyn naszego kryzysu?

To brak uczciwości. Brak wypełniania obowiązków względem Boga, siebie i bliźniego. Niechaj dzisiaj wszyscy bez wyjątku odprawią szczerą spowiedź i zaczną prawdziwie po katolicku żyć, natychmiast szybko podźwignie się Ojczyzn, uzdrowią finanse, zawrze rzetelna praca.

Cóż, kiedy każdy z nas nieraz doświadczył, że dziś postanawia się z jakiejś wady poprawić, a jutro, jeżeli nawet nie tego samego dnia, już znowu w nią wpada. Czyż więc opuścić ręce i powiedzieć: nie możemy? Przenigdy, to byłoby subtelną, wyrafinowaną pychą.

Czyż Pośredniczka łask Bożych nie jest Polski Królową? Czyż Ona nie potrafi albo nie pragnie nam dopomóc?

Tak, Ona, Niepokalana, musi zawładnąć naprawdę całą Polską, Ona musi być przedmiotem tkliwej miłości każdego, a zwłaszcza młodzieńczego serca, Ona musi być w Sejmie, Ona w Senacie. Ona, Niepokalana Królowa, ma wskazywać nam drogę, Ona krzepić siły. – My chcemy, by rządziła w Polsce i poza Polską – Niepokalana.

Któż nie wytęży wszystkich sił, by przyspieszyć tę chwilę?.. A jak?

W pokornej, miłosnej, a ufnej modlitwie powie sama Ona, co mamy czynić i sama pokieruje. Módlmy się tylko i pozwólmy się Jej poprowadzić”. (Rycerz Niepokalanej 5/1926)

Oraz

,,Panowie Senatorzy i Posłowie, którzy kruszycie kopie o bezwyznaniową szkołę, pamiętajcie, że tysiące niewinnych dzieci do was słusznie będzie czuło żal, że ,,pierwej” o Bogu nie wiedziały i wy jesteście najokrutniejszymi wrogami młodzieży i narodu godnymi surowej kary po śmierci i na tym jeszcze świecie.

To samo tyczy się wszystkich Obywateli i Obywatelek, którzy i które odważają się głosować na takich karygodnych kandydatów, popierać ich słowem, piórem albo prenumerowaniem, lub szerzeniem ,,bezwyznaniowych” piśmideł”. (Rycerz Niepokalanej 3/1924)

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Eucharystia w KL Dachau”:

,,Potrzeba jednoczenia się z Bogiem i złożenia u stóp Chrystusa wszystkich dotkliwych przejść, jakich doświadczali księża-więźniowie w 1942 r., spowodowała, że pomimo ogromnego niebezpieczeństwa: ,,w którąś niedzielę zaryzykował odprawić Mszę św. ks. prałat Leopold Biłko. Otrzymał z kaplicy odrobinę wina. Koledzy, którzy pracowali w polu przynieśli nieco ziaren pszenicy – starli pomiędzy dwoma kamieniami i upiekli hostię”.

Wypiekiem hostii zajął się kleryk włocławski Józef Swinarski wspólnie z bratem Bruno Józefem Sasinem, franciszkaninem konwentualnym, przywiezionym do obozu w Dachau na początku czerwca 1942 r., którzy: ,,sporządzili z żelaza formę do pieczenia opłatków i zaprzysiężona wytwórnia zapewniła postaci eucharystyczne do konsekracji valide et licite”.

Pomimo, że istniała już możliwość wytwarzania komunikantów nie był to jednak czas sprzyjający, by regularnie sprawować Najświętszą Ofiarę i potajemnie rozdzielać Komunię świętą.

Wielką radością w październiku 1942 r. okazała się dla księży pracujących na plantacjach uroczystość Chrystusa-Króla, bowiem mogli wówczas przyjąć Komunię świętą. Miał w tym swój udział ks. prałat Leopold Biłko, który z ostrożnością, ale i z odwagą, rozdzielił Najświętszy Sakrament otrzymany od ks. A. Kolacka, pomiędzy współbraci w kapłaństwie. Tuż po wojnie wspominał to z radością i podkreślał, jak wielką wartość miała Eucharystia przyjęta tego dnia przez prawie wszystkich kapłanów polskich:

,,zbliżał się październik 1942 r. (…) w piątek przed uroczystością Chrystusa-Króla spotkałem jednego ze znajomych księży czeskich na plantacjach, w pracy, gdzie uprawiano zioła lecznicze. Ogląda się na wszystkie strony, jak człowiek, który ma popełnić zbrodnię. I wyjmuje z kieszeni blaszane pudełko. Wręcza mi je ze słowami – ,,Zdołałem dla was zdobyć 80 konsekrowanych komunikantów. Oto mój dar dla polskich księży na święto Chrystusa-Króla (…). Osiemdziesiąt. Jakiż to skarb, jaki hojny dar Chrystusa-Króla. Podzielę każdą Hostię na 10 części i prawie wszyscy polscy księża będą mogli komunikować (…). W niedzielę rano wychodzimy setkami z bloku. Twarze posępne. Wszyscy są myślami daleko, w swoich kościołach (…). W pewnej chwili zaczynam zręcznie rozdzielać przygotowane papierki znajomym, ci dalej podają Komunię świętą (…). I oto rozjaśniają się twarze, żywo zaczynają bić serca. Radośnie kroczymy na apel, na dalszą ciężką służbę Chrystusa-Króla, odziani wprawdzie w łachmany, ale piastujący w duszy nieziemską godność”.

W imię Prawdy! C. D. 127

4 stycznia 2024 roku

Podczas modlitwy jutrznią ważne były dla mnie między innymi poniższe słowa:

,,Nawróćcie się do Mnie, by się zbawić, wszystkie krańce świata, bo Ja jestem Bogiem, i nikt inny! Przysięgam na siebie samego, z moich ust wychodzi sprawiedliwość, słowo nieodwołalne. Tak, przede Mną się zegnie wszelkie kolano, wszelki język na Mnie przysięgać będzie”. Iz 45, 22-23

W Liturgii słowa pomocne dla mnie były następujące treści:

,,Dzieci drogie, niechaj nikt was nie zwodzi. Kto czyni sprawiedliwość, jest sprawiedliwy, podobnie jak On jest sprawiedliwy. Kto grzechu się dopuszcza, pochodzi od diabła, bo diabeł jest grzesznikiem od początku. Na to ukazał się Syn Boży, aby zniweczyć dzieło diabła. Kto z Boga się narodził, nie dopuszcza się grzechu, pierwiastek jego życie w nim pozostaje. Nie może grzeszyć, bo z Boga się narodził. Po tym można poznać dzieci Boże i dzieci diabła: kto nie czyni tego, co prawe, nie jest z Boga; tak samo kto nie miłuje brata swego”. 1 J 3, 7-10

,,Nazajutrz stał tam Jan znowu, a z nim dwaj uczniowie jego. Wpatrzony w Jezusa, który przechodził, zawołał: ,,Oto Baranek Boży!” A dwaj uczniowie usłyszawszy słowa jego poszli za Jezusem. Jezus odwrócił się i widząc, że idą za Nim, zapytał ich: ,,Czego szukacie?” Odrzekli Mu: ,,Rabii – to znaczy: Mistrzu – gdzie mieszkasz?” Odpowiedział im: ,,Chodźcie i zobaczcie!”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszkał, i pozostali przy Nim tego dni. A było to około dziesiątej godziny”. J 1, 35-39

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z dnia 8 maja 1956 roku:

,,Nazwano mnie ,,Prymasem maryjnym”. Gorąco pragnę życiem swoim usprawiedliwić tę nazwę. Mogę to uczynić w doskonały sposób tylko wtedy, gdy upodobnię się do Ciebie, Królowo mego życia. Stałaś się Służebnicą Pańską – wesprzyj mnie, bym nareszcie był jedynie sługą Twego Syna. Oddałaś krew swoją najczystszą Synowi Człowieczemu . Dopomóż mi do tego, bym i ja krwi swojej nie szczędził Chrystusowi”.

Oraz z dnia 12 maja 1956 roku:

,,W służbie Twojej świętej nie chcę żadnych korzyści czerpać dla siebie. Zabierz ludziom ich serca dla mnie. Weź je dla siebie! Nie chcę nic dla siebie. Oby mnie znienawidzili wszyscy, oby najmniejszej odrobiny serca i uczucia nie zabierali Tobie. Wszystko i wszystkich, co ciążą ku mnie, weź sobie. Dopomóż mi do tego, by już zaczęło się Soli Deo! Lękam się wszystkiego, co jeszcze jest dla mnie, choćby w Tobie. Niech wszystko będzie w Tobie i dla Ciebie. Broń ludzi przede mną! Wszystko uczynię, co będę mógł, aby ludzi tak zrazić do siebie, bym już nie czerpał ludzkich pociech, bym już wiedział, że są ku Tobie. Mam ich oddać Tobie – Soli Deo!
Przestanę myśleć o sobie – wystarczy, że Ty myślisz!
Przestanę mówić o sobie – wszak Tyś jest Słowem Żywota, a nie ja!
Przestanę wysłuchiwać o sobie – niech mówią Tobie o mnie!

Oraz z dnia 20 maja 1956 roku:

,,Zstąp, Duchu Święty, na Watykan i rozpal Białego Papieża do czerwoności, daj mu wszystkie swe dary. Nawiedź Twym płomieniem serca purpuratów, aby równie gorzały jak ich szaty. Ogarnij wszystkich biskupów całego świata, aby dawali świadectwo Twej prawdzie, okazując nie tylko rzetelną prawdę, ale i życie z prawdy.
W Zielone Świątki Duch Święty napełnił serca i umysły taką mocą, że Uczniowie mówili różnymi językami o wielkich sprawach Bożych. Mówili, wołali, krzyczeli… Nie mogli utrzymać słów, myśli, uczuć. Wyglądali jak pijani z upojenia słowem. To straszna siła – świadectwo Prawdzie. Szczęściem jest dla człowieka, gdy można tej sile otworzyć drzwi, gdy płynie ona przez usta, przez słowo, przez czyn apostolski.
Ale tragedią apostoła jest, gdy tę wielką siłę musi w sobie stłumić, gdy nie może mówić, krzyczeć, szaleć po Bożemu. Tak ja wyglądam! ,,Biada mi” – bo nie mogę wyzwolić z siebie Twojej siły… Loquebantur variis linguis – to duch apostolski… Czym jest milczenie w wielkich sprawach Bożych? Co za nieogarniona tajemnica mocy Bożej, która może sprawić, że bomba nie wybuchnie nawet wtedy, gdy w niej ognie się żarzą. Prawdziwie, większą moc okazujesz, gdy dajesz łaskę milczenia, niż gdy dajesz łaskę przepowiadania”.

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Eucharystia w KL Dachau”:

,,Bedrich Hoffman, proboszcz z Horni Bocva, w przedwojennej diecezji ołomunieckiej, i Alois Kolacek, jezuita, przełożony klasztoru Praha II, zdecydowali w swoim sumieniu, że polskich współbraci w kapłaństwie i więźniów świeckich, którzy tego bardzo pragną, nie można pozostawić bez Najświętszego Sakramentu. Sami przyjmowali połowę Komunii świętej, a drugą część dzielili na niewielkie kawałeczki i oddawali je Polakom.
Jedną z pierwszych obozowych Mszy świętych sprawowanych w całkowitej konspiracji była Najświętsza Ofiara złożona 1 stycznia 1942 r. przez ks. Adama Kozłowieckiego, wspominającego z wdzięcznością o. Aloisa Kolacka, który:
,,przyniósł mi Hostię i flaszeczkę wina. Dzisiaj cały dzień, przy pomocy innych, przypominałem sobie Mszę świętą ,,de Beata”. Po wieczornym apelu zamówiłem sobie ks. Leńczyka i poszedłem niby wcześniej spać. Wdrapaliśmy się na łóżko na III piętrze. Czysta szklaneczka od o. Dembowskiego służyła za kielich. Od sufitu odstęp był tak mały, że nawet uklęknąć nie można było. Odprawiłem Mszę świętą leżąc, do której w tej samej pozycji służył mi ks. Leńczyk. Trudno było chyba o bardziej prymitywne warunki niż te, w jakich w tej chwili odprawiałem najmilszą Bogu Ofiarę! Ani ołtarza, ani świec, ani kielicha, ani odrobiny chociażby najlichszych szat liturgicznych. Niż! Złożyłem tę najświętszą Ofiarę za cały świat i za Kościół święty, modliłem się za Ojczyznę, za Towarzystwo, za Rodziców, za młodzież całego świata, za współtowarzyszów obozowej niedoli”.

Oraz

,,O pomocy księży niemieckich wspomniał również o. Albert Urbański, który napisał także, jak w obozowych warunkach dzielił się Najświętszym Sakramentem ze swoimi braćmi w kapłaństwie:
,,wielu księży decydowało się na wszystko, by zdobyć od któregoś z księży niemieckich konsekrowaną Hostię. Mnie się udawało zdobyć nawet kilka. Chowałem je do blaszanej papierośniczki i ukrywałem w kieszeni. Wchodziłem następnie na swoje łóżko znajdujące się przy przejściu między izbami (…), na drugim piętrze łóżkowym, i klęcząc skulony, z powodu braku miejsca, Hostie podzielone na drobiny wielkości ziarnka pszenicy rozdawałem przechodzącym w wielkim tłoku księżom, udającym się do łazienki, względnie wracającym stamtąd. Nie budziło to podejrzeń izbowego, który nigdy nie przyłapał mnie na tej czynności”.

Nie były to jednak ilości wystarczające dla wszystkich i nie wszystkim udało się zdobywać konsekrowane Hostie. Szczególne trudności mieli w tym względzie księża, którzy zatrudnieni byli w innych komandach niż ich współbracia-kapłani i z tego powodu mieszkali oddzielnie, w barakach więźniów świeckich, z którymi razem pracowali. Gdy im się to udawało, często dzielili się Komunią świętą z innymi lub odstępowali Ją jeden drugiemu.
O jednej z takich właśnie sytuacji dzielenia się Najświętszym Sakramentem mówi, opisana we wspomnieniach jednego z księży, poruszająca opowieść o odstąpieniu mu Komunii świętej przez brata zakonnego, która jest jednocześnie świadectwem wielkiej miłości Boga i bliźniego:

,,mam, Ojcze Komunię świętą więc przyjmij ją. Ty zdobyłeś, to twoje prawo. Nie, Ojcze. Myślę, że ty jesteś bardziej głodny Komunii świętej i dlatego oddaję ją tobie. Tak już dawno postanowiłem (…). Wciska księdzu do ręki mały papierowy zwitek i odchodzi. Ksiądz wie, że jego winkiel jest od góry nieco nadpruty. Papierowy korporał jest malutki – 2 x 2 cm, więc wkłada go za winkiel i wraca do izby. Wie, że jeszcze nie wolno iść do Schlfraumu, tam jest najbezpieczniej przyjmować Komunię świętą. Rozgląda się i widzi, że sztubowy jest w swoim kącie za szafkami, a w izbie zwykły gwar. Byle tylko dostrzec niepostrzeżenie do sypialni. Udało się. Kilka ruchów już jest na swojej pryczy na trzecim piętrze. Klęka. Tu dach jest blisko i można tylko klęczeć. Z największą czcią wysuwa spoza winkla papierowy korporalik, delikatnie rozwija go i adoruje ułamek Najświętszej Hostii, chyba jedną dwunasta normalnego komunikanta. Przed nim zagłówek wypełniony trocinami i przykryty szarobrunatnym kocem. Ostrożnie kładzie korporał z Boskim Ciałem na kocu. Jest tak zaskoczony swoim szczęściem, że nie wie co powiedzieć. Serce dyktuje mu akt adoracji – Uwielbiam Cię Chryste, miłością nieba. Wokół jakież ubóstwo. Chyba jeszcze większe niż przy Narodzeniu (…). Kościół w swojej liturgii stara się uczcić Eucharystię przez złote kielichy, cyboria, delikatne płótna, koronki, marmury ołtarzy, wspaniałe obrazy, światło świec i kwiaty. Tu mały kwadracik papieru, brudny koc i prycze pełne insektów”.

W tym początkowym okresie potajemnego rozdzielania Komunii świętej tylko nieliczni kapłani, a zwłaszcza więźniowie świeccy, skazani na śmierć przez panujące w obozie warunki, mogli przyjąć Najświętszy Sakrament. Cierpienie fizyczne i duchowe, jakie odczuwali księża polscy, stawało się dla nich potwierdzeniem tego, że Chrystus może w nich powtarzać ofiarę Krzyża dla zbawienia świata. W myśl zasady, że bez zanurzenia się w świat wartości nie można długo patrzeć w przepaść, sił szukali w modlitwie, która była dla nich obroną przed zwątpieniem i obojętnością. W chwilach najtrudniejszych ks. Stefan Wincenty Frelichowski prosił ich:
,,Módlcie się bracia! Módlcie się w zwątpieniu waszym! Módlcie się, choć wam się wydaje, że wszystko na próżno, że już nic nawet Bóg wam nie pomoże”.

Natomiast dzisiejszy błogosławiony, ksiądz prałat Emil Szramek, przed swoją śmiercią mówił do nich:
,,wielu duchownych na całym świecie zwraca oczy na Dachau, stąd oczekują wybawienia. Od nas zależy, czy zdobędziemy szczyty chrześcijaństwa i staniemy się prawdziwymi naśladowcami Mistrza”.
Słowa te w pewnym stopniu potwierdza i rozwija ks. Franciszek Korszyński, który w swoich wspomnieniach napisał, że:
,,wreszcie w Dachau nauczył nas Pan Jezus, jak mamy odnosić się do Eucharystii, do Mszy świętej (…). Pozbawił nas Pan Jezus Mszy świętej, a jednocześnie budził w naszych duszach serdeczną za sobą tęsknotę, bo taka zawsze powinna być postawa kapłana”.

W imię Prawdy! C. D. 89

3 grudnia 2023 roku

Tego dnia ważne były dla mnie przesłania z Liturgii Słowa oraz z antyfony na rozpoczęcie Najświętszej Ofiary:

Antyfona na rozpoczęcie Najświętszej Ofiary:

,,Do Ciebie, Panie, wznoszę moją duszę, Tobie ufam, Boże, niech zawód mnie nie spotka. Niech moi wrogowie nie triumfują nade mną, nikt bowiem, kto Ci zawierzył, nie będzie zawstydzony”.

,,Ty, Panie, jesteś naszym Ojcem, Odkupiciel nasz – to Twoje imię odwieczne. Czemu, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg, tak iż serca nasze stają się nieczułe na bojaźń przed Tobą? Odmień się przez wzgląd na Twoje sługi i na pokolenia Twojego dziedzictwa.
Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił – przed Tobą zatrzęsłyby się góry.
Zstąpiłeś: przed Tobą zatrzęsły się góry. Ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, żeby jakiś bóg poza Tobą czynił tyle dla tego, co w nim pokłada ufność. Obyś wychodził naprzeciw tym, co radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Twych drogach.
Oto Ty zawrzałeś gniewem, bo grzeszyliśmy przeciw Tobie od dawna i byliśmy zbuntowani. My wszyscy byliśmy skalani, a wszystkie nasze dobre czyny jak skrwawiona szmata. My wszyscy opadliśmy zwiędli jak liście, a nasze winy poniosły nas jak wicher.
Nikt nie wzywał Twojego imienia, nikt się nie zbudził, by się chwycić Ciebie. Bo skryłeś Twoje oblicze przed nami i oddałeś nas w moc naszej winy. A jednak, Panie, Ty jesteś naszym Ojcem. My jesteśmy gliną, a Ty naszym Twórcą. Wszyscy jesteśmy dziełem rąk Twoich”. Iz 63, 16b-17. 19b; 64, 2b-7

,,Bracia:
Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa! Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was.
Nie doznajecie tedy braku żadnej łaski, oczekując objawienia się Pana naszego, Jezusa Chrystusa. On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego, Jezusa Chrystusa.
Wierny jest Bóg, który powołał was do współuczestnictwa z Synem swoim, Jezusem Chrystusem, Panem naszym”. 1 Kor 1, 3-9

,,Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, do wszystkich mówię: Czuwajcie!»” Mk 13, 36-37

Tego dnia przeczytałem także ważne dla mnie słowa z książki pt. ,,Światło w ciemnościach Dachau”:

,,21 września 1941 roku miało miejsce wydarzenie, które zapisało się w pamięci więźniów. Księża polscy nie przyjęli propozycji zastępcy komendanta obozu:
,,Jeżeli zapiszecie się na narodowościową listę niemiecką, będziecie specjalnie traktowani. Zastanówcie się dobrze, a potem podajcie swoje imię i nazwisko pisarzowi. Następnie zostaniecie wezwani do kancelarii, aby podpisać dokument.
Z ośmiuset kapłanów i kleryków nikt nie odpowiedział na trzykrotnie ponawianą w języku niemieckim i polskim zachętę. Wszyscy spodziewali się surowych konsekwencji tej odmowy.
Ksiądz Kubicki wspomina, że Lagerführer powiedział więźniom: ,,Zniszczę was wszystkich!” I od tamtego momentu w jakiś sposób byli przygotowani na śmierć.

Od tego dnia zakazano księżom uczęszczania do kaplicy. Zabrano wszelkie ,,przywileje”. Praca stawała się coraz bardziej nieludzka, wprost nie do wytrzymania. Księża wykorzystywani byli jak konie w zaprzęgu – ciągnęli ciężkie wozy, wały, nawet pługi śnieżne – stale popędzani przez SS-manów, bici pejczami, kijami, szczuci rozjuszonymi psami. Spośród księży wybierano tych, którzy mieli służyć do wszelkiego rodzaju ,,eksperymentów klinicznych i naukowych”. Byli ,,królikami doświadczalnymi” dla zwyrodniałych naukowców współpracujących z najważniejszymi przedsiębiorstwami niemieckimi.

W obozie istniała pewna hierarchia stosowana przy pracy, jedzeniu, czasami decydująca o przeżyciu. Ta hierarchia była następująca: najpierw więźniowie niemieccy, później Czesi, następnie wszystkie inne narodowości Europy, po nich Polacy, przestępcy i w końcu księża polscy. Wyniki tego były widoczne po zakończeniu wojny, 868 księży polskich zginęło w Dachau.

Od dnia ,,odmowy księży”, podczas ,,apelu prawdy”, zabroniono wszelkich przejawów religijności. Zabroniono chodzenia do kaplicy. Ale pomimo to księża próbowali odprawiać Mszę świętą po kryjomu, na bloku, i znaleźli się również tacy, którzy przechowywali Eucharystię w ukryciu”.

W imię Prawdy! C. D. 88

2 grudnia 2023 roku

Tego dnia modliłem się między innymi takimi tekstami w kapłańskim brewiarzu:

Psalm 119:

,,Słabnie moja dusza dążąc ku Twemu zbawieniu,
pokładam nadzieję w Twoim słowie, Panie.
Słabną moje oczy wyglądając Twego słowa:
kiedyż mi ześlesz pociechę?
Bo chociaż jestem jak bukłak wysuszony w dymie,
nie zapominam o Twoich ustawach.
Ile dni Twojemu słudze zostaje?
Kiedy wydasz wyrok na prześladowców moich?
Doły na mnie wykopali zuchwalcy,
którzy nie postępują według Twego Prawa.
Wszystkie Twoje przykazania są prawdziwe.
Gdy prześladują mnie kłamstwem, Ty mi dopomóż.
Niemal już mnie dobijali na ziemi,
ja zaś nie porzuciłem Twoich postanowień.
Według swej łaski zapewnij mi życie,
ja zaś chcę przestrzegać napomnień ust Twoich”.

Psalm 61:

,,Usłysz, Boże, moje wołanie,
zważ na moją modlitwę.
Do Ciebie wołam z krańców ziemi,
gdy słabnie moje serce.
Na skałę mnie wprowadź zbyt dla mnie wysoką.
Bo Ty jesteś dla mnie obroną,
wieżą warowną przeciwko wrogowi.
Chciałbym zawsze mieszkać w Twoim przybytku,
chronić się w cieniu Twych skrzydeł.
Bo Ty, Boże, wysłuchujesz mych ślubów
i spełniasz życzenia tych, którzy wielbią Twoje imię.
Przydawaj dni do dni króla,
niech dorówna latami wszystkim pokoleniom.
Niech na wieki króluje przed Bogiem,
ześlij łaskę i wierność, aby go strzegły.
Wówczas zawsze będę opiewał Twe imię
i dnia każdego wypełniał moje śluby”.

Psalm 64:

,,Boże, słuchaj głosu mego, gdy się żalę,
zachowaj me życie od lęku przed wrogiem.
Chroń mnie przed gromadą nikczemnych
i przed zgrają złoczyńców.
Ostrzą oni jak miecz swe języki,
a zatrute słowa kierują jak strzały,
by z ukrycia ugodzić niewinnego.
Strzelają znienacka bez żadnej obawy,
umacniają się w złym zamiarze.
Zamyślają potajemnie zastawić sidła
mówiąc: „Któż nas zobaczy,
kto odkryje naszą tajemnicę?”
Obmyślili zasadzkę, ukrywają swe plany;
podobne do przepaści jest serce i wnętrze człowieka.
Lecz Bóg strzałami w nich godzi
i nagle odnoszą rany.
Własny język upadek im gotuje,
a wszyscy, którzy to widzą, potrząsają głowami.
Ludzie ogarnięci bojaźnią
sławią dzieło Boga
i rozważają Jego nakazy.
Sprawiedliwy weseli się w Panu,
do Niego się ucieka,
a wszyscy prawego serca się chlubią”.

,,Bądź mocny i okaż się mężem. Będziesz strzegł zarządzeń Pana, Boga twego, aby iść za Jego wskazaniami, przestrzegać Jego praw, poleceń i nakazów, aby ci się powiodło wszystko, co zamierzysz, i wszystko, czym się zajmiesz”. 1 Krl 2, 2b-3

Tego dnia przeczytałem także ważne dla mnie słowa z książki pt. ,,Światło w ciemnościach Dachau”:

,,(Ks. Drzewiecki) w modlitwie prosi Boga o wyjazd do Niemiec, ,,gdzie mógłby uczynić coś dla więźniów”. Te słowa pisze 31 maja 1940 roku w Lądzie. Wspomina także wyjazd grupy salezjanów – czterech kapłanów i jednego kleryka, którzy najpierw zostali pozbawieni wszystkich przedmiotów osobistych, a następnie deportowani do Dachau. Ksiądz Drzewiecki musiał już wtedy wiedzieć, jak kończą się ,,wyjazdy” do nazistowskich obozów koncentracyjnych. Była połowa sierpnia 1940 roku.
,,Wszystko uważam za dopust Boży, a raczej karę” – zapisuje w swoim Notesie, rozważając smutne wydarzenia ostatniego czasu – ,,Ludzkość za bardzo oddaliła się od Boga, owładnął nią materializm, konsumpcjonizm, żądza najwyraźniej niemoralna etc. Należy teraz z głębi serca wołać: Przed oczy Twoje winy nasze składamy”.