W imię Prawdy! C. D. 175

6 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z żywotu świętej Doroty:

,,W Kapadocyi, miesci Cezarei, za czasów prześladowania chrześcijan przez cesarza Maxymina, na początku wieku czwartego, żyła młoda dziewica, imieniem Dorota. Z chrześcijańskich rodziców urodzona, wychowana bardzo pobożnie, w młodym wieku poślubiwszy czystość Panu Jezusowi, prowadziła życie, wyższej bogobojności oddane. Była przytem nadzwyczaj pięknej urody.

Gdy do Cezarei przybył, przysłany do cesarza Wielkorządca Saprycyusz, dla wytępienia wiernych, Dorotę, jako w całem mieście ze swojej pobożności słynącą, najpierwej kazał uwięzić i przed sobą stawić. Skoro ją przyprowadzono: ,,Dla tegom cię tu, rzekł do niej, stawić kazał, abyś nieśmiertelnym bogom naszym pokłon oddała.” – ,,Samemu Bogu Twojemu pokłon czynić będziesz, napisano jest w Piśmie Bożem, odrzekła mu Dorota, bogowie, którzy nie stworzyli Nieba i ziemi, niech zginą.” Gdy Wielkorządca po tej odpowiedzi zagroził jej mękami, a ona nieustraszona, odpowiedziała mu, iż się żadnych mąk ani śmierci nie boi, kazał ją rozpiąć na dwóch palach, i okrutnie biczować, a ciało jej szarpać żelaznemi hakami. Wśród tej katowni Święta wołała: ,,dlaczego mnie oszczędzasz, czyń prędzej co czynić masz, abym co prędzej oglądała Tego, którego miłością goreję. – ,,Kogóż tak bardzo pragniesz?” spytał ją tyran. ,,Chrystusa Syna Bożego” odrzekła. ,,Gdzież ten Chrystus?” rzecze znowu sędzia. A Dorota: ,,Wszechmocność Jego i Bóstwo wszędzie jest obecnem. Zaś jako Syn Boży, zasiada On na prawicy Ojca Przedwiecznego, i ztamtąd wzywa nas do raju i wiecznego szczęścia, w którem są kwiaty, owoce, róże i lilie kwitnące na zawsze. Tam Święci Pańscy, radości wiecznej używają, a która mnie i wszystkich tych, którzy dla Chrystusa cierpią, oczekuje.” – ,,Zaniechaj tych próżnych rojeń, rzekł na to Suprycyusz, oddaj pokłon bogom naszym, a życie zachowasz, i wyszedłszy za mąż, bogactw i szczęścia zażywać będziesz.” – ,,Szatanom twoim pokłonu nie oddam, powiedziała Dorota, i za mąż nie wyjdę, bom jest Oblubienicą Chrystusa.”

Wielkorządca widząc, iż mękami nie przemoże świętej dziewicy, kazał ją zaprowadzić do domu dwóch sióstr, mających imiona Krystyna i Kaliksty, które będąc chrześcijankami, a ciężkich katuszy jakie im zadano nie wytrzymawszy, wyrzekłszy się były wiary, za co wielkiemi od pogan obdarzone bogactwy, mieszkały we własnym pałacu. Tym polecił tyran, aby i Dorotę do oddania czci bogom pogańskim nakłoniły. Lecz gdy one namawiały ją na to: ,,słuchajcie wy raczej rady mojej, powiedziała im Dorota, obżałujcie wasz postępek, a Bóg miłosierny nie wzgardzi pokutą waszą.” A gdy one poddając się rozpaczy o zbawienie, utrzymywały, że raz straciwszy łaskę Boską, już jej odzyskać nie mogą: ,,Większy to grzech, rzekła im Święta, rozpaczać o zbawienie, i nie ufać miłosierdziu Boskiemu, aniżeli zaprzeć się samego Boga. Większe jest miłosierdzie Boże, nad wszystkie grzechy ludzkie: bo sam Pan Jezus powiedział, że przyszedł nie dla sprawiedliwych, lecz dla grzeszników.” Potem zaczęła wraz z niemi gorąco modlić się o ich nawrócenie, a nareszcie Kaliksta i Krystyna, zalawszy się łzami, szczerze obżałowały grzechy swego i postanowiły umrzeć za Chrystusa. Jakoż, zawezwane przez Saprycyusza, aby mu zdały sprawę ze swoich usiłowań w nakłonieniu Doroty do odstąpienia wiary, oświadczyły mu, iż nie tylko nie uczyniły tego, lecz ona to ich do szczerej pokuty pobudziła, i że żałując, że się zaparły Chrystusa Pana, teraz go wyznają, i na śmierć są gotowe. Słysząc to, tyran w obecności Doroty, kazał je wrzucić na stos rozpalony, na który gdy wstępowały z niezachwianem męztwem: ,,idźcie przedemną, powiedziała do nich Dorota. Oblubieniec nasz Niebieski wyjdzie naprzeciw was, i przyjmie was, jako ojciec syna marnotrawnego, a ja wkrótce pójdę za wami.” Krystyna i Kaliksta, modląc się wśród płomieni do ostatniej chwili, Bogu oddały ducha.

Kiedy one dogorywały, Saprycyusz powtórnie kazał Dorotę rozpiąć na palach, i srodze męczyć, a gdy pomimo mąk tych, głośno i wesoło Bogu chwałę oddawała, spytał ją dlaczego mimo takich bólów, jakie jej zadają, wydaje się tak wesołą.” Niezmiernie się weselę, odpowiedziała mu Święta, dla tego, iż te dusze, które zły duch przez ciebie był uwiódł , Pan przezemnie do Siebie nawrócił, a gdy w tej chwili z tego powodu w Niebie weselą się Aniołowie, jakżebym ja sama smutną być mogła? Lecz i mnie nie oszczędzaj, abym i ja co prędzej tego szczęścia, którego one już używają, dostąpiła, i abym z temi z któremi tu na ziemi razem ich i moje grzechy opłakiwała, w niebie radowała się na wieki.” Wtedy tyran kazał rozpalone blachy do jej boków przykładać, a Dorota, jeszcze większej swobody i radości objawiając oznaki, wołała: ,,Okrutniku! Zawstydź się postępku twojego i bogów twoich; widzisz bowiem jak ja, łaską Boga mojego wsparta, przemagam twoję zawziętość, i wszystko to co czynisz ze mną, i te straszne męki za nic sobie poczytuję.” Po tych słowach, Saprycyusz kazał ją okrutnie w twarz uderzać, za obelgi, jakie według niego przeciw bogom pogańskim miotała, i w końcu skazał ją na ścięcie. Dorota usłyszawszy wyrok, w te słowa Panu Bogu, podniósłszy ręce do Nieba, głośno dziękowała: ,,Dzięki Ci składam, miłośniku dusz ludzkich, iż mnie do raju Twojego wzywasz, i na łono Bóstwa Twojego prowadzisz.”

Gdy ją już nareszcie na plac, gdzie miała być straconą, prowadzono, sekretarz Wielkorządcy, imieniem Teofil, barbarzyńskie żarty ze świętej dziewicy czyniąc, przypomniał jej, iż mówiła o owocach i kwiatach w raju niebieskim będących, i rzekł szydersko: ,,Oblubienico Chrystusowa, przyślij mi z raju twojego, do którego idziesz, owoców albo kwiatów.” – ,,Uczynię to bezwątpienia,” odrzekła Dorota. Przybywszy na miejsce, gdzie ściętą być miała, poprosiła kata, aby dał jej chwilę czasu do pomodlenia się. Na co gdy się on zgodził, a Święta modlitwę swoją skończyła, ujrzano niespodzianie obok nieś prześliczne dziecię, trzymające w koszyku trzy jabłka i trzy przecudne róże, chociaż to było wśród zimy. ,,Zanieś je Teofilowi, powiedziała Dorota, i powiedz mu, iż ja mu posyła to o co mnie prosił, z ogrodu i raju Pana mojego.” I to wyrzekłszy, schyliła głowę pod miecz katowski, i w tejże chwili ścięta, sama do tegoż raju niebieskiego poszła.

Teofil, wskutek takowego cudu, łaską Boską dotknięty, nawrócił się do wiary świętej, i po okrutnych mękach, mężnie za Chrystusa poniesionych, śmiercią męczeńską niezwłocznie także Niebo pozyskał.

POŻYTEK DUCHOWY
Widzisz, jak różnemi drogami Bóg dobry do Siebie dusze nawraca i powołuje. W tych owocach i kwiatach, które święta Dorota Teofilowi z raju posłała, upatruj obraz wszystkich świętych natchnień i głośnych ostrzeżeń sumienia twojego, któremi tenże Bóg miłosierny chce przyciągnąć cię do Siebie, albo nawrócić, jeśliś na złych drogach, albo ściślej z sobą zjednoczyć, jeśliś na dobrej. Korzystaj więc z takich łask i darów niebieskich, aby ci one, za wstawieniem się świętej Doroty, na taki jak świętemu Teofilowi wyszły pożytek”.

W tym dniu ważne były dla mnie słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z dnia 5 i 7 czerwca 1956:

,,Ktokolwiek zdołał dotrzeć do mnie, mógł wzbudzić w czujnej opinii społecznej zastrzeżenie, dlaczego on mógł, a inni nie?! To pewnie ,,człowiek zaufania” mężów krwawych?! Tak cierpią ludzie, którzy zdołali tu dotrzeć. Ta wrażliwość opinii może pouczać, jak bardzo społeczeństwo lęka się, bym nie stał się maluczki. Im potrzeba wielkości, może dlatego, że sami poddali się małości. Oni nie chcą bym służył, dlatego że sami służą. – Prawdziwi przyjaciele moi są dziś rozdwojeni w sobie: pragną dla mnie wolności, ale czują, że potrzeba mi męki. Walka między tymi dwoma uczuciami jest miarą wartości przyjaźni i zmysłu katolickiego. Muszę pragnąć bardziej męki niż wolności, choćby dlatego, że mniej jest takich, którzy pragną męki”.

,,Vere consumpti sumus ira Tua” (Ps 89) – gdy oglądam się wokół, Ojcze Narodów, widzę, że każdemu przygotowałeś odrobinę odpocznienia po tej strasznej wojnie. Nawet synom ,,krwawego narodu”, nawet tym, co wylali krew naszą obficie w tylu obozach, zgotowałeś miejsce, gdzie mogą być u siebie i czuć się bezpiecznie. Tylko mojemu Narodowi nie dałeś dotąd ani chwili oddechu. Dusimy się od nadmiaru męki, udręczenia i gwałtu. Odeszli wprawdzie jedni pożeracze ludzi, ale ci, co zapełnili obozy i więzienia własnymi braćmi, jakże są stokroć okrutniejsi! Teraz jest wprawdzie amnestia, wychodzą setki, tysiące ludzi z więzień i różnych obozów. Ale udręka nie ustaje. Ojcze, o Clavis Dawid! Daj odetchnąć, byśmy sobie zdołali przypomnieć, jak wygląda życie dzieci Bożych, ludzi wolnych. Uczyniłeś narody wolnymi, dałeś im pragnienie i potrzebę wolności, wszczepiłeś w duszę takie siły, które im pragnienie i potrzebę wolności, wszczepiłeś w dusze takie siły, które mogą się rozwinąć ku chwale Twojej tylko wśród wolności. Nie pozwól, by zniszczało w nas tyle darów człowieczeństwa, byśmy żyli nieustannie jak bydlęta. Przecież stworzyłeś człowieka na obraz i podobieństwo swoje, Ojcze wolności, któryś wolnością swoją przez Chrystusa obdarzył ludy niechby i dla mojego Narodu coś z tych darów Twoich pozostało. Dziś dajesz wolność nawet dzieciom Twoim w Dahomeyu. Wspomnij na Polskę”.

W imię Prawdy! C. D. 143

14 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie treści w żywocie św. Hilarego:

,,Hilary wystąpił przeciw arianizmowi z całą gorliwością świętego Biskupa, z całą powagą jaką mu dawała jego sława wielkiej nauki i z całą wymową, w której nikt mu ze współczesnych nie wyrównywał. Zerwał stosunki z Saturninem Biskupem Arletańskim, zapadłym w tę herezyą, i dla tego silnie popieranym przez Cesarza. Ten odszczepieniec w końcu dokazał, iż mszcząc się za to na świętym Hilarym, pobudził przeciw niemu Konstancysza, który Hilarego skazał na wygnanie do Frygii. Tam i na całym Wschodzie zastał on jeszcze bardziej arianizm rozszerzony. Sam pisząc o tem powiada, iż na dziesięciu dyecezyach, przez które przejeżdżał, ledwie trzech Biskupów znalazł tyle tylko, że jak się wyraża, niezupełnie herezyą tą zarażonych.

Będąc na wygnaniu napisał wiele dzieł sławnych po dziś dzień w Kościele, któremi zbijał panujące wówczas błędy, a które to dzieła postawiły go w rzędzie Doktorów Kościoła. Ztamtąd także pisywał listy okólne do Biskupów Galii, i niemi utwierdzając ich w jedności Kościoła i wyświecając im podejścia Aryanów, większą ich część od tego kacerstwa powstrzymywał lub z niego wyrwał. Pod tęż porę odbywały się dwa sławne Sobory: jeden w Rimini dla Kościoła na zachodzie, drugi w Seleucyi dla Wschodu. Na ten ostatni przyzwano świętego Hilarego. Heretycy, obawiając się jego wpływu, i znając siłę jego wymowy, gruntowność jego nauki i niczem nieustraszoną gorliwość, robili, co tylko mogli, aby go albo od Soboru odsunąć, albo go gniewem cesarza ustraszyć i do milczenia przywieść.

Nic z tego jednak nie dokazali, a na Soborze przez niego głównie pobici, i skutkiem przewagi jaką on nad innymi Biskupami nieodstępującymi od nauki Kościoła pozyskał, odepchnięci, połączywszy się z innymi heretykami Zboru Rimińskiego, polecieli do Carogrodu, gdzie znajdował się cesarz. Zamierzali oni powtórnie podejść Konstancyusza i wymódz, aby jak wszystkim Biskupom nie trzymającym z Aryanami, tak szczególniej Hilaremu, który był ich najdzielniejszym pogromcą, dał on groźnie poczuć swoję władzę, i zmusił ich do odstąpienia. Tymczasem za nimi przybył do Konstantynopola i sam święty Hilary, i śmiało stawiwszy się przed cesarzem, wręczył mu memoriał przez siebie wypracowany, w przedmiocie tyczących się sporów. W dziele tem, stanowiącym jednę z najznakomitszych obron prawdy katolickiej i dotąd podziwianem, zbija on Aryanów, i w końcu prosi cesarza, aby wyznaczył dzień, w którymby on z jednej strony, a Aryanie z drugiej, publicznie na dysputę wystąpić mogli, a to w obec wyznaczonych do rozstrzygnięcia, kto będzie miał słuszność za sobą sędziów.

Konstancyusz zgadza się już na to, lecz Aryanie nie śmiejąc stawić czoła świętemu Hilaremu, i przewidując że ich w publicznej rozprawie zwycięży, różnych środków użyli, chcąc przywieźć cesarza do tego, żeby na żądanie Hilarego nie przystał. W końcu byle pozbyć się go coprędzej, wymogli na Konstancyuszu, żeby ułaskawił Hilarego, i do jego dyecezyi wrócić mu dozwolił. Cesarz, sądząc iż ujmie sobie przez to Biskupa, który mu się dotąd najsilniej opierał, zadość uczynił ich żądaniu. Lecz Hilary, wróciwszy do swojej Dyecezyi, nie tylko nie zaprzestał całym swoim wpływem i z całą gorliwością świętego Apostoła, walczyć z Aryanami, ale gdy cesarz trzymając ich stronę, coraz srożej uciskał i prześladował Biskupów prawowiernych, napisał do niego List Pasterski, w którym między innemi tak się wyraża: ,,O! gdyby Bóg wszechmogący kazał mi był wyznawać wiarę Jego świętą za czasów Nerona i Decyuasza, za łaską Ducha Świętego byłbym nie ustraszył się tortur, pomnąc że Izajasz był na pół przepiłowany. Byłbym nie obawiał się ani połamania kości, ani przybicia do krzyża, wiedząc że dobry Łotr prosto z krzyża powołany został do Nieba. Przeciw otwartym nieprzyjaciołom Kościoła, byłbym miał sobie za szczęście wystąpić otwarcie, bo oni otwarcie ogniem i mieczem zmuszali do wyrzeczenia się wiar. Lecz i teraz gotów jestem nadto, bo mamy do czynienia z również zawziętym wrogiem, tylko ukrytym; z prześladowcą, który na pozór nas głaszcząc, w istocie prześladuje: z Antychrystem Konstancyuszem. Jak więc Jan Święty Herodowi, tak ja mówię Tobie ,,Nie godzi ci się tego”. Walczysz przeciw Bogu, uciskasz Kościół, prześladujesz Świętych, wyniszczasz religią, stajesz się tyranem, i to nie w rzeczach ludzkich, lecz Boskich”.

Po takim liście spodziewał się Hilary męczeństwa, i na nie, ufny w łasce Pańskiej, oczekiwał spokojnie. Tak jednak wypadło, iż albo za nim list odebrał cesarz, albo zaledwie doszedł rąk jego, śmierć go spotkała i Hilarego zemsta jego ominęła.
Potem zgromadził nasz Święty jeszcze kilka soborów w Galli, i nie tylko Biskupów tego kraju wpływem swoim od kacerstwa ariańskiego uchronił, ale i wielu z tych, którzy na soborze Rimińskim odłączyli się byli od Kościoła , do jedności katolickiej przywiódł, i uzyskał, iż wszystkie ich postanowienia unieważnione zostały. Przez lat jeszcze dwa po powrocie z wygnania rządził swoją owczarnią w spokoju, i świętą śmiercią zakończył święte życie w Piktowie, roku pańskiego 368. Za życia wiele cudów uczynił, a między innemi wskrzesił umarłego. Po śmierci licznemi zasłynął. Zostawił wiele dzieł treści religijnej, pełnych głębokiej nauk, genialnych spostrzeżeń i namaszczenia Ducha Świętego”.

W tym dniu ważny był dla mnie werset prze Ewangelią:

,,Znaleźliśmy Mesjasza, to znaczy Chrystusa.
Łaska i prawda przyszły przez Niego”. Por. J 1, 41b. 17b

W tym dniu ważne były dla mnie słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z dnia 31 maja 1956 roku:

,,Caltulus Leenae. Pragnę pożywić się z tego stołu, którego okruszyny obficie spadają na ziemię. Wiem, Matko, że rodzisz nie tylko Ciało Twojego Syna, ale i mnie. Wiem, że wyżywiłaś nie tylko Jezusa, ale przez Jego Ciało, z Ciebie wzięte żywisz i mnie. Wszak powtarzam tak często: Ave verum Corpus, natum de Maria Virgine. To prawdziwe Ciało tak napełnia mnie, że dobrze czuję w sobie Twoją macierzyńską krew, która pulsuje w Twoim Synu, a przez Niego pulsuje i we mnie.
Lwico macierzyńska, coś wykarmiła Syna swego, coś przekazała Mu wszystko, co było Mu potrzebne, aby wyżywił przy stole eucharystycznym miliardy dzieci swoich. Gdy czczę dzisiaj Boże Ciało, uwielbiam i Twoje Ciało, to źródło Bożego Ciała. Jestem szczenięciem, które łasi się pod stołem eucharystycznej Uczty Syna Twego. Nie odtrącisz mnie, bo pamiętasz o tym, co Syn Twój usłyszał od Chananejki, że i szczenięta pożywają z okruchów spadających ze stołu Pana, ze stołu zastawionego Ciałem, wziętym z Ciebie. Nie mogę brać udziału w radościach Kościoła, który dziś składa publiczny hołd synowi Twemu eucharystycznemu; ale nie odmówiłeś Pokarmu rodzącego się ze Mszy świętej. A teraz przyjm, Matko, hołd mej uległości wobec potężnej woli Ojca, która już trzeci raz chce, bym pozostał poza radością Kościoła świętego. Nawet to uważam za łaskę, za tę okruszynę, która spadała dziś ze stołu radującego się Eucharystią Kościoła. Jestem Twoim szczenięciem. Lwico macierzyńska, która rodzisz Ciało na pokarm synom.
Angelus w Boże Ciało jest bardzo pożywny. To concepit jest jakby konsekracją, która rodzi Chleb Żywota z Ciała Dziewic, które rodzi dziewice. Ciało Dziewic – Maryi Dziewicy i Chrystusa Dziewicy – Ancilla Domini, Służebnica Boga, który pragnie ludzkiego ciała, aby moc Ciałem żywić ciała i duchy ludzkie. – Verbum – Caro, to początek przeistaczania, które odtąd rodzić się będzie ze słowa na ołtarzach, by przez Słowo chleb stawał się Ciałem. Factus cibus Viatorum.

Dziś przypada po raz pierwszy nowe święto Królowej Świata. To jest wola Ducha Świętego, który chciał nas pouczyć, że Niewiasta rodząca Ciało prawdziwe Boga Człowieka. Ciało – Pokarm, qui pacem ponit fines Ecclesiae, nie może nie być Królową Świata. Ten spichlerz Boży, karmiący ludzkość przez Syna swego trzyma w swym łonie Życie, bez którego wszyscy pomarlibyśmy głodem. Wszak królestwo każde jest powołane do tego, by zaradzać najpilniejszym potrzebom poddanych. Nasza Królowa żywi świat wiecznie, dając Boga Żywota”.

W imię Prawdy! C. D. 139

11 stycznia 2024 roku

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z dnia 22 maja 1956 roku:

,,Zostawiłeś na obliczu świata swoje zbawcze ślady, które wydają do dziś dnia owoc stokrotny. Przyglądam się im z wdzięcznością, gdyż dusza moja wzrasta na glebie użyźnionej Krwią Twoją. Czy nie trzeba pragnąć wstępowania w Twoje ślady? Gdyby miały owoc przynieść? Moje ziarno jest z Twojego. Moje pragnienia rodzą się z Twoich czynów. Moje nadzieje płyną z Twoich zwycięstw. Krew moja jest ożywiona Twoją zbawczą Krwią. Dać duszę za braci, za Kościół święty, za Dzieło Twoje – jest potrzebą moją, głosem Krwi Twojej, nadzieją Kościoła. Wszyscy ludzie w Polsce cieszą się z tego, że jest ktoś, kto może cierpieć. Wszyscy lękają się o to, by ten ktoś nie ustał w swej drodze, nie zawiódł. Bo wszyscy mają chrześcijańskie życzenie potrzeby cierpienia i oddania się za Kościół. Niemal wszyscy chcą, bym wrócił do pracy, ale ci sami czują, że ktoś musi się poświęcać nadal, musi dawać świadectwo mocy Bożej i wyznawać cierpieniem. Czyż miałbym się oglądać wokół? Czemu to miałbym szukać zastępcy? Pragnę być śladem Twoim na ziemi polskiej, śladem, który w duszach przyniósłby owoc wiary i miłości ku Tobie, Chryste.
Jest ktoś, kto pragnie się przyłączyć do tej woli, by razem zostać Bożym śladem… Przyjmuję to chcenie, bo wiem, że jest Boże!
Ojcze, to nie może być łatwe. Gdy nie czuję ciężaru, wydaje mi się to wszystko być poezją, jakąś pustką. Gdy jest trudne, wydaje mi się, jakby otrzymał coś realnego, co mogę wziąć w ręce i oddawać Tobie. Pragnę dawać, brać i dawać. Pragnę czuć ten ciężar, bym odczuł, że mam coś do dania”.

12 stycznia 2023 roku

W tym dniu ważne dla mnie były poniższe treści z Liturgii słowa i Liturgii godzin:

,,Naprawdę, Panie, Tyś jest Bogiem ukrytym,
Boże Izraela i Zbawco!
Wszyscy, którzy dyszą złością na Niego,
okryją się hańbą i wstydem.
Odejdą upokorzeni
ci, którzy posągi bożków ciosali.
Izrael zaś będzie zbawiony przez Pana
zbawieniem wiecznym.
Nie doznacie wstydu i hańby
po wszystkie czasy.
Tak bowiem Pan mówi,
Stwórca niebios, Ten, który jest Bogiem,
Który uformował ziemię i kształt jej nadał,
który osadził ją mocno
I nie uczynił jej bezładną,
lecz do zamieszkania ją przygotował:
„Ja jestem Pan, i nie ma innego,
i nie przemawiałem potajemnie
w ciemnych zakątkach ziemi.
Nie powiedziałem potomstwu Jakuba:
Szukajcie Mnie na próżno.
Ja jestem Pan, który mówi to, co słuszne,
oznajmia to, co jest prawdziwe.
Zgromadźcie się i wyjdźcie,
dołączcie się wszyscy,
wy, ocaleni spośród narodów.
Nie mają rozeznania ci, co obnoszą
drewno przez siebie rzeźbione
I modlą się do bożka,
który nie może ich zbawić.
Przedstawcie i dajcie dowody,
a nawet zastanówcie się wspólnie:
Któż to zapowiedział już od dawna
i znowu teraz objawia?
Czyż nie Tym, «Który jest», Ja jestem?
Prócz Mnie nie ma innego Boga!
Bóg sprawiedliwy i dawca zbawienia
poza Mną nie istnieje.
Nawróćcie się do Mnie, by otrzymać zbawienie,
wszystkie krańce świata,
Bo tylko Ja jestem Bogiem
i nie ma innego!
Przysięgam na samego siebie,
z moich ust wychodzi sprawiedliwość, słowo ostateczne.
Przede Mną się zegnie każde kolano,
wszelki język na Mnie przysięgać będzie
I powie: Jedynie w Panu *
sprawiedliwość jest i potęga!
Przyjdą do Niego zawstydzeni wszyscy,
którzy Go nienawidzili.
Dzięki Panu całe potomstwo Izraela
otrzyma sprawiedliwość i osiągnie chwałę”. Iz 45, 15-25

,,Zebrała się cała starszyzna izraelska i udała się do Samuela do Rama. Odezwali się do niego: «Oto ty się zestarzałeś, a synowie twoi nie postępują twoimi drogami; ustanów raczej nad nami króla, aby nami rządził, tak jak to jest u innych narodów».
Nie podobało się Samuelowi to, że mówili: «Daj nam króla, aby nami rządził». Modlił się więc Samuel do Pana. A Pan rzekł do Samuela: «Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówi do ciebie, bo nie ciebie odrzucają, lecz Mnie odrzucają jako króla nad sobą».
I powtórzył Samuel wszystkie słowa Pana ludowi, który od niego zażądał króla. Mówił: «Oto jest prawo króla mającego nad wami panować: Synów waszych będzie on brał do swego rydwanu i swych koni, aby biegali przed jego rydwanem. I uczyni ich tysiącznikami, pięćdziesiątnikami, robotnikami na swojej roli i żniwiarzami. Przygotowywać też będą broń wojenną i zaprzęgi do rydwanów. Córki wasze zabierze do przyrządzania wonności oraz na kucharki i piekarki. Zabierze również najlepsze wasze ziemie uprawne, winnice i sady oliwkowe, a podaruje je swoim sługom. Zasiewy wasze i winnice obciąży dziesięciną i odda ją swoim dworzanom i sługom. Weźmie wam również waszych niewolników, niewolnice, waszych najlepszych młodzieńców i osły wasze i obarczy pracą dla siebie. Nałoży dziesięcinę na trzodę waszą, wy zaś będziecie jego sługami. Sami będziecie narzekali na króla, którego sobie wybierzecie, ale Pan was wtedy nie wysłucha».
Odrzucił lud radę Samuela i wołał: «Nie, lecz król będzie nad nami, abyśmy byli jak wszystkie narody, aby nas sądził nasz król, aby nam przewodził i prowadził nasze wojny!»
Samuel wysłuchał wszystkich słów ludu i przekazał je do uszu Panu. A Pan rzekł do Samuela: «Wysłuchaj ich głosu i ustanów im króla!»”. 1 Sm 8, 4-7. 10-22a

W imię Prawdy! C. D. 127

4 stycznia 2024 roku

Podczas modlitwy jutrznią ważne były dla mnie między innymi poniższe słowa:

,,Nawróćcie się do Mnie, by się zbawić, wszystkie krańce świata, bo Ja jestem Bogiem, i nikt inny! Przysięgam na siebie samego, z moich ust wychodzi sprawiedliwość, słowo nieodwołalne. Tak, przede Mną się zegnie wszelkie kolano, wszelki język na Mnie przysięgać będzie”. Iz 45, 22-23

W Liturgii słowa pomocne dla mnie były następujące treści:

,,Dzieci drogie, niechaj nikt was nie zwodzi. Kto czyni sprawiedliwość, jest sprawiedliwy, podobnie jak On jest sprawiedliwy. Kto grzechu się dopuszcza, pochodzi od diabła, bo diabeł jest grzesznikiem od początku. Na to ukazał się Syn Boży, aby zniweczyć dzieło diabła. Kto z Boga się narodził, nie dopuszcza się grzechu, pierwiastek jego życie w nim pozostaje. Nie może grzeszyć, bo z Boga się narodził. Po tym można poznać dzieci Boże i dzieci diabła: kto nie czyni tego, co prawe, nie jest z Boga; tak samo kto nie miłuje brata swego”. 1 J 3, 7-10

,,Nazajutrz stał tam Jan znowu, a z nim dwaj uczniowie jego. Wpatrzony w Jezusa, który przechodził, zawołał: ,,Oto Baranek Boży!” A dwaj uczniowie usłyszawszy słowa jego poszli za Jezusem. Jezus odwrócił się i widząc, że idą za Nim, zapytał ich: ,,Czego szukacie?” Odrzekli Mu: ,,Rabii – to znaczy: Mistrzu – gdzie mieszkasz?” Odpowiedział im: ,,Chodźcie i zobaczcie!”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszkał, i pozostali przy Nim tego dni. A było to około dziesiątej godziny”. J 1, 35-39

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z dnia 8 maja 1956 roku:

,,Nazwano mnie ,,Prymasem maryjnym”. Gorąco pragnę życiem swoim usprawiedliwić tę nazwę. Mogę to uczynić w doskonały sposób tylko wtedy, gdy upodobnię się do Ciebie, Królowo mego życia. Stałaś się Służebnicą Pańską – wesprzyj mnie, bym nareszcie był jedynie sługą Twego Syna. Oddałaś krew swoją najczystszą Synowi Człowieczemu . Dopomóż mi do tego, bym i ja krwi swojej nie szczędził Chrystusowi”.

Oraz z dnia 12 maja 1956 roku:

,,W służbie Twojej świętej nie chcę żadnych korzyści czerpać dla siebie. Zabierz ludziom ich serca dla mnie. Weź je dla siebie! Nie chcę nic dla siebie. Oby mnie znienawidzili wszyscy, oby najmniejszej odrobiny serca i uczucia nie zabierali Tobie. Wszystko i wszystkich, co ciążą ku mnie, weź sobie. Dopomóż mi do tego, by już zaczęło się Soli Deo! Lękam się wszystkiego, co jeszcze jest dla mnie, choćby w Tobie. Niech wszystko będzie w Tobie i dla Ciebie. Broń ludzi przede mną! Wszystko uczynię, co będę mógł, aby ludzi tak zrazić do siebie, bym już nie czerpał ludzkich pociech, bym już wiedział, że są ku Tobie. Mam ich oddać Tobie – Soli Deo!
Przestanę myśleć o sobie – wystarczy, że Ty myślisz!
Przestanę mówić o sobie – wszak Tyś jest Słowem Żywota, a nie ja!
Przestanę wysłuchiwać o sobie – niech mówią Tobie o mnie!

Oraz z dnia 20 maja 1956 roku:

,,Zstąp, Duchu Święty, na Watykan i rozpal Białego Papieża do czerwoności, daj mu wszystkie swe dary. Nawiedź Twym płomieniem serca purpuratów, aby równie gorzały jak ich szaty. Ogarnij wszystkich biskupów całego świata, aby dawali świadectwo Twej prawdzie, okazując nie tylko rzetelną prawdę, ale i życie z prawdy.
W Zielone Świątki Duch Święty napełnił serca i umysły taką mocą, że Uczniowie mówili różnymi językami o wielkich sprawach Bożych. Mówili, wołali, krzyczeli… Nie mogli utrzymać słów, myśli, uczuć. Wyglądali jak pijani z upojenia słowem. To straszna siła – świadectwo Prawdzie. Szczęściem jest dla człowieka, gdy można tej sile otworzyć drzwi, gdy płynie ona przez usta, przez słowo, przez czyn apostolski.
Ale tragedią apostoła jest, gdy tę wielką siłę musi w sobie stłumić, gdy nie może mówić, krzyczeć, szaleć po Bożemu. Tak ja wyglądam! ,,Biada mi” – bo nie mogę wyzwolić z siebie Twojej siły… Loquebantur variis linguis – to duch apostolski… Czym jest milczenie w wielkich sprawach Bożych? Co za nieogarniona tajemnica mocy Bożej, która może sprawić, że bomba nie wybuchnie nawet wtedy, gdy w niej ognie się żarzą. Prawdziwie, większą moc okazujesz, gdy dajesz łaskę milczenia, niż gdy dajesz łaskę przepowiadania”.

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Eucharystia w KL Dachau”:

,,Bedrich Hoffman, proboszcz z Horni Bocva, w przedwojennej diecezji ołomunieckiej, i Alois Kolacek, jezuita, przełożony klasztoru Praha II, zdecydowali w swoim sumieniu, że polskich współbraci w kapłaństwie i więźniów świeckich, którzy tego bardzo pragną, nie można pozostawić bez Najświętszego Sakramentu. Sami przyjmowali połowę Komunii świętej, a drugą część dzielili na niewielkie kawałeczki i oddawali je Polakom.
Jedną z pierwszych obozowych Mszy świętych sprawowanych w całkowitej konspiracji była Najświętsza Ofiara złożona 1 stycznia 1942 r. przez ks. Adama Kozłowieckiego, wspominającego z wdzięcznością o. Aloisa Kolacka, który:
,,przyniósł mi Hostię i flaszeczkę wina. Dzisiaj cały dzień, przy pomocy innych, przypominałem sobie Mszę świętą ,,de Beata”. Po wieczornym apelu zamówiłem sobie ks. Leńczyka i poszedłem niby wcześniej spać. Wdrapaliśmy się na łóżko na III piętrze. Czysta szklaneczka od o. Dembowskiego służyła za kielich. Od sufitu odstęp był tak mały, że nawet uklęknąć nie można było. Odprawiłem Mszę świętą leżąc, do której w tej samej pozycji służył mi ks. Leńczyk. Trudno było chyba o bardziej prymitywne warunki niż te, w jakich w tej chwili odprawiałem najmilszą Bogu Ofiarę! Ani ołtarza, ani świec, ani kielicha, ani odrobiny chociażby najlichszych szat liturgicznych. Niż! Złożyłem tę najświętszą Ofiarę za cały świat i za Kościół święty, modliłem się za Ojczyznę, za Towarzystwo, za Rodziców, za młodzież całego świata, za współtowarzyszów obozowej niedoli”.

Oraz

,,O pomocy księży niemieckich wspomniał również o. Albert Urbański, który napisał także, jak w obozowych warunkach dzielił się Najświętszym Sakramentem ze swoimi braćmi w kapłaństwie:
,,wielu księży decydowało się na wszystko, by zdobyć od któregoś z księży niemieckich konsekrowaną Hostię. Mnie się udawało zdobyć nawet kilka. Chowałem je do blaszanej papierośniczki i ukrywałem w kieszeni. Wchodziłem następnie na swoje łóżko znajdujące się przy przejściu między izbami (…), na drugim piętrze łóżkowym, i klęcząc skulony, z powodu braku miejsca, Hostie podzielone na drobiny wielkości ziarnka pszenicy rozdawałem przechodzącym w wielkim tłoku księżom, udającym się do łazienki, względnie wracającym stamtąd. Nie budziło to podejrzeń izbowego, który nigdy nie przyłapał mnie na tej czynności”.

Nie były to jednak ilości wystarczające dla wszystkich i nie wszystkim udało się zdobywać konsekrowane Hostie. Szczególne trudności mieli w tym względzie księża, którzy zatrudnieni byli w innych komandach niż ich współbracia-kapłani i z tego powodu mieszkali oddzielnie, w barakach więźniów świeckich, z którymi razem pracowali. Gdy im się to udawało, często dzielili się Komunią świętą z innymi lub odstępowali Ją jeden drugiemu.
O jednej z takich właśnie sytuacji dzielenia się Najświętszym Sakramentem mówi, opisana we wspomnieniach jednego z księży, poruszająca opowieść o odstąpieniu mu Komunii świętej przez brata zakonnego, która jest jednocześnie świadectwem wielkiej miłości Boga i bliźniego:

,,mam, Ojcze Komunię świętą więc przyjmij ją. Ty zdobyłeś, to twoje prawo. Nie, Ojcze. Myślę, że ty jesteś bardziej głodny Komunii świętej i dlatego oddaję ją tobie. Tak już dawno postanowiłem (…). Wciska księdzu do ręki mały papierowy zwitek i odchodzi. Ksiądz wie, że jego winkiel jest od góry nieco nadpruty. Papierowy korporał jest malutki – 2 x 2 cm, więc wkłada go za winkiel i wraca do izby. Wie, że jeszcze nie wolno iść do Schlfraumu, tam jest najbezpieczniej przyjmować Komunię świętą. Rozgląda się i widzi, że sztubowy jest w swoim kącie za szafkami, a w izbie zwykły gwar. Byle tylko dostrzec niepostrzeżenie do sypialni. Udało się. Kilka ruchów już jest na swojej pryczy na trzecim piętrze. Klęka. Tu dach jest blisko i można tylko klęczeć. Z największą czcią wysuwa spoza winkla papierowy korporalik, delikatnie rozwija go i adoruje ułamek Najświętszej Hostii, chyba jedną dwunasta normalnego komunikanta. Przed nim zagłówek wypełniony trocinami i przykryty szarobrunatnym kocem. Ostrożnie kładzie korporał z Boskim Ciałem na kocu. Jest tak zaskoczony swoim szczęściem, że nie wie co powiedzieć. Serce dyktuje mu akt adoracji – Uwielbiam Cię Chryste, miłością nieba. Wokół jakież ubóstwo. Chyba jeszcze większe niż przy Narodzeniu (…). Kościół w swojej liturgii stara się uczcić Eucharystię przez złote kielichy, cyboria, delikatne płótna, koronki, marmury ołtarzy, wspaniałe obrazy, światło świec i kwiaty. Tu mały kwadracik papieru, brudny koc i prycze pełne insektów”.

W tym początkowym okresie potajemnego rozdzielania Komunii świętej tylko nieliczni kapłani, a zwłaszcza więźniowie świeccy, skazani na śmierć przez panujące w obozie warunki, mogli przyjąć Najświętszy Sakrament. Cierpienie fizyczne i duchowe, jakie odczuwali księża polscy, stawało się dla nich potwierdzeniem tego, że Chrystus może w nich powtarzać ofiarę Krzyża dla zbawienia świata. W myśl zasady, że bez zanurzenia się w świat wartości nie można długo patrzeć w przepaść, sił szukali w modlitwie, która była dla nich obroną przed zwątpieniem i obojętnością. W chwilach najtrudniejszych ks. Stefan Wincenty Frelichowski prosił ich:
,,Módlcie się bracia! Módlcie się w zwątpieniu waszym! Módlcie się, choć wam się wydaje, że wszystko na próżno, że już nic nawet Bóg wam nie pomoże”.

Natomiast dzisiejszy błogosławiony, ksiądz prałat Emil Szramek, przed swoją śmiercią mówił do nich:
,,wielu duchownych na całym świecie zwraca oczy na Dachau, stąd oczekują wybawienia. Od nas zależy, czy zdobędziemy szczyty chrześcijaństwa i staniemy się prawdziwymi naśladowcami Mistrza”.
Słowa te w pewnym stopniu potwierdza i rozwija ks. Franciszek Korszyński, który w swoich wspomnieniach napisał, że:
,,wreszcie w Dachau nauczył nas Pan Jezus, jak mamy odnosić się do Eucharystii, do Mszy świętej (…). Pozbawił nas Pan Jezus Mszy świętej, a jednocześnie budził w naszych duszach serdeczną za sobą tęsknotę, bo taka zawsze powinna być postawa kapłana”.

W imię Prawdy! C. D. 121

1 stycznia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie następujące treści z Liturgii słowa:

,,Pan mówił do Mojżesza tymi słowami: «Powiedz Aaronowi i jego synom: Tak oto macie błogosławić Izraelitom. Powiecie im: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie oblicze swoje i niech cię obdarzy pokojem”.
Tak będą wzywać imienia mojego nad Izraelitami, a Ja im będę błogosławił»”. Lb 6, 22-27

oraz

,,Niech Bóg się zmiłuje nad nami i nam błogosławi;
niech nam ukaże pogodne oblicze.
Aby na ziemi znano Jego drogę,
Jego zbawienie wśród wszystkich narodów.
Niech się narody cieszą i weselą,
bo rządzisz ludami sprawiedliwie
i kierujesz narodami na ziemi.
Niech nam Bóg błogosławi,
i niech cześć Mu oddają wszystkie krańce ziemi”.
Ps 67 2-3. 5 i 8

oraz

,,Bracia:
Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z Niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo.
Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg zesłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: «Abba, Ojcze!» A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej”. Ga 4, 4-7

W tym dniu modliłem się między innymi takimi słowami z Liturgii Godzin:

,,Do Ciebie wznoszę oczy,
który mieszkasz w niebie.
Jak oczy sług są zwrócone na ręce ich panów,
oczy służebnicy na ręce jej pani,
Tak oczy nasze ku Panu, Bogu naszemu,
dopóki się nie zmiłuje nad nami.
Zmiłuj się nad nami, zmiłuj się, Panie,
bo mamy już dosyć pogardy.
Ponad miarę nasza dusza jest nasycona
szyderstwem zarozumialców i pysznych pogardą”. Ps 123

,,Pan przemówił do Pawła: „Przestań się lękać… bo Ja jestem z tobą” (Dz 18, 9-10)

,,Ci, którzy ufają Panu, są jak góra Syjon,
co niewzruszenie trwa przez wieki.
Jak góry otaczają Jeruzalem,
tak Pan swój lud otacza
teraz i na wieki.
Nie zaciąży berło bezbożne
nad losem sprawiedliwych,
aby prawi nie wyciągali rąk swych do niegodziwości.
Panie, czyń dobrze dobrym
i ludziom prawego serca.
A tych, którzy schodzą na kręte drogi,
niech Pan oddali razem ze złoczyńcami.
Pokój nad Izraelem!” Ps 125

,,Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto twój Król idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski”. Za 9, 9

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z dnia 27 kwietnia 1956 roku:

,,Widzę całą mękę moją, a przez nią widzę całą potęgę Twoją, która największe zło zwycięża przez miłość”.

oraz z dnia 3 maja 1956 roku:

,,A najradośniej pragnę dziękować za łaskę więzienia dla Imienia Chrystusowego. Chcę, by Dobry Bóg niczego nie żałował, co uczynił dla mnie, że wybrał i pokonsekrował. Chcę, by nie zawiódł się na mnie nawet teraz, gdy przebywam w tym ,,więzieniu” złagodzonym, gdy nie mogę wrócić do Owczarni swojej. Chcę, by dobry Ojciec nie widział cienia smutku i męki w mej duszy. Im bardziej coś smutne i bolesne, tym więcej musi być zapłacone Bogu dziękczynieniem”. (…)

Radością moją jest chwała Twoja, Królowo Świata, Królowo Polski, Maryjo, Tak Ci ,,naurągał” święty Piotr Damiani, w lekcjach brewiarzowych, które czytaliśmy w modlitwach publicznych Kościoła. Wypomniał Ci wszystko i wspólną z nami naturę, i potęgę, i niezwykłość. Chciał skronić Cię na korzyść naszą. Zapewne, nie mogą mieć pełnej radości głodne dzieci, Matki ucztującej, choćby patrzyły na całą Jej chwałę i ozdobę. Zapewne, zapewne, święty Piotrze Damianie…
Ale Twój nieświęty czytelnik ma jednak odrobinę radości z tego, że ma Matkę uwielbioną. Mój naród jest ciągle w męce. Brnie z niewoli w niewolę. Ale nadal pozostaje prawda – nawet wśród największej niewoli – że Królową Narodu niewolniczego jest Maryja.
A Twój niewolnik, Królowo, chce swej niewoli dla większej chwały Twojej. Jeśli męka mojego Narodu przyniosła Ci chwałę, to może więcej chwały przyniesie Ci niewola jednego syna tego Narodu niż jego wolność.
Nie będę Ci czynił wymówek, nawet za przykładem świętego Piotra Damiana. Ale będę Cię wielbił wszystkim, co mam w tej chwili, z woli Ojca Niebieskiego. Wybacz, że dary nie są królewskie, że są niewolnicze. Ale może milsza jest Ci ta uległość niż hojność ,,szczęśliwych” na tej ziemi”.