ROZDZIAŁ XV (PIELGRZYMKA) ROZDZIAŁ XVI (RLM) ROZDZIAŁ XVII (PARAFIA ŚW. BRATA ALBERTA C. D.)

ROZDZIAŁ XV

PIESZA PIELGRZYMKA NA JASNĄ GÓRĘ

Pierwsze dwie pielgrzymki szedłem w grupie 12b. Miałem wtedy ok. 18 lat. To mógł być rok 2002 i 2003. Potem szedłem jako kleryk z grupą 17. To były lata 2004, 2005, w 2006 roku niestety miałem nogę w gipsie i płakać mi się chciało, że nie mogę iść. Dalej szedłem z siedemnastką w latach: 2007, 2008, 2009. W roku 2010 jako kapłan dołączałem się do grupy nr 18. Szedłem z nimi w latach 2010, 2011, 2012. I w końcu zostałem przewodnikiem ukochanej grupy nr 22. Z pomocą łaski Bożej przewodziłem tej grupie w latach 2013, 2014, 2015, 2016, 2017, 2018, 2019, w 2020 roku ks. proboszcz nie zezwolił ze względu na pandemię (pojechałem więc jednego dnia na rowerze z hartami ministrantami z drużyny), dalej prowadziłem grupę nr 22 w 2021 i 2022 roku.

Co Pan Bóg czynił w tym czasie, to niebo wie. Nieocenioną pomoc otrzymałem od Katarzyny, Kuby, Artura (https://wyplynnaglebie.com/dla-przyjaciela/), Pawła, Doroty, Zuzi i Adasia, Marzenki, Kazia, Franciszka, Mariana i Barbary oraz tak wielu osób zaangażowanych w służby oraz dawanie wszelkiego wsparcia. Każdy pielgrzym był dla mnie skarbem i chciałem, aby przyszedł do Jezusa i Maryi z czystym sercem pełnym wdzięczności. Chwała Bogu za nawet najmniejszą iskierkę dobra w tym czasie.
(z pielgrzymek także są prezentacje m. in. https://www.youtube.com/watch?v=mnoRps2hbr4&t=961s)

ROZDZIAŁ XVI

RADOMSKA LIGA MINISTRANTÓW

12 października 2014 roku wraz z ks. Markiem oraz naszymi ministrantami stworzyliśmy Radomską Ligę Ministrantów, aby łączyć środowisko ministrantów i prowadzić ich ku Bogu. Znaliśmy słowa św. Jana Bosko: ,,Boisko martwe, diabeł żywy, boisko żywe, diabeł martwy.” To przedsięwzięcie okazało się niezwykle trafione, ale i wymagające. Zaczęło się od ligi seniorów i juniorów, a już w drugim sezonie były dwie ligi. W sumie występowało ponad 40 drużyn z dekanatów radomskich. Przed każdym meczem była modlitwa i błogosławieństwo. Na koniec meczu były wyrazy szacunku, podsumowanie oraz dziękczynienie Bogu.

Nie trzeba było długo czekać na efekty piłkarskie na szczeblu Polski. W latach 2016-2018 drużyny z naszej diecezji stały na podium Mistrzostw Polski Liturgicznej Służby Ołtarza. 2016 rok moi lektorzy zdobyli drugie miejsce. Cudowne okoliczności tego sukcesu opisałem na blogu 3 maja 2016 roku (https://wyplynnaglebie.com/zwyciestwo-laski/) W 2017 roku pierwsze miejsce MP LSO zdobyli lektorzy z Parafii NMP Królowej Świata z Radomia. W 2018 trzecie miejsce MP LSO zdobyli ministranci z parafii św. Jana Chrzciciela z Zakrzewa. To były piękne lata rywalizacji. Moi lektorzy zrobili nawet filmik pt. ,,Łączy nas ołtarz” (https://www.youtube.com/watch?v=7oziZ281NIQ&t=473s)

Pracy z Radomską Ligą Ministrantów było co niemiara, a pomocy niewiele. Jednak dla Boga i ludzi dalej miałem łaskę zdzierać serce i wszystkie siły. Żeby nie wpaść w pychę, to zawsze zajmowaliśmy w lidze 4 miejsce z moją drużyną. Kupowałem puchary dla innych, a sam musiałem przyjąć piłkarską porażkę. Cieszyło mnie jednak każde spotkanie, modlitwa i radość tych młodych ludzi.

ROZDZIAŁ XVII

PARAFIA ŚW. BRATA ALBERTA W RADOMIU CIĄG DALSZY…

Wrócę do posługi w Parafii św. Brata Alberta w Radomiu, gdzie zaczynałem służyć Bogu i ludziom od bodajże 12 listopada 2012 roku. Pierwsze moje inicjatywy kierowałem w stronę młodzieży. Integrowałem ministrantów i oazę. Moje serce i plebania były wciąż dla nich otwarte. Pierwsze mocne działanie łaski odkryłem podczas rekolekcji adwentowych, w których animator Piotr powiedział mocne świadectwo. Młodzież dobrze odebrała słowa o kiszeniu się w domu przed komputerem. Piotr miał duży autorytet wśród rówieśników i młodszych ministrantów. Po rekolekcjach pojawiało się coraz więcej młodzieży w oazie. Brakowało mi osób do prowadzenia spotkań oazowych. Mimo to dawaliśmy radę.

Później odbywały się eliminacje do Diecezjalnych Mistrzostw Ministrantów. Byłem w szoku, że nie zjechali się lektorzy z mojej parafii. Pierwszy mecz zaczynałem chyba we 3 lub 4 zawodników. Mając jednak Michała, który sam przechodził całą salę i strzelał gola, to nie musiałem bać się o wyniki. Był jeszcze niezwykle ambitny i solidny Artur. Niezastąpiony był także Mateusz. Rozładowywał atmosferę. Mieliśmy także rewelacyjnego bramkarza Jakuba. Potem dołączyli młodsi Paweł, Szymon, Jakub, Adrian, Jakub, Wojciech, Mikołaj, Kamil, Konrad i wielu wspaniałych… Wygraliśmy grupę i awansowaliśmy do finałów. W decydujących rozgrywkach doszliśmy do finału i nawet wygrywaliśmy do ostatniej minuty. Jednak straciliśmy bramkę w ostatniej minucie i były karne. Emocje były tak wielkie, że mało nie eksplodowaliśmy. Mimo przegranej, drugie miejsce cieszyło w pierwszym roku posługi.

Pierwszy raz braliśmy udział w Mistrzostwach Polski Liturgicznej Służby Ołtarza. Odbywały się one akurat w Radomiu. W grupie trafiliśmy na najsilniejszą drużynę z Opatowa, która wiele razy wygrywała Mistrzostwa Polski LSO. W pierwszym meczu z nimi Michał doznał kontuzji, a ja strzeliłem straszną gafę, mówiąc, że jest pozamiatane bez Michała. Byłem szczery do bólu, a chłopaki po czasie powiedzieli mi, że ich załamałem tymi słowami, ponieważ nie wierzyłem w nich. To bycie realistą oczywiście nie było na miejscu. Odrobiłem tą lekcję i dokładnie trzy lata później historia powtórzyła się, ale ja już nie mówiłem tak głupio i doszliśmy do finału Mistrzostw Polski LSO, który także był z Opatowem. Film naszego finałowego meczu jest na yt (https://www.youtube.com/watch?v=HDhOA3PrM2Q&t=1s)

Także już w 2013 roku Bóg dał piękne, widzialne owoce w posłudze z młodzieżą. Myślę, że kluczowe było danie wolnej ręki przez proboszcza ks. Mariana oraz dobra współpraca z kolegą z parafii ks. Łukaszem. Wiedziałem, że jesteśmy dwoma różnymi typami, ale czułem, że mam mu pomóc w budowaniu relacji z młodzieżą. Młodzież lgnęła do mnie, a jego ciężko było im zaakceptować. Z czasem było na odwrót. Ja wciąż wymagałem, a ks. Łukasz rozpieszczał i tak młodzież lubiła z nim przebywać. Ks. proboszcz często mówił, że uzupełniamy się.

Lata z duszpasterskiej posługi w parafii św. Brata Alberta są na yt dzięki pracy Adriana:

2012/13 https://www.youtube.com/watch?v=lA2Zb4mP4i0
2013/14 https://www.youtube.com/watch?v=IQaPRT-yEg4&t=1s
2014/15 https://www.youtube.com/watch?v=Mtfye3ocTfk
2015/16 https://www.youtube.com/watch?v=7nQefihwbV4
2016/17 https://www.youtube.com/watch?v=MmcbBPqwSLc&t=1s
2017/18 https://www.youtube.com/watch?v=m8EpwcoxkH4&t=2s
2018/19 https://www.youtube.com/watch?v=jcptrgNwR5k&t=5s
2019/20 https://www.youtube.com/watch?v=oyHWky-ASvI

Do października 2014 roku wszystko szło według planu. Czyli młodzież lgnęła do kościoła i na plebanię. Wszystko było pięknie. Nawet nie spostrzegłem się, kiedy moja kapłańska pycha napompowała się jak balon. Wszystko pękło w październiku 2014 roku. Chciałem dobrze. Zapytałem młodzież na kadrze oazowej, co zrobić dla nich tym razem. Dałem do wyboru: turniej w bilarda, ping ponga i w darta. Jeden ministrant powiedział, że chce w fifę. Na co ja odpowiedziałem, że nie ma nawet mowy. Wiedziałem, że za dużo grają w gry komputerowe i powiedziałem, że nie będę tego promował. Animator powiedział miażdżące słowa: ,,to po co ksiądz pyta, jak ksiądz już zdecydował. Ksiądz jest jak dyktator.” I tak zaczęło się półtorej godziny tłumaczenia mi przez młodzież, że gry są dobre i kształcące. Ja się nie dałem. Broniła mnie tylko Asia, a ponad 10 osób było przeciwko mnie. Spotkanie skończyło się w ciężkim nastroju.

Za kilka dni była gra w piłkę nożną na sali gimnastycznej. Tego dnia ciężko było tą salę załatwić, ale udało się. Na początku ustaliłem zasady, że każda drużyna gra dwa mecze i schodzi niezależnie od wyniku. Jeden z ministrantów chyba tego nie usłyszał. I gdy moja drużyna przegrała, to chciał żebyśmy zeszli. Powiedziałem, że zasady były inne. Nie podobało mu się to. Myślał chyba, że specjalnie zmieniłem zasady w trakcie gry, aby były korzystne dla mojej drużyny. Potem jeszcze, gdy broniłem i chciałem zejść z bramki, to dodał oliwy do pieca mówiąc, że mam stać dalej bo taką głupią bramkę puściłem. Popatrzyłem na niego i powiedziałem, że chyba mu się coś pomyliło. Po czym ministrant wyszedł z sali do domu razem z drużyną. Poczułem się tak nieszanowany, że aż mi się cos robiło.

Jak wróciłem do domu i padłem na klęcznik, to pytałem Boga, o co chodzi. Co zrobiłem źle? Zły już tam szeptał: ,,idź z tej parafii. Już tu nic nie zrobisz. Proś biskupa o zmianę.” Natychmiast oddaliłem te myśli. Bóg uratował mnie najpierw słowem Bożym. W Godzinie Czytań były słowa z Księgi Aggeusza 1 i 2 rozdział. Aż sobie wydrukowałem ten tekst i miałem na klęczniku 10 lat. Dotknęły mnie słowa (będę parafrazował): ,,Pytasz dlaczego? To ja zburzyłem ten dom. Każdy dbał o swój dom, a nie o moją świątynie. Ale teraz nabierz ducha Zorobabelu. Odbudujemy ten dom, a jego blask będzie jeszcze wspanialszy. Ja dam drewno. Wyjdźcie w góry do pracy. Odbudujecie ten dom.”

Mimo takiej pięknej obietnicy z młodzieżą nadal było ciężko dogadać się z nimi. Ja jeszcze miałem jakąś dumę w sobie i brak przebaczenia. Oni także twardo stali przy swoim. I Bóg wyciągnął do mnie rękę po raz kolejny przez mojego przyjaciela, ziomka z parafii ks. Macieja. Wcześniej był ze mną w seminarium w najtrudniejszym momencie, gdy wielu odwróciło się ode mnie. Ks. Maciej zaprosił mnie w listopadzie 2014 na rekolekcje ignacjańskie do Kalisza. Pojechałem na I tydzień ćwiczeń duchowych 9 listopada 2014 roku.

Ciąg dalszy nastąpi…

BONUS
https://rumble.com/v2ydu78-zakazane-kazanie-nr-3-dobry-i-zy-czowiek.html
ZAKAZANE KAZANIE NR 3_DOBRY I ZŁY CZŁOWIEK z dnia 10 września 2022 roku, niechciane na stronie www.adoracja.pl, wypowiedziane sześć dni po pierwszym nękaniu oprawcy w Kaplicy Wieczystej Adoracji.
PS nadal byłem bez zapewnionego utrzymania, a nawet bez ubezpieczenia. Trzymano mnie w dziwnej niepewności. Nie wyjaśniono mi, o co chodzi. Czekałem na wyznaczenie zadań w nowym miejscu posługi.

Dodaj komentarz