W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiarę ustrzegłem. Na ostatek odłożono dla mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu odda Pan, sprawiedliwy Sędzia, a nie tylko mnie, ale i wszystkim, którzy umiłowali pojawienie się Jego. 2 Tm 4, 7-8
Życie człowieka jest prawdziwym biegiem, w którym jest mnóstwo przeszkód… Mamy bardzo różne odcinki do przebiegnięcia… Czasami nie widać mety, a zmęczenie sięga zenitu… Jak jeszcze ktoś dołoży nam na plecy wielki ciężar – to już w ogóle czujemy się wykończeni… Popatrz dzisiaj na bieg swojego życia… Czy jeszcze biegniesz?… A może załamany płaczesz pod jakimś drzewem i nie chcesz wstać… Czekasz aż ktoś poda Ci dłoń… Myślę, że Jezus już wielokrotnie przebiegał i pochylał się nad Tobą… Zobacz Jego pomocną dłoń i chwyć się jej. Z Nim na pewno dokończysz ten bieg…
Szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał
i wyzwolił od wszelkiej trwogi. Ps 34, 5
Przypomina mi się Tom Hanks w filmie Forrest Gump… Człowiek, który nie przestawał biec… Też możesz mieć taki zapał… Zaproś do biegu swojego życia Jezusa… On dodaje prawdziwych skrzydeł…
Może być jeszcze jeden powód Twojego załamania… Możliwe, że biegłeś już wiele lat, ale pomyliłeś kierunek… W konsekwencji nie masz siły na powrót i ponowne obranie dobrej trasy…
Kiedyś pomyliłem tak trasę na rowerze i pojechałem nocą 15 km w całkowicie przeciwnym kierunku do mojego celu… Gdy zorientowałem się, że straciłem mnóstwo czasu i siły, to byłem strasznie zły na siebie… Wracając wyżyłem się – jadąc ile sił…
Nie załamuj się błędnym obraniem trasy… Wracaj z całych sił na poprawną drogę!
Panie, dziękuję Ci za to, że biegniesz obok mnie…