Jak pokazać ludziom Boga?

Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca”? Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. To Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie – wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła! J 14, 8-11

Dzisiejszy wpis będzie nietypowy. Pisze go z mocno drżącym sercem.
Jezus mówi do Filipa, że Ojciec jest w Nim i On mówi przez Niego i czyni wielkie dzieła. Dosłownie przed chwilą uświadomiłem sobie, że coś wielkiego Ojciec dokonał dzisiaj przez moje słabe ciało.

Otóż wczoraj pisałem o zaprzyjaźnionym bezdomnym, który odszedł do Pana. Niestety dowiedziałem się o jego śmierci i pogrzebie dopiero po pochowaniu go. Cierpiałem z tego powodu. Miałem wielkie pragnienie celebrować jego ostatnią Eucharystię na ziemi. Dzisiaj odnalazłem jego grób. Pomodliłem się i zacząłem szukać mieszkania jego żyjącej mamy. Udało się. Ze łzami przyjęła mnie do domu wraz z drugim synem, synową i wnuczkami. Powiedziałem, że Pani syn miał także takiego księdza przyjaciela. Mama była głęboko wzruszona. W ogóle to bardzo bogobojna kobieta. Powspominaliśmy trochę jej syna. Doszliśmy wspólnie do wniosku, że przygniotło go w życiu wiele krzyży. Wygrała choroba alkoholowa. Mimo jego choroby i nie jednej słabości miał w sobie także wiele dobra.

Zauważyliśmy także, że Bóg walczył o niego do samego końca i proponował mu normalne życie. Czynił to przez codziennie dzwoniącą i płaczącą mamę, brata, który jeździł po niego do pustostanu i przyjaciół bezdomnych, którzy proponowali mu odwyk, mieszkanie oraz pracę. Mimo tych wszystkich chęci i podanych dłoni wola osłabiona chorobami i nałogami okazała się zbyt słaba. Opowiedziałem tej rodzinie także historię o zmarłym alkoholiku, którego Bóg bardzo kochał i powiedział to w sercu jego synowi na cmentarzu. Widziałem, że ta historia ukoiła chociaż część bólu.

Na koniec obiecałem mamie zmarłego Mirka, że jej syn ma przyjaciół, którzy do końca życia będą pamiętać o nim w modlitwie i nie raz odwiedzą grób oraz może i ją samą (babunia ma już swoje lata). Pomodliliśmy się i poczułem, żeby przytulić babcie oraz jej najbliższą rodzinę. Teraz już wiem, że tak naprawdę, to Bóg pojechał do tego domu, aby przytulić tę kobietę za jej matczyne łzy…

Dostrzegłem także nową misję dla Przyjaciół Bezdomnych. Gdy osoba bezdomna umiera pozostaje po niej wiele niezaleczonych ran i braków przebaczenia. Dlatego też poznając te najtrudniejsze sprawy zostawiłem swój numer telefonu i zachętę, aby odezwały się osoby najbardziej zranione przez zmarłego. Ci ludzie także mogą być atakowani wyrzutami sumienia, że to przez ich brak miłości lub wsparcia zmarła taka osoba. Bez wątpienia w takich sytuacjach potrzeba lekarza dusz. Tym samym bezdomny odchodzi, a misja przyjaciół trwa, aby pomóc najbliższym bezdomnego wrócić na drogę wiary i prawdziwego pokoju serca.

Przepraszam, że ten wpis jest tak późno. Od wczesnego rana byłem na formacji kapłańskiej. Mimo to Pan dał chwilę czasu, żeby teraz napisać i może dzięki temu mogłem napisać o Ewangelii w praktyce 🙂
Za wszystko: CHWAŁA PANU!

Śpiewajcie Panu pieśń nową,
albowiem uczynił cuda. Ps 98, 1

Panie, życie w jedności z Tobą jest jednym wielkim cudem! Dziękuję!

Polecam dzisiaj wspomnianą we wpisie historię o alkoholiku, którego kochał Bóg;

oraz

Dodaj komentarz