W imię Prawdy! C. D. 253

4 kwietnia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Gdy chromy, uzdrowiony, trzymał się Piotra i Jana, cały lud zdumiony zbiegł się do nich w krużganku, który zwano Salomonowym.
Na ten widok Piotr przemówił do ludu: «Mężowie izraelscy! Dlaczego dziwicie się temu? I dlaczego także patrzycie na nas, jakbyśmy własną mocą lub pobożnością sprawili, że on chodzi? Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, Bóg ojców naszych wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami.
I przez wiarę w Jego imię temu człowiekowi, którego oglądacie i którego znacie, imię to przywróciło siły. Wiara wzbudzona przez niego dała mu tę pełnię sił, którą wszyscy widzicie.
Lecz teraz wiem, bracia, że działaliście w nieświadomości, tak samo jak zwierzchnicy wasi. A Bóg w ten sposób spełnił to, co zapowiedział przez usta wszystkich proroków, że Jego Mesjasz będzie cierpiał. Pokutujcie więc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone, aby nadeszły od Pana dni ochłody, aby też posłał wam zapowiedzianego Mesjasza, Jezusa, którego niebo musi zatrzymać aż do czasu odnowienia wszystkich rzeczy, co od wieków przepowiedział Bóg przez usta swoich świętych proroków.
Powiedział przecież Mojżesz: „Proroka jak ja wzbudzi wam Pan, Bóg nasz, spośród braci waszych. Słuchajcie Go we wszystkim, co wam powie. A każdy, kto nie posłucha tego Proroka, zostanie usunięty z ludu”. Zapowiadali te dni także wszyscy prorocy, którzy przemawiali od czasów Samuela i jego następców.
Wy jesteście synami proroków i przymierza, które Bóg zawarł z waszymi ojcami, kiedy rzekł do Abrahama: „Błogosławione będą w potomstwie twoim wszystkie narody ziemi”. Dla was najpierw wskrzesił Bóg Sługę swego i posłał Go, aby błogosławił każdemu z was w odwracaniu się od grzechów»”. Dz 3, 11-26

,,Uczniowie opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak poznali Jezusa przy łamaniu chleba.
A gdy rozmawiali o tym, On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!»
Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha. Lecz On rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie Mnie i przekonajcie się: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi.
Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i spożył przy nich.
Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma.
I rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie; w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jeruzalem. Wy jesteście świadkami tego»”. Łk 24, 35-48

W imię Prawdy! C. D. 252

3 kwietnia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Tego samego dnia szli dwaj z nich do miasteczka zwanego Emaus, oddalonego od Jerozolimy o sześćdziesiąt stadiów. Podczas gdy tak rozmawiali i rozprawiali, zbliżył się Jezus we własnej osobie i towarzyszył im w drodze. Lecz oczy ich były przesłonięte, tak że go nie poznali. I zapytał ich: ,,Cóż to za rozmowy prowadzicie w drodze między sobą?” Wtedy przystanęli ze wzrokiem pełnym smutku. Jeden zaś, imieniem Kleofas, odrzekł mu: ,,Czy ty jesteś jedynym przybyszem w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach wydarzyło?” A on zapytał: ,,Cóż takiego?” Odpowiedzieli mu: ,,To, co stało się z Jezusem Nazareńskim. Był on prorokiem, mocarzem w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu. Przedniejsi kapłani i władze nasze sprawiły, że został skazany na śmierć i ukrzyżowany. A myśmy żywili nadzieję, że on właśnie będzie Zbawcą Izraela. A przy tym wszystkim to już trzeci dzień upływa dziś od tych wydarzeń. Co więcej, niektóre z naszych niewiast wprawiły nas w niepokój. Wczesnym rankiem były u grobu, lecz nie znalazły jego ciała. Przybiegły z nowiną, że ukazali się im aniołowie, którzy twierdzą, że żyje. Niektórzy z naszego grona udali się więc do grobu i znaleźli wszystko tak, jak niewiasty mówiły, lecz jego nie widzieli”. A wówczas on rzekł do nich: ,,O ludzie nierozumni i zbyt ociężałej myśli, by móc uwierzyć w to wszystko, co mówili prorocy! Czyż Mesjasz nie musiał znieść tych cierpień i tak dopiero wejść do chwały swojej?” A potem poczynając od Mojżesza i wszystkich proroków tłumaczył im, co odnosiło się w całym Piśmie do jego osoby.
W ten sposób zbliżyli się do miasteczka, które było celem ich podróży, i wydawał się, że zamierza iść dalej. Lecz oni przynaglili go prośbami mówiąc: ,,Zostań z nami, bo ma się ku wieczorowi i schyłek dnia już bliski!” Wstąpił więc, aby z nimi pozostać. A kiedy siedział wraz z nimi przy stole, wziął chleb, pobłogosławił go i łamiąc podawał im. Wówczas otworzyły się ich oczy i poznali go. Zaraz po tym stał się dla nich niewidoczny. I mówili między sobą: ,,Czy serce nie pałało w nas, gdy mówił do nas w drodze wyjaśniając nam Pisma?” Łk 24, 13-35

Tego dnia przeczytałem niezwykłe słowa św. Nila żyjącego na przełomie IV i V wieku:

,,Ludzie po 1900 roku, — w połowie XX stulecia, — zmienią się nie do poznania.
Kiedy nadejdzie czas nadejścia Antychrysta, — cielesne namiętności zaćmią umysły ludzi, — hańba i bezprawie będzie rosnąć w siłę.
Wtedy to świat będzie się zmieniać nie do poznania.
Wygląd ludzi się zmieni tak, że nie można będzie odróżnić mężczyzn od kobiet, z powodu bezwstydności w ubiorze i uczesaniu.
— Ludzie ci będą okrutni i podobni do dzikich zwierząt z powodu pokus Antychrysta.
Nie będzie żądnego szacunku dla rodziców i starszych ludzi, — miłość będzie gasnąć,
— a katoliccy duchowni, biskupi i księża, — będą stawać się próżnymi ludźmi, — zupełnie nie odróżniającymi prawdy od fałszu.
W tym czasie zmieni się moralność i tradycje chrześcijan i Kościoła.
Ludzie porzucą skromność, i zapanuje rozwiązłość.
Kłamstwo i chciwość przybierze wielkie rozmiary, — a biada tym co gromadzą skarby.
Żądza, cudzołóstwo, homoseksualizm, tajemne niegodziwości i zbrodnia zapanują w społeczności.
W tym czasie, który nadejdzie, z powodu ogromu tych wielkich zbrodni i rozwiązłości, — ludzie zostaną pozbawieni łaski Ducha Świętego, jaką otrzymali na Chrzcie świętym, a także wyrzutów sumienia.
Domy Boże będą pozbawione bogobojnych i pobożnych duszpasterzy,
— i biada chrześcijanom jacy pozostaną na świecie w tym czasie.
Wielu zupełnie straci Wiarę, — ponieważ nie znajdą nikogo, kto by im pokazał światło prawdziwej wiedzy.
Wtedy to będą się oni separować od świata w święte „okopy” w poszukiwaniu ulgi w ich duchowych cierpieniach, — ale wszędzie będą napotykać przeszkody i ograniczenia.
I wszystko to będzie wynikać z faktu, — że Antychryst będzie chciał być panem ponad wszystkim i stanie się władcą całego świata, i będzie czynić „cuda” i znaki kłamliwe.
Udzieli też nieszczęśliwemu człowiekowi zdeprawowanej inteligencji tak,
— że odkryje on sposób, — w jaki jeden człowiek będzie mógł prowadzić rozmowę z innym z jednego końca ziemi do drugiego.
W tym czasie ludzie będą latać jak ptaki i docierać do dna morskiego jak ryby.
I kiedy dokonają tego wszystkiego, — ci nieszczęśliwi ludzie będą wieść życie w wygodach — nie wiedząc, biedne dusze, — że jest to oszustwo Antychrysta.
I co jest świętokradztwem – Antychryst tak napełni naukę próżnością,
— że zboczy ona z prawdziwej drogi i spowoduje, — że ludzie stracą wiarę w istnienie Boga i w tajemnicę Trójcy Przenajświętszej.
Wtedy to dobry Bóg zobaczy upadek ludzkiego rodu — i skróci te dni przez wzgląd na tych niewielu, — którzy będą zbawieni,
— ponieważ nieprzyjaciel stara się wprowadzić w błąd (jeżeli to możliwe) nawet i wybranych…
Wtedy to miecz kary nagle się ukarze i zgładzi bezbożnika i jego pachołków”.

W imię Prawdy! C. D. 251

2 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa w książce pt. ,,Tajemnica śmierci księdza Zycha”:

,,W imieniu braci w kapłaństwie, od ołtarza przemówił ksiądz Konstanty Karwowski, wikariusz, z parafii na Powązkach.
– Nikt z nas nie żyje dla siebie… Te słowa świętego Pawła, jakże wymownie brzmią dzisiaj. Ksiądz Sylwester zapytany przez Prymasa Wyszyńskiego: – Czy chcesz służyć Bogu i ludziom? – odpowiedział: – Tak… Jakże drogie było mu kapłaństwo… Ta niełatwa służba zaprowadziła go za kraty więzienne… Nie dziwi śmierć kapłana. Ale dziwi nas, że umierają tak niektórzy kapłani…
Sylwku, Twoja śmierć nie będzie zmarnowana. Twoja ofiara nigdy nie będzie zapomniana… Spoczywaj w pokoju, w tej Twojej rodzinnej ziemi.
Kondukt żałobny, ustawiony w długim szpalerze samochodów, spod kościoła w Duczkach wyruszył na cmentarz w oddalonej około siedem kilometrów Kobyłce. Biskup Kraszewski egzekwie żałobne odprawił w obecności około tysiąca osób . Gros z przypiętymi znaczkami ,,Solidarność”. Była delegacja Konfederacji Polski Niepodległej, z Leszkiem Moczulskim oraz poczty sztandarowe ,,Solidarności”, wśród których wyróżniali się hutnicy w strojach galowych. Transparenty z hasłami: NIE MORDUJCIE NASZYCH KAPŁANÓW, BROŃMY POLSKICH KSIĘŻY PRZED ZBRODNICZĄ RĘKĄ KOMUNY i inne.

Po księdzu biskupie, nad grobem przemawiał Wojciech Ziembiński, reprezentujący Kluby Służby Niepodległości. Mówił:
– Cóż tu się na twej ziemi królewski szczepie Piastowy dzieje? Kto wydaje rozkazy, aby mordować nam kapłanów?! Jak długo, narodzie, będziesz bierny?!
Na pogrzebie księdza Stanisława Suchowolca, w mieniu żołnierzy Rzeczypospolitej, apelowaliśmy o stworzenie ochrony naszym duszpasterzom, naszym przewodnikom duchowym, naszym polskim kapłanom. To był głos wołającego na puszczy. Tak dalej być nie może!
Pamiętajmy, że mimo iż od września 1939 roku upłynęło bez mała lat pięćdziesiąt, to walka narodu polskiego o jego najświętsze ideały, wyrażone w słowach: Bóg-Honor-Ojczyzna – ta walka trwa nadal. A jej ostatnią dziś ofiarą jest ksiądz Sylwester Zych. I musimy to ssobie uprzytomnić, i nie możemy być nadal bierni. ,,Pan da siłę swojemu ludowi”!
Dzisiaj tu, nad grobem trzeciego w tym roku zamordowanego kapłana powinna stanąć ta ,,elita”, która dzisiaj w budynku na Wiejskiej pertraktuje, który z komunistów, który z popleczników Moskwy ma zostać prezydentem!
My jesteśmy w szczególnej chwili, w szczególnym momencie. I wybaczcie mi mocne słowa, ale one muszą paść tu, na tej ziemi, na przedpolach stolicy, w 1920 roku tak zroszonych krwią! Krwią żołnierzy polskich, krwią chłopów, robotników – wszystkich stanów. Bo w 1920 roku tu, w tym miejscu wydarzył się ów cud, zwany ,,cudem nad Wisłą”. Jak jeden mąż stanęliśmy wówczas, aby bronić ziemi naszych ojców przed nawałą bolszewicką. I broniliśmy, brocząc krwią, ofiarnie krew przelewając, ryzykując własnym życiem, własnym mieniem. I ta ofiara naszych ojców z 1920 roku została spotęgowana ofiarą żołnierzy Września, żołnierzy Polski Podziemnej, żołnierzy polskich walczących na wszystkich frontach II wojny światowej…
Powtarzam – po księdzu prałacie Stefanie Niedzielaku, proboszczu Powązek, po księdzu Stanisławie Suchowolcu, z Białegostoku – ksiądz Sylwester Zych, jako trzeci, powiększa grono męczenników-kapłanów polskich. Trzeba dać wyraz naszemu protestowi! Nie wystarczą nam transparenty z napisem: ,,Zło dobro zwyciężaj”.
Chrystus Pan, gdy został uderzony, zadał przecież pytanie: ,,Cóżem ci uczynił?” I zadajemy pytanie renegatom narodu polskiego: Cóżeśmy my, szczep Piastowski, wam, sługom obcego mocarstwa takiego uczynili, że mordujecie naszych kapłanów?
My musimy z tym skończyć. I wzywam wszystkich wiernych z parafii, w których są ci znakomici przewodnicy duchowi, ci orędownicy sprawy suwerenności i niepodległości – do utworzenia straży, narodowej straży naszych kapłanów. Od dnia dzisiejszego. Zwlekać nie wolno! Nie będziemy opowiadać tylko słowem ewangelicznym! Musimy to słowo wprowadzić w czyn!
Za Chrystusem musimy powtarzać: Cóżem ci uczynił? Jeśli mówimy o miłości, to ta miłość musi być rozsądna. Jeśli mówimy o przykazaniu: miłujcie nieprzyjaciół waszych, to ta miłość też musi być rozsądna, ale nie aż tak nierozsądna, aby na naszych oczach mordowano nam kapłanów…
Ja, Wojciech Ziembicki, wzywam organa prokuratorskie PRL. Oskarżam tych, o których mówił kapitan Piotrowski, tych którzy sporządzili listę stu pięćdziesięciu księży na odstrzał. Oskarżam ich o zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki, księdza Stefana Niedzielaka, księdza Stanisława Suchowolca, i księdza Sylwestra Zycha. A uprzednio – księdza Romana Kotlarza z Radomia. Oskarżam publicznie i publicznie żądam wszczęcia sprawy! (głuche oklaski)
Na zakończenie – wiadomość o śmierci księdza Zycha znalazła mnie na Śląsku, gdzie byłem wśród braci górniczej, wśród robotników Zagłębia. Przywożę od nich list adresowany do Prymasa, ale nie jest to list prywatny. Pozwolę sobie przeczytać:
,,Jego Eminencja Metropolita Gnieźnieński i Warszawski, ksiądz Kardynał Józef Glemp, Prymas Polski.
Jako działacze Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego ,,Solidarność”, skupieni w Miejskiej Komisji Koordynacyjnej Ziemi Zabrzańskiej, wyrażamy na ręce Waszej Eminencji swoje uczucia głębokiego żalu i ubolewania z powodu kolejnej tragicznej śmierci, która tym razem zabrała księdza Sylwestra Zycha. Jesteśmy wstrząśnięci pasmem niewyjaśnionych śmierci, które spotykają księży Kościoła Katolickiego. Tym bardziej, że są to najlepsi synowie narodu polskiego, zaangażowani po stronie pracy sprawiedliwości i łączności z pragnieniem Polaków do życia w Ojczyźnie wolnej i niepodległej…”
Pragnąłbym, aby ten Związek, który w 1980 roku powtarzał słowa hymnu rodaków z 1920 roku – ,,Nie zginęła, póki my żyjemy” – pozostał im wierny. W 1980 roku przeżywaliśmy ponowny cud nad Wisłą – cud solidarności narodu. I tej solidarności narodu musimy strzec. I tej solidarności narodu orędownikiem był ksiądz Jerzy Popiełuszko. I poprzez księdza Stefana Niedzielaka, Stanisława Suchowolca i księdza Sylwestra Zycha – poprzez ich pracę – miała się w naszych sercach i w naszym narodzie budować ta solidarność narodu polskiego!
Wzywam was, koledzy ze związku zawodowego ,,Solidarność” i was, Rodaków, którzy czujecie się uczestnikami tego narodowego ruchu ,,Solidarność”. Mimo tych ofiarnych śmierci, naszą sprawę wolnej, chrześcijańskiej, suwerennej, najjaśniejszej Polski musimy prowadzić nadal, razem, nie podzieleni tak, jak to się dzisiaj stało! Bo tu powinni być reprezentanci owego Związku. Jest, przyjechał kolega Marian Jurczy ze Szczecina, przyjechał z Warszawy Seweryn Jaworski, przyjechała ,,Solidarność” białostocka… I przyjechały poczty sztandarowe, i przybyły tu również delegacje różnych ugrupowań niepodległościowych, ugrupowań politycznych. Widać tutaj i Leszka Moczulskiego. Tu, nad tym grobem, gromadzi się Polska. Ci, którzy wiedzą, jak bije serce Polski i w jaki sposób my poprzez to serce bijące (serce, jak powiedział ojciec święty – Matki Boskiej), jak my mamy się zjednoczyć.
I pamiętajmy – tak nie może być nadal. Powtarzam, nie może być nadal tak, że wszyscy milczą. Że kiedy nam zabijają kapłanów, to my musimy w biegu przybywać na pogrzeby, bo nie mamy ogłoszenia w prasie.
A teraz – żeby zejść na ten grunt właściwy… Może ten moment nie jest najwłaściwszy do poruszania takich spraw, ale – wołam na larum: Polsko! Obudź się! Musimy zaufać naszej Matce, Królowej Korony Polskiej Zwycięstwo, gdy przyjdzie, przyjdzie przez Maryję”.

W imię Prawdy! C. D. 250

2 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa w książce pt. ,,Ofiara Mszy świętej”:

,,Kapłan jest więc przy ołtarzu upełnomocnionym zastępcą Jezusa Chrystusa i Kościoła, lecz w różny sposób: Jezus Chrystus, Boski Arcykapłan, składa ofiarę przez kapłana jako przez podwładnego sobie sługę; Kościół zaś składa ofiarę przez kapłana jako przez pośrednika danego mu przez Boga i jemu podległego. Kapłan zastępuje osobę Chrystusa, gdy konsekruje, tj. gdy wykonuje istotny akt ofiary; działa zaś i mówi w imieniu Kościoła, gdy wykonuje obrzęd i odmawia modlitwy, które towarzyszą czynności ofiarnej i ją otaczają. Stąd wynika, że modlitwy we Mszy św. nie są modlitwami prywatnymi kapłana, lecz modlitwami publicznymi, tj. modlitwami Kościoła; jako takim przysługuje im szczególnie wielka moc, która jest niezależna od moralnej wartości ofiarującego w danym wypadku kapłana (,,We Mszy należy dwie rzeczy rozważać, tj. sam sakrament, który jest rzeczą główną, i modlitwy, które się we Mszy odmawia za żywych i za umarłych. Jeżeli jest mowa o sakramencie, nie mniejsze ma znaczenie Msza złego kapłana, jak dobrego, ponieważ w jednej i drugiej spełnia się ten sam sakrament. Również i modlitwa, którą się odmawia we Mszy, może być rozpatrywana w sposób dwojaki: w jeden sposób o ile ma skuteczność w pobożność kapłana modlącego się, i wówczas jest rzeczą niewątpliwą, że Msza lepszego kapłana bardziej jest owocna; w drugi sposób, o ile kapłan zanosi modlitwę we Mszy w imieniu całego Kościoła, którego jest sługą, która to służba nawet i w grzesznikach pozostaje jako służba Chrystusowa. Stąd, jeżeli jest mowa o tych modlitwach, owocna jest nie tylko modlitwa kapłana grzesznika we Mszy, lecz i wszystkie jego modlitwy, które odprawia w kościelnych nabożeństwach i w których występuje w imieniu Kościoła, jakkolwiek prywatnie jego modlitwy nie są owocne”)

Kapłan składa ofiarę w imieniu Kościoła, w imieniu całego ludu chrześcijańskiego tak, że przez niego, jako przez swego przedstawiciela, składają ofiarę eucharystyczną, przynajmniej w intencji, wszyscy wierni jako członkowie Kościoła. I z tego to powodu Książe Apostołów nazywa wszystkich chrześcijan ,,świętym, królewskim kapłaństwem” (1 P 2, 5-9), które jest powołane ,,ku ofiarowaniu duchowych ofiar, przyjemnych Bogu”. Pojedynczy wierni mogą przyjmować rzeczywisty udział w sprawowaniu ofiary eucharystycznej w różny sposób i w różnym stopniu, w miarę tego, jak czynność ich przy tym jest tylko wewnętrzna lub też jednocześnie i zewnętrzna. Kto np. pobożnie Msz św. słucha, podczas niej przyjmuje Komunię św., posługuje przy ołtarzu, zamawia Mszę św. lub dostarcza potrzebnych do jej odprawienia rzeczy, bierze udział w składaniu ofiary w doskonalszy sposób, aniżeli ten, kto uczestniczy we Mszy świętej tylko wewnętrznie, tj. nie będąc jednocześnie obecny ciałem przy jej odprawianiu, łączy swoją intencję z czynnością i modlitwą ofiarną kapłana przy ołtarzu i przyjmuje w ten sposób udział we Mszy św”.

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa w książce pt. ,,Tajemnica śmierci księdza Zycha”:

,,Trumna ze zwłokami księdza zostaje przewieziona z Gdańska do Warszawy i ustawiona w podziemiach kościoła pod wezwaniem św. Karola Boromeusza, przy Cmentarzu Powązkowskim. Trwają pertraktacje, gdzie ksiądz Zych ma być pochowany. Warszawscy przyjaciele zmarłego, z goryczą i niesmakiem wspominają o organizacji pogrzebu.
– W ,,Hucie” pojawiła się informacja, że pogrzeb księdza Sylwestra odbędzie się na Powązkach – mówi Katarzyna Łańcucka, filozof po UW, znana opozycjonistka. – Ku naszemu zaskoczeniu, później zapadła inna decyzja. Można było odnieść wrażenie, że komuś zależało, żeby to był cichy, jak najcichszy pogrzeb. Mnie się wydaje, że chodziło o to, żeby uroczystości pogrzebowe w stolicy, przypadkiem nie zakłóciły przygotowań do mającego nastąpić następnego dnia wyboru Wojciecha Jaruzelskiego prezydentem P.R.L…

W dniu pogrzebu ,,Gazeta Wyborcza” podała informację: Pogrzeb ks. Zycha odbędzie się we wtorek 18 lipca o godz. 11 w Zagościńcu (na linii kolejowej W-wa Tłuszcz).
To nie była precyzyjna informacja. Uroczystości pogrzebowe bowiem miały rozpocząć się o godzinie dziesiątej w kościele parafialnym w Duszkach, koło Wołomina. Żałobnicy – w tym poczty sztandarowe NSZZ ,,Solidarność” z Białegostoku, miast Wybrzeża, Grodziska Mazowieckiego i Warszawy – blisko trzy kwadranse czekali przed kościołem na przywiezienie trumny ze zwłokami.
Mszę świętą żałobną koncelebrował ksiądz biskup Zbigniew Kraszewski, który przedstawiając życiorys zmarłego powiedział:

,,- Pierwszą wiadomość o znalezieniu zwłok księdza Sylwestra podała Telewizja Polska w pierwszym programie. Niestety, w programie sobotnim, po Dzienniku Telewizyjnym, znalazły się wiadomości uwłaczające godności zmarłego oraz wręcz nieścisłe. Na przykład świadkowie występujący jako ,,naoczni” zeznali, że znaleźli zimne już zwłoki księdza Sylwestra o godzinie drugiej piętnaście, przy przystanku PKS w Krynicy Morskiej. Inni świadkowie natomiast zeznawali (w tym samym programie), że o godzinie drugiej w nocy ksiądz Sylwester przebywał zdrowy i cały w barze w tejże miejscowości. Jedno, albo drugie jest więc nieprawdą…
Już starożytni Rzymianie mówili: De mortuis nil nisi bene – zmarłych należy wspominać tylko dobrze. Jeśli tak mówili poganie , to gdzie my jesteśmy, ludzie XX wieku, jeżeli rzucamy oszczerstwa na zmarłych? A tak właśnie uczyniła nasza praca, radio i telewizja – jeśli idzie o księdza Sylwestra… Przypomnijmy sobie zresztą, że w bagażach ludzi, którzy mieli zamordować księdza Popiełuszkę, jak sami to opowiedzieli na procesie, również były przygotowane butelki z wódką.
Pan Jezus, umierając, rzekł: pragnę. I my również pragniemy prawdy, a nie kłamstwa przy okazji śmierci naszych księży i innych ludzi, nie tylko księży. Pan Jezus powiedział: wykonało się. Zaiste, wykonuje się coś strasznego w naszej ojczyźnie, jeśli nawet księdzu nie jest dane spokojnie umrzeć; i jeszcze trzeba po śmierci oczerniać.
W śmierci Zbawiciela jest nasze zbawienie, jest nasze wyzwolenie. Dusza świętej pamięci księdza Sylwestra Zycha, wyzwolona przez Chrystusa, jest na tamtym świecie. Stoi przed miłosiernym Sędzią i przed jego najczulszą Matką. Naszym obowiązkiem, wynikającym ze sprawiedliwości i miłości jest, abyśmy pamiętali o duszy świętej pamięci księdza Sylwestra, abyśmy polecali jego duszę miłosierdziu Bożemu.
Swoje wspomnienia więzienne ksiądz Sylwester wieńczy takim zdaniem:
,,Na zakończenie chcę powiedzieć, że przebaczam wszystkim, którzy w więzieniu wyrządzili mi jakąkolwiek krzywdę. I temu sierżantowi z Mokotowa, który powiedział, że jak będzie trzeba, to odetnie mi rękę, bo podniosłem ją na władzę ludową”.
Ksiądz Sylwester Zych przebaczył, a my módlmy się słowami Chrystusa. ,,Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Amen”

W imię Prawdy! C. D. 249

2 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa w książce pt. ,,Ofiara Mszy świętej”:

,,Co jest we Mszy świętej darem ofiarnym? Kościół wyjaśnił, że na ołtarzu składa się ,,zupełnie ten sam dar ofiarny” (una eademque hostia), który niegdyś został złożony na krzyżu. Na krzyżu zaś został złożony w ofierze Chrystus, Jego święte człowieczeństwo, Jego Ciało i Krew – a więc jest On również Barankiem ofiarnym naszych ołtarzy i na tych ołtarzach składa się nie mniejsza ofiara, aniżeli Bóg-Człowiek. Msza święta jest ofiarą Ciała i Krwi Chrystusa. Niektórzy teologowie byli wprawdzie tego zdania, że chleb i wino należą również do przedmiotu ofiary eucharystycznej, to znaczy, że we Mszy świętej rzeczywiście się ofiarują z Ciałem i Krwią Chrystusa, ale zdanie to jest wyjątkowo niesłuszne.

Ani istota, ani postacie chleba i wina nie stanowią części składowej przedmiotu w naszej ofierze, chociaż są one niezbędnie potrzebne dla dokonania tej ostatniej. Istota chleba i wina ustaje, aby na jej miejsce mógł przyjść pod pozostającymi postaciami Boski Baranek ofiarny, tj. zostaje zmieniona w ,,ofiarę zbawienia”. Postacie czynią złożenie w ofierze Chrystusa ofiarą widzialną. Są one podpadającą pod zmysły powłoką, pod którą składa się w ofierze Ciało i Krew Chrystusową. Ciało Chrystusa niegdyś zabite i Krew Chrystusa niegdyś przelana na krzyżu – a więc cały Chrystus, który niegdyś był złożony w ofierze na Golgocie przez wydanie swego Ciała i przelanie Krwi swojej (por. Hbr 10, 10; 11, 12), jest również na ołtarzu darem naszej niekrwawej ofiary. ,,Pan Jezus leży złożony w ofierze na ołtarzu”, tam ,,oglądamy Go, jako zabitego i złożonego w ofierze baranka”, ,,Syna Bożego widzimy jako ofiarę w rękach kapłana”, ,,przed nim spoczywa baranek, który znowu składa się w ofierze” – tymi i podobnymi słowy określa św. Jan Chryzostom w swoich homiliach eucharystyczny dar ofiarny. Nie może być i nie da się pomyśleć wyższego i świętszego, lepszego i cenniejszego daru ofiarnego ponad Chrystusa Pana. Posiadanie tak wzniosłego Baranka ofiarnego jest dla nas nieocenioną łaską i nadaje nam niewysłowioną godność.

Kto jest kapłanem składającym ofiarę eucharystyczną?
a)Nie ulega wątpliwości, że Chrystus jest we Mszy świętej nie tylko Barankiem ofiarnym, lecz i kapłanem ofiarnikiem; albowiem, ,,jak niegdyś na krzyżu złożył On siebie w ofierze, tak też obecnie się ofiaruje na ołtarzu, w sposób jednak niekrwawy i przez posługę zastępujących Jego miejsce kapłanów (sacerdotum ministerio)”. Chrystus jest w Eucharystii zarówno złożonym w ofierze, jak ofiarującym. ,,Ponieważ człowiek sam musi być ofiarą dla Boga i nie może być ofiarą dla żadnej innej istoty duchowej, i ponieważ jest on ofiarą o tyle, o ile poddaje się i poświęca całkowicie Bogu, przeto Syn Boży przyjął naturę ludzką i stał się w ten sposób pośrednikiem między Bogiem a ludźmi – i chociaż w naturze Bożej odbiera ofiarę wraz z Ojcem, z którym jest jednym Bogiem, wolał jednak w postaci sługi być ofiarą, niż takową odbierać, aby ktoś nie był zniewolony pomyśleć, że można składać ofiary jakiemuś stworzeniu. Dlatego jest On też kapłanem, jest ofiarującym, jest też i darem ofiarnym”. Jako prawdziwy Melchizedech posiada Chrystus nieprzemijające kapłaństwo i sprawuje nieustannie swój urząd kapłański, wydając samego siebie codziennie na ołtarzu ,,jako obiatę i ofiarę Bogu na wonność wdzięczności” (Ef 5, 2), aby zbawić i uszczęśliwić tych, którzy przystępują przez Niego do Boga (por. Hbr 7, 25).
Jeżeli Chrystus we Mszy świętej prawdziwie składa ofiarę, i to przez widzialnych kapłanów, wynika stąd, że On jest przedniejszym ofiarnikiem. Aby zaś nim być w rzeczywistości, nie wystarcza tego, że Zbawiciel ustanowił ofiarę eucharystyczną i nakazał jej składanie, nie wystarcza również tego, że udziela jej wszelkiej siły i skuteczności. Musi On jeszcze współdziałać w dokonaniu ofiary eucharystycznej bezpośrednio przez swoje święte człowieczeństwo. Musi On zawsze i wszędzie, gdzie się odprawia Msza św., być czynny jako kapłan. Przez usta widzialnego kapłana Chrystus zamienia przygotowane chleb i wino w Ciało i Krew swoją, tj. przenosi Ciało i Krew, swoje człowieczeństwo, samego siebie w stan ofiary i kieruje jednocześnie tę czynność ku uczczeniu i przebłaganiu Boga, jak również ku ludzkiemu zbawieniu. Pan Jezus posługuje się wprawdzie widzialnymi kapłanami przy sprawowaniu ofiary eucharystycznej, lecz przede wszystkim sam wykonuje czynność ofiarną. Swoją duszą, swoją ludzką wolą i sercem wprowadza On przy odprawianiu każdej Mszy świętej wciąż na nowo w czyn swój nastrój kapłański, swoją niezmienną miłość ofiary, swe niewyczerpane poświęcenie dla czci Bożej i dla zbawienia świata.

Z tego, cośmy powiedzieli, można wysnuć kilka wniosków. Ponieważ Chrystus jest na ołtarzu najgłówniejszym ofiarnikiem, ponieważ przez swą czynność najwyższego kapłana sam dokonuje i składa ofiarę eucharystyczną, dlatego ofiara ta posiada tę samą nieskończoną wartość i nieskończoną doskonałość, co i ofiara krzyżowa, gdyż doskonałość ofiary zależy po większej części od godności i zasług ofiarującego. Wynika stąd jeszcze i to, że Eucharystia pozostaje zawsze i wszędzie nienaruszoną i nienaruszalną ofiarą, bo główny ofiarnik, Jezus Chrystus, zawsze jest nieskończenie święty, niezależnie jak bardzo niedoskonali i grzeszni byliby widzialni, usługujący Mu kapłani.

b)Jaki wieczny arcykapłan według porządku Melchizedechowego, nie przestanie Chrystus składać siebie w ofierze we Mszy św. Ojcu swemu niebieskiemu aż do końca świata; obecnie jednak ofiaruje On nie sam jeden i nie w sposób widzialny, jak niegdyś przy ostatniej wieczerzy i na krzyżu, lecz w sposób niewidzialny i przy pomocy zastępujących Go ludzi. Chociaż Chrystus przy ołtarzu jest najprzedniejszym ofiarnikiem, chociaż bierze pierwszy i najgłówniejszy udział w dokonaniu ofiary eucharystycznej, wykonuje jednak tę czynność nie sam jeden, tj. nie bez obcej pomocy, lecz używa w szczególny sposób upełnomocnionych do tego sług – wyświęconych kapłanów. Widzialny kapłan działa jako żywe i mające wolną wolę narzędzie Jezusa Chrystusa; dlatego dokonuje konsekracji, tj. właściwej czynności ofiarnej przy ołtarzu, wprawdzie tylko jako narzędzie, lecz jednak w sposób rzeczywisty. W czasie swoich święceń otrzymuje on wielką, nadziemską, boską moc zmieniania chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa, tj. składania ofiary; bo tylko Pan Bóg może takiej mocy udzielić. Moc, jak w ogóle każda władza wypływająca ze święceń, jest nieutracalna i niezniszczalna; jak nic nie może zgładzić z duszy kapłana tego charakteru kapłańskiego, tak też nic nie może mu odjąć mocy składania ofiary. Każdy więc ważnie wyświęcony kapłan, i tylko on, może sprawować ofiarę eucharystyczną; zastępuje on przy tym zawsze osobę Chrystusa i nie tylko działa, lecz i mówi w Jego imieniu, jako upełnomocniony sługa. Na tym polega uprzywilejowane stanowisko i godność ofiarującego kapłana w przeciwieństwie do innych wiernych, którym nie przypadła w udziale ta niebieska władza składania ofiary.

c)Przy ołtarzu kapłan celebrujący działa nie tylko jako zastępca Chrystusa, lecz też w imieniu i z upoważnieniem Kościoła. Eucharystia jest własnością Kościoła katolickiego, któremu przekazał Pan Jezus ofiarę eucharystyczną, aby mógł zawsze okazywać Najwyższemu należną Mu cześć i uwielbienie oraz uszczęśliwiać swe potrzebujące pomocy dzieci pełnią i bogactwem wszelkich błogosławieństw.
Chrystus w nadmiarze Boskiej swej łaskawości i dobroci dał Kościołowi na własność i złożył w jego ręce, jako dar ofiarny, swoje Ciało i swoją Krew, siebie samego, wraz ze wszystkimi skarbami łask swoich, chcąc być przez Kościół składanym w ofierze. Przez Kościół rozumiemy tu wszystkich wiernych, o ile są oni ze sobą zjednoczeni i w łączności ze swoimi prawowitymi pasterzami stanowią jedną owczarnię i jedno królestw, jedno Ciało Mistyczne i jedną oblubienicę Chrystusową. Cały więc Kościół składa ofiarę eucharystyczną; jest ona publicznym i uroczystym aktem kultu, który stale się dokonuje w imieniu i dla dobra całego ludu Bożego. Lecz Kościół nie może składać ofiary bez kapłana, który jest postanowiony jako przedstawiciel ludzi (por. Hbr 5, 1) tj. aby jako pośrednik między Bogiem a ludem wykonywał i składał za wiernych ofiarę”.