W imię Prawdy! C. D. 410

3 lipca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Chwalcie Pana, wszystkie narody,
wysławiajcie Go, wszystkie ludy,
bo potężna nad nami Jego łaska,
a wierność Pana trwa na wieki”. Ps 117

,,Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!».
Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».
A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».
Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»
Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli»”. J 20, 24-29

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Opat Jan opowiada w następujący sposób, co mu się przydarzyło w zachwyceniu. ,,Przypominam sobie, że bywałem porywany w takie zachwycenie duszy, że zapominałem, iż jestem objuczony brzemieniem ciała, a dusza nagle zrywała zupełnie związek ze zmysłami zewnętrznymi i zapominała całkowicie o rzeczach ziemskich, tak że ani oczy, ani uszy nie były czynne, a umysł tak był pogrążony w rozmyślaniu tajemnic Bożych i spraw duchowych, że nawet nie zauważałem, iż od rana do wieczora nie wziąłem do ust pokarmu, a nazajutrz wątpiłem najzupełniej o wczorajszym poście”.
Posłuchajmy dalej, co w tej mierze mówi święty Bernard, rozumie się – z własnego doświadczenia. ,,Nie bez podstawy” – mówi on – ,,nazwałem zachwycenie oblubienicy śmiercią, która jednak nie z życia, lecz z sideł życia wyrywa, jeżeli (dusza) do tego stopnia się wznosi i ulatuje, że się wywyższa nad pospolity sposób i zwyczaj myślenia. Czegóż się obawiać rozwiązłości tam, gdzie się nawet życia nie czuje? Kiedy bowiem dusza zostaje oderwana – jeżeli już nie od życia, to przynajmniej od świadomości życia – natenczas koniecznym tego skutkiem będzie, że się i pokus doczesnych nie bardzo czuło. Obym i ja często popadał w taką śmierć, bym uniknął sideł śmierci moralnej, bym nie odczuwał jadowitych pociech rozwiązłego żywota. Dobra to śmierć, która nie odejmuje życia, ale je przenosi w lepsze sfery; dobra śmierć, która nie niszczy ciała, a podnosi duszę. Jednak jest to jeszcze śmierć ludzka! Toż niechaj umrze dusza moja, jeżeli się tak wolno wyrazić, śmiercią anielską, aby zapomniawszy o doczesności, nie tylko wyzuła się z pożądania rzeczy poziomych i cielesnych, lecz także z ich wyobrażeń, i aby duchowo obcowała z tymi, z którymi jest złączona podobieństwem natury duchowej”.
Tenże sam święty, mówiąc kiedy indziej o duszy zachwyconej, której dano być ze Słowem i cieszyć się Nim do woli, tak się wyraża: ,,Może spyta się mnie kto, co znaczy cieszyć się Słowem? Odpowiadam: poszukaj sobie takiego, co tego doświadczył, a zapytaj go. A chociażby i mnie było dane doświadczyć tego – czyż myślisz, żebym zdołał wypowiedzieć to, co jest niewymowne? Inna sprawa z Bogiem, w obecności samego Boga, a inna z wami. Wolno było doświadczyć, lecz nie godzi się mówić. Tego nie uczy język, ale łaska”.

Wśród nadprzyrodzonego porwania nie tylko nie może dusza mówić, ale nawet nie może tego pojąć, co równocześnie widzi. Pochodzi to najpierw z tej przyczyny, że sam przedmiot jako nieskończony przewyższa wszelkie pojęcia i nie da się ująć i wyrazić żadnymi słowami. Następnie, dusza chcąc uformować jakiś sąd, musiałaby się zwrócić ku swej czynności, czego jednak uczynić nie może, dokąd trwa w oglądaniu Boga. Tak ściśle bowiem łączy się natenczas z przedmiotem widzenia, że jej najzupełniej brakuje sił do wykonania jakiejkolwiek innej czynności. Po upływie zaś zachwycenia nie może wypowiedzieć słowami szczęścia, jakiego doznała, bo już nie posiada onego światła, którego blaskiem oświecona używała Boskich pociech.
Powyższe zdania stwierdza najzupełniej święta Teresa, opisując własne zachwycenia. Powiada ona, że dusza przyszedłszy do siebie po zachwyceniu, nie może nic z tego, co widziała, innym opowiedzieć, ani nawet sobie przypomnieć, chyba tylko w ciemnych i ogólnych zarysach. Podobnie jak gdyby ktoś wszedł do pałacu królewskiego przepełnionego różnymi przedmiotami, obrazami, posągami i mnóstwem innych kosztownych i gustownie ustawionych ozdób, i gdyby to wszystko objął nagłym i pobieżnym rzutem oka, nie mógłby potem przypomnieć sobie szczegółów tej obfitej i różnorodnej mieszaniny; tak też i dusza, oderwana od zmysłów i przypuszczona do oglądania Boga, widzi w Nim taką wielką obfitość dziwów, że nie może ich sobie szczegółowo zapamiętać.

Opisując zaś zewnętrznie objawy zachwycenia, tak mówi: dusza w zachwyceniu zda się nie ma ciała i nie ożywia go. Naturalna ciepłota ulatuje z ciała, oddech ustaje, tak że nie znać najmniejszego tchnienia lub poruszenia. Do tego przychodzi skostniałość i oziębienie członków, bladość twarzy i wszystkie objawy występujące na konających lub umarłych. Oprzeć się zachwyceniu lub je przerwać – nie zdoła, chociażby wytężyła ku temu wszystkie siły, gdyż pewien niezmiernie gwałtowny napad przychodzi na nią tak nagle, że się jej wydaje, jakoby była unoszona w nieznane dziedziny. Zdaje się jej, że przebywa w obcej i zupełnie innej ziemi aniżeli nasza, gdzie inne przyświeca światło, inny jest sposób życia i pojmowania. Niekiedy zaś nie tylko dusza, ale i ciało bywa unoszone do góry ponad ziemię. Ta zaś pomiędzy zachwyceniem a porwaniem zachodzi różnica, że zachwycenie łagodniej odrywa duszę od zmysłów, a porwanie silniej i gwałtowniej, tak że porwanie jest do tego stopnia spotęgowanym zachwyceniem, iż pewien gwałt zadaje duszy i odrywa ją nadzwyczaj szybko a silnie od rzeczy zmysłowych, a podnosi ją i pobudza do czysto duchowego oglądania i delektowania się rzeczami nadzmysłowymi”.

Leave a Reply