W imię Prawdy! C. D. 556

9 września 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Bracia:
Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca. A wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu. Ja zaś, nieobecny wprawdzie ciałem, ale obecny duchem, już potępiłem, tak jakbym był wśród was, sprawcę owego przestępstwa. Przeto wy, zebrawszy się razem w imię Pana naszego, Jezusa, w łączności z duchem moim i z mocą Pana naszego, Jezusa, wydajcie takiego Szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana Jezusa.
Wcale nie macie się czym szczycić! Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, bo przecież przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. Tak przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu złości i przewrotności, lecz na przaśnym chlebie czystości i prawdy”. 1 Kor 5, 1-8

Do powyższego fragmentu Pisma świętego ważny był dla mnie komentarz z ks. Wujka:

,,W.4. W imię… Chrystusa.
Powagą i w zastępstwie Chrystusa. Inni łączą te słowa z następnemi, gdy się w imię Chrystusa zgromadzicie; inni, ,,podać takiego szatanowi”, gdyż to podanie i wypełnienie wyroku działo się mocą, imieniem, i w zastępstwie Chrystusa.
-Z duchem moim.
Z którym ja jestem obecny duchem, wolą i pieczołowitością.
-Gdy się wy zgromadzicie.
Acz egzekucja klątwy była przy zgromadzeniu wiernych: wszakże zwierzchność i władza wydania klątwy była przy Apostole, a nie przy wszystkim kościele albo zgromadzeniu wiernych, jako teraz chcą mieć odszczepieńcy. Bo moc zwięzowania i rozwięzowania nie jest dana wszystkiemu kościołowi ( aby ją miał każdy wierny, albo jej używać mógł), ale przełożonym kościelnym, ku pożytku kościoła wszystkiego. Jako i Chryzostom święty pisze, wykładając one Pańskie słowa: Powiedz kościołowi, to jest, mówi, przełożonym kościelnym.
W.5. Podać takiego szatanowi.
Wykląć.
Aby ludzie o tem upewnieni byli, iż wszyscy którzy są w klątwie, są w mocy i dzierżawie szatańskiej, i od obrony i opieki Pana Chrystusowej oddaleni, skoro sentencją przełożonych kościelnych, od ciała jego i Sakramentów i od obcowania wiernych Katolików bywają oddzieleni: dał był Pan Bóg tę moc Apostołom i przełożonym kościelnym, na onych początkach, aby szatan opętał ciało zaklętego. Jako gdy Pan Chrystus Judasza wyobcował, wnet go szatan posiadł. Tak skoro Paweł Aleksandra i Hymeneusza zaklął, wnet od szatana byli opętani: i Piotr święty pierwej zaklął Ananiasza i Safirę, a potem na znak mocy swej, i na strach sentencyi , nagłą je śmiercią pokarał. Taż moc i teraz trwa w kościele, i nad klętymi bywa rozciągana: których acz nie ciała, ale dusze także bywają od czarta opętane, jako zgodnie świadczą wszyscy Doktorowie. Albowiem to jest kaźń, największa pod słońcem, i kształt jakiś wiecznego potępienia, i od tego miecz duchownego umierają wszyscy, którzy kościoła nie są posłuszni.
-Na zatracenie ciała.
Aby był od szatana trapionym na ciele.
-Aby duch był zachowan.
Aby dusza pobudzona tą karą do upamiętania się, została zbawioną w dzień sądu.

,,Ty nie jesteś Bogiem,
któremu miła nieprawość,
zły nie może przebywać u Ciebie,
nie ostoją się przed Tobą nieprawi.
Nienawidzisz wszystkich,
którzy zło czynią.
Zgubę zsyłasz na każdego, kto kłamie.
Pan brzydzi się człowiekiem podstępnym i krwawym.
Ale wszyscy, którzy uciekają się do Ciebie,
niech się cieszą i radują na zawsze.
Osłaniaj ich, niech się Tobą weselą
wszyscy, którzy miłują Twe imię”. Ps 5

W imię Prawdy! C. D. 428

16 lipca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Potem zaczął czynić gorzkie wyrzuty tym miastom, w których zdziałał najwięcej cudów, że nie chciały się nawrócić. ,,Biada tobie, Korozain! Biada ci, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie stały się cuda, które się u was działy, dawno czyniłyby pokutę we włosiennicy i w popiele. Wszakże powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu aniżeli wam. A ty, Kafarnaum, czy może aż pod niebiosa wywyższone będziesz? Aż do piekieł będziesz poniżone! Bo gdyby w Sodomie działy się cuda, które u ciebie się działy, stałaby jeszcze po dzień dzisiejszy. Wszakże powiadam wam: Lżej będzie ziemi Sodomitów w dzień sądu niż tobie.” Mt 11, 20-24

Do powyższego fragmentu Pisma świętego ważny był dla mnie komentarz ks. Wujka:

,,W. 21. W włosiennicy i popiele pokutowali.
Ztąd rzecz jasna, iż pokuta nie jest proste upamiętanie, uznanie, albo pokajanie, i nie samo poprzestanie złego, albo zaczęcie żywota nowego: ale jest skrucha serdeczna albo żałość za przeszłe grzechy, z pomstą i z karaniem, albo dosyć uczynieniem za nie, i z utrapieniem ciała które grzeszyło. Przetoż po łacinie poenitentia nazwana jest, a poena, to jest od męki i kaźniej za przeszłe grzechy.
Biada tobie Korozaim.
Korozaim, Betsaida i Kafarnaum były miasta w Galilei blizko jeziora Genezaretskiego, w którym Chrystus, opowiadając Ewangelią i czyniąc cuda, bardzo często przebywał z uczniami swoimi; i dla tego wyrzuca niedowiarstwo.
Bo gdyby… w Tyrze i w Sydonie.
Dla tego wspomina te miasta, iż były pogańskiemi, i że rozkoszami, chciwością, i wszelkiego rodzaju występkami były bardzo zepsute.
W. 22. Lżej będzie.
Bo jako mniejsza była wina ich, gdyż nie mieli posłańców prawdy, tak też i mniejsza będzie kara.
W. 23. Izali się aż do nieba wyniesiesz?
W greckim jest, który się wyniosłeś aż do nieba, to jest moją obecnością, nauką i cudami. Albo sens jest: azali sądzisz że ta chwała będzie długotrwałą? Błądzisz zaiste.
Bo gdyby… w Sodomie.
Przedstawia za przykład Sodomę, gdyż była najzepsutszą, i szczególniejszą karą odznaczona.”

17 lipca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Tak mówi Pan:
«Biada Asyrii, rózdze mego gniewu i biczowi mocy mej zapalczywości! Posyłam ją przeciw narodowi bezbożnemu, przykazuję jej, aby lud, na który się zawziąłem, ograbiła i złupiła doszczętnie, by rzuciła go na zdeptanie, jak błoto na ulicach. Lecz ona nie tak będzie mniemała i serce jej nie tak będzie rozumiało, bo w jej umyśle plan zniszczenia i wycięcia w pień narodów bez liku».
Powiedział bowiem: «Działałem siłą mej ręki i własnym sprytem, bo jestem rozumny. Przesunąłem granice narodów i rozgrabiłem ich skarby, a mieszkańców powaliłem, jak mocarz. Ręka moja odkryła jakby gniazdo bogactwa narodów. A jak zbierają porzucone jajka, tak ja zagarnąłem całą ziemię; i nie było nikogo, kto by zatrzepotał skrzydłem, nikt nie otworzył dzioba, nikt nie pisnął».
Czy się pyszni siekiera wobec drwala? Czy się wynosi piła ponad tracza? Jak gdyby bicz chciał wywijać tym, który go unosi, i jak gdyby pręt chciał podnosić tego, który nie jest z drewna.
Przeto Pan, Bóg Zastępów, ześle wycieńczenie na jego tuszę. Mimo świetnego wyglądu trawić go będzie gorączka, jakby zapłonął ogień”. Iz 10, 5-7. 13-16

,,Depczą Twój lud, Panie,
uciskają Twoje dziedzictwo,
mordują wdowę i przybysza,
zabijają sieroty.
Mówią: «Pan tego nie widzi,
nie dostrzega tego Bóg Jakuba».
Pomnijcie na to, głupcy w narodzie,
kiedy zmądrzejecie, bezrozumni?
Czy nie usłyszy Ten, który wszczepił ucho,
Ten, który stworzył oko, nie zobaczy?
Czy Ten, co napomina ludy, nie będzie ich karał?
Ten, który ludzi uczy mądrości?
Pan nie odpycha swojego ludu
i nie porzuca swojego dziedzictwa.
Sąd się zwróci ku sprawiedliwości,
pójdą za nią wszyscy ludzie prawego serca”. Ps 94

W imię Prawdy! C. D. 402

26 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Święty Bernard nie wyklucza innych także przyczyn, ale pychę uważa za najpierwszą. Obok pychy na pierwszorzędnym miejscu wśród przyczyn chwilowego odjęcia pociech należy postawić doświadczenie i oczyszczenie duszy od przywiązania do samej siebie i do własnych korzyści, aby przez oderwanie od wszelkich pociech, nawet duchowych, stała się godną ścisłego zjednoczenia z Bogiem.

To oczyszczenie dokonuje się w dziwny i bardzo przykry sposób. Niższe bowiem władze człowieka tracą wszelką słodycz zmysłową, osuszają się łzy nabożne, a źródła łask wysychają. Lato przemienia się w zimę, a ten co niedawno krzepił się zdrojem rozkoszy, napełniony goryczą powtarza za Tobiaszem: ,,Co za wesele mi będzie, który w ciemności siedzę, a światłości niebieskiej nie widzę? (Tb 5, 12), a za Izajaszem: ,,Uschła trawa, ustał urodzaj, zieleń wszelaka zginęła” (Iz 15, 6)

Niekiedy taki człowiek bywa pozbawiony dóbr doczesnych, opuszczony od przyjaciół, brany na kieł przez wszystkie języki, wzgardzony jako półgłówek, a życie jego i obyczaje bywają wszędzie szkalowane. Nachodzą go ciężkie choroby, trapią go pokusy szatańskie, a gdziekolwiek się zwróci, napotyka same utrapienia, pośmiewiska, prześladowania i nieprzeliczone obrazy śmierci. W wyższych zaś władzach: rozum okrywa nieprzejrzana ciemność, a wola popada w odrętwienie, nie znajdując nigdzie pociechy: ani w Bogu, ani w stworzeniach. Stygnie wszelki żar młodości, a najcięższe jest to, że duszę w takim stanie tyle nagabuje pokus, że się jej często zdaje, jakoby się zgodziła na niedowiarstwo, bluźnierstwo lub rozpacz.

Te straszne męki porównują ci, co je ponosili, z karami piekielnymi. Znakomity przykład tego wszystkiego mamy w życiu błogosławionej Anieli de Foligno, która sama o sobie pisze, że wolałaby przecierpieć wszystkie tortury męczeńskie, aniżeli znosić takie oschłości. Podobnie też była doświadczana święta Magdalena de Pazzis. Przeżyła ona pięć lat jakoby w ogniu pokus, zobojętniała, ostygła, opuszczona od wszystkich, policzkowana przez szatana, trapiona pokusami bluźnierczymi i prawie pozbawiona użycia rozumu.
Pomijam inne przykłady, a przystępuję do podania środków zaradczych.
Pierwszym z nich jest dokładne wykrycie przyczyny oschłości. Jeżeli bowiem opuszczenie pochodzi z naszej winy i opieszałości, musimy je zgładzić przez pokutę i poprawić się na przyszłość. Jeżeli pochodzi z napaści szatańskich, trzeba się im opierać. Jeżeli z woli Bożej, należy mężnie znosić ten ciężar i wyczekiwać cierpliwie, aż wreszcie Bóg rozproszy ciemności i na nowo napełni słodyczą.

Następnie należy przyznać, że nikt z samego siebie nic nie ma oprócz grzechów i niedoskonałości. Stąd też dobrze jest wyglądać cierpliwie zbawienia Bożego i nie porzucać ani nie zmniejszać modlitw, lecz owszem: powiększać je za przykładem Pana Jezusa, który będąc w trwodze śmiertelnej, modlił się usilniej (Łk 22, 43). A jak On nie prosił Ojca, aby Go uwolnił od krzyża, lecz aby stała się Jego wola, tak też i my powinniśmy wśród wszelkich ucisków ofiarować się i poddawać woli Bożej i składać jej dzięki, mówiąc z Hiobem: ,,Pan dał, Pan wziął; jak się Panu podobało, tak się stało. Niech będzie Imię Pańskie błogosławione” (Hi 1, 21).

Następnie należy rozważyć, że Pan Bóg spuszcza lub dopuszcza oschłości w tym samym celu, w jakim dusza pobożna pragnie pociech, tj. w celu oświecenia umysłu, dokładniejszego poznania tajemnic Bożych, w celu nabycia pokory, męstwa i jak najgorętszej miłości. Nie należy też w chwilach oschłości opuszczać zwyczajnych ćwiczeń pobożnych ani zmieniać dawnych postanowień, bo dusza chora nie może sobie dobrze radzić.
Wreszcie powinniśmy być najsilniej przekonani, że oschłości są szczególniejszymi darami Opatrzności, dowodami gruntownej cnoty i oznakami największej ku nam miłości Bożej. Jednakże można to zrozumieć tylko za pomocą wiary. Dlatego też dobrze jest zachować się w każdym utrapieniu spokojnie i poważnie. Już Prorok Pański powiedział, a święty Paweł potwierdził to zdanie, że sprawiedliwy z wiary żyje (Rz 1, 17), tj. żyje życiem duchowym opartym na zasadach wynikających z wiary, a one nim kierują i dodają mu siły.

Wiara zaś uczy, że sprawiedliwi bywają doświadczani jak złoto w piecu (Prz 27, 21), że to obecne, prędziutko przemijające i lekkie utrapienie nasze sprawuje w nas nader wielki ogrom wiekuistej chwały (2 Kor 4, 17), że Bóg jest z nami we wszelkiej przygodzie, że od Jego skinienia wszystko zależy, że wreszcie smutek w radość się obraca – jak powiada Psalmista w imieniu Boga: ,,Z nim jestem w ucisku, wybawię go i uwielbię go… i okażę mu zbawienie moje” (Ps 90, 15 i 16).
Święty Bernard objaśniając powyższe słowa, tak mówi: ,,Z nim jestem w ucisku – mowi Bóg. A ja miałbym czego innego szukać aniżeli ucisku? Ale mnie dobrze jest trwać przy Bogu, i nie tylko to, lecz i pokładać w Panu Bogu nadzieję moją (Ps 72, 28). On bowiem powiada: wybawię go i uwielbię go. Wolę, o Panie, żyć w utrapieniu, bylebyś był ze mną, aniżeli królować bez Ciebie, biesiadować bez Ciebie, chwalić się bez Ciebie. Wolę, o Panie, posiadać Cię w ucisku, mieć Cię ze sobą w ogniu, aniżeli żyć bez Ciebie, chociażby w niebiesiech”.

W imię Prawdy! C. D. 401

26 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Po pierwsze, zauważyć należy, że oschłości są dwojakie: jedne zmysłowe, drugie istotne. Pierwsze obejmują tylko niższe władze ludzkiej natury; drugie tak dalece przejmują zmysły, że przenoszą smutek także na wolę, łamiąc ją i podbijając tak, że tylko z największą trudnością przystępuje do praktyk duchowych. Tamte nie są niczym innym, jak tylko ociężałością, rozgoryczeniem i osłabieniem władz niższych nieodczuwających w ćwiczeniach pobożnych najmniejszej radości, czyli pociechy zmysłowej. Te zaś wskutek przyćmienia umysłu i sparaliżowania woli są tak straszną boleścią dla duszy, że na oko równają się karom piekielnym.

Oschłość czysto zmysłowa może pochodzić od Boga lub od szatana. Od kogo zaś pochodzi – dowodzą skutki. Może także pochodzić z natury ludzkiej, która szukając we wszystkim samej siebie, w braku pociech popada w smutek i stroni od świętych zajęć, a wyszukuje sobie złudne pociechy w stworzeniach. Kiedy zaś pochodzi od szatana, natenczas człowiek robi się niecierpliwym, oziębłym, zmiennym i pełnym nieufności i rozpaczy. Na wzmiankę o krzyżu, cierpliwości, pokorze, zdradza odrazę i wstręt, a odwracając się od drogi cnotliwej, zwraca się do trujących pociech światowych i cielesnych.

Kiedy oschłość zmysłowa pochodzi od Boga, dusza nie zwraca się pod jej ciężarem do stworzeń i nie szuka w nich pociechy. Nie czuje żadnego przyćmienia lub wstrętu, ale zdana zupełnie na Pana Boga dalej trwa w pobożnych ćwiczeniach. A im większa jest oschłość zmysłowa, tym więcej potęguje się pociecha istotna i tym więcej cieszy się dusza, że służy Bogu jedynie dla niego samego, a nie dla pociech zmysłowych, i nie wygląda innego szczęścia, jak tylko wiecznego.

Weźmy na przykład człowieka złożonego chorobą. Gdyby chory mający wstręt do jedzenia wierzył żołądkowi wzdrygającemu się na widok wszelkiego pokarmu, musiałby nic nie jeść. Wiedząc jednak dobrze, że nikt bez pokarmu obyć się nie może, zmusza się przeto do jedzenia. Tak też dzieje się i z duszą pobożną. Nawiedzona oschłością zmysłową, chociaż ze smutkiem i trudnością, przecież oddaje się ćwiczeniom pobożnym, nieskłoniona do nich zmysłową słodyczą, lecz przekonana o ich konieczności.

Po wtóre, należy zauważyć, że oschłość czysto zmysłową niedotykającą duszy łatwo znoszą ludzie pobożni i duchowi. Wiedzą oni bowiem z doświadczenia, że pociecha zmysłowa bywa na chwilę odjęta, ale też tym obficiej powraca, jeżeli dusza mężnie znosi jej stratę, zdając się wspaniałomyślnie na wolę Bożą.

Wiele przyczyn składa się na wywołanie powyższych zmian. Bóg bowiem użycza człowiekowi pociechy, aby nie ustawał, a oschłości, aby się nie wynosił. Tamta budzi nadzieję, ta zaś poskramia zarozumiałość. Tamta wspiera małoduszność, ta zaś rodzi pokorę.
Zresztą, czy łaska pocieszająca przychodzi, czy odchodzi, miłującym Boga wszystko dopomaga do dobrego (Rz 8, 28). Bóg udziela jej, komu chce, a odejmuje ją w stosownym czasie, aby wielkość pociechy nie wynosiła człowieka i aby jej nie posiadano jakoby prawem dziedzictwa. Aby człowiek poznał, że ten dar nie jest dziełem tego, co chce, ani… tego, co biegnie, ale… litującego się Boga (Rz 9, 16). Aby poznał dokładniej samego siebie, aby się lękał własnej słabości i aby zawsze trwał w pokorze. Aby otrzymanej łaski usilniej pilnował, a utraconej – aby skwapliwiej szukał. Aby się nauczył współcierpieć z bliźnimi, a przez cierpliwość czynił zadość za grzechy. Aby ciało nie osłabło pod ciężarem długotrwałych pociech duchowych. Aby usunąć zbyteczne przywiązanie do darów Bożych, by Bogu służono darmo. Aby człowiek nie był jako przyjaciel, towarzysz stołu, który nie wytrwa czasu potrzeby (Syr 6, 10). Aby cnota była wypróbowana, jako napisane: ,,A ponieważ byłeś przyjemny Bogu, potrzeba było, aby cię pokusa doświadczyła” (Tb 12, 13). Aby człowiek z chwili doczesnej oschłości poznał, jak złe i gorzkie będzie wieczne odłączenie od Pana Boga.

Atoli najważniejszą przyczyną odjęcia łaski jest – według zdania świętego Bernarda – pycha. ,,Nie bez przyczyny” – mówi tenże święty – ,,przyszło na mnie owo odrętwienie duchowe i przytępienie umysłu, i niezwykła ociężałość ducha. Biegłem dobrze, potknąłem się i upadłem. Znalazła się we mnie pycha, a Pan odstąpił z gniewem od sługi swego. Stąd pochodzi owa czczość ducha i brak pobożności, jakich doznawałem. Jakimże sposobem wyschło serce moje, zsiadło się jako mleko, stałem się jako ziemia bez wody? Tak stwardniało me serce, iż zapłakać nie mogę. Nie smakują mi psalmy, nie mam ochoty do czytania, modlitwa nie sprawia mi przyjemności, a na dawne rozmyślania zdobyć się nie mogę. Gdzież się podziało owo upojenie duszy? Gdzie pogoda umysłu i spokój, i wesele Ducha Świętego? Skąd pochodzi owa opieszałość do pracy ręcznej, ospałość przy czuwaniu, pochopność do gniew, zatwardziałość w nienawiści, rozwiązłość nadzwyczajna w języku i smaku, niechęć i nieudolność do kazań. Biada! Wszystkie góry naokoło mnie odwiedza Pan, lecz do mnie się nie zbliża”.

Cokolwiek zaś niżej wskazuje, że to opuszczenie należy koniecznie przypisać pysze i tak mówi: ,,Nie ma wątpliwości, że pycha tego przyczyną, chociażby się na zewnątrz nie ukazywała, chociażbyś się w niczym nie czuł, bo czego ty nie wiesz, wie Bóg, a On jest tym Sędzią. Czy ten, który pokornym daje łaskę, odbiera ją pokornym? Tak więc dowodem pychy jest utrata łaski. Jednakże niekiedy łaska bywa odjęta lub raczej cofnięta nie dla dokonanej pychy, ale dla tej, w jaką by się popadło, gdyby łaska nie została cofnięta. Masz na to dowód na świętym Pawle, któremu dany… jest bodziec ciała (2 Kor 12, 7), nie dlatego, że się wynosił, ale dlatego, żeby się nie wynosił. Tak więc, czy dokonana, czy niedokonana, zawsze jednak pycha będzie przyczyną utraty łaski”.

W imię Prawdy! C. D. 383

20 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„Tak więc trojaka jest pociecha: albo przejmuje same zmysły, albo samą duszę, albo też obydwie te części naraz.
Pierwszy rodzaj pochodzi albo od Boga, albo od szatana, albo z własnej natury. Źródła te można poznać ze skutków.
Jeżeli jest od Boga, natenczas oświeca rozum, wzmacnia cierpliwość, utwierdza nadzieję, zapala wolę, usuwa roztargnienie, pokrzepia zmysły i odciąga od rzeczy doczesnych, a wreszcie – przechodzi w prawdziwą i szczerą pociechę drugiego lub trzeciego rodzaju. „Tu łaska” – mówi Kasjan – „niekiedy i opieszałych, i rozwiązłych nie waha się nawiedzić świętymi natchnieniami i obfitością myśli duchowych. Owszem, spływa niekiedy na niegodnych, cuci uśpionych i oświeca popadłych w ślepotę nieświadomości. Ona strofuje nas łaskawie i karci, przepełniając swoją istotą nasze serca tak, że czujemy się zniewolonymi do powstania z letargu duchowego”. Takie są skutki łaski Boskiej udzielone zmysłom. Ryszard opisuje je w następujący sposób: „Nawiedzeniem łaski pociesza Bóg naszą małoduszność, wspiera nieudolność, porusza wolę. I cóż dziwnego, że słaby bywa namaszczony łaską, kiedy nawet zły ma wyznawać Pana za otrzymane dobrodziejstwa? Toż przyczyną owego słodkiego uczucia jest niekiedy nie obfitość łaski, lecz ubóstwo ducha”.

Pociecha pochodząca od szatana zaćmiewa rozum i skłania człowieka do pychy, uporu, niecierpliwości, nieprzyjmowania nauk, a wreszcie prowadzi do rozkoszy cielesnych. Nie podaje nam bowiem ten chytry wróg żadnej przyjemności, ale truciznę zaprawioną miodem, by nią oszukać nieoględnych. Owe podstępy szatańskie tak określa Ryszard: „Niekiedy pochodzi owo słodkie uczucie od szatana w tym celu, aby człowiek przez zbyteczne w nim zaufanie i nadmierne lgnięcie do gwałtownych jego rozkoszy popadł w słabość serca. Również, aby przez zajmowanie się nim odwrócił się od pożyteczniejszej pracy i aby ufny w jego obfitość uważał się za doskonałego i mniej się troszczył o postęp moralny”.

Co się tyczy natury, ponieważ we wszystkim szuka własnej korzyści, przeto uważa się zawsze za cel ostateczny i w sobie samej szuka zaspokojenia.
Stąd najbezpieczniej: nie pragnąć nigdy pociech zmysłowych. Życie chrześcijanina bowiem zasadza się na wykonaniu dobrego, a znoszeniu złego. Często też łudzimy się mniemaniem, że pociechy pochodzą od Boga, a tymczasem są one dziełem natury lub szatana. „O jakże często” – woła wspomniany Ryszard – „doznają dusze niedoskonałe i nieoświecone pociech zmysłowych wskutek naturalnej wrażliwości, a sądzą, że są pod wpływem pociechy duchowej”. Zresztą skądkolwiek pochodziłaby taka pociecha, nie powinien człowiek porzucać swej nicości i lgnąć do tejże pociechy, lecz powinien całkowicie oddać się Bogu, a tak obróci się mu wszystko na dobre.

Drugi rodzaj pociechy może pochodzić tylko od Boga, który sam jedynie może przejąć na wskroś duszę ludzką. Jej zaś oddziaływanie na niższe władze, chociaż mogłoby się odbyć sposobem naturalnym, przypisujemy zazwyczaj łaskawości Bożej, która napawa i umacnia naszą słabość ową słodyczą. Dowodem jej Boskiego początku będzie, jeżeli wśród niej nie popadniemy w pychę, a po jej odejściu nie doznamy udręczenia, ale jej użyjemy jako przysmaku skłaniającego niższe władze pożądania do przyjęcia twardszego i posilniejszego pokarmu.

Pierwszy rodzaj pociech jest udziałem początkujących, inne dostają się postępującym i doskonałym. Doskonałe wesele ducha, jako niebo pogodne, niezachmurzone i niezmącone najmniejszym powiewem wiatru, napełnia duszę swym niezachwianym pokojem, jakiego świat dać nie może. Jest ono zadatkiem wiecznego szczęścia przenoszącym duszę oderwaną od zmysłów do Boga i wyniszczającym w niej wszelką pociechę ziemską.
Nie dostaje się bowiem radość niebieska tym, co mają upodobanie w innych, i nie mogą wspólnie istnieć rozkosze duchowe z pociechami grzesznymi i marnymi. Znakomicie mówi o tym Hugo. „Duch szatański” – powiada on – „sprawia pociechy grzeszne, a duch światowy daje pociechy marne. Są one złe, bo pierwsze są grzeszne, a drugie narażają na niebezpieczeństwo grzechowe. Duch zaś Boży przychodzi, kiedy zostaną wyrzucone złe duchy, i wchodzi do przybytku serca, zasiewa własną radość; radość prawdziwą – w miejsce pociechy grzesznej, radość szczęśliwą – w miejsce pociechy marnej. Dobre pociechy usuwają złe. A kiedy napełnią serce, dopiero wtenczas człowiek poznaje, że tamte nie były prawdziwe, bo ani nie mogły być zupełne wskutek swej złości, ani też trwałe wskutek swej marności”.