W imię Prawdy! C. D. 477

4 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Opatrzność Boża w niedostatku zewnętrznych środków zbawienia”:

,,Nie można zatem, wnosi stąd, przepisywać tego komu innemu, jak woli człowieka, jego nieświadomości lub złości. – Na to mu odpowiem, iż na próżno ucieka się do takiego rozumowania, aby usunąć wpływ Opatrzności Boskiej, ponieważ Bóg sam wyraźnie nam naukę tę objawił, a na słowo Jego, który jest czystą prawdą i czym innym być nie może, powinniśmy wierzyć, iż w podobnych zdarzeniach, jako też we wszelkich innych, nic a nic się nie dzieje inaczej, jak tylko z Jego rozporządzenia.

Posłuchajmy, jak sam się o tym wyraża: karać będę rzekł do króla Dawida cudzołóstwo i zabójstwo twe przez własne twe dzieci. Oto ja wzbudzę na cię złe z domu twego, a pobiorę żony twoje przed oczyma twymi i dam je bliźniemu twemu, który ci je znieważy. Czyż więc, pytam się, potrzeba jeszcze wyraźniejszego oświadczenia ze strony Pana Boga, że to On sam był twórcą wszystkich przykrości i utrapień, jakiemi Absalom, rodzony syn Dawida, zatruł życie ojca swego?

Gdy Żydzi w niewolę swoje i inne klęski przypisywali nieszczęściu swemu i innym przyczynom raczej, niż woli Pana Boga i zachwiali się w swej wierze, w rządy Opatrzności Boskiej, zgromił ich za to Prorok Pański tymi słowy: któż to jest, który rzekł aby się stało, gdy Pan nie rozkazał? Azaliż ani złe ani dobre nie wyjnijdą z ust Najwyższego? … Myśmy bezprawie czynili i ku gniewuśmy pobudzali? Przetoś Ty nieuproszony (tren Jeremiasza 3,37,38,42).

Gdy zatem imię nasze kto zohydzi, gdy zabierze nam nasze mienie, dom w perzynę obróci, gdy nas upokorzy, zgoła jakąkolwiek szkodę lub krzywdę nam wyrządzi, wiedzmy, iż to wszystko pochodzi z woli Boga: są to ciosy wymierzone Jego ręką, są to środki wybrane przez Jego Opatrzność. Lecz mógłby jeszcze na to się kto odezwać: wszystkie te uczynki są grzeszne i zbrodnicze, jakżeż zatem przypuścić, by pochodziły z woli Boga, aby Bóg w nich brał udział, kiedy Bóg, będący samą świętością, z grzechem nic wspólnego mieć nie może?

Na to odpowiadam, co następuje. W uczynkach ludzkich, na które się kto uskarża, rozróżniać trzeba dwie rzeczy, to jest najprzód sam czyn zewnętrzny, a potem złą wolą, złą intencją gwałcą przykazania Boże. Tak na przykład, gdy mnie kto uderzy lub zelży, to zbiegają się tam dwie rzeczy: najprzód poruszenie ręki lub języka, a przy tym towarzysząca temu poruszeniu intencja tego, który bije lub lży. Grzech nie leży w samym poruszeniu, w samym czynie zewnętrznym, i dlatego też Pan Bóg mimo swej świętości może być sprawcą tego czynu, – bo też nawet żadne stworzenie, żaden człowiek ani życia, ani ruchu nie ma sam z siebie, lecz od Boga, tylko który w nim i przez niego działa.
Co się zaś tyczy złej intencji, która stanowi istotę grzechu, to ta wyłącznym człowieka jest dziełem; Bóg więc w grzechu nie ma żadnego udziału, lecz tylko zezwala na niego, albo raczej cierpi go, nie przeszkadza mu, aby nie niweczyć wolności człowieka.
Bóg zatem o tyle bierze udział w naszych uczynkach, o ile daje im byt i istnienie; dalej się nie posuwa i dalekim jest od wszelkiej złości, która uczynkowi towarzyszy, a która naszym jedynie jest dziełem. Bóg chce pozbawić nas dobrego imienia lub majątku, który źle używamy, lecz nie ma żadnego udziału w grzechu oszczercy lub złodzieja, którzy nam je wydzierają.
Sędzia wedle sprawiedliwości wydaje wyrok śmierci na zbrodniarza, lecz zdarza się, że kat, wykonawca tego wyroku, jest osobistym nieprzyjacielem skazanego i zamiast go ściąć jedynie z obowiązku, zabija go z nienawiści, z uczuciem zemsty. Otóż widoczna, że w takim razie sędzia nie winien bynajmniej grzechu wykonawcy, bo nie idzie mu o to, aby grzech był popełniony, lecz o to, tylko aby zadość się stało sprawiedliwości.

Podobnież i Bóg nie jest bynajmniej sprawcą złości człowieka, który cię znieważa lub okrada, bo ta złość jest winą osobistą twojego przeciwnika. Pan Bóg chce tylko, jak już mówiliśmy, upokorzyć cię lub pozbawić majątku, aby przez to oczyścić cię z różnych wad i nauczyć cnoty, a zamiar ten godzien ze wszech miar Boga miłosiernego, który do Jego wykonania tysiączne inne ma sposoby. Zamiar ten, mówię, nie ma nic wspólnego z grzechem człowieka, który Bogu służy za narzędzie. Jakoż w rzeczy samej nie grzech człowieka, to jest zła jego intencja, lecz strata dobrego imienia lub majątku upokarza cię lub w nędzy pogrąża, – a grzech nie tobie szkodzi, lecz tylko samemu oszczercy i złodziejowi. Tak to powinniśmy umieć odróżniać to, co Bóg czyni przez ludzi, od tego, to złość ludzka ze swojej strony przydaje.”

W imię Prawdy! C. D. 476

4 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Synowie i Córki! W imię Pana, który nas umiłował, pokój wam i pozdrowienia.
Ponieważ wielkie i obfite są dobrodziejstwa Boże względem was, dlatego wasze święte i szlachetne dusze napawają mnie ogromną radością. Otrzymaliście bowiem zaszczepioną w was łaskę, duchowy dar. Z tego powodu raduję się także nadzieją własnego zbawienia, bo widzę Ducha wylanego na was z przeobfitego źródła Pana. Oto, jak wielce urzeczony jestem waszą postawą tak bardzo przeze mnie upragnioną.
Tak właśnie przekonany jestem i w pełni tego świadom, bo wiele do was przemawiałem. Pan towarzyszył mi na tej świętej drodze. I to właśnie jest dla mnie wezwaniem, aby miłować was bardziej niż siebie samego. Doskonała bowiem wiara i miłość mieszkają w was poprzez nadzieję życia wiecznego. Wiedząc przeto, iż jeśli dołożę starania, aby się podzielić z wami tym, co sam otrzymałem, moją zapłatą będzie posługiwanie takim jak wy, postanowiłem napisać wam krótko, abyście wraz z wiarą mieli też doskonałą wiedzę.
Otóż trzy są nauki Pana: nadzieja życia, początek i kres naszej wiary; sprawiedliwość, początek i kres sądu; miłość, radosne i pogodne świadectwo czynów sprawiedliwych. Pan bowiem dał nam przez proroków znajomość rzeczy przeszłych i obecnych oraz pozwolił zakosztować rzeczy przyszłych. Skoro zaś widzimy, że wszystko dokonuje się w zapowiedzianym porządku, powinniśmy coraz pilniej postępować drogą bojaźni Bożej. Ja zaś, nie jako nauczyciel, ale wasz brat, udzielę wam pouczeń, z których moglibyście zaczerpnąć otuchy na dni obecne.
Ponieważ „dni są złe”, a przeciwnik działa, trzeba nam czuwać nad sobą i pilnie strzec woli Bożej. Otóż wiarę naszą wspierają bojaźń i wytrwałość, sprzymierzeńcami są cierpliwość i opanowanie. Jeśli te cnoty pozostaną nietknięte przed Panem, wtedy z radością dołączą się do nich: mądrość, rozumienie, poznanie i wiedza.
Pan bowiem pouczył za pośrednictwem wszystkich proroków, iż nie potrzebuje ofiar, całopaleń ani obiat. Oto, co kiedyś powiedział: „Co Mi po mnóstwie waszych ofiar – mówi Pan. Syt jestem całopaleń i tłuszczu baranów, krwi wołów i kozłów nie pragnę. Nie przychodźcie, by stanąć przede Mną. Któż tego żądał od was? Nie wydeptujcie moich przedsionków. Gdy przyniesiecie ziarno, będzie to na próżno. Obrzydła Mi woń kadzideł; nie mogę ścierpieć waszych świąt i uroczystości”. – Początek Listu przypisywanego Barnabie

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Opatrzność Boża w niedostatku zewnętrznych środków zbawienia”:

„Z woli i rozporządzenia Bożego dzieje się wszystko, co cierpimy, wyjąwszy złość grzechu, na który Pan Bóg tylko zezwala.

Nic się na świecie nie dzieje, nic bez wyjątku, czegoby Bóg nie był rozporządził. Jeden tylko grzech stanowi wyjątek, ponieważ sam tylko grzech nie jest, nie może być, dziełem Boga. Bóg na niego zezwala, albo raczej go cierpi, nie przeszkadza mu, szanując, że tak powiem, wolność człowieka, którą go sam był obdarzył. Dobrze tej wolności używając, człowiek żyje według woli Pana Boga, czyni to, co jest dobrem i zbiera sobie przez to zasługi dla nieba; przeciwnie zaś, nadużywając tejże wolności czyni to, co jest przeciwnym woli Boga, co jest złem; staje się winowajcą i ściąga na się kary gniewu Bożego.

Przez cały ciąg życia naszego, mówi Święty Augustyn, nic nie dzieje się przypadkowo – Bóg wszystkim kieruje: Ja Pan, mówi Bóg sam przez usta Izajasza Proroka Ja Pan, a nie masz innego, Jam tworzący światłość i tworzący ciemności, czyniący pokój i stwarzający złość (Iz 45, 6-7). Przez usta zaś Mojżesza mówi Bóg: Ja zabiję i Ja ożywię, zranię i ja uleczę (Deut 32,39). Pan umarza i ożywia czytamy znów w pieśni Anny, matki Samuela. Pan wprowadza do piekła (do grobu) i odwodzi, Pan ubogiego czyni i z bogacza; poniża i podwyższa (I Król 2,6 – 7). Aza będzie złe mówi prorok Amos, którego by Pan nie uczynił? (Am 3,6). Zaiste, mówi Mędrzec Pański, dobre i złe, żywot i śmierć, ubóstwo i bogactwo od Pana pochodzą. Może mi powie kto, że słowa te należy rozumieć tylko o chorobach lub śmierci, o zimnie i gorącu, i o innych zdarzeniach lub zjawiskach, które pochodzą z przyczyn pewnych przyrodzonych, a nie zależą bynajmniej od woli człowieka. Bo jeśli mnie kto spotwarza, powie mi, albo kradnie moją własność, prześladuje lub bije mnie, czyż podobna czyny podobne przypisywać woli Boga, Boga, który bynajmniej nie chce, aby tak się ze mną obchodzono, aby mnie krzywdzono, który owszem zakazuje tego?

W imię Prawdy! C. D. 474

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Opatrzność Boża w niedostatku zewnętrznych środków zbawienia”:

,,Inny przykład. Nadchodzi wielka uroczystość, na którą starasz się przygotować jak najlepiej; i już czujesz w sobie pobożny zapał, który ci się zdaje przedsmakiem słodkich pociech, jakie cię w owym pięknym dniu czekają. Tymczasem dzień ten nadchodzi, a ty nie jesteś już tym, czym byłeś: gorące uczucia, które cię przed chwilą jeszcze przejmowały, ustąpiły miejsca trapiącej oschłości – nie jesteś w stanie powziąć ani jednej dobrej myśli. Lecz i to niech cię przynajmniej nie zasmuca, ani też nie czyń zbytecznych wysileń, żeby tej oschłości się pozbyć. Pan Bóg sam wprawił cię w takie położenie, a wiesz, iż nic od Niego nie pochodzi, co by nie było dobrem, coby nie zapewniało wielkich korzyści każdemu, kto z pokorą wyrokom Jego się poddaje. Przyjmij zatem i ten krzyżyk z Jego ręki i poddaj się rozporządzeniom Jego tak doskonale, jak chory poddaje się przepisom lekarza w nadziei wyzdrowienia; a bądź pewien, że żadna pociecha duchowna nie będzie nigdy tak korzystną dla ciebie, jak ta oschłość, gdy spokojnie i cierpliwie znosić ją będziesz przez uległość dla woli Bożej.

Bo zaprawdę: nie uczucia mniej lub więcej gorące, nie tkliwe uniesienia serca sprowadzają nam łaski Boga, lecz akt naszej woli, a akt ten nie rozczula serca. Może też towarzyszyć mu nieco czułości, ale ta w oczach Boga wartości jego bynajmniej nie powiększa, podobnie jak brak takiego rozczulenia, albo nawet wbrew przeciwne uczucia mimo woli ci się nasuwające, a które potępiasz, wartości jego nic nie ujmują. Wola tu wszystkim, a serce z twemi uczuciami zupełnie podrzędną odgrywa rolę. (…)

Czytamy o św. Katarzynie Sjeneńskiej, że zapytała się razu pewnego Pana Boga, czemu teraz tak rzadko udzielał się ludziom, kiedy dawniej tak często obcował z patriarchami, prorokami i pierwszymi chrześcijanami? Na to jej miał odpowiedzieć: Pochodzi to stąd, że ci, wolni zupełnie od zarozumiałości, od wysokiego cenienia samych siebie, przychodzili do Mnie jako wierni uczniowie, czekając z pokorą na nauki ode Mnie, i pozwalali mi, abym im jako złotu w tyglu roztopionym nadawał kształt dowolny, albo jako płótnu przez malarza pod obraz przygotowanemu dawał barwę dowolną, i żebym zapisywał w ich sercach zakon miłości; gdy tymczasem w naszych czasach chrześcijanie, jakby Bóg o nich nie wiedział, ani ich nie słyszał, wszystko chcą sami powiedzieć, sami czynić, sami mówić, a wskutek tego tak wciąż są zajęci, tak niespokojni, iż łaska Pana Boga działać na nich skutecznie nie może. Już i sam Zbawiciel ostrzega nas przed tym zbytkiem modlitwy, gdy mówi: A modląc się nie mówcie wiele, jako poganie; albowiem mniemają, iż w wielomówności swojej będą wysłuchani. Nie bądźcie tedy im podobni; albowiem wie Ojciec wasz, czego potrzebujecie, pierwej niżbyście Go prosili (Mat 6, 7-8).”

„Zgodność z wolą Bożą powinna nie odstępować nas i wtenczas, gdy nas Pan Bóg pozbawia zewnętrznych czyli zmysłowych środków zbawienia. Tak np. gdy stracisz spowiednika lub przyjaciela, który ci za przewodnika służył w życiu duchowym, zachęcał cię do postępu w pobożności, poczynasz się trwożyć i zdaje ci się, że teraz już bez tej podpory nie zdołasz się utrzymać na swej drodze. Słuszną wprawdzie poniekąd jest twoja trwoga, bo istotnie o własnych siłach nie umiesz postępować, pomoc jest ci koniecznie potrzebna, i dlatego też dany ci był ów przewodnik; lecz czyliż teraz tak cię już Bóg nie miłuje, jak cię miłował wtenczas, gdy cię tym przyjacielem opatrzył? Czyliż teraz przestał być twym Ojcem? Lecz Ojciec taki jak on, nigdy nie opuszcza swoich dzieci! Prawda, iż przewodnik, któregoś właśnie postradał, prowadził cię szczęśliwie na drodze, którąś przebiegł; lecz pytanie, czyby też był zdolnym przewodniczyć ci na dalszej drodze, mającej doprowadzić cię do celu?

A zresztą, wszakżesz sam Pan Jezus rzekł do Apostołów: Pożyteczne jest wam, abym odszedł; bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was (Jan 16,7). A jeśli Apostołom pożyteczne było, aby Pan Jezus ich opuścił, to któż jeszcze śmie twierdzić, że nie jest korzystną dla niego strata przewodnika lub przyjaciela, choćby nie wiem jak doskonałego, nie wiem, jak świętego?

Lecz, powiesz mi może – kto wie, czy to nie jest kara za moje grzechy? – A choćby i tak było, to nie powinieneś zapominać, iż kara ojcowska dla dzieci uległych staje się zbawiennym lekarstwem. Jeśli zatem chcesz rozbroić karzącą prawicę Boga, poruszyć Jego serce, a nawet zobowiązać Go do obsypywania cię nowymi łaskami, to przyjmij z uległością jego chłostę, a w nagrodę za pokorne zdanie się na Jego wolę, albo ci wynajdzie kogoś, kto nauczy cię czynić daleko większe niż dotąd postępy w cnotach, albo też sam raczy zająć się łaskawie dalszym twoim wychowaniem, ześle na ciebie Ducha Świętego jak na Apostołów, a światło Jego oświecać będzie wszystkie twe kroki, łaska Jego cudownie wzmacniać i utwierdzać.”

W imię Prawdy! C. D. 473

3 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,Opatrzność Boża w niedostatku zewnętrznych środków zbawienia”:

„Zgodność z wolą Bożą powinna nie odstępować nas i wtenczas, gdy nas Pan Bóg pozbawia zewnętrznych czyli zmysłowych środków zbawienia. Tak np. gdy stracisz spowiednika lub przyjaciela, który ci za przewodnika służył w życiu duchowym, zachęcał cię do postępu w pobożności, poczynasz się trwożyć i zdaje ci się, że teraz już bez tej podpory nie zdołasz się utrzymać na swej drodze. Słuszną wprawdzie poniekąd jest twoja trwoga, bo istotnie o własnych siłach nie umiesz postępować, pomoc jest ci koniecznie potrzebna, i dlatego też dany ci był ów przewodnik; lecz czyliż teraz tak cię już Bóg nie miłuje, jak cię miłował wtenczas, gdy cię tym przyjacielem opatrzył? Czyliż teraz przestał być twym Ojcem? Lecz Ojciec taki jak on, nigdy nie opuszcza swoich dzieci! Prawda, iż przewodnik, któregoś właśnie postradał, prowadził cię szczęśliwie na drodze, którąś przebiegł; lecz pytanie, czyby też był zdolnym przewodniczyć ci na dalszej drodze, mającej doprowadzić cię do celu?

A zresztą, wszakżesz sam Pan Jezus rzekł do Apostołów: Pożyteczne jest wam, abym odszedł; bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was (Jan 16,7). A jeśli Apostołom pożyteczne było, aby Pan Jezus ich opuścił, to któż jeszcze śmie twierdzić, że nie jest korzystną dla niego strata przewodnika lub przyjaciela, choćby nie wiem jak doskonałego, nie wiem, jak świętego?

Lecz, powiesz mi może – kto wie, czy to nie jest kara za moje grzechy? – A choćby i tak było, to nie powinieneś zapominać, iż kara ojcowska dla dzieci uległych staje się zbawiennym lekarstwem. Jeśli zatem chcesz rozbroić karzącą prawicę Boga, poruszyć Jego serce, a nawet zobowiązać Go do obsypywania cię nowymi łaskami, to przyjmij z uległością jego chłostę, a w nagrodę za pokorne zdanie się na Jego wolę, albo ci wynajdzie kogoś, kto nauczy cię czynić daleko większe niż dotąd postępy w cnotach, albo też sam raczy zająć się łaskawie dalszym twoim wychowaniem, ześle na ciebie Ducha Świętego jak na Apostołów, a światło Jego oświecać będzie wszystkie twe kroki, łaska Jego cudownie wzmacniać i utwierdzać.

Inny przykład. Całe twe życie wylane jest na pobożne ćwiczenia, które stanowią niejako pożywienie twej duszy; tymczasem choroba przerywa ten łańcuch pobożnych ćwiczeń, jakieś sobie był przeznaczył; nie możesz już bywać na Mszy Świętej nawet w Niedzielę, musisz się obywać bez świętego pokarmu Ciała i Krwi Pańskiej, a niedługo może wzmagająca się słabość nie pozwoli ci się nawet pomodlić.

Duszo pobożna, nie użalaj się na to! Masz bowiem sposobność karmienia duszy swej za przykładem Jezusa Chrystusa pożywieniem, którego może nie znasz, a którego używanie uczyni z choroby twej potężny środek uświątobliwienia. Mój pokarm jest – mówił Pan Jezus do uczniów swoich – abym czynił wolę Tego, który Mnie posłał (Jan 4,84). Tym samym pokarmem i ciebie Bóg częstuje, a pamiętaj sobie, iż to jest jedyny pokarm, który dusze nasze prawdziwie żywi ku żywotowi wiecznemu. Modlitwa nawet jest bezskuteczną, jeśli nie jest ożywioną, użyźnioną tym pokarmem zbawiennym, jak to sam Pan Jezus wyraził tymi słowy: nie każdy, który mi mówi: Panie, Panie, wnijdzie do królestwa niebieskiego, ale który czyni wolę Ojca mego, który jest w niebiesiech, ten wnijdzie do królestwa niebieskiego (Mt 7,21).

Wszakżesz to Bóg, a nie kto inny, wyprawił cię w takie położenie, w jakim obecnie zostajesz; On sam więc zwalnia cię przez to od owych ćwiczeń pobożnych, albo raczej sam ci ich zabrania. Nie narzekaj więc na to, lecz pamiętaj, iż Bóg chce, abyś natomiast tym bardziej ćwiczył się w wypełnianiu Jego woli, wyrzekając się woli własnej. I dlatego też właśnie Pan Bóg tak często podaje ci sposobność żywienia się tym pokarmem wypełniania woli Bożej, ażebyś to ćwiczenie postawił sobie za główne zadanie twego życia.

Bo zaprawdę, na ile to przykrości, na ile ofiar wystawia cię choroba! To psuje ci i miesza twe plany, to naraża cię na wielkie koszta, to zmusza cię do zażywania ckliwych i obrzydliwych lekarstw, do tego martwią cię domownicy niedbalstwem lub niezręcznym pielęgnowaniem ciebie, i mnóstwo innych znajdzie się drobnostek, które w czasie choroby ci dokuczą. Ileż to tam sposobności do powtarzania sobie: Bóg tak zrządził, niech się dzieje Jego wola święta! Nie omieszkaj korzystać z każdej takiej sposobności, a zasłużysz sobie na to, że będziesz policzon między tych wybranych, których Pan Jezus najbardziej miłuje: albowiem ktokolwiek czyni wolę Ojca mego, który jest w niebiesiech – powiedział Pan Jezus – ten bratem moim, i siostrą, i matką jest. (Mat 18,50).”

W imię Prawdy! C. D. 285

22 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Podejrzane jest to natchnienie, które pobudza do życia wyróżniającego się od innych i do czynów niezwykłych i nadzwyczajnych. Niczego bowiem nie potępiają bardziej święci Ojcowie – szczególnie u osób zakonnych – jak wszelkiego wyróżniania się wśród innych. Ojciec zakonników święty Benedykt zakładał ósmy stopień pokory na tym, aby zakonnik nie czynił nic, jak tylko to, co ogólna reguła zakonna albo przykłady przełożonych polecają. Również powszechne było zdanie dawnych zakonników – jak świadczy Kasjan – że wyróżnianie się wśród innych jest szkodliwe i jest raczej dowodem próżności niż cnoty.
Przyczyną tego jest najpierw wzgląd na ojcowską Opatrzność Bożą, która ustanowiła życie wspólne dla dobra tych, których postanowiła zbawić, a która wszystkich prowadzi w największej części po równej, prostej i utartej drodze. Po wtóre – wzgląd na złość szatana, który zachęca do tego, co nowe, ciekawe i niezwykłe, co budzi podziw i jedna opinię świętości. On to skłania nas do przekraczania granic, jakie nam wytknęli praojcowie, abyśmy tym łatwiej odbiegli od gruntownych cnót, a pędzili za próżnością. Po trzecie – wzgląd na słabość naszej natury, która chciałaby przez nadzwyczajne ćwiczenia wynieść nas ponad drugich, byśmy nie byli jak inni ludzie (Łk 18, 11). Po czwarte, ze względu na sam przedmiot wyróżniania się ponad innych, tj. na owe nadzwyczajne czyny, które już dlatego samego, że są rzadkie, są zarazem niejasne i podległe złudzeniom i zawodom.
Ponieważ jednak wiemy z Pisma Świętego i z doświadczenia, że niekiedy Duch Boży powołuje do takich nadzwyczajnych i cudownych dzieł, przeto nie należy potępiać porywczo każdego natchnienia w tym rodzaju. Tak na przykład polecił ten duch Abrahamowi, aby zabił syna na ofiarę; Izajaszowi – aby nie całkiem ubrany chodził po wsiach i ulicach miasta; Eliaszowi poddał myśl, aby prosił o ogień z nieba, który pochłonął pięćdziesięciu mężów. Niektórych męczenników natchnął, aby się sami w obronie wiary rzucili na rozpalony stos. Daniela i Szymona słupników pobudził do pędzenia życia na wysokim słupie, a wielu innych do spełnienia osobliwszych czynów, które mamy podziwiać, ale nie naśladować.
Po tym zaś poznamy, że natchnienie pobudzające do czynów niezwykłych i cudownych pochodzi od Boga, jeżeli osoba otrzymująca je odznacza się wysoką świątobliwością, bo takie natchnienia zawsze sprowadzają nadzwyczajną świętość i cnoty w stopniu heroicznym. Takim samym dowodem jest, jeżeli taka osoba znosi cierpliwie wszelkie przykrości, bo na cierpliwości i męstwie opiera się głównie duch chrześcijaństwa, a pierwszorzędnym jego hasłem jest ukrzyżowanie i wyniszczenie starego człowieka.

Dalej należy zwrócić uwagę na siłę onej pobudki skłaniającej do czynów nadzwyczaj wielkich. Jest ona bowiem nieraz tak mocna i gwałtowna, że porywa za sobą, a pociąga serce i umysł człowieka. Mamy na to przykład w nawróceniu świętego Pawła.
Dalszym znakiem natchnienia Bożego jest to, że nie narusza pokoju i ciszy serca, gdyż stało się w pokoju miejsce Jego (Ps 75, 3). Nikomu zaś nie wolno dążyć do takich wielkich i nadzwyczajnych dzieł – chyba że by mu o tym wyraźnie zaświadczył Duch Święty, iż go Bóg do takich rzeczy powołuje i pociąga.
Wreszcie, do należytego oceniania duszy pobudzanej do tego rodzaju przedsięwzięć trzeba poznać – jak mówi Hiob – na jakiej drodze światłość mieszka i jaką drogą się rozchodzi (Hi 38, 19 i 24). Tego zaś nie można dokonać bez pomocy Boskiej, którą ten tylko mieć może, kto Boga posiadł i Bogu całkowicie się oddał. Ponieważ zaś taka łaska znajduje się w bardzo nielicznych wypadkach, przeto należy być bardzo ostrożnym w sądzeniu, że Pan Bóg chce prowadzić jakąś duszę wybraną szczególnymi drogami. Owszem, należy raczej uwielbiać niezbadane wyroki Boże i jak najsilniej prosić o ducha dobrego, Duch bowiem przenika wszystko, nawet głębokości Boże (1 Kor 2, 10).
Toteż słusznie powiada święty Grzegorz: ,,Światło dochodzi nas w tym życiu cząstkowo, bo go nie mamy bez przerwy do poznawania wszystkiego. Jedno bowiem pojmujemy tak, jak jest samo w sobie; inne zaś poznajemy częściowo, tj. o tyle, o ile światło niebieskie padnie na nas i na sam przedmiot; inne zaś części tego samego przedmiotu pozostają dla nas niezrozumiałe. Dopiero wtenczas nie będziemy potrzebowali światła przychodzącego, kiedy dusze nasze wzniesione do Boga przejmą się całkowicie Jego blaskiem”.

Wysłałem po raz trzeci pismo do biskupa, w celu uzyskania informacji, na temat bezprawnego potraktowania mnie w moim miejscu posługi przez jednego z kapłanów we wrześniu 2023 roku. Na poprzednie dwa pisma z września 2023 roku i ze stycznia 2024 roku, w których prosiłem o udzielenie mi tych ważnych dla mnie informacji – nie otrzymałem odpowiedzi…