Miłuję Cię, Panie, mocy moja,
Panie, opoko moja i twierdzo, mój wybawicielu.
Boże, skało moja, na którą się chronię,
tarczo moja, mocy zbawienia mego i moja obrono. Ps 18, 2-3
Pan moją mocą, opoką, twierdzą, skałą, tarczą i obroną… Tak miło się czyta i mówi… Jak jest naprawdę?… Co ma powiedzieć osoba, która pokłada całą ufność w Bogu i non stop dostaje od życia w kość?… Dlaczego Pan pozwala, aby ją krzywdzono (i to bez przyczyny)?… Tak ma wyglądać Twoja ochrona?… Do czego zmierza to doświadczanie?… POPATRZ NA MOJEGO SYNA…
Jak mogłeś pozwolić, aby twojego Syna zhańbiono w najokrutniejszy sposób?… Co chcesz przez to powiedzieć?… TAK POTĘŻNA JEST MOJA MIŁOŚĆ DO CIEBIE… MÓGŁBYM POWSTRZYMAĆ WTEDY OPRAWCÓW, ALE TY NIE POZNAŁBYŚ PRAWDZIWEJ, MIŁOSIERNEJ I PRZEBACZAJĄCEJ MIŁOŚCI SWOJEGO STWÓRCY – NADAL TRWAŁBYŚ W GRZECHU, CIEMNOŚCI I NIEWIEDZY…
Dziękuję Ojcze za ten obraz… Twój Syn pokazał mi sens mojego życia… Dzięki Niemu wiem, że mam nie skupiać się na lekkim i przyjemnym życiu, rzeczach materialnych, kasie, ciele, wyglądzie, przyjemnościach, opiniach ludzi i wszystkim co przyziemne – bo to tylko marność… Przynaglasz mnie dzisiaj, bym poświęcił wszystkie moje siły i całą moją wolę na bezinteresowną miłość do Ciebie i ludzi, bym wybaczał i błogosławił moim wrogom… Wiem, że takie życie jest coraz mniej modne, ale Ty potrzebujesz mnie, by nadawać smak temu coraz bardziej interesownemu i wysuszonemu społeczeństwu… Prowadź mnie Panie!…