Piękno ukryte w LUDZIACH RESZTKACH

24 maja w Jaworznie odbył się cykl konferencji pt. ,,Nie problem, lecz dar – ubodzy w Kościele i świecie”. Zjazd wielu pasjonatów służących bezinteresownie ubogim był zorganizowany z okazji odsłonięcia pomnika bezdomnego Włodka, który zasłynął z codziennego, gorliwego zamiatania ulicy oraz grzecznego pozdrawiania przechodniów.

Podzielę się z Wami wszystkimi myślami, które zanotowałem podczas tego niezwykłego dnia oraz pozwolę sobie na dodanie kilku swoich refleksji. Warto na wstępie zaznaczyć, że praktycznie wszyscy prelegenci mówili z błyskiem w oczach i widać w nich było, że żyją tym, co mówią.

Na początku przemówił biskup Grzegorz Kaszak – Ordynariusz Diecezji Sosnowieckiej. Zwrócił uwagę na to, że Kościół ma wiele zadań, ale ubodzy są najważniejsi. To z nimi utożsamiał się mocno sam Pan Jezus. Dodał, że ubogi jest skarbem. Myślę, że każdy kto doświadczył chociaż odrobinę kontaktu z ludźmi bezdomnymi i najbardziej ubogimi, ten wie, że w tych osobach jest wielkie piękno. W końcu każdy z nas jest stworzony na Boże podobieństwo.

Podczas Eucharystii słowo Boże kierował do nas biskup Grzegorz Ryś. W centrum jego głoszenia było wyjście Kościoła i przynoszenie owocu. Zachęcał, aby wyjść z okopów i obumrzeć, bo inaczej nie będzie owców. Dawał za przykład księdza Mirosława Toszę, który wiele lat temu wyszedł z komfortowego kapłaństwa i zamieszkał z bezdomnymi tworząc niezwykły dom i wspólnotę BETLEJEM.

Biskup mówił także o strachu, który często paraliżuje i nie pozwala wyjść z tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Ciekawie zauważył, że w podobnej sytuacji są bezdomni, dla których powrót do normalnego funkcjonowania jest nie mniejszym wyzwaniem niż dla nas opuszczenie swoich wygodnych, okopanych miejsc. Łódzki pasterz zachęcał do aktu odwagi, by wyjść ku zmianie. Tylko wychodząc można zacząć przynosić trwałe owoce. Padło także pytanie, jak ma wyjść Kościół w Polsce. Biskup przestrzegał, że niebezpieczne jest okopanie się Kościoła i uznanie, że jesteśmy bezpieczni, gdy trwamy w tym, co jest. Przestrzegał także przed politycznym okopaniem się.
Między konferencjami głos zabierał redaktor Więzi Pan Zbigniew Nosowski. W swoich wypowiedział przypominał między innymi, że Kościół ma dwa skarby: Eucharystię i ubogich. Padło także zdanie, że gdy jest kryzys, to trzeba bardziej kochać.

Po Mszy świętej w pierwszym panelu konferencyjnym głos ponownie zabrał ksiądz biskup Grzegorz Ryś. Tym razem biskup pięknie odnosił się do kościoła pierwotnego, w którym znane były potrzeby braci najuboższych i dzielono się wszystkim, co posiadało się. Bogaci czuli odpowiedzialność za biednych. Ideałem jest, gdy we wspólnocie są zaspokajane potrzeby. Kościół ma dwa środki: sakramenty i świadectwo. Biskup zaznaczył, że siła jest w słowie, a nie w przepowiadającym. Może pojawić się pokusa, aby ,,słabe”, proste środki (sakramenty, słowo) zamienić na ,,mocne” (władza, prawo), a potem jest dramat. Co jest ważniejsze – pieniądze, czy czas poświęcony przez ludzi? Biskup Ryś przypomniał postać św. Franciszka, który bez żadnych środków odbudował Kościół.

Padło także pytanie, czy w kościele ubodzy mają być za murem, tak jak w Ewangelii o bogaczu i Łazarzu. Ważne jest, żeby ubogich wprowadzić do kościoła. Kościół teraz skupia się na młodych, a ważne jest żeby z młodymi wyjść do ubogich. Można także z ubogimi działać na rzecz innych.
Biskup tłumaczył, że powinno się czasami być leniwym liderem, aby ruszyli do pracy inni. Potrzeba dać innym możliwość do działania.

Kolejny akcent padł na prawdziwy dar jakim jest osoba. Czasami wielkim problemem jest to, że nie widzimy osoby, tylko kasę. Padła także zachęta, aby pamiętać o imionach ubogich. Bez imienia jakby nie ma osoby. Biskup ostrzegał, aby nikogo nie traktować przedmiotowo i nie zbijać interesów personalnych ani wspólnotowych, tylko skupić się na człowieku.

Następnie głos zabrał Jarosław Makowski autor książki pt. ,,Pobudka Kościele”. Pan Jarosław przypominał myśli papieża Franciszka. Jedną z nich były słowa, aby nie zapominać o ubogich. W wypowiedziach prelegenta dało się zauważyć głęboką fascynację ,,rewolucją” obecnego papieża, który mówi z serca, ma w sobie czułość, mniej mówi o doktrynie, a więcej o doświadczeniu. Dzieje się tak, ponieważ w swoim kraju poznał życie w slumsach i zna ludzką biedę.

Pan Makowski zwracał uwagę na to, że dzisiaj ściera się kultura solidarności z kulturą chciwości. Zaznaczył także, że ubodzy są pierwszymi ofiarami przemian. Dzisiaj giełda bardziej martwi ludzi niż ubodzy. Niestety coraz więcej ludzi odchodzi od życia Ewangelią, gdzie jest jasno powiedziane, że Jezus jest w ubogich i nie można odwracać się od nich, bo to jest odwracanie się od Chrystusa. Mamy nawzajem nosić swoje brzemiona, a nie jeden drugiemu brzemiona nakładać. Teolog przypomniał, że dzisiaj zrobiło się dużo nauczycieli, a trochę brakuje autentycznych świadków. Papież często zwraca uwagę, aby zaczynać przemianę od siebie. Nauczyciel bez świadectwo jest jak Hiszpania bez słońca 🙂

Padły także ciekawe słowa: dać się wypowiedzieć cierpiącemu, to warunek wszelkiej prawdy. Kościół ma dać się wypowiedzieć ubogim.
Podczas zadawania pytań prelegenci dodawali kolejne zdania perełki. I tak biskup Ryś przypomniał postać św. Brata Alberta, który mówił o braku własności i zapisał w regułach, że lepiej nie mieć nic.

Kolejnym niezwykłym gościem był ksiądz Piotr Wenzel – niezwykły proboszcz, który pomaga bezdomnym w swojej parafii. Tytuł jego wypowiedzi brzmiał: Kiedy ksiądz zrobi porządek z tymi bezdomnymi? Ten Boży kapłan od dziecka uwielbiał pomagać ubogim. Kilka lat temu przyszedł na probostwo, gdzie był wydawany chleb dla bezdomnych 3 razy w tygodniu. Pewnego razu szedł z Panem Jezusem do chorej osoby i parafianka zapytała, kiedy zrobi porządek z tymi bezdomnymi? Ta kobieta jeszcze nie wiedziała, że nowy ksiądz proboszcz ma ewangelicznego ducha i uwielbia pomagać bezdomnym.

On nie tylko nie zlikwidował wydawania chleba, ale jeszcze dał im Boży Chleb na Eucharystii. Stworzył specjalną msze dla bezdomnych w każdą niedzielę. Jak frekwencja była słaba, to jeszcze zaczął wydawać obiad po mszy. Teraz ma regularnie około 40 osób bezdomnych (trzeźwych) w każdą niedzielę. Gdy parafianie pytają, czy stać parafię na takie obiady, to powiedział, że parafia nawet złotówki nie dokłada, a jeszcze zyskuje, ponieważ on i wikary jedzą z bezdomnymi (nie muszą kucharki opłacać), a obiady są przywożone przez restauracje, które wspierają to dzieło miłosierdzia. Gdyby tak każda parafia nie bała się wyjść do ubogich, to bardzo szybko wielu bezdomnych i pogardzanych wróciłoby do Jezusa.

Ks. Piotr miał niezwykły dar wrażliwości i poczucia humoru. Mówił o tym, że dawanie to sztuka, której cały czas uczymy się. Nie bał się powiedzieć, że kłopotliwi bezdomni są jego najlepszą grupą parafialną. Nie przeszkadza mu to, że ciągle przychodzą i korzystają z jedzenia oraz kąpieli. Powiedział, że nie można lękać się w pomaganiu. Bóg jest bardzo hojny dla tych, którzy otwierają swoje serca, domy, plebanie itd.

Ten niezwykły proboszcz powiedział, że nie lęka się otwierać drzwi nawet nocą, ponieważ jak otwiera się je z miłością, to Bóg czuwa. Padło także kilka przykładów, które między innymi uwrażliwiały na to, że osoby ubogie muszą mieć dla kogo zmienić się. Gdy zbudujemy z ubogimi relację, to wtedy oni łatwiej wrócą do normalnego funkcjonowania. Parafianie w Rudzie Śląskiej po kilku latach tak przekonali się do bezdomnych, że sami przynoszą ciągle dla nich dary.

Kolejną prelegentką była Alina Szulirz ze stowarzyszenia św. Filipa Nereusza. W tej kobiecie płonął pięknie Duch Święty. Opowiadała o wielkich dziełach miłosierdzia, które dokonywała jej grupa przez 20 lat. Zaznaczała, że dla ubogich najważniejsza jest OBECNOŚĆ. Potrzeba także modlitwy i rozmowy o słowie Bożym. Ta Boża kobieta przyznała, że Bóg nawraca ją przez ubogich. Kiedyś przerażała ją niesprawiedliwość polegająca na tym, że jedni mają za dobrze (w tym ona sama), a inni tak cierpią. Teraz wie, że Stwórca chce przez nią dzielić się z tymi najuboższymi. Motywują ją wypowiedzi papieży o ubogich i o ciągłym nawracaniu się. W bezdomnych Pani Alina odkryła tęskność za Bogiem w adoracji. Raz powiedziała bezdomna kobieta ze śląska, że może być w ciszy samo z Bogiem i to zawstydziło wolontariuszkę, która bała się, że w ciszy bezdomni nie wytrzymają na adoracji.

Mówiła także o filmach dla bezdomnych, którzy uwielbiają oglądać obrazy o prawdziwym Panu Jezusie 🙂 Dzięki bezdomnym i ubogim jest dla kogo wstać, aby kochać. Pani Alina przestrzegała przed tym, że można być blisko Jezusa i Go nie widzieć. Dzieje się tak, gdy stajemy się letni i obojętni na krzywdy ubogich.

Pocieszającym dla Pani Aliny była głęboka pewność, że wielu ubogich będących pod ich opieką, powie kiedyś w niebie, że mieli jakiś dom i wspólnotę, w której byli kochani.

Następnie przemówił niezwykły człowiek związany ze wspólnotą Betlejem – Janek Pająk. Mówił o mozaice z niechcianych resztek. Przyznam, że jego wypowiedzi wbijały mnie w ziemię. W swoich słowach skupiał się na niezwykłym MANIFEŚCIE RESZTEK napisanym w ich wspólnocie i zaniesionym do papieża Franciszka (https://betlejem.org/language/pl/manifest-resztek/). Uważam, że już teraz powinieneś kliknąć ten link, przeczytać, a potem wrócić do dalszej części tego tekstu.

Są śmiecie resztki i ludzie resztki. Świat chce ich schować. Warto spojrzeć na resztki oczami Jezusa. Przez takie spojrzenie celnik przestał liczyć pieniądze i poszedł za Chrystusem. To spojrzenie stwarza na nowo. Dalej mamy patrzeć jak dziecko (bez uprzedzeń, stereotypów). Podał tu przykład o dziecku, które powiedziało: Tatuś ja ciebie kocham. Po czym tata przestał pić. Ponad to mamy spojrzeniem nie wykluczać. Każdy człowiek ma dar. Człowiek jest różny od człowieka. Nie można nie dawać człowiekowi wykorzystywać jego potencjału. Warto odważyć się, aby wejść w relacje i spotkanie z drugim człowiekiem. Wyeliminować linię prostą. Nie oceniać i nie klasyfikować.
Przyszedł także czas na głównego bohatera, z powodu którego zgromadziło się szanowne grono. Pan Janek zaczął mówić o bezdomnym Włodku, którego pomnik miał być odsłonięty lada dzień. Mówił o tym, czego nauczył ich Włodek.

Wspólnota uczyła się od niego WIERNOŚCI. Włodek stając na ulicy z miotłą był wierny temu zadaniu. Nie było w nim wypalenia zawodowego 🙂 Przez 7 lat zamiatał sumiennie. Kolejnym darem była jego POKORA. Zamiatanie to bardzo pokorna praca. Tak samo jak sprzątanie śmieci.

We wspólnocie Betlejem jest pracownia TABGA, której ideą jest, aby dawać to, co się ma. W tej pracowni powstają arcydzieła, z których utrzymuje się Dom Betlejem. Janek mówił także o dialogu Jezusa z Piotrem i o tym, że pierwszy Apostoł trzy razy powiedział swojemu Mistrzowi, że kocha Go swoją małą ludzką miłością. W odpowiedzi usłyszał od Pana, że to wystarczy. I tak warto zapamiętać, że nie ma co nastawiać się na to, że wielkim sercem pokochamy Boga. Często wystarczy pokornie powiedzieć, że kocham Cię Jezu tym moim małym dziurawym sercem.

Wracając do tematu mozaiki padło piękne stwierdzenie, że w mozaice każdy element (resztka) odzyskuje swoje piękno. Podobnie zupełna indywidualność odkrywa się we wspólnocie i relacjach. Piękno mozaiki polega na jedności w inności. Będąc obok siebie tworzą coś wyjątkowego. A więc: POZBIERAJMY RESZTKI! Wtedy powstaną witraże wdzięczności. Twórzmy je z miłością, uwagą, szacunkiem i oddaniem.
Bezdomny Włodek pokazał wielkość w małych rzeczach.

Kolejne ciekawe myśli przekazał Ojciec Henryk Cisowski z Dzieła Ojca Pio w Krakowie.
Bracia idąc przez świat mają nie sądzić i nie gardzić sobą. Wszyscy jesteśmy braćmi. Bóg objawia się w każdym dobru. Św. Franciszek zachwycał się każdym przejawem dobra.
Prawdziwe spotkania zmieniają ludzi. Trzeba szanować ludzi, do których idziemy. Nie idźmy nawracać na siłę. Bóg wprowadza nas pośród trędowatych. Oni są pośród nas. Bóg przeformatował moje kapłaństwo. Uwielbiam bezdomnych za ich prawdziwość. Oni mówią to, co myślą. Dostaje się od nich jasne komunikaty. Nie owijają w bawełnę. To daje paradoksalny świat bezpieczeństwa.

Po Ojcu Henryku mówiła Pani Jolanta Kaczmarczyk. Oto kilka jej myśli:
Dzieło Ojca Pio jest dziełem Boga, a nie naszym.
Bezdomni mają grzechy wypisane na twarzy, a my schowane w sercu. Wszyscy mamy te same słabości. Ważne jest w pomaganiu, aby widzieć daną osobę, a nie konkretną ofertę przedstawiać. Znać jej imię. BEZDOMNOŚĆ JEST OGROMNĄ SAMOTNOŚCIĄ. Każdy ma swój czas wychodzenia z bezdomności. Wychodzi się z niej w RELACJI z ludźmi. Ubodzy uczą nas komunikacji i współpracy. Trzymamy razem niezdarnie wielki dar. Jesteśmy dla tych ludzi. Ważne, żeby tworzyć zespół i ufać sobie. Ważne, żeby dać osobom świeckim przestrzeń do działania, a charyzmaty zaczynają kwitnąć. Dzieło jest barwne przez charyzmaty i nie jest teatrem jednego aktora.
Nie jesteśmy idealni, ale wybrani przez Boga i umiłowani.

Pani Jola w pewnym momencie powiedziała o tajemniczym spotkaniu z bezdomnym, który chwycił ją za rękę i powiedział słowa Jezusa ,,wystarczy Ci mojej łaski” i poszedł dalej.
Niektórzy marzą o wielkich podróżach, a tak naprawdę najwspanialsze podróże dokonują się w sercu 😉
Dobro czynione zmienia świat bardziej niż jakiekolwiek konferencje.
Trzeba kontrolować siebie, czy nie czynię dobra, aby zaspokajać siebie. Ważne jest, aby nie obiecywać tego, czego nie można dać. Trzeba także kontrolować swoje wchodzenie w relację z ubogim, aby w odpowiedniej chwili reagować, gdy rodzi się niezdrowa więź. Nie można uzależniać od siebie. Potrzeba dojrzałej miłości. Gdy jest zespół pomagających, to jest bezpieczeństwo, że ktoś w porę zauważy problem. Streetworking jest pomostem między instytucjami.

Kolejnym prelegentem był Janek Mela. Oto kilka jego myśli:
Bieda finansowa jest niczym w porównaniu do innych bied, które człowiek przeżywa. Janek zwrócił uwagę na badania, które wskazują, że więcej mężczyzn ginie w samobójstwach niż w wypadkach samochodowych. To świadczy o słabości psychicznej.

Każdy człowiek przychodzący po pomoc, przychodzi pod pretekstem, żeby dać mu OBECNOŚĆ. Pokazać jego godność. Nie można podchodzić do ludzi statystycznie, że pomogliśmy tylu i tylu osobom. Każdy z nich jest bardzo ważny. Najcenniejszym darem, który można komuś ofiarować jest swój czas. Potrzeba patrzeć na innych z godnością. KLUCZEM JEST RELACJA. Św. Brat Albert mówił, że grosz dany bez miłości jest szorstki. W spotkaniu z osobą ważna jest duchowość. Sukces nie jest imieniem Boga. Potrzeba budować nie na panowaniu, lecz na pokorze.

W całym cyklu konferencji pojawiły się jeszcze umacniające słowa Jacka Hajnosa, autora niezwykłych obrazów umieszczonych w ALBUMIE RÓŻNICA (gorąco polecam). Tego dnia był także koncert Antoniny Krzysztoń.

Mimo wielu wspaniałych przemówień niezwykłych gości największe brawa zgarniali bezdomni ze Wspólnoty Betlejem, którzy w bardzo prostych słowach dziękowali prelegentom i wręczali upominki. Oni byli po prostu mega mocni w swojej prostocie.

Ten dzień dał mi niezwykłego kopa do jeszcze większego i pokorniejszego spalania się dla ludzi bezdomnych i ubogich. Dostałem także potwierdzenie, że Dzieło PB zmierza w dobrym kierunku. Potwierdziło się to, że BEZDOMNOŚĆ JEST OGROMNĄ SAMOTNOŚCIĄ i lekarstwem jest BUDUJĄCA RELACJA. Dlatego też takim ludziom po prostu potrzeba PRAWDZIWYCH PRZYJACIÓŁ! Także do dzieła. Ubodzy czekają na naszą miłość! My także potrzebujemy ich prostoty, dobroci i wdzięczności, aby doceniać Boże łaski i w ogóle życie oraz pokornieć w tym zwariowanym świecie sukcesu. CHWAŁA PANU ZA TEN PIĘKNY CZAS!

PS I kto by pomyślał, że z powodu bezdomnego Włodka, który tylko zamiatał ulice, wyniknie tyle dobra 🙂

Polecam także krótki materiał telewizyjny z konferencji w Jaworznie.

Jedna odpowiedź do “Piękno ukryte w LUDZIACH RESZTKACH”

Leave a Reply