W imię Prawdy! C. D. 166

29 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści autorstwa ks. Leonarda Goffina:

,,Jakie są przymioty i tajemnice tego imienia (imienia Jezus)?
Brewiarz uroczystości dzisiejszej głosi po całym okręgu ziemskim słowa św. Pawła: ,,Ten jest kamień, który się stał na głowę węgła; i nie masz w żadnym innym zbawienia, albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którembyśmy mieli być zbawieni.” Odłączeni od Kościoła katolickiego bracia twierdzą, że katolicki Kościół wypiera Jezusa, jako wyłączonego pośrednika, przez Maryą i Świętych Pańskich. Na to odpowiada jeden z najgłowniejszych teologów niemieckich następujacemi słowy: ,,Niechaj zwolennicy innych wyznań chrześcijańskich zajrzą do czterech wielkich liturgicznych świąt Kościoła, t. j. mszału, brewiarza, rytuału i pontyfikału, a przekonają się, że Bóg i Chrystus jest źródłem, początkiem i końcem wszelkich modlitw Kościoła.”
W dalszym ciągu pisze tenże sam kapłan: ,,Chrystus w Swej prawdzie i łasce, w Swych cierpieniach i śmierci, w Swej niebieskiej i wiekuistej chwale jest w Kościele katolickim o wiele bliższym Swym wiernym; stosunki dusz wiernych do Chrystusa w obrębie Kościoła katolickiego są o wiele więcej bezpośredniej, głębsze, serdeczniejsze niż w jakiemkolwiek innem wyznaniu. W ofierze Mszy świętej zstępuje Chrystus Pan w tajemniczej chwili w własnej osobie na ołtarz, a dusza ożywiona wiarą, nadzieją i miłością tarzając się w prochu woła: ,,Jezu, dla Ciebie żyję, Tobie umieram. Jezu! Twoją jestem za życia i w śmierci!” ,,Panie, nie jestem godzien, abyś wstąpił do przybytku serca mego, ale rzeknij tylko słowo, a uzdrowioną zostanie dusza moja!” Jeszcze wznioślejszą jest chwila przyjęcia Ciała Pańskiego, w której rzeczywiście i istotnie spożywamy Ciało i Krew Pańską, tak, że z uniesieniem radości zawołać możemy: ,,Żyję, ale nie ja, lecz Chrystus we mnie żyje.” (Ga 2, 20) Wszystkie liturgiczne modlitwy kończą się słowami: ,,Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa”, albo też: ,,Przez Pana naszego Jezusa Chrysusa, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego jako Bóg od wieków do wieków, Amen.” – Prócz tego czyż nie rozpoczynamy litanii odmawianych na cześć Maryi i Świętych Pańskich od przyzywania Chrystusa i Trójcy Świętej, czyż nie kończymy ich imieniem Chrystusa? Na początku litanii mówimy: ,,Panie, zmiłuj się nad nami! Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas! Boże Ojcze w niebie, zmiłuj się nad nami! Boże Synu, Zbawicielu świata, zmiłuj się nad nami! Boże, Duchu Święty, zmiłuj się nad nami!” A na końcu: ,,Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie! Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas! Panie wysłuchaj nas!” Jakiemże więc prawem zarzucają Kościołowi katolickiemu, że Kościół ,,wsuwa się” przy modlitwie chrześcijanina-katolika ,,między wiernego i Boga” i że katolik nie modli się do Boga w imię Jezusa Chrystusa? Nie ma wątpliwości, że w katolickim Kościele daleko więcej się modlą w imię Jezusa Chrystusa do Boga Ojca, aniżeli w obrębie tych wyznań, które wraz z ofiarą Mszy świętej i z wiarą w obecność Chrystusa w przenajświętszym Sakramencie wyrzekły się owego ducha modlitwy, który ożywia i na wskroś przenika nasz Kościół. Jak Kościół jest królestwem łaski, tak też jest królestwem modlitwy, tchnącem jedynie tą myślą: ,,Niechaj wzniesie się do Ciebie, Panie, modlitwa nasza, i niechaj zstępuje na nas miłosierdzie Twoje!”

Kiedy i w jakim celu ustanowiono dzisiejsze święto (Najświętszego Imienia Jezus)?
Dawniej obchodzono to święto razem z Obrzezaniem Pana Jezusa. W roku 1721 przeniósł je Papież Innocenty III, w skutek prośby cesarza Karola VI na drugą niedzielę, po Trzech Królach, zwłaszcza ze względu na to, że kilku innych Papieży już przedtem pozwoliło niektórym zakonom święcić je w dniu powyżej oznaczonym. Stało się to dlatego, aby z jednej strony oddać powinną część świętemu Imieniu, z drugiej, aby wiernym przypominać wysokie znaczenie i zbawienna skuteczność tegoż Imienia, jako też polecić im gorące nabożeństwo do niego.”

,,Tedy Piotr, napełniony Duchem Świętym, rzekł do nich: Książęta ludu i starszy słuchajcie! Jeśli my dziś sądzeni jesteśmy o dobrodziejstwo przeciw człowiekowi niemocnemu, przez co by ten był uzdrowiony, niechże wam wszem jawno będzie i wszystkiemu ludowi Izraelskiemu, że przez imię Pana naszego Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, któregoście wy ukrzyżowali, którego Bóg wzbudził od umarłych, przez Tegoć ten stoi zdrowy przed wami. Ten jest kamień, odrzucony od was budujących, który się stał na głowę węgła. I nie masz w żadnym innym zbawienia; albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którembyśmy mieli być zbawieni.

Co znaczy tutaj wyraz: przez imię Jezusa?
Wysoka rada żydowska powołała apostołów po cudownem uzdrowieniu chorego przed sąd i zapytała ich: ,,Jaką siłą i w czyjem imieniu uczyniliście to?” Na to odrzekł Piotr, że się to stało w imię Jezusa, tj. mocą i siłą Pana Jezusa, którego imię nad chromym wymówili, powodowani silna wiarą we wszechmocne Bóztwo Chrystusa.

Czemu Chrystus zowie się ,,kamieniem węgielnym”?
Jak kamień węgielny tworzy podstawę, na której się opiera gmach cały, tak Jezus Chrystus jest fundamentem, na którym spoczywa prawdziwe królestwo Boże, żywa i duchowa świątynia Boża tj. Kościół Jego. On jest założycielem tego królestwa, On oswobodził świat z niewoli grzechu i szatana, On powrócił ludziom dostojeństwo dzieci Bożych. Kto przeto pragnie zbawienia, osiągnąć je jedynie może przez Chrystusa. Żydzi wzbraniali się uznać, że Jezus jest rzeczywistym, przez Boga zesłanym Mesyaszem i odepchnęli Go od siebie, śmierć Mu zadając; ale Bóg Jego i tylko Jego uczynił Zbawicielem świata.

Jak należy wymówić to Imię, aby doznać na sobie Jego siły?
Z żywą wiarą, z silną i niewzruszoną ufnością, z głęboką czcią i pobożnością; gdyż na imię Jezusowe mają się schylać wszelkie kolana niebian, mieszkańców ziemi i podziemnych. (Flp 2, 10) – Źle przeto i zdrożnie postępują ci, którzy to Imię wymawiają lekkomyślnie i lekceważąco. Zwyczaj nadużywania tego Imienia przy klątwach jest wymysłem prawdziwie piekielnym. Co czynią potępieńcy i djabli, to naśladuje człowiek, nadużywając występnie tego Imienia.

Czemu to najświętsze Imię okazuje się dzisiaj bezskuteczne?
Gdyż wiara między chrześcijanami coraz więcej słabnie, ufność wątleje a całkowite zdanie się na wolą Bożą jest coraz rzadsze. W miarę ożywienia wiary, utwierdzenia się ufności i zdania się na wolą Pana Boga, siła tego najświętszego Imienia w cudowniejszem okaże się świetle.(…)

Co znaczą słowa: ,,nie daj się zwyciężyć złemu”?
Wywzajemniając się za obrazę obrazą, dajesz się pokonać nie człowiekowi, lecz, co jest większą sromotą, nizkiej namiętności tj. gniewowi. Milcząc zaś, odniesiesz zwycięstwo. Tysiące poznają się na fałszywych zarzutach przeciwnika twego i przyznają ci palmę zwycięstwa. Zwyciężyć dokuczeniem i zemstą jest sprawą diabelską. W szkole walki Jezusa Chrystusa jest prawem, że nie bijący, lecz pobity osiąga koronę zwycięzką. Co u innych uchodzi za klęskę, jest tutaj tyumfem. Taka jest moc Boża, takie bojowisko niebieskie, takie widowisko aniołów. (Chryzostom w t. s. miejscu).”

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie słowa św. Pawła ( 2 Tym 4, 1-8):

,,Najmilszy! Zaklinam cię przed Bogiem i Jezusem Chrystusem, który będzie sądził żywych i umarłych, przez przyjście Jego i Królestwo Jego: przepowiadaj słowo, nalegaj w czas, nie w czas; karć, proś, grom z wszelką cierpliwością i nauką. Będzie bowiem czas, gdy zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich pożądliwości nagromadzą sobie nauczycieli, mając świerzbiące uszy, i od prawdy słuch odwrócą, a obrócą się ku baśniom. Ale ty czuwaj, znoś wszelkie trudy, sprawuj dzieło ewangelisty, posługiwanie twoje wypełniaj. Bądź trzeźwym. Bo mnie już ofiarować mają, i czas rozwiązania mego nadchodzi. Potykaniem dobrym potykałem się, zawodu dokonałem, wiarę zachowałem. Na ostatek odłożony mi jest wieniec sprawiedliwości, który mi odda Pan, sędzia sprawiedliwy, w on dzień, a nie tylko mnie, ale i tym, którzy miłują przyjście Jego.”

W imię Prawdy! C. D. 165

29 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z Liturgii godzin:

,,Panie, jak liczni są moi prześladowcy,
jak wielu przeciw mnie powstaje.
Mnóstwo jest tych, którzy mówią o mnie:
«Nie znajdzie on w Bogu zbawienia».
Ty zaś, o Panie, tarczą moją jesteś i chwałą,
Ty moją głowę podnosisz.
Głośno wołam do Pana,
a On mi odpowiada ze świętej swej góry.
Kładę się, zasypiam i znowu się budzę,
ponieważ Pan mnie wspomaga.
I nie ulęknę się wcale tysięcy ludzi,
którzy zewsząd na mnie nastają”. Ps 3

,,Jak dobry jest Bóg dla prawych,
dla tych, których serce jest czyste.
A moje stopy niemal się potknęły,
prawie że zachwiały się moje kroki.
Pozazdrościłem bowiem bezbożnym,
ujrzawszy pomyślność grzeszników.
Gdyż omijają ich wszystkie cierpienia,
a ciało mają zdrowe i pełne.
Nie doznają ludzkich utrapień
i razem z innymi nie cierpią.
Dlatego pycha jest ich naszyjnikiem,
a przemoc szatą, która ich okrywa.
Nieprawość w ich tłuszczu się lęgnie,
złe myśli nurtują ich serca.
Szydzą i zła jest ich mowa,
grożą uciskiem z wysoka.
Ich usta zwrócone są przeciw niebu,
a język ich pełza po ziemi.
Dlatego lud mój do nich się zwraca
i pije obfite ich wody.
I mówią: „Gdzież wiedza Boga,
czy Najwyższy posiada wiedzę?”
Oto kim są grzesznicy
gromadzący beztrosko bogactwa.
zy więc na próżno zachowałem serce czyste
i w niewinności umywałem ręce?
Co dzień bowiem znoszę chłostę,
każdego ranka spada na mnie kara.
Gdybym pomyślał: „Będę mówił jak oni”,
zdradziłbym pokolenie Twych synów.
Zacząłem więc rozmyślać, aby to zrozumieć,
ale było to dla mnie zbyt trudne,
Dopóki nie wniknąłem w święte sprawy Boże,
nie pojąłem, jaki czeka ich koniec.
Doprawdy, na śliskiej stawiasz ich drodze
i spychasz ich ku zagładzie.
A potem jak straszny będzie ich koniec,
gdy zginą strawieni lękiem.
Snem po przebudzeniu będą, Panie,
gdy się ockniesz, odepchniesz ich jak majak senny.
Gdy moje serce cierpiało
i dręczyło mnie sumienie,
Byłem nierozumny i głupi,
byłem jak juczne zwierzę przed Tobą.
Lecz ja zawsze będę przy Tobie;
Tyś ujął moją prawicę.
Prowadzisz mnie według swojej rady
i do swej chwały na koniec mnie przyjmiesz.
Kogo prócz Ciebie mam w niebie?
Gdy jestem z Tobą, ziemia mnie nie cieszy.
Niszczeje moje ciało i serce,
Bóg moją opoką, moim udziałem na wieki.
Bo zginą ci, którzy odstępują od Ciebie,
Ty gubisz wszystkich, którzy nie dochowują Ci wiary.
Dla mnie zaś jest szczęściem przebywać blisko Boga,
w Panu wybrałem sobie ucieczkę.
Opowiem o wszystkich Twoich dziełach”. Ps 73

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w żywocie św. Tymoteusza:

,,W istocie bowiem, w Objawieniach świętego Jana tak dalej Pan Jezus do Biskupa Efezkiego przemawia; ,,Pamiętajże tedy skądeś wypadł, i czyń pokutę, a uczynki pierwsze czyń. A jeśli nie, przyjdę do Ciebie, a poruszę lichtarz Twój z miejsca swego, jeśli nie będziesz pokuty czynił”. Zresztą dziwić się nie powinniśmy, że i Święci ostygali czasami w swojej gorliwości służenia Bogu, aby ich w cnocie świętej pokory utwierdzić, a przez ich wielką za najmniejszą niedbałość pokutę, do tem wyższych cnót doprowadzić.

Święty Tymoteusz niedługo po świętym Janie zasiadał na Biskupstwie Efezkim. Wkrótce nadarzyła się sposobność, w której dał on dowód wielkiej swojej o chwałę Bożą gorliwości, a nią powodowany, powstawszy przeciw barbarzyńskim obrządkom pogańskim, życiem to przypłacił.

Poganie obchodzili na cześć bożków swoich uroczystość, w której dopuszczali się gwałtów, skutkiem czego kilku nawet chrześcijan zabitych zostało. Święty Biskup powstał przeciw przeciwko tym okrutnym i krwawym igrzyskom, i wyszedłszy do ludu, z wielką miłością a oraz z nieustraszonem męztwem przemawiając, groził poganom karą prawdziwego Boga, i do nawrócenia się do wiary świętej ich nakłaniał. Poganie nie tylko na słowa jego okazali się głuchymi, lecz rozjątrzeni jego apostolską gorliwością, rzucili się na niego, i tak go silnie zbili, że go, nawpół żywego na ulicy zostawiwszy, odeszli. Nadbiegli chrześcijanie, a widząc go jeszcze przy życiu, unieśli na jednę z gór okolicznych, gdzie niezwłocznie skonał, spokojnie oddając swojego ducha Bogu, w którego wiary obronie życie położył”.

W imię Prawdy! C. D. 164

29 stycznia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z Liturgii słowa i Liturgii godzin:

,,Panie, Ty dla nas byłeś ucieczką
z pokolenia na pokolenie.
Zanim narodziły się góry,
nim powstał świat i ziemia,
od wieku po wiek Ty jesteś Bogiem.
Obracasz w proch człowieka
i mówisz: „Wracajcie, synowie ludzcy”.
Bo tysiąc lat w Twoich oczach
jest jak wczorajszy dzień, który minął,
albo straż nocna.
Porywasz ich, stają się niby sen poranny,
jak trawa, która rośnie:
Rankiem zielona i kwitnąca,
wieczorem więdnie i usycha.
Zaprawdę, Twój gniew nas niszczy,
trwoży nas Twoje oburzenie.
Położyłeś przed sobą nasze grzechy,
nasze skryte winy w świetle Twojego oblicza.
Wszystkie nasze dni mijają w Twoim gniewie,
nasze lata dobiegają końca jak westchnienie.
Miarą naszego życia jest lat siedemdziesiąt,
osiemdziesiąt, gdy jesteśmy mocni.
A większość z nich, to trud i marność,
bo szybko mijają, my zaś odlatujemy.
Któż może poznać siłę Twego gniewu
i kto znieść zdoła moc Twego oburzenia?
Naucz nas liczyć dni nasze,
byśmy zdobyli mądrość serca.
Powróć, Panie, jak długo będziesz zwlekał?
Bądź litościwy dla sług Twoich.
Nasyć nas o świcie swoją łaską,
abyśmy przez wszystkie dni nasze mogli się radować i cieszyć.
Daj radość w zamian za dni Twego ucisku,
za lata, w których zaznaliśmy niedoli.
Niech sługom Twoim ukaże się Twe dzieło,
a Twoja chwała nad ich synami.
Dobroć Pana, Boga naszego, niech będzie nad nami
i wspieraj pracę rąk naszych,
dzieło rąk naszych wspieraj!” Ps 90

,,Śpiewajcie Panu pieśń nową,
Jego chwała aż po krańce ziemi.
Niech sławi Go morze i to, co je napełnia,
i wyspy razem z tymi, którzy tam mieszkają.
Niech woła pustynia i miasta,
osiedla plemienia Kedar.
Mieszkańcy Sela niech wznoszą okrzyki,
ze szczytów gór niech wołają radośnie.
Niech Panu oddają chwałę,
Jego cześć niech głoszą na wyspach.
Jak mocarz Pan kroczy,
jak wojownik pobudza odwagę;
Rzuca hasło, okrzyk wydaje wojenny,
nieprzyjaciół męstwem przewyższa.
„Długo milczałem,
powstrzymywałem siebie w spokoju,
Teraz jak rodząca zakrzyknę,
będę dyszał gniewem, aż tchu mi zabraknie.
Wypalę góry i pagórki,
sprawię, że wyschnie cała ich zieleń,
Rzeki w stawy przemienię
i osuszę jeziora.
Uczynię, że niewidomi pójdą po nieznanej drodze,
powiodę ich ścieżkami, których nie znają;
W światło zamienię ich ciemności,
a miejsca wyboiste w równinę”. Iz 42, 10-16

,,Będziemy dziękować Panu Bogu naszemu, który doświadcza nas, tak jak naszych przodków. Przypomnijcie sobie to wszystko, co On uczynił z Abrahamem, i jak doświadczył Izaaka, i co spotkało Jakuba. Jak bowiem ich poddał Bóg próbie ogniowej, by doświadczyć ich serca, tak i na nas nie zesłał kary, lecz raczej dla przestrogi karci tych, którzy zbliżają się do Niego”. Jdt 8, 25-26a. 27

,,Do Dawida dotarła wieść: «Serca ludzi z Izraela zwróciły się ku Absalomowi». Wtedy Dawid dał rozkaz wszystkim swym sługom przebywającym wraz z nim w Jerozolimie: «Wstańcie! Uchodźmy, gdyż nie znajdziemy ocalenia przed Absalomem. Śpiesznie uciekajcie, ażeby nas nie napadł znienacka, nie sprowadził na nas niedoli i ostrzem miecza nie wytracił mieszkańców miasta».
Dawid tymczasem wstępował na Górę Oliwną. Wchodził na nią, płacząc i z nakrytą głową. Szedł boso. Również wszyscy ludzie, którzy mu towarzyszyli, nakryli swe głowy i wstępując na górę, płakali.
Król Dawid przybył do Bachurim. A oto wyszedł stamtąd pewien człowiek. Był on z rodziny należącej do domu Saula. Nazywał się Szimei, syn Gery. Posuwając się naprzód, przeklinał i obrzucał kamieniami Dawida oraz wszystkie sługi króla Dawida, chociaż był z nim po prawej i po lewej stronie cały lud zbrojny i wszyscy bohaterowie.
Szimei, przeklinając, wołał w ten sposób: «Precz, precz, krwiożerco i niegodziwcze! Na ciebie Pan zrzucił odpowiedzialność za krew rodziny Saula, w którego miejsce zostałeś królem. Królestwo twoje oddał Pan w ręce Absaloma, twojego syna. Teraz ty sam jesteś w utrapieniu, bo jesteś krwiożercą».
Odezwał się do króla Abiszaj, syn Serui: «Dlaczego ten zdechły pies przeklina pana mego, króla? Pozwól, że podejdę i utnę mu głowę».
Król odpowiedział: «Co ja mam z wami zrobić, synowie Serui? Jeżeli on przeklina, to dlatego, że Pan mu powiedział: Przeklinaj Dawida! Któż w takim razie może mówić: Czemu to robisz?» Potem zwrócił się Dawid do Abiszaja i do wszystkich swoich sług: «Mój własny syn, który wyszedł z wnętrzności moich, nastaje na moje życie. Cóż dopiero ten Beniaminita? Pozostawcie go w spokoju, niech przeklina, gdyż Pan mu na to pozwolił. Może wejrzy Pan na moje utrapienie i odpłaci mi dobrem za to dzisiejsze przekleństwo».
I tak Dawid posuwał się naprzód wraz ze swymi ludźmi”. 2 Sm 15, 13-14. 30; 16, 5-13a

W imię Prawdy! C. D. 163

27 stycznia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe słowa z Liturgii słowa i Liturgii godzin:

,,Tego zaś dnia pod wieczór rzekł do nich: ,,Przeprawmy się na drugi brzeg.” Rozpuścili więc resztę i zabrali go ze sobą, gdyż był już w łodzi; a inne łodzie towarzyszyły Mu. Wtem zerwał się gwałtowny wicher, fale wdzierały się do łodzi tak, że zaczęła wypełniać się wodą. On spał tymczasem na wezgłowiu, w tyle łodzi. Budzą Go więc i wołają: ,,Mistrzu nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” A On przebudziwszy się zagroził wichrowi, a do morza rzekł: ,,Milcz! Ucisz się!” I ustał wicher i nastała cisza wielka. Potem rzekł do nich: ,,Dlaczego jesteście tak bojaźliwi? Jakże to jeszcze nic wiary nie macie!” Ich zaś ogarnął wielki strach i mówili jeden do drugiego: ,,Kimże On jest, że nawet wiatr i morze są mu posłuszne?” Mk 4, 35-41

,,Ukochane Matki i Siostry w Jezusie Chrystusie! Przede wszystkim usiłujcie z pomocą Bożą dojść do przeświadczenia i je zachować, że jedyną pobudką waszych trosk i rozporządzeń ma być miłość Boża i gorliwość o zbawienie dusz.
Jedynie zakorzeniona w tej dwojakiej miłości i z niej wyrastająca działalność wychowawcza przyniesie zbawienne i dobre owoce. Chrystus przecież powiedział: „Dobre drzewo nie może złych owoców rodzić”.
Dobre drzewo – powiada – to jest dobre serce oraz duch ożywiony miłością – może wykonywać tylko dobre i święte czyny. Dlatego święty Augustyn mawiał: „Miłuj i czyń, co chcesz”, to znaczy: miej miłość i dobroć, a możesz czynić, co chcesz. To tak, jak gdyby powiedział otwarcie: „Miłość zgrzeszyć nie może”.
Proszę was, abyście się troszczyły o każdą z waszych córek i miały je jakby wypisane w sercu. Nie tylko z imienia, ale w ich uwarunkowaniach i możliwościach. Nie będzie to dla was trudne, skoro otoczycie je żywą miłością.
Matki naturalne kochają każde swe dziecko, o żadnym nie zapominają, nawet jeśli ich mają bardzo wiele. Tego właśnie dokonuje w nich miłość. Wydaje się nawet, że im więcej mają dzieci, tym silniejszą staje się ich miłość i troska o każde z osobna. O ileż bardziej matki duchowe mogą i powinny tak właśnie postępować, ponieważ miłość duchowa silniejsza jest niż ta, która wynika ze wspólnoty krwi.
Drogie Matki! Jeśli ukochacie wasze córki żywą i szczerą miłością, to niemożliwą stanie się rzeczą, abyście nie zachowały ich stale w waszym sercu i pamięci.
Proszę was także, starajcie się ująć je miłością, skromnością i dobrocią. Nie okazujcie wyniosłości lub szorstkości. Bądźcie dla wszystkich, jak należy, uprzejme, zgodnie ze słowami naszego Pana: „Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca”. W ten sposób będziecie naśladowcami Boga, o którym czytamy: „Wszystkim rozporządził z dobrocią”. A znowu Pan Jezus mówi: „Jarzmo moje jest słodkie i brzemię lekkie”.
Wy także okazujcie wszelką dobroć wszystkim i strzeżcie się, aby waszych poleceń nie spełniano z musu. Bóg bowiem każdemu dał wolną wolę i nikogo nie przymusza, ale wskazuje, wzywa, przekonuje. Niekiedy wszakże należy przejawić pewną surowość, ale w sposób odpowiedni, z uwzględnieniem okoliczności i potrzeb poszczególnej osoby. Także i tutaj kierować ma nami miłość i gorliwość o zbawienie dusz”. – św. Aniela Merici

28 stycznia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z Liturgii słowa:

,,Mojżesz powiedział do ludu:
«Pan, Bóg twój, wzbudzi dla ciebie proroka spośród twoich braci, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał. Właśnie o to prosiłeś Pana, Boga swego, na Horebie, w dniu zgromadzenia: Niech więcej nie słucham głosu Pana, Boga mojego, i niech już nie widzę tego wielkiego ognia, abym nie umarł».
I odrzekł mi Pan: «Dobrze powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co mu nakażę.
Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów cudzych – taki prorok musi ponieść śmierć»”. Pwt 18, 15-20

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie słowa św. papieża Piusa XII:

,,To samo wypływa z fałszywych przekonań tych, co utrzymują, że nie trzeba zalecać częstej spowiedzi z grzechów powszednich. Według nich bowiem wyżej stoi ta spowiedź powszechna, która Oblubienica Chrystusowa co dzień z wiernymi swoimi w Panu złączona odmawia usty kapłanów przed stopniami ołtarzy, gdy Msze św. rozpoczynają. W różny i pochwały godny sposób, jak to dobrze wiecie, Czcigodni Bracia, można grzechów powszednich się pozbywać. A jednak dla żywszego postępu codziennego na drodze cnoty jak najbardziej polecamy ten pobożny i nie bez natchnienia Ducha Świętego przez Kościół zaprowadzony zwyczaj częstej spowiedzi świętej. Przezeń bowiem wzmaga się poznanie siebie, rośnie pokora chrześcijańska, tępi się złe obyczaje, zapobiega się lenistwu duchowemu i oziębłości, oczyszcza się sumienie, a wzmacnia wola, zapewnia się zbawienne kierownictwo duszy, a wreszcie mocą tego sakramentu pomnaża się łaska. Niech pamiętają przeto ci, co wśród młodszego kleru osłabiają i umniejszają poważanie dla częstej spowiedzi, że biorą się do dzieła obcego duchowi Chrystusa Pana i bardzo zgubnego dla Mistycznego Ciała naszego Zbawiciela (…)
Jeśli więc w tych tak bardzo smutnych czasach, które nas dziś nawiedzają, bardzo wielu jest takich, co do Chrystusa ukrytego pod osłonami eucharystycznymi tak przylgnęli, że ich ani ucisk, ani utrapienie, ani głód, ani nagość, ani niebezpieczeństwo, ani prześladowanie, ani miecz od Jego miłości odłączyć nie mogą (Rz 8, 35), to Komunia święta bez wątpienia zarządzeniem Opatrzności Bożej w tych ostatnich czasach wróciła do częstszego zwyczaju nawet u młodzieży, a tak stać się może źródłem męstwa, które nierzadko wydaje i wychowuje bohaterów chrześcijańskich.”

W imię Prawdy! C. D. 162

26 stycznia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w żywocie św. Polikarpa:

,,Chcąc wiernych, powierzonych jego pasterskiej pieczy, uzbrajać przeciw coraz bardziej szerzącym się heretyckim błędem, święty Polikarp miał zwyczaj tak wyraźnie objawiać wstręt swój w tym względzie, że gdy zdarzało się, iż usłyszał jakie zdanie przeciwne nauce Kościoła, zatykał sobie uszy, mówiąc: ,,mój Boże! Dla czegoż dożyłem aż takich czasów, w których, niestety! Tak gorszące mowy o uszy moje się obijają!” Podczas pobytu swojego w Rzymie, gdzie zawezwany był przez Papieża Aniceta do narady, w ważnej podówczas kwestyi, tyczącej się dnia, w którym obchodzić się powinna Wielkanoc, widząc jak Marcyan i Walentyn, głośni podówczas kacerze, szerzyli błędy swoje, gorliwie ostrzegał wiernych, aby unikali z nimi wszelkich stosunków, i aby ich do tego lepiej pobudzić, następujące opowiadał im zdarzenie z życia świętego Jana: Razu pewnego ten ulubiony uczeń Pański, przybywszy z kilku uczniami swoimi do łaźni, zastał w niej kąpiącego się heretyka Ceryntego. Święty Apostoł wrócił się niezwłocznie, mówiąc do swoich towarzyszy: ,,uchodźmy ztąd bracia, i to co prędzej, abyśmy nie polegli pod gruzami i tych łazienek, które się rozwalą, gdyż Cerynt, wróg prawdy, w nich się kąpie”. Zdarzyło się także, że Polikarp, spotkawszy wśród Rzymu Marcyana heretyka, odwrócił twarz od niego, aby się z nim nie przywitać. Marcyan bezczelnie przystąpił do niego, mówiąc: ,,czyż mnie nie poznajesz?” – ,,Owszem, odrzekł Polikarp, poznałem cię dobrze.” – ,,A któż ja jestem?” powiedział znowu Marcyan. – ,,Jesteś, odpowiedział mu Święty, najstarszym synem szatana.” W czasie tego pobytu swego w Rzymie, wielu odszczepieńców na łono Kościoła przywiódł.

Powróciwszy do Smyrny, święty Polikarp przez czas pewny mógł spokojnie, a z największą gorliwością, około pożytku dusz swoich owieczek pracować. Już wtedy było przeszło lat sześćdziesiąt, jak kościołem Smyrneńskim zarządzał. Lecz za panowania Marka Aureliusza i Lucyusza Werusa, wybuchło nagłe a srogie w Smyrnie prześladowanie chrześcijan. Kaci wymyślali najstraszniejsze męczarnie, dla zachwiania stałości męczenników. Ci pomimo tego, wsparci łaską Bożą, okazywali się najmężniejszymi i pałającymi świętą żądzą opuszczenia tej nędznej ziemi, dla osiągnięcia wiekuistej chwały. Lecz zawziętość na nich pogan była tak powszechną i tak wielką, że w towarzystwach nawet najwyższych, zwykłą i ulubioną rozmową były szczegóły nowych jakich, wynalezionych na chrześcijan męczarni, i opowiadanie z barbarzyńskiem upodobaniem, jak się który w ich poniesieniu zachował.

Święty Polikarp wśród tego smutnego dla Kościoła stanu, nie ustawał utwierdzać wiernych, zachęcać ich do wytrwałości, i o ile mógł, każdego na śmierć męczeńską przygotowywał. Poganie z tego powodu oburzeni na niego, na jednem z igrzysk krwawych w którem w szczególny sposób okazał stałość swoję święty Germanikus, domagali się i głowy samego Biskupa. ,,Ukarać bezbożnych, wołali, szukać Polikarpa.”

Dowiedziawszy się o takiej groźbie, Święty uchodzić nie chciał. Lecz na usilne nalegania wiernych, udał się w odleglejsze od miasta okolice na missyą, na której jakiś czas przebywał. Tam na trzy dni przedtem nim go poganie schwytali, miał we śnie widzenie, w którem objawił mu Pan Bóg, iż właśnie za trzy dni umęczony zostanie. Jakoż poganie, wymógłszy przez męki na małem dziecięciu wiadomość o miejscu pobytu Polikarpa, przyszli go uwięzić. Mógł z łatwością uchodzić, na co go wszyscy namawiali, lecz tego nie uczynił, mówiąc: ,,niech się wola Boża spełnia.” Co rzekłszy, sam wyszedł naprzeciw tym, którzy przyszli po niego, przywitał ich najuprzejmiej, zastawił im obiad, a potem prosił, aby mu dali trochę czasu na modlitwę. Poganie, podziwiając spokój i męztwo sługi Bożego, jak równie i uprzejmość z jaką oprawców swoich przyjmował, zezwolili na to. Święty modlił się przez dwie godziny ze wzniesionymi rękoma do Nieba, poczem żołnierze wsadzili go na osła, i do Smyrny powiedli.

W podróży spotkał Wielkorządcę miasta z ojcem, jadących na bogatym wozie, a którzy ulitowawszy się nad starcem, posadzili go obok siebie. W ciągu drogi, i Wielkorządca i jego ojciec robili mu uwagi, iż w tak podeszłym wieku będąc, nie zniesie mąk, jakie go czekają, i pochlebnemi słowy starali się nakłonić go do odstępstwa wiary. Na co gdy im Polikarp stanowczo odpowiedział, a nawet ich samych próbował nawrócić, zrzucili go z wozu tak gwałtownie, iż jedną nogę ciężko sobie zranił. Pomimo tego zaprowadzono go do miasta, i stawiono niezwłocznie na Amfiteatr, to jest, obszerny plac, otoczony miejscami dla widzów, na którym chrześcijan publicznie męczono. Święty wszedł tam, jak gdyby żadnego nie doznał był na nodze szwanku, a w chwili gdy stanął na środku, usłyszał głos z Nieba, w te słowa do niego odzywający się: ,,Bądź mężnym Polikarpie.”

Najprzód przedstawiono go Staroście miasta, który domagał się, aby oddał cześć bożkom, a lżył przenajświętsze Imię Chrystusa. ,,Ośmdziesiąt sześć lat już upływa, powiedział mu na to Polikarp, jak służę Jezusowi, Bogu mojemu, i przez ten czas nie tylko nic mi nie uczynił złego, lecz owszem, dobrodziejstwy Swemi mnie obsypywał, a ty chcesz abym lżył i nieważał tego Pana i Boga mojego!” – ,,Czy wiesz, zawołał wtedy Starosta, że mam lwy i niedźwiedzie, gotowe pomścić na tobie zniewagi bogów naszych?” – ,,Wypuść więc te lwy i niedźwiedzie na mnie, odrzekł Polikarp, ja pomimo tego, swego nie odstąpię.” – ,,Upierasz się, krzyknął Sędzia, każę cię w ogień wrzucić.” – ,,Ty mi ogniem grozisz, który gaśnie, odpowiedział Święty, a nie pamiętasz o tym ogniu, w którym niewierni na wieki gorzeć będą”; a gdy to wymawiał, twarz jego cudowną światłością zajaśniała.

Widząc jak mężnie przy wierze świętej obstaje Polikarp, lud zgromadzony, z gwałtownymi okrzykami zaczął domagać się, aby go spalono niezwłocznie. W tejże chwili stos wzniesiony został, i ogień pod niego podłożono. Kaci zabierali się związać świętego starca, i weń wrzucić, lecz on, głośno oddając dzięki Bogu za łaskę powołania do męczeństwa, sam na niego wstąpił.

Zaledwie stanął u wierzchu, aż oto płomienie, cudem Boskim, rozstąpiły się wokoło, nie tykając jego ciała, a w powietrzu rozszedł się zapach, jakby od najprzyjemniejszego kadzidła. Wtedy nakazano jednego z katów, aby przystąpił do Świętego, i przeszył go sztyletem, co gdy ten dopełnił, z rany zadanej tak obfita krew wyszła, że od jej zalania stos palący się w tejże chwili zagasł. Polikarp Bogu ducha oddał, a gdy konał, ujrzano białą gołębicę, ulatującą do Nieba.