W imię Prawdy! C. D. 416

7 lipca 2024 roku – ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Inaczej zapatruje się na zachwycenie święty Franciszek Salezy. Rozróżnia on trzy rodzaje zachwycenia, tj. zachwycenie rozumu, woli i czynu. ,,Jeden z nich” – powiada tenże święty – ,,zachodzi w dziedzinie rozumu, drugi w woli, a trzeci w działaniu. Jeden w świetle, drugi w cieple, a trzeci w czynie. Jeden sprawia podziw, drugi zapał gorliwości, trzeci działa”.

Pierwszy rodzaj pochodzi z nadzwyczajnego oświecenia niebieskiego, którym dusza przejęta poznaje jakąś nową i dawniej znaną prawdę i przez to poznanie wpada w podziw i w zachwycenie.

Drugi rodzaj pochodzi z samej natury i istoty miłości prowadzącej do zachwyceni. Bóg bowiem, jako nieskończona Dobroć i Piękność, pociąga duszę do miłości. I jak igła namagnesowana nabiera – że się tak wyrażę – czucia i życia, chwieje się, rusza i nie spocznie, dokąd nie przyjdzie do należytego kierunku ku biegunom, tak też i dusza – uwolniona pod wpływem miłości Bożej z więzów ciała i wyswobodzona z zależności od zmysłów wznosi się do góry ku zjednoczeniu się z Bogiem, Dobrem najwyższym. Te zaś oświecenie i zapał zazwyczaj idą ze sobą w parze i we wzajemnej zależności, jednakże nie zawsze. Jak bowiem filozofowie pogańscy mieli więcej wiedzy niż miłości, tak znowu częstokroć u chrześcijan więcej można znaleźć miłości niż wiedzy, tak że nadprzyrodzone zachwycenie jest raczej dziełem woli niż rozumu i ma więcej ciepła niż światła.

Wreszcie trzecim rodzajem, uzupełniającym poprzednie, jest zachwycenie życia i czynów, kiedy to dusza wznosi się ponad ziemskie pragnienia i nędzę zepsutej natury, a przy łasce Boskiej staje się zdolna ponad siły natury do zachowania przykazań Bożych, do przyjmowania niebieskich natchnień i do doskonałego pełnienia cnót. A więc kiedy ktoś przenosi pokorę nad pychę, ubóstwo nad dostatki, wzgardę nad zaszczyty, a umartwienie nad rozkosze, taki człowiek wiedzie życie zachwycone i zostaje pod wpływem Bożym jakoby w ciągłym porwaniu do dzień i życia nadnaturalnego. Ten rodzaj zachwyceń jest skuteczniejszy i bezpieczniejszy aniżeli zachwycenia rozumu i woli, nie podlega złudzeniom; ma w sobie mniej okazałości, ale więcej świętości. W nim występuje człowiek w roli czynnej, w tamtych zaś gra rolę bierną.

Co się zaś tyczy przyczyn wywołujących zachwycenie, nie należy odstępować od nauki św. Tomasza, która wywodzi zachwycenie z trojakich przyczyn: z natury ludzkiej, z wpływu szatańskiego i z pomocy Bożej.
Zachwyt naturalny i pewne oderwanie od zmysłów pochodzi z choroby, którą lekarze zowią osłupieniem lub katalepsją. Nawiedzeni tą chorobą tracą czucie i siły. W jakim położeniu napadnie ich ta choroba, w takim skostnieli i bezwładni pozostają z oczyma otwartymi i nieporuszonymi. Na pozór wyglądają, jakoby byli całkiem przytomni, a tymczasem są oni zupełnie pozbawieni użycia zmysłów.

Przykład takiej choroby podaje Galenus, opowiadając o swym koledze szkolnym, że wskutek ustawicznej pracy naukowej wtrącił się w taki stan, iż ,,leżał jako drzewo zesztywniały i wyprężony, a chociaż zdawało się, że na nas otwartymi oczyma spoglądał, jednakże nie zdradzał ani ruchem, ani słowem samowiedzy. Po upływie paroksyzmu powiadał, że słyszał, choć niedokładnie i niejasno, o czym myśmy mówili; nawet niektóre rzeczy pamiętał i twierdził, że wszystkich obecnych spostrzegał, ale nie mógł mówić ani poruszyć sobą”. Ferneliusz zaś opowiada o innym człowieku, który w tym stanie nic nie słyszał i tak był znieczulony, że nawet ukłucia nie czuł, ale leżał jak trup.

Niekiedy ludzie ciemni zwyczajne zemdlenie biorą za zachwycenie, jak o tym wspomina święta Teresa, przywodząc liczne tego przykłady. Inni znowu zaliczają letarg do chorób sprowadzających zachwycenie. Tymczasem w letargu ludzie popadają w bardzo głęboki sen i tracą najzupełniej świadomość o wszystkim, co w prawdziwym zachwyceniu nie przychodzi.
Nadto prawdziwy zachwyt, czyli oderwanie od zmysłów, może sprowadzić nadzwyczaj żywa wyobraźnia. Kiedy bowiem soki żywotne zbyt silnie na mózg uderzają, tamują działalność zmysłów, tak że człowiek popada w odrętwienie zewnętrzne, a natomiast wewnętrzne obrazy wyobraźni bierze za rzeczywistość i niekiedy rozmawia z osobami, jakie mu wyobraźnia przedstawia. Dzieje się to zupełnie tak, jak w sennych marzeniach, gdyż istotnie – tego rodzaju zachwyt nie różni się niczym więcej od marzeń, jak tylko tym, że się dokonuje na jawie, a one we śnie. Im żywsza jest wyobraźnia, tym więcej soków żywotnych zbiera się w mózgu i tym silniejsze i dłuższe przychodzi oderwanie, szczególnie przy usposobieniu melancholicznym.

Czytamy, że Platon tak się niekiedy zatapiał w badaniach filozoficznych, że odchodził od zmysłów. Sokrates cały dzień przestał na jednym miejscu nieporuszony, popadłszy w zamyślenie i osłupienie. Podobny zachwyt zdarzył się Karneadesowi – według świadectwa Waleriusza Maksyma; Plotynowi – według Porfiriusza; Jamblikowi – według Eunapiusza. Zresztą znany jest zachwyt świętego Tomasza z Akwinu, który siedząc u stołu królewskiego, wykrzyknął: ,,Już sprawa skończona z manichejczykami!”. Podobnie znany jest wszystkim z opowiadania świętego Augustyna kapłan Restytut, ,,który według upodobania odchodził od zmysłów i jako trup leżał tak, że nie tylko nie czuł szczypania i kłucia, ale nawet nie wiedział, iż go ogniem przypiekano. Atoli twierdził, że rozmowy obecnych, jeżeli były głośno prowadzone, słyszał tak, jak gdyby do niego z oddalenia dochodziły”. Tymczasem zachwycenie wznoszące duszę do Boga, nie jest dziełem natury – uczy święty Tomasz.

Szatan zaś sprawia zachwycenia w ten sposób, że tamuje komunikację pomiędzy zmysłami a duszą. Święty Augustyn mniema, że tego rodzaju były zachwycenia Plotyna i innych ówczesnych zwolenników Platona. Również nie ulega wątpliwości, że zachwyty Montana i jego towarzyszek były dziełem szatańskim.

Nie można tu wreszcie nie wspomnieć o opisie zachwycenia, jaki nam podaje autor książki ,,O tajnej filozofii egipskiej” przypisywanej niesłusznie Arystotelesowi. ,,Częstokroć wśród rozmyślania” – powiada on o sobie – ,,zdawał mi się, iż porzucam ciało, a cieszę się Dobrem najwyższym z niewypowiedzianą rozkoszą. Stąd też jakoby ogłuszony pozostawałem w poczuciu, że jestem cząstką wyższego świata i że w jakim nadzwyczajnym świetle osiągnąłem życie wieczne; jednakże nie można tego ani wypowiedzieć, ani wysłuchać, ani zrozumieć. Nareszcie zmęczony umysł oparł się na wyobraźni, a kiedy mi zabrakło onego światła, czułem się zasmuconym”. Tak się wyrażał autor podniesiony na duchu albo za pomocą naturalnej kontemplacji, albo też omamiony szatańskim złudzeniem.

Leave a Reply