W imię Prawdy! C. D. 547

2 września 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Posłuchaj, synu, słów moich, słów pełnych słodyczy, przewyższających wszelką wiedzę uczonych i mędrców tego świata. „Słowa moje są duchem i życiem” i nie można oceniać ich według miar ludzkich.
Nie godzi się nimi posługiwać dla próżnej przyjemności, ale nasłuchiwać w ciszy, przyjmować z wielką pokorą i gorącą miłością.
Powiedziałem: „Szczęśliwy człowiek, którego Ty, Panie, wychowujesz i Prawem Twoim pouczasz, aby złagodzić mu dni utrapienia” i nie pozostawić bez pocieszenia na ziemi.
Ja – mówi Pan – od początku pouczałem proroków i aż dotąd nie przestaję przemawiać do wszystkich, ale wielu jest głuchych i nieczułych na moje słowa.
Wielu słucha chętniej świata niż Boga, z większą łatwością idzie za pożądaniem ciała niż wskazaniami Boga. Świat obiecuje dobra niewielkie i przejściowe, a przecież służy mu się z wielką gorliwością; Ja zaś obiecuję rzeczy wielkie i wieczne, a mimo to serca ludzkie pozostają obojętne.
Któż służy Mi we wszystkim z tak wielkim oddaniem i posłuszeństwem, z jakim służy się światu i jego władcom?
Zawstydź się zatem, sługo leniwy i utyskujący, widząc jak tamci z większą ochotą zdążają do zguby niż ty do życia. Bardziej radują się marnością niż ty prawdą.
A przecież wielekroć doznają rozczarowania w swych nadziejach, natomiast moja obietnica nikogo nie zwodzi, a tego, kto Mi zaufał, nie pozostawia z pustymi rękami.
Co obiecałem, udzielę, co zapowiedziałem, spełnię, jeżeli tylko w mojej miłości wytrwasz aż do końca.
Ja sam wynagradzam wszystkich czyniących dobro i doświadczam tych, którzy są Mi oddani.
Wypisz me słowa w swym sercu i rozmyślaj nad nimi pilnie; w chwili pokusy okażą się bardzo potrzebne.
To, czego nie rozumiesz czytając, zrozumiesz w dniu nawiedzenia.
W dwojaki sposób mam zwyczaj nawiedzać moich wybranych: pokusą i pociechą.
Każdego dnia podaję im dwie nauki: jedną, gdy karcę ich wady, drugą, gdy zachęcam do wzrastania w cnocie.
„Kto moje słowa słyszy i lekceważy je, ten ma swego sędziego w dniu ostatecznym”. – Z dzieła O naśladowaniu Chrystusa

W tym dniu przeczytałem ciekawe treści w książce kardynała Jana Bony pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Drugi sposób oglądania Boga zdarza się wtenczas, kiedy po rozproszeniu ciemności, jakie Bóg uczynił… kryjówką swoją (Ps 17, 12), po usunięciu mgły i rozpędzeniu chmur, ukazuje się Bóg. Wprawdzie nie w pełności swego blasku i nie przy świetle południowym, ale jakoby o świtaniu, kiedy jeszcze niezupełnie widno i jasno. Widzi się Go w sposób niewytłumaczony, a przecież jaśniej, aniżeli oczyma cielesnymi widzimy światło materialne.
Albowiem dusza wzniesiona do tego widzenia szczególniejszą łaską Bożą ogląda jednym rzutem oka jedność Istoty Boskiej i troistość Osób, jak Ojciec rodzi Słowo, jak od obydwu pochodzi Duch Święty. ,,Widzi i poznaje samego Boga” – jak mówi św. Augustyn – ,,dobrego bez jakości, wielkiego bez rozciągłości, Stwórcę bez przymusu, obecnego bez miejsca położenia; bez kształtów zewnętrznych – wszystko ogarniającego; bez miejsca – wszędzie całkowicie obecnego; bez czasu – wiecznego; bez zmieniania się – czyniącego rzeczy podlegające zmianom; zupełnie wolnego”. Widzi wszystkie stworzenia wychodzące z Jego rąk i od Niego zależne. Widzi, w jaki sposób Osoby Boskie mieszkają w duszy, według słów Pisma Świętego: ,,Do niego przyjdziemy i mieszkanie u niego uczynimy” (J 14, 23).
Ponieważ zaś w takim stanie dusza lgnie jak najdoskonalej do Boga, odczuwając przedsmak niebieskiej szczęśliwości, przeto upaja się zdrojem Jego rozkoszy. Toteż święta Teresa, która z własnego doświadczenia poznała wzniosłość i rozkosz tego rodzaju widzeń, wytłumaczywszy je bardzo mądrze, powiada dalej, że przez takie widzenie dusza wchodzi w małżeństwo duchowe z Bogiem, według słów Apostoła: ,,Kto zaś łączy się z Panem, jednym jest duchem” (1 Kor 6, 17). Bo dusza ,,doskonale miłująca zawiera związek małżeński” – powiada święty Bernard – ,,Zaiste, jest to związek duchowego i świętego małżeństwa. Mało powiedziałem: związek. Jest to zjednoczenie. Skoro więc ujrzysz duszę, która opuściwszy wszystko, oddaje się zupełnie Słowu, dla Słowa żyje, Słowem się rządzi, w Słowie poczyna, co rodzi słowami, która może powiedzieć o sobie: ,,Dla mnie bowiem życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem” (Flp 1, 21), uważaj ją za małżonkę poślubioną Słowu”.
Lecz dość już powiedzieliśmy o drugi stopniu oglądania Boga. Nareszcie trzecim i najwyższym stopniem widzenia Boga jest ten, w którym dusza już nie przez zwierciadło i nie w podobieństwie, ale jasno i twarzą w twarz ogląda majestat Boży. Aczkolwiek ten sposób oglądania Boga nie jest udziałem padołu płaczu, ale ojczyzny niebieskiej – według słów samego Boga: ,,Nie może bowiem człowiek ujrzeć mię i żyw pozostać” (Wj 33, 20) – jednakże bardzo poważni teolodzy, jak żeśmy wyżej nadmienili, sądzę, że niektóre bardzo świątobliwe i doskonałe dusze jeszcze za życia ziemskiego otrzymały tę nadzwyczajną łaskę od Boga, że jakoby mimochodem i chwilowo, światłem chwały oświecone jasno ujrzały Pana Boga.
Tak wielu utrzymuje o Mojżeszu, na którego gorące życzenia i prośby, aby mu Pan Bóg ukazał oblicze, odpowiedział Pan: ,,Ja wszystko dobro tobie pokażę” (Wj 33, 19). Podobnie twierdzi Doktor anielski o świętym Pawle, a święty Bernard o Ojcu zakonników – świętym Benedykcie. Miodopłynny Doktor rozprawiając o widzeniu, w którym ogląda się Boga twarzą w twarz, a w Bogu ogląda się stworzenia, tak mówi: ,,Do takiej wysokości, zdaje się, była porwana ona błogosławiona dusza (świętego Benedykta), która oglądała cały świat zebrany pod jeden promień słoneczny. Ojciec Święty Grzegorz, pisząc o tym cudzie w księdze Dialogów, powiada: ,,Patrzącemu na Boga każde stworzenie wydaje się szczupłym”.
Tak wyraża się święty Bernard oparty na zdaniu świętego Grzegorza. Wiem, że pod tym względem różne są zapatrywania między scholastykami, ale nie uważam za stosowne zapuszczać się tutaj w ich dysputy.”

W imię Prawdy! C. D. 431

17 lipca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Widzenie wyobrażeniowe, które święty Augustyn nazywa duchowym, dokonuje się za pomocą istniejących w wyobraźni obrazów, czyli wyobrażeń i postaci oderwanych, które Pan Bóg lub aniołowie tak układają, że jasno wyrażają zamierzony przedmiot. Do tego przychodzi światło nadprzyrodzone umożliwiające zrozumienie ich znaczenia.
Niekiedy dokonuje się także za pomocą całkiem nowych wyobrażeń, jakie jeszcze nigdy nie istniały w wyobraźni, a które Pan Bóg lub anioł podaje dopiero w chwili widzenia.

Działają tak silnie na wyobraźnię, że nie może się ona od nich oderwać i zwrócić do czegoś innego. Jeżeli się zaś ukazuje jakaś osoba, wówczas tak żywo przejmuje i porusza wyobraźnię, że zda się patrzysz na nią oczyma ciała i głos jej uszyma słyszysz. W ten sposób ukazał się Bóg Danielowi (Dn 7, 9-10). ,,Przypatrywałe się” – powiada – ,,aż postawiono stolicę i Starowieczny usiadł; szata Jego biała jak śnieg, a włosy głowy Jego jako wełna czysta, stolica Jego płomienie ogniste, koła jej ogień rozpalony. Rzeka ognista a bystra wychodziła od oblicza Jego; tysiąc tysięcy służyło Mu, a dziesięć tysięcy kroć sto tysięcy stało przy Nim.” Oczywiście wszystko to ukazało się za sprawą Bożą w wyobraźni, aby zjawienie odpowiadało ludzkiej naturze, którą przedmioty zmysłowe pociągają i poruszają.

Bardzo dosadnie i obszernie opisuje ten rodzaj widzeń z własnego doświadczenia seraficka dziewica Teresa. Opowiada, że Pan Jezus okazywał jej najpierw swe ręce, następnie twarz, potem ukazywał się jej w takiej postaci, jak Go malarze przedstawiają w chwili chwalebnego zmartwychwstania. A chociaż w takich razach uwzględniał jej naturalną słabość, jednakże musiała dobywać wszystkich sił, aby nieść to widzenie. Albowiem ciała uwielbione taką jaśnieją pięknością i tak wielki blask roztaczają na wszystkie strony, że duszę otrzymującą widzenie odrywają od zmysłów i pozbawiają ją przyjemności. Stąd też powstawały w niej bojaźń i przerażenie, aby przypadkiem nie uległa złudzeniom szatańskim; lecz niebawem Boża łaska rozpędzała wszelkie obawy. ,,Bo aczkolwiek” – powiada o sobie – ,,przez kilka lat walczyłam z tą bojaźnią przy otrzymywaniu tego rodzaju widzeń, jednakże nie byłabym ani dość zdolną, ani dość uczoną, by sobie podobne widoki wymyślić, bo one niezmiernie przewyższają wszystko, cokolwiek sobie człowiek wyobrazić może . Już sam blask ukazującego się Pana przechodzi wszelkie pojęcie. Nie jest to bowiem blask, który by raził oczy, ale dziwnie miła światłość i jasność, która w najwyższy sposób działa na wzrok i na oczy, bynajmniej ich nie męcząc”.
Następnie rozwodzi się obszernie nad opisem onego blasku i powiada, że tak dalece jest on różny od wszelkiego blasku ziemskiego, że nawet światło słoneczne w porównaniu z nim wydaje się ciemnością. Jest to światło niemające nocy ni zaćmienia, i nie ma tak zdolnego i bystrego człowieka, który by przez całe życie zdoła je należycie zbadać. Tak zaś nagle je Bóg zsyła i na tak krótką chwilkę ukazuje je człowiekowi, że gdyby do zobaczenia go potrzeba było otworzyć oczy, już by nawet do tego zabrakło czasu. Nie zatamuje go żadne roztargnienie, nie oprze się mu żadna potęga i nie wysłuży go sobie żadna zapobiegliwość.

Dalej wyznaje, że nie wie, jakim właściwie sposobem Pan Bóg ukazuje się w takim widzeniu, bo raz zdawało się jej, że Bóg był obecny w swojej istocie. Kiedy indziej znowu pokazywał się jej nie sam przez siebie, lecz jakoby w obrazie. Atoli ten obraz był zupełnie inny niż obrazy ludzi wymalowane na płótnie, bo między nimi a obrazami ludzkimi zachodziła taka różnica, jaka jest między człowiekiem żywym a malowanym. A więc nazwawszy to obrazem, musimy pamiętać, że to jest obraz prawdziwy a żywy i ukazujący się niekiedy tak wyraźnie, że nie można wątpić, kogo się ma przed sobą.
Na innym zaś miejscu, rozprawiając o tym samym rodzaju widzeń, powiada, że Pan Jezus ukazywał się jej w takiej postaci, jaką miał za życia ziemskiego, a chociaż te widzenia bywały tak jak błyskawica przelotne, jednakże ten obraz tak żywo rysował się w wyobraźni, że go nie można było w żaden sposób usunąć. ,,Używając zaś słowa obraz” – powiada też święta – ,,nie chcę wyrazić, ażeby był to obraz powstający zależnie od woli i od siły wyobraźni tego, kto go widzi, ale jest to obraz prawdziwie żywy i niekiedy rozmawia z duszą i objawia jej wielkie tajemnice. Kiedy dusza otrzymuje tę łaskę od Boga, prawie zawsze popada w zachwycenie, bo słaba natura ludzka nie może znieść strasznego widoku. Mówię strasznego, bo chociaż jest nadzwyczaj piękny i tak wdzięczny, i rozkoszny, że chociaż ktoś żyłby tysiąc lat, nie zdołałby wymyślić nic wspanialszego, to jednak jego urok jest majestatyczny i tak bardzo przeraża duszę, że ona natychmiast poznaje, kogo ma przed sobą. Równocześnie Mądrość Boża usuwa z duszy wszelką nieświadomość. A chociaż różni różnie o tym sądzą, stawiając przeliczne trudności i zarzuty, jednakże jest rzeczą pewną, że ta łaska pochodzi od Boga, a dusza taka nie lęka się najmniejszego złudzenia”.

Tak mówi święta Teresa, a z nią zgadza się najzupełniej jej wierny pomocnik w reformie zakonu karmelitańskiego – święty Jan od Krzyża. ,,Trzeba wiedzieć” – mówi on – ,,że podobnie jak pięć zmysłów zewnętrznych budzi w wyobraźni odpowiednie do otrzymanych wrażeń wyobrażenia, tak samo podobne obrazy i wyobrażenia mogą powstać w duszy bez udziału zewnętrznych zmysłów sposobem nadprzyrodzonym i o wiele wyraźniej i doskonalej. Jako czytamy w Piśmie Świętym, że Pan Bóg np. ukazał swoją chwałę pośród serafinów zakrywających oblicze skrzydłami lub kiedy ukazał Jeremiaszowi różdżkę czuwającą (Jr 1, 11), a Danielowi różne inne widzenia”.
Niżej zaś twierdzi tenże święty, że dusza przy nadchodzących tego rodzaju widzeniach i przy ich rozpoznawaniu zachowuje się zupełni biernie i że ich nie może uniknąć, tak jak czysty kryształ nie może przeszkodzić promieniom słonecznym przeniknąć go i oświecić. Następnie poucza, jakim sposobem i w jakim porządku Pan Bóg prowadzi człowieka od rzeczy zmysłowych do umysłowych, tj. od dobrego i naturalnego używania zmysłów zewnętrznych do nadprzyrodzonych objawień, jakimi są zjawienia i objawienia zmysłowe, które kierują zmysły ku cnocie, a odwodzą od grzesznych przedmiotów.
Nadto wyobraźnia uszlachetnia się i potężnieje przez pobożne rozmyślania. One prowadzą ją do widzeń wyobrażeniowych, a wreszcie – oderwana od wszelkich wyobrażeń rzeczy zmysłowych dochodzi przy pomocy Bożej do pojęć umysłowych. Jeżeli zaś szatan przedstawia wyobraźni podstępnie jakieś zjawisko, tego nie nazywamy ani widzeniem, ani objawieniem, lecz złudzeniem.”

Widzieć jasno i wyraźnie

Jezus i uczniowie przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: «Czy coś widzisz?» A gdy ten przejrzał, powiedział: «Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa». Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. Jezus odesłał go do domu ze słowami: «Tylko do wsi nie wstępuj!» Mk 8, 22-26

Czytaj dalej Widzieć jasno i wyraźnie