W imię Prawdy! C. D. 275

15 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści autorstwa kardynała Bona w książce pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Dobre jest natchnienie do czynu zacnego, który nie zawiera w sobie nic złego, który nie przeszkadza w wypełnieniu wyższego dobra i nie sprzeciwia się stanowi osoby pobudzanej. Jednak w takim wypadku koniecznie potrzebny jest jak najściślejszy egzamin, bo dobroć każdego czynu zależy od dobroci całej sprawy, a nieraz trudno rozpoznać, na czym się zasadza powszechna i zupełna dobroć jakiejś czynności. Zresztą i natchnienia początkowo dobre wyradzają się niekiedy w dalszym rozwoju w złe – wskutek skażonej natury ludzkiej lub przez ułudę szatańską. Należy wtedy zważyć, czy początek, środek i koniec dzieła są zupełnie zgodne oraz czy wszystkie okoliczności wpływają pomyślnie na dobry tok sprawy.

Z dobrym duchem idzie zawsze w parze doskonała władza rozpoznawania duchów; a kiedy kogoś wprowadzi do piwnicy winnej, natychmiast rozrządza w nim miłość. Święty Bernard mówi, że jest to następstwem całkowicie koniecznym, ,,bo gdzie jest duch gorętszy i skorszy, tam potrzeba tym większej umiejętności, która by kierowała duchem i rządziła miłością. Władza rozpoznawania duchów wskazuje każdej cnocie należyty porządek, ten znowu domaga się użycia odpowiednich środków i prowadzi do ogólnej harmonii i niezmąconej trwałości. Stąd więc rozpoznawanie duchów nie tak jest cnotą, jak raczej kierownikiem i sternikiem cnót, dozorcą uczuć i nauczycielem obyczajności. Bez niej cnota zamieni się w występek, a przyrodzone uczucie poprowadzi do zaburzenia i zupełnego skażenia natury.
Miłość jednoczy wszystko i wszystkiemu nadaje jednaki kierunek, ale i sama musi być dobrze urządzona za pomocą rozpoznawania duchów. Kto bowiem nie kładzie tamy uczuciom, kto się daje porwać do występku, ten widocznie pozostaje pod wpływem tego ducha, w którym nie masz porządku, ale wieczny strach przebywa (Hi 10, 22).
Pewna pobożna niewiasta – według Gersona – zwykła była mawiać: ,,Niczego więcej nie podejrzewam jak miłość, nawet ku Bogu”. Im bowiem silniejszy jest zapał miłości, tym łatwiej zbacza z należytej drogi i tym trudniej nim pokierować. Kochający zwykli się kierować raczej ślepą skłonnością ku przedmiotowi miłości aniżeli rozumem, jeżeli się ich nie powściąga wędzidłem rozpoznawania. Ponieważ zaś miłość rodzi pewną słodycz i przyjemność, przeto pilnie potrzeba baczyć, aby z początku duchowa miłość nie przerodziła się w zmysłową. Często się bowiem zdarza, że nawet osoby dosyć ugruntowane w pobożności, z braku ostrożności w poskramianiu uczuć, dają się wtrącić w przepaść namiętności zmysłowej.
Tak więc widoczną jest prawdą, że nie ma mowy o cnocie prawdziwej, gdzie panuje duch gwałtowny i popędliwy.

Duch Boży, pobudzając do wielkich przedsięwzięć i cudownych dzieł, rozpoczyna pracę od wewnętrznego ustroju człowieka, napełniając go wspaniałymi darami, które też niebawem, kiedy już podstawa pokory jest ugruntowana, ukazują się na zewnątrz ku zbudowaniu drugich. Przeciwnie zaś, pokusa szatańska pobudza jedynie do czynów zewnętrznych, aby je świat podziwiał, a zaniedbuje zupełnie postęp wewnętrzny.

Duch dobry porusza dobrych łagodnie, a złych surowo, zły zaś schlebia złym, a dobrych uciska. Dlatego należy uważać na podobieństwo lub sprzeczność człowieka i ducha, porównując ich z przeciwnymi ludźmi i duchami.
Szatan podaje grzesznikom pragnienie rzeczy znikomych, budzi w nich próżną nadzieję miłosierdzia Bożego, aby odkładali pokutę na później, a brnęli dalej w grzechy. Sprawiedliwych zaś dręczy w sposób wprost przeciwny: budzi w nich skrupuły, zbyteczną trwogę i przeróżne utrapienia wewnętrzne, aby zniechęcili się do służby Bożej. Przeciwnie zaś, duch dobry ostro przemawia do grzeszników, budzi w nich wyrzuty sumienia, przejmuje ich trwogą na myśl o śmierci i o strasznym sądzie oraz zatruwa im każdą doczesną rozrywkę; dobrych zaś pociesza, wspomaga i rozwesela.

Tego to ducha ma na względzie święty Augustyn, kiedy w swoich Wyznaniach tak przemawia do Pana Boga: ,,Cóż to jest, co mi przyświeca i porusza serce moje, nie raniąc go bynajmniej? Pod wpływem jego i trwożę się, i zapalam! Zatrważam się, o ile jestem do niego niepodobnym; zapalam się, o ile w nim podobieństwo do siebie upatruję”.

Znakiem Boskiego natchnienia jest pobudzanie duszy do pokuty i do prawdziwego żalu. Kiedy dusza nagle się zapala i tak się zmienia, że może powiedzieć o sobie: ,,Ta jest odmiana prawicy Najwyższego” (Ps 76, 11); kiedy oschłość, małoduszność i zamieszanie duchowe nagle ustępują, a na ich miejsce przychodzi wewnętrzna pociecha, zapał i stanowczość – to wszystko może pochodzić jedynie od ducha dobrego. Słusznie też mówi święty Bernard: ,,Skutki, jakie Duch Święty w nas sprawia, najlepiej o Nim świadczą. Początkiem nawrócenia do Boga jest pokuta, którą bez wątpienia sprawuje duch, nie nas, lecz Boży – tego się domaga prosty rozum i tak naucza wiara. Któż zziębnięty, ogrzawszy się przy ogniu, będzie wątpił, że skądinąd, a nie od ognia otrzymał to ciepło, które go ogrzało? Podobnie i ten, kto dawniej był oziębłym grzesznikiem, a potem zapalił się żarem pokuty, nie powinien wątpić, że jest to sprawą nie własnego ducha, lecz cudzego, a mianowicie tego, który ducha własnego karci i rozsądza.

Ponieważ wskutek grzechu pierworodnego jesteśmy skłonni do zmysłowych rozkoszy, przeto należy za dobrego uważać tego ducha, który od zmysłowości odwodzi, a pociąga do pracy i do krzyża. Zatwierdza tę prawdę święty Paweł, mówiąc: ,,Dlatego mam upodobanie w słabościach moich, w potwarzach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach dla Chrystusa” (2 Kor 12, 10), a święty Bernard dodaje: ,,Wdzięcznym jest wzgardzony krzyż dla tego, kto nie jest niewdzięcznym dla Ukrzyżowanego”

Najpewniejszym zaś znakiem Ducha Boskiego jest miłość. Święty Augustyn słusznie powiada: ,,Poznajemy, że w nas mieszka. A po czymże to poznajemy? Po tym, że nam udziela ze swego Ducha. Skądże znowu to wiemy, że nam dał ze swego Ducha? Zapytaj się wnętrza swego. Jeżeli jest przepełnione miłością, masz Ducha Bożego”. Niżej zaś dodaje: ,,Którzy nie miłują, chociażby mówili językami ludzkimi i anielskimi, są jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. I chociażby mieli dar proroctwa i znali wszystkie tajemnice i wszelką umiejętność, i mieli wszelką wiarę tak, iżby góry przenosili; niczym są. I chociażby rozdali wszytką majętność swoją i choćby wydali ciało swoje tak, iżby gorzeli, nic im nie pomoże (1 Kor 13, 1-3). Miłość wyróżnia świętych spośród świata”.

W imię Prawdy! C. D. 265

11 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Powiedzieliśmy wyżej, że jest sześć rodzajów duchów i że można zredukować do następujących trzech: Boskiego, szatańskiego i ludzkiego. Tak samo twierdzi Kasjan. ,,To przede wszystkim trzeba nam wiedzieć” – powiada on – ,,że z trojakiego źródła pochodzą nasze myśli, tj. z Boga, szatana i z nas samych”. Dotąd mówiliśmy ogólnie o rozpoznawaniu duchów. W następujących zaś rozdziałach będziemy szczegółowo traktować o każdym duchu z osobna, rozpoczynając od Boskiego.
Duchem Bożym nazywamy wewnętrzne poruszenie duszy, czyli natchnienie pochodzące od Boga, a skłaniające do cnoty i świętości. Jest to wewnętrzny głos Boży, o którym tak wyraża się św. Bernard: ,,Szczęśliwa i błogosławiona ta dusza, która jakoby ukradkiem przyjmuje ciąg szeptania Jego (Hi 4, 12) i często powtarza słowa Samuelowe: ,,Mów, Panie, bo słucha sługa Twój” (1 Krl 3, 9). A więc słuchajmy Pana Boga w milczeniu, wewnątrz nas rozprawiającego i przekonywującego o królestwie (Dz 19, 8) swoim, i to tym skuteczniej, o ile delikatniej, bo przez wewnętrzne natchnienia”.

Ten rodzaj natchnienia Bożego święty Bernard nazywa ,,przyjściem Oblubieńca i odwiedzinami Słowa”: ,,Pokaż mi duszę” – mówi on – ,,którą często nawiedza Słowo jako Oblubieniec, obcowaniem budząc w niej poufałość, słodyczą – pragnienie, a pociechami – odrazę do rzeczy znikomych; a ja się nie zawaham nazwać jej oblubienicą”. Poniżej zaś dodaje: ,,Przyznaję, że i mnie nawiedzało Słowo i w głupstwie mówię: niejednokrotnie. A choć częste były te odwiedziny, często ich nie spostrzegałem. Czułem jego obecność, przypominam sobie Jego pobyt, niekiedy mogłem nawet przeczuć Jego zbliżenie, lecz spostrzec go ani zauważyć Jego odejścia nie zdołałem. Wyznaję szczerze, że i teraz jeszcze nie wiem, skąd i którędy przychodzi ten Oblubieniec do duszy ani też dokąd i którędy odchodził, według tego słowa Pisma Świętego: ,,Nie wiesz skąd przychodzi i dokąd idzie” (J 3, 8). I nic w tym dziwnego, bo o Nim napisano: ,,Śladów Twoich znać znać nie będzie” (Ps 76, 20). Zaiste nie wszedł przez oczy, bo jest bezbarwny, nie wszedł przez uszy, bo Go słychać nie było, ani przez nozdrza, bo się nie ulatnia w powietrzu, ale duszą. On nie przejął powietrza swoją wonią, ale ją stworzył; nie wszedł przez gardło, bo nie jest ciałem stałym ani lotnym; nie poznałem Go przez dotykanie, bo jest nienamacalny. A więc którędyż wszedł? A może i nie wszedł, skoro nie przyszedł z zewnątrz? Zresztą nie jest On czymś zewnętrznym. Nie przyszedł do mnie z wewnątrz, bo On jest dobry, a wiem, że ,,we mnie nie mieszka dobre” (Rz 7, 18). Wzniosłem się ponad własną naturę, a oto ponad tym wszystkim ,,Słowo wyniosłe”; zstąpiłem jako ciekawy badacz w niższe sfery ducha mego, ale i tu Go nie zastałem. Spoglądnąłem naokoło siebie, a poznałem, że On się rozciąga poza granice moje; wglądnąłem wewnątrz siebie, ale i tu Go znalazłem. I przekonałem się o prawdziwości tego, co gdzieś czytałem: ,,Albowiem w Nim żyjemy, i ruszamy się, i jesteśmy” (Dz 17, 28). Szczęśliwy, kto Go posiada w sobie, kto żyje dla Niego, kto się Jego pobudkami kieruje”.
Tak mówi święty Bernard. Kiedy się go zaś spytamy, po czym poznał w sobie słowo Boże, skoro niezbadane są Jego ścieżki, odpowie nam, że oznaki Jego pobytu najlepiej się objawiają w skutkach, jakie sprawia w duszy. O tym będzie mowa poniżej.

To poruszenie wewnętrzne, czyli natchnienie Boże, dokonuje się w rozmaity sposób, gdyż wielokrotnie i różnorodnie (Hbr 1, 1) przemawia Bóg do sług swoich. Niekiedy przemawia do nas bezpośrednio sam przez siebie, poruszając sam, bez czyjegokolwiek pośrednictwa, nasze serce, budząc w nim dobre myśli i święte pragnienia. Bez Jego bowiem światła i poruszenia nie moglibyśmy ich sami w sobie obudzić. On to najmiłościwiej daje darmo wszelką dostateczność w dobrym. Niekiedy zaś za pośrednictwem aniołów odciąga nas od złego, karci za upadki, pobudza do poprawy, poddaje dobre chęci, wspiera w ich wykonaniu i kieruje nasze kroki na drogę pokoju, pobożności i doskonałości.
Kiedy indziej przemawia do nas już to przez głos sumienia, pobudzający i zachęcający nas do życia rozumnego i cnotliwego; już to przez wiarę i miłość – wiara bowiem uszlachetnia nasze serca, a miłość… przyciska nas (2 Kor 5, 14).
Kiedy indziej przemawia do nas przez nauki Pisma Świętego, przez dobre przykłady, upomnienia i przeróżne doświadczenia, które na nas zsyła z zewnątrz, a równocześnie porusza duszę przez wewnętrzne natchnienia i budzi ją ze snu, objawiając jej swoją wolę, mającą na celu nasze zbawienie i uświęcenie.

Kasjan wyraża się o powyższych prawdach w następujący sposób: ,,Od Boga pochodzą te natchnienia, ilekroć Duch Święty raczy nas nawiedzić i pobudzać do coraz wyższej doskonałości; ilekroć za zaniedbanie tych natchnień lub za niedbałe współpracowanie z nimi karci nas wyrzutami sumienia; ilekroć objawia nam tajemnice Boskie, a nasze zamiary zwraca do coraz doskonalszych celów. Pod Jego to wpływem zmienia się wola tak, jak to czytamy o królu Aswersusie, który nawiedzony klęskami otrzymał wewnętrzne natchnienie, aby odczytał dawne roczniki królewskie. One przypomniały mu zasługi Mardocheusza i skłoniły go do obsypania swego zbawcy najwyższymi zaszczytami i do natychmiastowego odwołania okrutnego wyroku skazującego cały naród żydowski na wymordowanie. Natchnienie Boże sprawia ten skutek, że dusza powtarza za prorokiem: ,,Będę słuchał, co we mnie będzie mówił Pan Bóg” (Ps 84, 9), albo też słowa innego proroka: ,,I rzekł do mnie anioł, który mówił we mnie” (Za 1, 9). Zapewne i sam Pan Jezus o tym wpływie Bożym myślał, kiedy przyobiecywał, że razem z Ojcem przyjdą do nas i w nas zamieszkają, lub kiedy powiedział: ,,Albowiem nie wy jesteście, którzy mówicie, ale Duch Ojca waszego, który mówi w was” (Mt 10, 20)”.

Atoli niezmiernie trudno rozpoznać, czy Pan Bóg sam przez siebie przemawia czy też za pośrednictwem aniołów. Jednakże nie ma to wcale znaczenia albo tylko bardzo niewielkie, gdyż nie potrzebujemy koniecznie znać osoby mówiącej, bylebyśmy wiedzieli, że to, co ona mówi, jest dobre. ,,Nie łatwo jest poznać” – mówi święty Bernard – ,,kto przemawia, ale też i nie jest niebezpieczną taka nieświadomość, szczególnie wobec tej pewnej zasady, że anioł dobry nigdy nie mówi sam z siebie, ale że Bóg przemawia przez niego”. Raczej o to należy się starać i o to pokornie prosić Pana Boga, byśmy rozpoznawali dobre natchnienia i za nimi postępowali.

Byłoby to najgorszą i najniebezpieczniejszą nieświadomością, gdybyśmy wskutek własnego zaślepienia grzechowego nie umieli rozpoznać i odróżnić anioła dobrego od złego i natchnienia Bożego od pokusy szatańskiej. Dlatego też bał się Apostoł, aby jak wąż oszukał Ewę chytrością swoją (2 Kor 11, 3), także i nasze serca nie były zwiedzione przez tego, którego zamysły nie były tajne (2 Kor 2, 11) świętemu Apostołowi.
Aby się nam to nie przydarzyło, powinniśmy iść za radą świętego Antoniego Pustelnika, jaką nam podaje jego imieniem święty Atanazy: ,,Każdemu poruszeniu, natchnieniu wewnętrznemu i objawieniu należy śmiało postawić pytanie, jakie zadał Jozue aniołowi, który się mu w widomej postaci ukazał: ,,Nasz jesteś, czy też nieprzyjacielski? (Joz 5, 13)”. Święty Piotr Damiani powiada: ,,Często przychodzi pokusa, bo anioł ciemności przybiera niekiedy postać anioła światłości. Dlatego też należy troskliwie i dokładnie rozpoznawać różne rodzaje objawień. Jak Jozue, syn Nuna, ujrzawszy anioła, nie wątpiąc, że w takich zjawiskach ukrywa się niekiedy pokusa, natychmiast się zapytał: ,,Nasz jesteś, czy też nieprzyjacielski?”. Święty Grzegorz Wielki podaję tę samą radę, zaczerpniętą z tego samego przykładu, i tak ją uzasadnia: ,,Ponieważ szatan często przywdziewa szatę świętości, a zdradliwych jego zasadzek nie można bez szczególniejszej łaski Bożej rozeznać, toż słusznie powiedziano: ,,Któż odkryje wierzch odzienia jego?” (Hi 41, 4), a odczytać to należy: ,,Jeżeli nie ja, który sługom moim udzielam wewnętrznego natchnienia, mocą którego rozpoznają jak najdelikatniejsze wpływy, a odkrywszy złe, spostrzegają w całej nagości oblicze tego który się ukrywał pod maską świętości”. Ponieważ zaś ten nieprzyjaciel stara się zatruć dusze wiernych przez ukazywanie się zewnętrzne albo też przez wewnętrzne pokusy – raz bowiem napada czynnie, kiedy indziej znowu tylko zachęca – stąd słusznie dodano (w powyższym wstępie Pisma Świętego): ,,a w środek paszczy jego kto wejdzie?” (Hi 41, 4), co odczytać znowu potrzeba: ,,Jeżeli nie ja, który wewnętrznie wspieram umysły wiernych w rozpoznawaniu jego słów i wykazuję, że one co innego znaczą, a co innego na pozór wyrażają. Pozornie bowiem obiecują dobre rzeczy, lecz prowadzą na zatracenie”.

W imię Prawdy! C. D. 262

10 kwietnia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Wówczas wystąpił arcykapłan wraz ze swoimi zwolennikami, mianowicie z partią saduceuszów; uniesieni zazdrością, kazali zaaresztować apostołów i wtrącili ich do publicznego więzienia. Lecz anioł Pański otworzył w nocy bramy więzienia i wyprowadziwszy ich rzekł: ,,Idźcie i w świątyni otwarcie głoście ludowi wszystkie te słowa, które życie dają.” Usłyszawszy to weszli z brzaskiem dnia do świątyni i nauczali.
Tymczasem arcykapłan i jego zwolennicy zwołali sanhedryn oraz całą starszyznę synów Izraela; potem posłali do więzienia, by ich przyprowadzono. Lecz kiedy słudzy poszli, otworzywszy więzienie nie znaleźli ich w więzieniu, a powróciwszy donieśli: ,,Więzienie znaleźliśmy starannie zamknięte i straż na swym stanowisku przed bramą; lecz kiedyśmy otworzyli, nie znaleźliśmy wewnątrz nikogo”. Otrzymawszy tę wieść zarządca świątyni i arcykapłani potracili głowy nie wiedząc, co to może znaczyć. Wtem nadszedł ktoś i oznajmił: ,,Mężowie, których osadziliście w więzieniu, są obecnie w świątyni i nauczają lud”. Wówczas poszedł zarządca świątyni wraz ze sługami i przyprowadził ich, lecz bez użycia siły: obawiali się bowiem, aby ich lud nie ukamienował”. Dz 5, 17-26

,,Bo Bóg tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego wydał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Albowiem Bóg nie posłał Syna swego na świat, aby świat potępił, lecz po to, aby świat przez niego był zbawiony. Kto wierzy w niego, nie ulega potępieniu; lecz kto w niego nie wierzy, jest już potępiony, ponieważ nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego. A przyczyna potępienia jest taka: światło przyszło na świat, lecz ludzie więcej umiłowali ciemności niż światło, bo ich uczynki były złe. Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła z obawy, aby nie wykazało się, czym rzeczywiście są uczynki jego. Kto zaś prawdę w czyn wprowadza, zbliża się do światła, aby się okazało, że uczynki jego są dokonane według Boga”. J 3, 16-21

,,Ja, Jan, usłyszałem Pana mówiącego do mnie: „Aniołowi Kościoła w Pergamonie napisz: To mówi Ten, który ma miecz obosieczny, ostry.
Wiem, gdzie mieszkasz: tam, gdzie jest tron szatana, a trzymasz się mego imienia i wiary mojej się nie zaparłeś, nawet we dni Antypasa, wiernego świadka mojego, który został zabity u was, tam gdzie mieszka szatan. Ale mam nieco przeciw tobie, bo masz tam takich, co się trzymają nauki Balaama, który pouczył Balaka, jak podsunąć synom Izraela sposobność do grzechu przez spożycie ofiar składanych bożkom i uprawianie rozpusty. Tak i ty także masz takich, co się trzymają nauki nikolaitów. Nawróć się zatem! Jeśli zaś nie, przyjdę do ciebie niebawem i będę z nimi walczył mieczem moich ust.
Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów. Zwycięzcy dam manny ukrytej i dam mu biały kamyk, a na kamyku wypisane imię nowe, którego nikt nie zna prócz tego, kto je otrzymuje.
Aniołowi Kościoła w Tiatyrze napisz: To mówi Syn Boży, Ten, który ma oczy jak płomień ognia, a nogi Jego podobne są do drogocennego metalu.
Znam twoje czyny, miłość, wiarę, posługę i twoją wytrwałość, i czyny twoje ostatnie liczniejsze od pierwszych, ale mam przeciw tobie to, że pozwalasz działać niewieście Jezabel, która nazywa siebie prorokinią, a naucza i zwodzi moje sługi, by uprawiali rozpustę i spożywali ofiary składane bożkom. Dałem jej czas, by się mogła nawrócić, a ona nie chce się odwrócić od swojej rozpusty. Oto rzucam ją na łoże boleści, a tych, co z nią cudzołożą – w wielkie utrapienie, jeśli od czynów jej się nie odwrócą; i dzieci jej porażę śmiercią. A wszystkie Kościoły poznają, że Ja jestem Ten, co przenika nerki i serca; i dam każdemu z was według waszych czynów.
Wam zaś, pozostałym w Tiatyrze, mówię, wszystkim, co tej nauki nie mają, tym, co jak mówią, nie poznali «głębin szatana»: nie nakładam na was nowego brzemienia, to jednak, co macie, zatrzymajcie, aż przyjdę. A zwycięzcy i temu, co czynów mych strzeże do końca, dam władzę nad poganami, a rózgą żelazną będzie ich pasł; jak naczynie gliniane będą rozbici – jak i Ja to wziąłem od mojego Ojca – i dam mu gwiazdę poranną.
Kto ma uszy, niechaj posłyszy, co mówi Duch do Kościołów”. Ap 2, 12-29

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Następnie należy zwracać uwagę nie tylko na to, czy czynności, do których się człowiek czuje pobudzonym, są same z siebie dobre i zgodne z przykazaniami Bożymi i kościelnymi, lecz także i na to, czy odpowiadają one łasce, światłu i innym natchnieniom Bożym, jakimi go Duch Święty zwyczajnie nawiedza i prowadzi. Czy się trzyma stale i wiernie drogi i porządku, jakie mu Opatrzność wytknęła, nie zważając wcale na siebie samego? Czy jest zgoda w jego postępowaniu między łaską a naturą i czy jest stały i niezachwiany w swoim powołaniu?
Różne bowiem są drogi, po których Pan Bóg nie tyle prowadzi, ile raczej ciągnie duszę ludzką do siebie. Kto zaś zbacza ze swej drogi, popada w niezliczone błędy. Jest to oznaką złego ducha, kiedy dusza słaba i chwiejna, niemogąca się utrzymać na niższym stanowisku, zrywa się do trudnych i wysokich celów bez powołania Bożego. Dlatego też upomina Apostoł: ,,W jakim stanie jest kto wezwany, niech każdy w nim trwa” (1 Kor 7,20); a na innym miejscu: ,,Zatem proszę was… abyście postępowali godnie według powołania, do którego jesteście wezwani, z wszelką pokorą i cichością, z cierpliwością” (Ef 4, 1-2).
Kto czuje powołanie do wyższego stanu, niechaj się nie opiera łasce Bożej, lecz niech się zarazem strzeże złudzenia.

Ponieważ nie możemy dokładnie przejrzeć myśli ukrytych i tajników serca, dlatego musimy się uciec do wnioskowania o ich wartości z zewnętrznych czynów. Pan Jezus bowiem powiedział: ,,Z owoców ich poznacie ich”, a za przyczyną tego podał, że ,,nie może drzewo dobre rodzić owoców złych, ani drzewo złe rodzić owoców dobrych” (Mt 7, 16 i 18).
Tak więc z owoców poznajemy drzewo, a człowieka – z uczynków. ,,Czynności zewnętrzne” – mówi św. Jan Złotousty – ,,znamionują duszę, bo przez uczynki objawia się na zewnątrz, cokolwiek rodzi się w kryjówkach serca”. Na ten sam znak powołał się także Zbawiciel wobec bluźniących przeciwko niemu żydów, mówiąc: ,,Same uczynki, które ja czynię, świadczą o mnie, że mnie Ojciec posłał” (J 5, 36). O czym dopiero wspomniany święty Jan Złotousty tak mówi na innym miejscu: ,,Nie można poznać na oko, kto ma ducha nieczystego, a kto Ducha Bożego. Przychodzi Manicheusz i mówi: ,,Mam Ducha Świętego”. Jednakże nie było to widoczne. Aby się wtedy nie dało wielu uwieść, powiedział Pan Jezus: ,,A gdy przyjdzie Pocieszyciel… Duch prawdy, który od Ojca pochodzi… nauczy was wszelkiej prawdy”. Gdyby wam tedy ktoś powiedział: ,,Mam Ducha Świętego”, a nie mówił według Ewangelii, ale swoje własne słowa, ten mówi od siebie samego i nie ma w nim Ducha Świętego.
Znakomicie – jak zazwyczaj – mówi o tym święty Augustyn: ,,Dlaczegóż mam uważać na brzmienie słów, skoro widzę, co mówiący myśli? Spytasz mnie może: jakże możesz widzieć, co kto myśli? Odpowiadam ci: uczynki to wskazują. Oko wprawdzie nie dosięga do tajników sumienia, lecz zwracam uwagę na uczynki, a z nich poznaję myśli. Owoc uwidocznia się w uczynkach. Wszak napisano: ,,Z owoców ich poznacie ich”.

W imię Prawdy! C. D. 257

7 kwietnia 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Każdy, kto wierzy, że Jezus jest Chrystusem, z Boga się narodził. I każdy kto miłuje Ojca, miłuje także dziecko jego. Po tym poznajemy, że miłujemy dzieci Boże; po miłości Boga i wykonywaniu jego przykazań. Bo miłość Boga polega na tym, że zachowujemy jego przykazania; a przykazania jego nie są trudne. Wszystko bowiem, co jest zrodzone z Boga, zwycięża świat; a oto zwycięstwo, które zwyciężyło świat: wiara wasza.
Któż jest zwycięzcą świata, jeśli nie ten, kto wierzy, że Jezus jest Synem Bożym? Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę, krew i Ducha; nie w wodzie samej, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje o tym świadectwo, bo Duch jest prawdą. Tak to trzej dają świadectwo w niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej są jednością. I trzej są, którzy świadectwo dają na ziemi: Duch, woda i krew, a ci trzej tworzą jedność.
Jeżeli przyjmujemy świadectwo ludzkie – to świadectwo Boże stoi wyżej. A oto świadectwo Boga: wydał świadectwo o Synu swoim. Kto wierzy w Syna Bożego ma w sobie świadectwo Boga. Kto nie wierzy Bogu, uczynił go kłamcą, bo nie uwierzył świadectwu, które Bóg dał o Synu swoim. A świadectwo to brzmi: Bóg dał nam życie wieczne, a życie to jest w Synu jego. Kto Syna ma, ma życie; kto nie ma Syna Bożego, nie ma życia”. 1 J 5, 1-12

,,Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.
A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».
Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!»
Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».
A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».
Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»
Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».
I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego”. J 20, 19-31

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści autorstwa kardynała Bona w książce pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Następnie i na to należy zwrócić uwagę, że wiele przypisujemy szatanowi z tego, co jest owocem zepsutej i przewrotnej natury. Albowiem ustrój fizyczny naszego ciała, temperament, zwłaszcza melancholiczny, złe nałogi i nagłe wzruszenia wzbudzają nieraz tak gwałtowne wybuchy, że wielu uważamy fałszywie za opętanych przez czarta, a oni tymczasem niedomagają tylko fizycznie.
Tak samo ma się rzecz i z dobrymi poruszeniami. Nieraz zapał odpowiedni jakiemuś wiekowi i usposobieniu, wysokie uzdolnienie umysłowe i żywa wyobraźnia sprowadzają takie zjawiska jak: łzy i westchnienia, głębokie myśli i uczucia, nawet zachwycenia i porywy; tak że to, co jest skutkiem zwykłych, naturalnych przyczyn, nieświadomi uważają za objaw Ducha Bożego.

Poruszenia łaski można odróżnić od poruszeń natury za pomocą wskazówek, jakie podaje autor książeczki ,,O naśladowaniu Chrystusa”. Ponieważ to dziełko jest powszechnie znane, to tylko nadmienię, że zapał pochodzący z wrodzonego temperamentu wobec jakiejś nadarzającej się wielkiej trudności zwykł słabnąć i ginąć; przeciwnie zaś: zapał pochodzący od Boga pokonuje wszelkie przeszkody, czerpie siły w niebezpieczeństwach, a w trudnościach wytrwałość, bo umacnia się tą cnotą, o której napisano: ,,Wody mnogie nie mogły ugasić miłości i rzeki nie zatopią jej” (Pnp 8,7).

Natchnienie Boże zawsze wywodzi początek z łaski, która naszą wolą uprzedza, wpiera i udoskonala. Stąd pochodzi to zapewnienie Zbawiciela: ,,Beze mnie nic uczynić nie możecie” (J 15, 5). Nie ma w nas nic dobrego, co by nie było darem Dobra najwyższego. Toteż jeżeli znajdujemy upodobanie w tym, co nas do Boga prowadzi, nie jest to owocem naszej woli i pracy, ale Tego, który zasiewa dobre ziarno w sercu, podlewa je i daje mu wzrost, aby nasza wola, uleczona w ten sposób, mogła to wykonać, czego zepsuta, sama z siebie, uczynić nie zdoła.
Ponieważ zaś natura zostawiona sama sobie jest zawsze skłonna do złego, stąd pochodzi, że niekiedy i szatańskie pokusy wiodą początek z natury, której tlejące zarzewie szatan umie rozdmuchać i zapalić. Wie on dobrze, jak słabe są siły natury ludzkiej po upadku pierwszych rodziców i jak bardzo natura własnym ciężarem skłania się do grzechu. Pięknie o tym mówi św. Bernard: ,,Człowiek sam siebie popycha i wtrąca w przepaść tak, że nie potrzebuje pod tym względem obawiać się cudzej ręki, bo tylko samym własnym popchnięciem, bez cudzej pomocy upada. Nie upadnie jednak za pchnięciem cudzym bez własnego udziału”. Kiedy więc dobrowolnie wchodzimy na pochyłe i gładkie stanowisko, wtenczas i szatan wymierza przeciwko nam pociski w przekonaniu, że będą one tym celniejsze, im bardziej będą harmonizowały z poruszeniami natury.
Z tego wszystkiego wynika, że początek wszelkiego dobra pochodzi od Boga, podszepty zaś i podniety, do złego rodzą się w nas albo za pobudką szatańską, albo też pochodzą z samej natury, bez żadnego zewnętrznego wpływu.

Jeżeli poruszenie jest złe, to na nic się nie zda dochodzenie, z jakiego ono źródła pochodzi: czy z własnego popędu, czy też od szatana. Potrzeba raczej czuwać i modlić się, byśmy się z nim nie zgodzili.
Z dobrym natchnieniem, które jedynie od Boga pochodzi, należy się natychmiast zgodzić i starać się, byśmy nie przyjmowali nadaremnie łaski Bożej (2 Kor 6, 1)”.

W imię Prawdy! C. D. 217

19 marca 2024 roku

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce pt. ,,O rozpoznawaniu duchów” kardynała Jana Bona:

,,Modlitwa.
Przybądź tedy, o przeczyste światło Mądrości Odwiecznej, oświeć ciemności moje, bo mnie ogarnęła nieustająca noc i straszne zastępy Złego. Naucz mnie poznawać prawdę Twoją, abym Twym skutecznym natchnieniem przejęty wyzwolił się z brudu ziemskiego, a opierał się na powadze prawd Bożych. Rozświeć Twoim ożywczym promieniem tajniki mojego serca, abym lgnąc do ciemności, w jakich się zrodziłem, nie odstąpił od Ciebie i nie zbłąkał się na manowce. Spraw, aby uczucie moje znajdowało upodobanie w tym, co za Twoją pomocą rozumem poznaję, abym tym sposobem Ciebie, Istotę Najczystszą, jak najczęściej poznawał, a pozbył się z duszy fałszywych zasad i mrzonek światowych.

Daj, abym pisał to, co się zgadza z Twoim prawem, a wzgardził baśniami złośliwych. Ty, który skryte rzeczy mądrości Twojej (Ps 50, 8) objawiasz nie mędrcom tego świata, lecz malutkim i pokornym, ocuć mnie i zapal tym ogniem, któryś spuścił na ziemię, i wskaż mi swoją wolę. Otwórz łono Twoich tajemnic i poddaj mi myśli godne Twej wysokiej umiejętności, której zasady – ufny w Twoją pomoc – zamierzam nakreślić.

Od Ciebie, najwyższego Dobra, Stwórcy i Mistrza, pochodzą wszystkie siły i zdolności. Bez Twojej pomocy zawodzi pamięć i błądzi rozum. [Bez niej] nie zdołam skutecznie wybierać dobra, którego się przez grzech pozbawiłem. Opuściłem Cię i ściągnąłem na siebie podwójną nędzę: zaciemnienie rozumu i skażenie woli. Pozostałbym zaś w nich i zginął, gdybyś mnie nie poratował. Bez Twojego światła i pomocy nie ma prawdy, ale marność; nie ma wiedzy, ale błąd; nie ma rozpoznania, ale zamieszanie.

Dlatego wołam do Ciebie za Prorokiem: Pan oświecenie moje i zbawienie moje (Ps 26, 1)!. Oświecenie ma rozproszyć ciemności zmysłowe, a zbawienie ma uleczyć zepsutą wolę. Wołam do Ciebie, abyś mnie pouczał w tym, czego nie rozumiem; abyś mnie poprawiał w tym, w czym błądzę; abyś mnie dźwigał w tym, w czym upadam; abyś mnie wybawił ze wszystkiego, co błędne i zgubne. Z Twojej łaski chcieć jest w mej mocy, ale by dobre wykonać, nie znajduję (Rz 7, 18). I nie znajdę, jeżeli Ty, który dajesz chcenie, nie dodasz i wykonanie (Flp 2, 13).

Nie jest to bowiem dziełem ani tego, co chce, ani tego, co biegnie (Rz 9, 16), lecz Twojej, o Zbawicielu, litości, bez której nic nie zdołam, nic nie mam i niczego jestem”.