W imię Prawdy! C. D. 315

13 maja 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,7.Oczywistym znakiem Ducha Bożego jest, jeżeli chętnie ćwiczymy się w tych cnotach, jakie są najodpowiedniejsze dla naśladowców Chrystusowych, a których świat zupełnie nie zna, jak np. prostota, pokora, prawdomówność i szczerość. ,,Jam jest (…) prawda” (J 14, 6), mówi o sobie Zbawiciel, a Mędrzec powiada, że z prostymi rozmowa Jego (Prz 3, 32), gdyż jak tłumaczy święty Grzegorz – ,,promieniami swych nawiedzin oświeca On w tajemnicach niebieskich te dusze, których umysł nie zasłania żaden cień dwulicowości”.
Za pomocą powyższych cnót jakoby kamieniem probierczym można poznać inne cnoty. Chociażby bowiem ktoś okazywał nie wiedzieć jak wielkie znamiona cierpliwości, wstrzemięźliwości, łagodności, skromności lub pobożności, to jeżeli nie byłoby w nim szczerości i prostoty, gdyby szukał próżnej chwały, gdyby się nadymał, uporczywie trwał przy swoim zdaniu, gdyby się w jego słowach i czynach pokazywała dwulicowość, natenczas wszystkie jego cnoty byłyby tylko prostą ułudą i karykaturą cnót. Toteż słusznie mówi święty Grzegorz: ,,Mądrość sprawiedliwych nic nie udaje, myśl słowami wyjawia, szczerą prawdę miłuje, fałszu unika, bezinteresownie dobrze czyni; woli krzywdy znosić niż wyrządzać; nie mści się za doznane krzywdy, a zniewagi odebrane w obronie prawdy za zysk sobie poczytuje. Atoli ta prostota sprawiedliwych bywa wyśmiewana, bo ją mędrkowie światowi głupotą nazywają”.

Jeżeli tedy ktoś szczerym sercem postępuje według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich (Łk 1, 6), jeżeli nie wdaje się w rzeczy wielkie albo zbyt wzniosłe (Ps 130, 1) dla siebie, jeżeli nie chodzi za wynalazkami swymi (Ps 80, 13), temu trudno wpaść w sidła szatańskie. Jak bowiem pycha była przyczyną upadku zbuntowanych aniołów i pierwszych rodziców, tak przeciwnie – pokora i prostota są najbezpieczniejszą drogą do Boga i najpewniejszym dowodem Boskiego natchnienia.
Stąd słusznie twierdzi Gerson, że gdyby te dwie cnoty okazywały się przy każdym poruszeniu wewnętrznym i czynie zewnętrznym, nie byłoby potrzeba żadnych innych znaków do rozpoznawania duchów. Sławny teolog Dominik Bannez opierając się na powyższej zasadzie, uznał objawienia świętej Teresy za prawdziwe. ,,Słuchałem jej spowiedzi” – mówi on – ,,przez kilka lat, badałem ją kilkakrotnie, obchodząc się z nią zawsze cierpko i surowo; jednakże im bardziej ją upokarzałem i lekceważąco traktowałem, ona tym usilniej szukała mojej rady w tym przekonaniu, że to jest droga najbezpieczniejsza. U nikogo też nie znalazłem większej szczerości ducha, prostoty i pokory”.

8.,,Gdzie zaś Duch Pański, tam wolność” (2 Kor 3, 17) duchowa tak bardzo zachwalana przez świętego Franciszka Salezego. ,,Ta wolność chwały synów Bożych” (Rz 8, 21) zasadza się na oderwaniu serca od wszystkiego, tak że dusza wolna i swobodna gotowa jest we wszystkim iść za wolą Bożą.
Człowiek posiadający oną wolność nie lgnie do pociech, a utrapienia znosi z takim spokojem duszy, na jaki się zdobyć może. Nawet do ćwiczeń pobożnych nie przywiązuje się tak dalece, iżby nie mógł bez żalu i smutku ich opuścić, gdyby zaszła konieczna potrzeba, gdyby się tego domagały miłość lub posłuszeństwo. Nigdy go nie odstępuje wewnętrzne wesele, bo serca oderwanego od wszystkich stworzeń nie zasmuci żadna strata materialna, jak mówi Pismo Święte: ,,Nie zasmuci sprawiedliwego cokolwiek nań przypadnie” (Prz 12, 21). On chętnie przyjmuje pociechy wewnętrzne, kocha swoje nabożeństwa, ale nie jest im niewolniczo i uporczywie oddany. Niekiedy się zasmuci, ale tylko na chwilkę; gdyż niebawem wchodzi w siebie i zastaje tam wszystko w spokoju.

9.Nie wszyscy słudzy Boży mają prawdziwe i czyste poznanie, a nawet i ci, co je mają, nie zawsze pod jego wpływem mówią i działają, lecz tylko wtedy, kiedy chce Bóg – jego Twórca i Dawca. Gdyby zechcieli odebrane objawienia niebieskie opisać i rozgłosić, nie udałoby się im to bez szczególnego natchnienia Bożego. Co zaś pod wpływem tego poruszenia i oświecenia mówią, to mogą zrozumieć tylko ci, którzy w mniejszym lub większym stopniu są uczestnikami tegoż ducha. Jak bowiem oko nasze, oświecone światłem naturalnym, spostrzega przedmioty naturalne, tak też oko duszy, oświecone światłem Bożym, ogląda wnętrze człowieka pod względem duchowym.
Jednakże nieliczne i tylko wyjątkowe dusze otrzymują ono światło, tak że bardzo szczupła jest garstka ludzi prawdziwie duchowych, czyli wewnętrznych, którzy mogą poznać dokładnie stan duchowy bliźnich. Doświadczyła tego na sobie z wielkim utrapieniem święta Teresa. Albowiem pierwsi jej spowiednicy nie mogli poznać jej ducha ani nawet zrozumieć jej mowy. Skończyło się to utrapienie dopiero wtenczas, kiedy natrafiła na mężów tym samym, co i ona, owianych duchem, jak święty Piotr z Alkantary, święty Franciszek Borgiasz, Baltazar Alwarez i inni również cnotliwi i świątobliwi mężowie. Mógłbym przytoczyć wiele innych przykładów, ale mi nie pozwalają na to szczupłe ramki niniejszej pracy.
Stąd to pochodzi, że ludzie nie mający w tym względzie należytego wykształcenia, ludzie cieleśni, niepojmujący tego, co jest Ducha Bożego (1 Kor 2, 14), pojmują fałszywie i źle tłumaczą wyrazy i frazesy znajdujące się u mistyków. ,,I nic dziwnego!” – powiada święty Bernard – ,,Daremno chce czytać lub słuchać miłosnej pieśni, kto sam nie kocha; pierś zimna nie zdoła pojąć słów ognistych. Jak bowiem nie rozumie Greka, kto nie umie po grecku, ani też mówiącego po łacinie, jeżeli sam nie jest łacinnikiem, tak też i język miłości wyda się niemiłującemu barbarzyńskim i będzie miedzią brzęczącą i cymbałem brzmiącym”.

10.Łaska sama przez się nie niszczy ani nie osłabia natury, lecz owszem – chroni ją, wzmacnia i udoskonala. Jeden bowiem i ten sam Bóg jest Stwórcą natury i dawcą łaski. Jeżeli tedy jakaś słabość lub umęczenie wynikają z tego, co człek pod wpływem Bożym działa, nie można tego przypisywać łasce, lecz ułomności natury, gdyż ciało podległe zepsuciu oddziałuje na dusze.
Toteż byłoby błędem nie uważać takiego natchnienia za Boskie. Wszakże Pismo Święte mówi, że Daniel po widzeniu anielskim zupełnie opadł z sił. A nie zostało we mnie siły – powiada on sobie – ale i wygląd mój zmienił się we mnie, i struchlałem, i nie miałem żadnej siły (Dn 10, 8). ,,Albowiem” – powiada święty Grzegorz – ,,jest zupełnie naturalnym następstwem, że to cielesne naczynie, nieważące jednego talentu, musi słabnąć, kiedy dusza ludzka zostaje podniesiona do widzenia nadprzyrodzonego”. Zdarza się to nie tylko przy objawieniach duchów uwielbionych, lecz także przy zwyczajnych pociechach Boskich, tak że niekiedy święci, nie mogąc ich znieść dla słabości natury, wołali: ,,Dość, Panie, dość!”.

Dodaj komentarz