9 grudnia 2023 roku ciąg dalszy
Tego dnia przeczytałem ważne dla mnie słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z listu do swego ojca z 1955 roku:
,,Już zapewne do tej chwili jest Ci wiadomo, że Władze państwowe uwolniły mnie od izolacji policyjnej w więzieniu i umieściły w domu Sióstr Nazaretanek w Komańczy. Nie wolno mi opuszczać tej miejscowości ani też wykonywać jakichkolwiek funkcji, związanych z moimi obowiązkami pasterskimi. Tak więc warunki bytowania osobiste nieco się poprawiły, chociaż to, co jest dla mnie ważniejsze, jest nadal wielkim doświadczeniem. Nie mogłem Ci pisać tego, co mi serce wypełniało; nie wiem, czy to, co Ci pisałem, Ojcze, dotarło do Ciebie w tym sensie, w jakim było wyrażone. Pragnę jednak, byś wiedział, że całym moim wysiłkiem było, by godnie reprezentować Kościół, nawet w więzieniu, i by spełnić to zadanie, które Bóg nakłada na człowieka w każdym miejscu. A zasadnicze zadanie biskupa katolickiego, czy jest przy celebrze pontyfikalnej, czy na ambonie, czy w więzieniu – jest jedno: nos Tibi semper et ubique gratias agere, Domine Sancte, Pater – zawsze i wszędzie dzięki Ci czynić, Panie, Święty Ojcze. Byłem zdania, że więzienie moje musi mieć charakter wyznania prawdy i dziękczynienia. Pierwsze mogło pogarszać moją sytuację, ale było konieczne.
A drugie było już tylko samą radością, na ile człowiek ułomny zdolny jest chwalić Boga stosownie. Byłem i jestem przekonany, że moje doświadczenie jest niezbędne dla dobra Kościoła i dla Jego chwały; chociaż musiałem milczeć, to w mocy Bożej leżało mówić za mnie. A cierpienie przeżywane ma taką właściwość, że Bóg przemawia przez nie do każdego sumienia wymowniej niż najlepsze kazanie. Byłem i jestem spokojny o to, że sytuacja moja szkody Kościołowi nie przyniesie, a raczej takie dobro, które przynieść może tylko Duch Święty, który przecież przez wszystko rządzi Kościołem. Cierpienie ludzi, jako walny środek pomocy Kościołowi, tak zrosło się z jego dziejami, że jest niemal ,,Ósmym Sakramentem”, czerpiącym swoją moc z Sakramentu Męki Kalwaryjskiej Chrystusa Pana. Czyż mógłbym odmówić Chrystusowi prawa przyzywania na pomoc mojego cierpienia, skoro uznał to za konieczne dla dobra Kościoła? Wreszcie, istota kapłaństwa Chrystusowego wyraża się w ofierze, a wszyscy słudzy Jego powołani są do nie tylko do ofiarowania Ciała Chrystusowego, ale i do wydawania siebie za Kościół, jak Chrystus wydał siebie za rodzaj ludzki.
Trzeba więc, Drogi Ojcze, radować się, że dane nam było dla Imienia Chrystusowego zelżywość ucierpieć. Przewiduję, że wkrótce ujrzę Ciebie, choć tak dalekiej podróży lękam się dla Ciebie. Ale nie mam prawa powstrzymać Cię od niej. Ufam, że opanujemy łzy, bo nie trzeba Dobremu Ojcu okazywać smutku tam, gdzie jest sama radość i chwała. Wziąłeś udział w moim cierpieniu, przeżyłeś je mocno, ale wiem, że niczego nie żałujesz, jak i ja niczego nie żałuję, gdyż wszystko, co mądrość i dobroć Boża czyni, jest samą miłością i samą mądrością. Dziękuję Ci, drogi Ojcze, z całego serca synowskiego za to, żeś czynił dobry użytek z Twej wiary, żeś zachował miłość i ufność ku Bogu, żeś nie ustał w modlitwie, której dobre owoce były tak dla mnie pożywne”.
Tego dnia przeczytałem także słowa św. Ludwika Marii Grignion de Montfort:
,,Nie szukajcie dobrych księży wśród znanych i prestiżowych. Dobrzy księża są znienawidzeni lub zapomniani przez świat”.
Tego dnia poruszyły mnie także słowa z książki pt. ,,Eucharystia w KL Dachau”:
,,Wszystkie etapy męki fizycznej zawierzali Bożej Opatrzności, zwłaszcza gdy: ,,były chwile takiego wzmagania ucisku, że z ich serc wyrywał się okrzyk: ,,Panie oddal od nas ten kielich goryczy.” Kiedy jednak poznali, że inna jest wola Boża, pili czarę mąk do ostatniej kropli. Jedno mieli pragnienie, aby ich ciało oddane na mękę i ich krew, nie poszły na marne”.
Czując zbliżającą się śmierć ofiarowywali swe życie Panu Bogu w drogich ich sercu intencjach, tak jak ks. Józef Kałuża z Biadek, leżących w dzisiejszej diecezji kaliskiej, który swojemu młodszemu bratu w kapłaństwie mówił:
,,Ty wrócisz, a ja tu zostanę, ciało moje spalą. Ty wrócisz i proszę ciebie, kiedy wrócisz do Gorzyc, staraj się w najbliższym czasie pojechać do Biadek i powiedz im wszystkim, że umieram z radością w sercu, bo spełniam ofiarę życia swego, które składam dla Boga, za Jego Kościół i za moich ukochanych parafian Białkowskich”.