W imię Prawdy! C. D. 444

25 lipca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Skoro tedy różne są przyczyny snów – wewnętrzne i zewnętrzne, ponieważ największa ich część powstaje przypadkowo, wskutek różnych i niespokojnych krążeń soków i sił żywotnych po zakątkach mózgowych – przeto słusznie nakazuje Pismo Święte, by nie przywiązywać do nich najmniejszego znaczenia, a wierzących w sny i wykładających takowe surowo karci. Tak np. czytamy: ,,Nie będziecie wróżyć i snów nie będziecie badać” (Kpł 19, 26), a na innym miejscu: ,,Niech się nie znajdzie u ciebie taki, który by… wierzył snom” (Pwt 18, 20). Mędrzec zaś Pański powiada: ,,Po licznych troskach sny idą” (Koh 5, 2), i: ,,Sny wynoszą nieroztropnych. Jak ten, co chwyta cień i wiatr goni, tak i ten, który daje wiarę snom kłamliwym… Widzenie senne… i sny źle czyniących są marnością… Jeżeli nie od Najwyższego zesłane jest nawiedzenie, nie przykładaj do nich serca twego. Wielu bowiem sny w błąd wprowadziły” (Syr 34, 1-2, 3, 5-7).

Zresztą dodać należy, że Pan Bóg bardzo rzadko udziela snów przepowiadających przyszłość i to jedynie dla bardzo ważnych pobudek zmierzających ku dobru ogólnemu. A jako że ich twórcą i dawcą jest Bóg tak też i ich znaczenie może ludziom tylko Bóg objawić, według nauki Apostoła: ,,Tego, co jest w Bogu, nikt nie poznał, tylko Duch Boży” (1 Kor 2, 11), który odkrywa głębokości i skrytości i zna rzeczy będące w ciemności, a światłość w nim mieszka (Dn 2, 22).
Święty Grzegorz z Nyssy, który wiele pisał o snach, tak się między innymi wyraża: ,,Chociaż zdolność do sennych marzeń posiadają z natury wszyscy bez wyjątku, jednakże nieliczne tylko wyjątki otrzymują sny Boskie”, i że nie należy porywczo wierzyć w sny. Zakonnik Antioch dowodzi, że chociażby się nam zdawało, że jakiś sen mamy od Boga, nie można go za taki uważać, ,,dopóki sztuka lub łaska rozpoznawania duchów nie wyda w tym względzie stanowczej i nieomylnej decyzji”. Zgodnie z powyższym zdaniem powiada także tłumacz dzieł świętego Jana Klimaka, mówiąc:,, Nadzwyczaj ostrożnie należy się zachowywać względem snów. Owszem całkowicie na nie, dla ich rozmaitego pochodzenia trzeba nie zważać”. Rozpoznawanie bowiem takowych jest udziałem niewielu, tj. tych którzy otrzymali od Boga dar rozpoznawania duchów.

Mimo to są przecież pewne znaki i reguły, wyprowadzone z samej natury snów, według których człowiek roztropny i doświadczony łatwo może wywnioskować, z jakiego źródła który sen pochodzi i jak odróżnić sny prawdziwe od fałszywych, a dobre od złych.
1.Niektóre ze snów naturalnych powstają zupełnie przypadkowo i nie mają najmniejszego znaczenia i łączności z przyszłością. Te należy wprost odsuwać i wcale o nich nie myśleć. Inne zdradzają stan umysłowy i fizyczny, jako też temperament tego, co je miewa – z nich mogą lekarze poznać chorobę. Żaden zaś sen naturalny nie może przepowiadać rzeczy przyszłych, których spełnienie zależy jedynie od wolnej woli.

2.Sny o rzeczach próżnych, zabobonnych i czczych, które nasuwają obrazy wstrętne, straszne lub nieprzyzwoite, które w jakikolwiek sposób pobudzają do złego albo też wykrywają tajemnice celem zaspokojenia próżnej ciekawości, lub zmierzają do przechwalania się z nadzwyczajnych wiadomości, lub które zapowiadają coś na przyszłość, a to się nie spełnia – bez wątpienia pochodzą od szatana lub natury ludzkiej.

3.Kiedy sny przychodzą bez ładu i składu, gwałtownie, kiedy przedstawiają rzeczy śmieszne lub cudaczne, kiedy nagle znikają i popadają w zapomnienie – nie są od Boga. Bóg bowiem czyni wszystko pod liczbą, wagą i miarą i nie ma w Jego dziełach nieporządku lub braku cierpliwości. Zsyła on sny jako znaki jakiejś przyszłej rzeczy i dlatego mają one zawsze swoje znaczenie.

4.Dowodem Boskiego pochodzenia snów jest często już sam ich przedmiot, a mianowicie, kiedy przedstawiają coś takiego, co tylko Bóg może objawić, jak np. ukryte pragnienia serc, wewnętrzne myśli, niedocieczone tajemnice wiary, rzeczy przyszłe, a zależne od wolnej woli. Chyba że byłyby tego rodzaju, ażeby je szatan z pewnych znaków zewnętrznych lub skądinąd mógł poznać.
Nadto Pan Bóg zsyłając sny, zwykł udzielać rozumowi nadzwyczajnego światła, a wolę tak zwykł poruszać, że człowiek bardzo silnie przyjmuje takie sny i jest przekonany, że pochodzą od Boga, i nigdy o nich nie zapomina.

5.Ze sposobu, w jaki przychodzą, nie można powiedzieć o snach nic pewnego, bo sposoby te są nadzwyczaj różne. I tak, sny pochodzące od Boga przychodzą raz nadzwyczaj łagodnie, kiedy indziej zaś wśród gwałtownych wstrząśnień ciała i duszy. Niekiedy otrzymuje ktoś sen, lecz nie otrzymuje zarazem zrozumienia go, jak np. faraon i Nabuchodonozor. Kiedy indziej udziela Bóg obojga, np. prorokom. Jedne z nich wyrażają jasno i dobitnie wolę Bożą, inne zaś niejasno i pod różnymi figurami i podobieństwami. Jedne opierają się na myślach, jakie ktoś miał na jawie, np. święty Józef, kiedy zamierzał opuścić Najświętszą Maryję Pannę, a we śnie otrzymał upomnienie, by tego nie czynił; inne znowu odnoszą się do rzeczy, o których się poprzednio nigdy nie myślało.
Tak więc pewniejsze i dobitniejsze są te znamiona, które się czerpie z przedmiotu snów, przy czym jednak należy uwzględnić i te reguły, jakie powyżej do rozpoznawania duchów podaliśmy.”

 

W imię Prawdy! C. D. 313

12 maja 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,W jaki sposób poznaje się i na pewno rozróżnia natchnienia Boże, pouczają nas o tym święci autorzy, którzy pod wpływem łaski Bożej i przy własnym doświadczeniu pozostawili nam niemało cennych wskazówek w tej mierze. Owoce ich pracy, tj. reguły służące do rozpoznawania natchnień Bożych, podaję tutaj wiernie i tak zwięźle, ażeby nie pominąć nic takiego, co jest koniecznie potrzebne do należytego oświecenia.

1.Duch Boży pobudza do wstępowania w ślady Chrystusa i do naśladowania Jego cnót. Skoro bowiem Chrystus nie tylko jest naszym Zbawicielem, ale zarazem Nauczycielem i Wodzem, toteż Jego życie i cnoty są dla nas jakoby wzorem i ideałem doskonałości i świętości. On sam powiada: ,,Uczcie się ode mnie, żem jest cichy i pokornego serca” (Mt 11, 29), i znowu: ,,Dałem wam przykład, abyście jak ja wam uczyniłem, tak i wy czynili” (J 13, 15), a na innym miejscu powiedziano: ,,Kto mówi, że w Nim pozostaje, powinien sam tak postępować, jak On postępował” (1 J 2, 6). Nie ulega tedy najmniejszej wątpliwości, że Duch Boży pobudza tego, kto czuje pociąg do wstępowania w ślady Chrystusa.

2.Święty Bernard uczy, że kiedy nam Duch Święty podaje dobre natchnienia, wykonuje w nas trzy czynności, byśmy te natchnienia uskutecznili: ,,Upomina, uczy i porusza. Upomina pamięć, uczy rozum, porusza wolę. Te bowiem trzy władze posiada nasza dusza”. Pamięci przypomina słodycz doznaną przy świętych myślach i tym sposobem rozprasza naszą zniewieściałość i lenistwo. Rozum oświeca, aby mógł poznać, co należy czynić, i tym sposobem rozprasza mgłę nieświadomości. Wreszcie porusza i pobudza wolę i tym sposobem wspiera naszą słabość. Te trzy czynności sprawia w nas swoją łaską, udzielając nam zamysłu, chęci i spełnienia dobrego czynu. Pierwsze wykonuje w nas, drugie – z nami, trzecie – przez nas.

3.Święty Ignacy poucza w książeczce o ćwiczeniach duchowych, że tylko Bóg może swym wpływem wzbudzić w duszy pociechę wewnętrzną, chociaż by nie było żadnej uprzedniej przyczyny do radości. Właściwą bowiem jest rzeczą dla Stwórcy wejść do swego stworzenia i zwrócić je, pociągnąć, skłonić ku swej miłości. Mówimy zaś, że żadnej nie było uprzedniej przyczyny, jeżeli się nic nie nasunęło ani zmysłom, ani rozumowi, ani naszej woli, co było samo przez się mogło wywołać tego rodzaju pociechę.
Jednakże pomiędzy sprawiedliwymi a grzesznikami ta zachodzi różnica, że do sprawiedliwych, jako do podobnych sobie, przychodzi spokojnie i niebawem po usunięciu przestrachu następuje radość. Przeciwnie zaś – oziębłych grzeszników i ludzi mniej duchowych zazwyczaj bardziej zatrważa, bo znajduje ich niepodobnymi do siebie, jakeśmy wyżej powiedzieli. Najpierw tedy przeraża ich bojaźnią, potem orzeźwia ich łaską skruchy, pobudza do poznania siebie samych i do pragnienia postępu duchowego. ,,Skoro głos Boży zadzwoni w uszach duszy” – mówi święty Bernard – ,,najpierw zawstydza, przeraża, zagrzewa, oświeca i oczyszcza”. Z tego poznajemy, jak słuszne jest zdanie świętego Antoniego zapisane u świętego Atanazego, że niezbyt trudno odróżnić duchy dobre od złych. ,,Jeżeli bowiem po przerażeniu następuje radość” – mówi ten święty – ,,bądźmy pewni, że od Boga przyszła pomoc, gdyż spokój duszy jest dowodem obecnego majestatu. Jeżeli zaś wzbudzona trwoga nie ustępuje, jest to dowodem, że nam stoi na oczach nieprzyjaciel”.
Doktor anielski pochwala te zdania, a chociaż je święty Antoni odnosił do widzeń i zjawień, jednakże da się je zastosować i do wewnętrznych natchnień, a to z tej przyczyny, ,,że już dla tego samego, iż człowiek bywa podniesiony ponad stan zwyczajny, niższe władze w człowieku słabną i przychodzi przestrach, tak jak i po odprowadzeniu naturalnego ciepła do wnętrza ciała, zewnętrzne władze natychmiast popadają w drżenie”. Tak przeraził się Daniel w początku widzenia, tak zatrwożyła się Najświętsza Maryja Panna pozdrowieniem anielskim; tak samo zatrwożył się Zachariasz na widok anioła i przypadła nań bojaźń (Łk 1, 12), tak też i święty Jan z początku objawienia upadł jakby martwy (Ap 1, 17) i osłupiały z przerażenia; tak wreszcie i apostołowie przy przemienieniu Pańskim upadli na twarz swoją i bali się bardzo (Mt 17,6).

4.Jeżeli Pan Bóg jest sprawcą poruszeń wewnętrznych, natenczas dusza pozostająca pod ich wpływem zakreśla wszystkim czynnościom wyłącznie dobry cel, gdyż Ten, który wszystko zdziałał dla samego siebie (Prz 16, 4), pobudza jedynie do szukania większej chwały swojej. Toteż nie od Boga odbiera natchnienia ten, kto czuje się do czego innego pobudzonym.
Taką zasadę podaje święty Augustyn, twierdząc, że ,,jedynie Boga, który jest naszym celem ostatecznym, mamy używać, a wszystkim innym mamy się posługiwać”. I nie ma innej drogi złej i grzesznej, jak tylko ta, która wiedzie człowieka do złego posługiwania się stworzeniami i do nadużywania Boga. Słusznie też powiedział św. Bernard, że nie może być miłe Panu Bogu posłuszeństwo ani cierpliwość, jeżeli On sam nie będzie przyczyną tego, co wykonujemy lub co czynimy.

5.Wpływ Boży czyni duszę skorą do szukania i przyjmowania nauki, a ulegającą chętnie radom i wskazówkom starszych i przełożonych, jako czytamy u Izajasza: ,,Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie sprzeciwiam, nie cofnąłem się wstecz” (Iz 50, 5). W powyższych słowach – według tłumaczenia świętego Bernarda – mamy podaną normę dobrowolnego posłuszeństwa. Kto się bowiem nie sprzeciwia, ten dobrowolnie działa, a kto się wstecz nie zwraca, ten trwa w pierwotnym stanie. Bynajmniej też nie szkodzi, chociażby sami nauczyciele i kierownicy byli niekiedy mniej oświeceni i roztropni, gdyż jak zauważył święty Jan Klimak: ,,Pan Bóg nie jest niesprawiedliwym, aby dusze poddające się w duchu wiary i prostoty kierownictwu innych pozwolił w błąd wprowadzić”.

6.Ponieważ cierpliwość… dokonuje dzieła doskonałego (Jk 1, 4) i upodabnia nas do Chrystusa, który dla nas wydał się na krzyż, stąd chęć i zapał do wytrwałego ponoszenia wszelkich utrapień jest znakiem dobrego ducha. To natchnienie nie może pochodzić ani z ludzkiej natury, ani od szatana.
Trafnie, jak zazwyczaj, wyraża się o tym Tertulian: ,,Cierpliwość” – mówi on – ,,jest tak ściśle złączona ze służbą Bożą, że nie można zachować nawet najmniejszego przykazania ani też dokonać jakiegokolwiek uczynku miłego Bogu bez posłuszeństwa”. Poniżej zaś dodaje: ,,Chrystus pragnął przed odejściem z tego świata nasycić się rozkoszą posłuszeństwa. Przyjmuje plwania, biczowania, pośmiewiska, upokarzające obłóczyny i jeszcze bardziej wzgardliwą koronację. Jakiż to dziwny duch cierpliwości! Ten, co raczył ukryć się w naturze ludzkiej, w niczym nie naśladuje naszej niecierpliwości. Po tym to, o faryzeusze, powinniście byli szczególnie poznać Pana swego! Takiej cierpliwości nie okaże żaden człowiek!”.
Wśród doświadczeń rozpoznaje się nieomylnie dobrych i złych. Albowiem zły przez nieszczęścia staje się gorszym, a dobry oczyszcza się w nich, przerabia i udoskonala. Wprawdzie początkujący w życiu duchowym zwykli się mieszać wśród przychodzących doświadczeń, lecz niebawem godzą się chętnie z wyrokami Opatrzności Boskiej i chętnie cierpią. Dusze zaś doskonałe, te do cierpień i prześladowań jakoby do godów weselnych wzdychają, nadchodzący krzyżyk przyjmują z weselem, radością serca i uznają się za niegodne tak wielkiej łaski Bożej.

Co się tyczy dobrowolnych umartwień ciała, należy w tym względzie zachować przede wszystkim złotą regułę starożytną: ,,Niczego za wiele!”. Duch Boży zachowuje bowiem miarę i nigdy nie przekracza granic roztropności. ,,Bóg jest mądrością” – powiada święty Bernard – ,,i chce, byśmy Go kochali nie tylko czule, ale i mądrze. Dlatego też upomina Apostoł, aby służba nasza była rozumną (Rz 12, 1); gdyż w przeciwnym razie duch błędu bardzo łatwo oszuka twoją gorliwość, jeżeli jej zabraknie wiadomości”. Taką samą roztropność zaleca i święty Grzegorz, mówiąc: ,,Tak należy używać umartwienia, aby niszczyło nie ciało, ale cielesną pożądliwość. Zdarza się bowiem często, że wskutek zbytecznego umartwienia, zmierzającego do zupełnego przygłuszenia pożądliwości grzechowej, tak się ciało osłabia, iż stajemy się niezdolnymi również do wykonania dobrych uczynków, jak np. do modlitwy lub do nauczania. Pomocnikiem przy wypełnianiu wewnętrznych pragnień jest nasz człowiek zewnętrzny i on to posiada w sobie pożądliwości lubieżne, lecz zarazem znajdują się w nim i skłonności do dobrego. Toż zdarza się niekiedy, że prześladując go jako wroga, zabijamy w nim ukochanego współobywatela; a przeciwnie – oszczędzając wspólnika, wychowujemy sobie zaciętego wroga”.