W imię Prawdy! C. D. 175

6 lutego 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z żywotu świętej Doroty:

,,W Kapadocyi, miesci Cezarei, za czasów prześladowania chrześcijan przez cesarza Maxymina, na początku wieku czwartego, żyła młoda dziewica, imieniem Dorota. Z chrześcijańskich rodziców urodzona, wychowana bardzo pobożnie, w młodym wieku poślubiwszy czystość Panu Jezusowi, prowadziła życie, wyższej bogobojności oddane. Była przytem nadzwyczaj pięknej urody.

Gdy do Cezarei przybył, przysłany do cesarza Wielkorządca Saprycyusz, dla wytępienia wiernych, Dorotę, jako w całem mieście ze swojej pobożności słynącą, najpierwej kazał uwięzić i przed sobą stawić. Skoro ją przyprowadzono: ,,Dla tegom cię tu, rzekł do niej, stawić kazał, abyś nieśmiertelnym bogom naszym pokłon oddała.” – ,,Samemu Bogu Twojemu pokłon czynić będziesz, napisano jest w Piśmie Bożem, odrzekła mu Dorota, bogowie, którzy nie stworzyli Nieba i ziemi, niech zginą.” Gdy Wielkorządca po tej odpowiedzi zagroził jej mękami, a ona nieustraszona, odpowiedziała mu, iż się żadnych mąk ani śmierci nie boi, kazał ją rozpiąć na dwóch palach, i okrutnie biczować, a ciało jej szarpać żelaznemi hakami. Wśród tej katowni Święta wołała: ,,dlaczego mnie oszczędzasz, czyń prędzej co czynić masz, abym co prędzej oglądała Tego, którego miłością goreję. – ,,Kogóż tak bardzo pragniesz?” spytał ją tyran. ,,Chrystusa Syna Bożego” odrzekła. ,,Gdzież ten Chrystus?” rzecze znowu sędzia. A Dorota: ,,Wszechmocność Jego i Bóstwo wszędzie jest obecnem. Zaś jako Syn Boży, zasiada On na prawicy Ojca Przedwiecznego, i ztamtąd wzywa nas do raju i wiecznego szczęścia, w którem są kwiaty, owoce, róże i lilie kwitnące na zawsze. Tam Święci Pańscy, radości wiecznej używają, a która mnie i wszystkich tych, którzy dla Chrystusa cierpią, oczekuje.” – ,,Zaniechaj tych próżnych rojeń, rzekł na to Suprycyusz, oddaj pokłon bogom naszym, a życie zachowasz, i wyszedłszy za mąż, bogactw i szczęścia zażywać będziesz.” – ,,Szatanom twoim pokłonu nie oddam, powiedziała Dorota, i za mąż nie wyjdę, bom jest Oblubienicą Chrystusa.”

Wielkorządca widząc, iż mękami nie przemoże świętej dziewicy, kazał ją zaprowadzić do domu dwóch sióstr, mających imiona Krystyna i Kaliksty, które będąc chrześcijankami, a ciężkich katuszy jakie im zadano nie wytrzymawszy, wyrzekłszy się były wiary, za co wielkiemi od pogan obdarzone bogactwy, mieszkały we własnym pałacu. Tym polecił tyran, aby i Dorotę do oddania czci bogom pogańskim nakłoniły. Lecz gdy one namawiały ją na to: ,,słuchajcie wy raczej rady mojej, powiedziała im Dorota, obżałujcie wasz postępek, a Bóg miłosierny nie wzgardzi pokutą waszą.” A gdy one poddając się rozpaczy o zbawienie, utrzymywały, że raz straciwszy łaskę Boską, już jej odzyskać nie mogą: ,,Większy to grzech, rzekła im Święta, rozpaczać o zbawienie, i nie ufać miłosierdziu Boskiemu, aniżeli zaprzeć się samego Boga. Większe jest miłosierdzie Boże, nad wszystkie grzechy ludzkie: bo sam Pan Jezus powiedział, że przyszedł nie dla sprawiedliwych, lecz dla grzeszników.” Potem zaczęła wraz z niemi gorąco modlić się o ich nawrócenie, a nareszcie Kaliksta i Krystyna, zalawszy się łzami, szczerze obżałowały grzechy swego i postanowiły umrzeć za Chrystusa. Jakoż, zawezwane przez Saprycyusza, aby mu zdały sprawę ze swoich usiłowań w nakłonieniu Doroty do odstąpienia wiary, oświadczyły mu, iż nie tylko nie uczyniły tego, lecz ona to ich do szczerej pokuty pobudziła, i że żałując, że się zaparły Chrystusa Pana, teraz go wyznają, i na śmierć są gotowe. Słysząc to, tyran w obecności Doroty, kazał je wrzucić na stos rozpalony, na który gdy wstępowały z niezachwianem męztwem: ,,idźcie przedemną, powiedziała do nich Dorota. Oblubieniec nasz Niebieski wyjdzie naprzeciw was, i przyjmie was, jako ojciec syna marnotrawnego, a ja wkrótce pójdę za wami.” Krystyna i Kaliksta, modląc się wśród płomieni do ostatniej chwili, Bogu oddały ducha.

Kiedy one dogorywały, Saprycyusz powtórnie kazał Dorotę rozpiąć na palach, i srodze męczyć, a gdy pomimo mąk tych, głośno i wesoło Bogu chwałę oddawała, spytał ją dlaczego mimo takich bólów, jakie jej zadają, wydaje się tak wesołą.” Niezmiernie się weselę, odpowiedziała mu Święta, dla tego, iż te dusze, które zły duch przez ciebie był uwiódł , Pan przezemnie do Siebie nawrócił, a gdy w tej chwili z tego powodu w Niebie weselą się Aniołowie, jakżebym ja sama smutną być mogła? Lecz i mnie nie oszczędzaj, abym i ja co prędzej tego szczęścia, którego one już używają, dostąpiła, i abym z temi z któremi tu na ziemi razem ich i moje grzechy opłakiwała, w niebie radowała się na wieki.” Wtedy tyran kazał rozpalone blachy do jej boków przykładać, a Dorota, jeszcze większej swobody i radości objawiając oznaki, wołała: ,,Okrutniku! Zawstydź się postępku twojego i bogów twoich; widzisz bowiem jak ja, łaską Boga mojego wsparta, przemagam twoję zawziętość, i wszystko to co czynisz ze mną, i te straszne męki za nic sobie poczytuję.” Po tych słowach, Saprycyusz kazał ją okrutnie w twarz uderzać, za obelgi, jakie według niego przeciw bogom pogańskim miotała, i w końcu skazał ją na ścięcie. Dorota usłyszawszy wyrok, w te słowa Panu Bogu, podniósłszy ręce do Nieba, głośno dziękowała: ,,Dzięki Ci składam, miłośniku dusz ludzkich, iż mnie do raju Twojego wzywasz, i na łono Bóstwa Twojego prowadzisz.”

Gdy ją już nareszcie na plac, gdzie miała być straconą, prowadzono, sekretarz Wielkorządcy, imieniem Teofil, barbarzyńskie żarty ze świętej dziewicy czyniąc, przypomniał jej, iż mówiła o owocach i kwiatach w raju niebieskim będących, i rzekł szydersko: ,,Oblubienico Chrystusowa, przyślij mi z raju twojego, do którego idziesz, owoców albo kwiatów.” – ,,Uczynię to bezwątpienia,” odrzekła Dorota. Przybywszy na miejsce, gdzie ściętą być miała, poprosiła kata, aby dał jej chwilę czasu do pomodlenia się. Na co gdy się on zgodził, a Święta modlitwę swoją skończyła, ujrzano niespodzianie obok nieś prześliczne dziecię, trzymające w koszyku trzy jabłka i trzy przecudne róże, chociaż to było wśród zimy. ,,Zanieś je Teofilowi, powiedziała Dorota, i powiedz mu, iż ja mu posyła to o co mnie prosił, z ogrodu i raju Pana mojego.” I to wyrzekłszy, schyliła głowę pod miecz katowski, i w tejże chwili ścięta, sama do tegoż raju niebieskiego poszła.

Teofil, wskutek takowego cudu, łaską Boską dotknięty, nawrócił się do wiary świętej, i po okrutnych mękach, mężnie za Chrystusa poniesionych, śmiercią męczeńską niezwłocznie także Niebo pozyskał.

POŻYTEK DUCHOWY
Widzisz, jak różnemi drogami Bóg dobry do Siebie dusze nawraca i powołuje. W tych owocach i kwiatach, które święta Dorota Teofilowi z raju posłała, upatruj obraz wszystkich świętych natchnień i głośnych ostrzeżeń sumienia twojego, któremi tenże Bóg miłosierny chce przyciągnąć cię do Siebie, albo nawrócić, jeśliś na złych drogach, albo ściślej z sobą zjednoczyć, jeśliś na dobrej. Korzystaj więc z takich łask i darów niebieskich, aby ci one, za wstawieniem się świętej Doroty, na taki jak świętemu Teofilowi wyszły pożytek”.

W tym dniu ważne były dla mnie słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z dnia 5 i 7 czerwca 1956:

,,Ktokolwiek zdołał dotrzeć do mnie, mógł wzbudzić w czujnej opinii społecznej zastrzeżenie, dlaczego on mógł, a inni nie?! To pewnie ,,człowiek zaufania” mężów krwawych?! Tak cierpią ludzie, którzy zdołali tu dotrzeć. Ta wrażliwość opinii może pouczać, jak bardzo społeczeństwo lęka się, bym nie stał się maluczki. Im potrzeba wielkości, może dlatego, że sami poddali się małości. Oni nie chcą bym służył, dlatego że sami służą. – Prawdziwi przyjaciele moi są dziś rozdwojeni w sobie: pragną dla mnie wolności, ale czują, że potrzeba mi męki. Walka między tymi dwoma uczuciami jest miarą wartości przyjaźni i zmysłu katolickiego. Muszę pragnąć bardziej męki niż wolności, choćby dlatego, że mniej jest takich, którzy pragną męki”.

,,Vere consumpti sumus ira Tua” (Ps 89) – gdy oglądam się wokół, Ojcze Narodów, widzę, że każdemu przygotowałeś odrobinę odpocznienia po tej strasznej wojnie. Nawet synom ,,krwawego narodu”, nawet tym, co wylali krew naszą obficie w tylu obozach, zgotowałeś miejsce, gdzie mogą być u siebie i czuć się bezpiecznie. Tylko mojemu Narodowi nie dałeś dotąd ani chwili oddechu. Dusimy się od nadmiaru męki, udręczenia i gwałtu. Odeszli wprawdzie jedni pożeracze ludzi, ale ci, co zapełnili obozy i więzienia własnymi braćmi, jakże są stokroć okrutniejsi! Teraz jest wprawdzie amnestia, wychodzą setki, tysiące ludzi z więzień i różnych obozów. Ale udręka nie ustaje. Ojcze, o Clavis Dawid! Daj odetchnąć, byśmy sobie zdołali przypomnieć, jak wygląda życie dzieci Bożych, ludzi wolnych. Uczyniłeś narody wolnymi, dałeś im pragnienie i potrzebę wolności, wszczepiłeś w duszę takie siły, które im pragnienie i potrzebę wolności, wszczepiłeś w dusze takie siły, które mogą się rozwinąć ku chwale Twojej tylko wśród wolności. Nie pozwól, by zniszczało w nas tyle darów człowieczeństwa, byśmy żyli nieustannie jak bydlęta. Przecież stworzyłeś człowieka na obraz i podobieństwo swoje, Ojcze wolności, któryś wolnością swoją przez Chrystusa obdarzył ludy niechby i dla mojego Narodu coś z tych darów Twoich pozostało. Dziś dajesz wolność nawet dzieciom Twoim w Dahomeyu. Wspomnij na Polskę”.