W imię Prawdy! C. D. 413

6 lipca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

,,Wtedy przystąpili do niego uczniowie Jana z zapytaniem: ,,Jak się to dzieje, że my oraz faryzeusze tak często pościmy, podczas gdy twoi uczniowie nie poszczą?” Jezus odpowiedział im: ,,Czyż mogą goście weselni pogrążać się w smutku, jak długo oblubieniec jest z nimi? Nadejdzie czas, kiedy oblubieniec zostanie im zabrany; wtedy będą pościć.
Nikt nie naszywa na stare ubranie łaty z nowego sukna; bo taka łata obrywa szatę i powstaje tylko jeszcze większa dziura. Podobnie nikt nie wlewa młodego wina do starych worów; inaczej pękają wory, a wino rozleje się i wory się psują. Młode wino zlewa się do nowych worów; a wtedy trzyma się jedno i drugie.” Mt 9, 14-17

Do powyższego fragmentu Pisma świętego ważny był dla mnie komentarz ks. Wujka:

,,Izali synowie oblubieńca smęcić się mogą?
Przez synów oblubieńca rozumie apostołów, i stosuje mowę do obrządku ślubnego; starożytni bowiem mieli zwyczaj, jak i teraz bywa, oblubieńca ze czcią prowadzić, i jemu towarzyszyć podczas wesela, żeby przez to liczne grono towarzyszy, przyjaciół i krewnych podnieść uroczystość weselną. Tych zaś nowego małżonka towarzyszy nazywa Chrystus synami oblubieńca.
Smęcić się.
Być smutnymi, chodzić w żałobie, i wstrzymywać się od pokarmów, jak czynią ci, którzy są w smutku.
Póki z nimi jest oblubieniec?
Dopóki się odbywa wesele, niewłaściwa jest pościć, i nie być uczestnikiem wspólnej radości. Oblubieńcem zaś jest Chrystus, którego iż tak rzec, obchodzą się tutaj zaręczyny, ślub zaś weselny w niebie gdzie się dokonywa niejako małżeństwo z jego oblubienicą kościołem, Ap 19, 7 i 9, który wtedy wprowadzi ją do łożnicy swojej, to jest do nieba, gdzie na wieki będzie zostawała w jego objęciach.
Będzie wzięty od nich oblubieniec.
Przez śmierć krzyżową.
A żaden nie wprawuje łaty.
Chce Chrystus tem podwójnem podobieństwem nauczyć, że rodzaj życia należy stosować do pojęcia i usposobienia uczniów, iżby zmuszeni na początku do niezwykłego postu, nie odstraszyli się i nie odstąpili od ustaw. Przeto porównywa uczniów swoich do szaty zupełnie starej, rodzaj zaś życia surowy i ostry, do sukna jeszcze surowego i wina nowego; i zdanie jest: jako do starego sukna nie przyszywa się sukno nowe, które będąc wszywane hardziej rozdziera sukno stare; i jako wino nowe, lub moszcz burzący się nie wlewa się do beczek starych, które łatwo fermętujące się wino rozrywa; tak uczniom przywykłym do życia swobodniejszego, nie należy zaraz podawać prawideł postępowania surowych i trudnych, żeby zraziwszy się trudnościami, nie odstąpili od przedsięwzięcia prowadzenia życia doskonalszego.”

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Tak więc o tym mówimy, że popadł w zachwycenie lub porwanie, kto odchodzi od zmysłów. Dzieje się to – według nauki księcia teologów, świętego Tomasza – tak w dziedzinie władzy poznawania, jako też pożądania. We władzy poznawania dokonują się owe zjawiska formalne – bo kiedy umysł zajmie się pewnym przedmiotem, natenczas odrywa się od innych. We władzy zaś pożądania dokonują się przyczynowo, tj. siła uczucia opanowuje duszę i ujarzmia ją. Powszechnie znane i przyjęte jest zdanie Dionizjusza: ,,Miłość rodzi zachwycenie”, bo chociaż dusza dwoma skrzydłami wzlatuje ku Bogu, mianowicie poznaniem i miłością, jednakże miłość daje więcej siły i giętkości do lotu. Poznanie bowiem jest pewnego rodzaju przypodobaniem służącym do zapalenia miłości, miłość zaś ma siłę jednoczącą, przemieniającą miłującego w umiłowanego według słów Apostoła: ,,Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20). Stąd to zwolennicy teorii Platona odmawiają władzy poznawania dokładnej znajomości Boga, a przypisują ją miłości. Przez poznanie bowiem widzimy Boga, przez miłość posiadamy Go, a przez posiadanie poznajemy. Toż słusznie mówi święty Grzegorz: ,,Sama miłość jest już poznaniem”.

Podobnie święty Bernard, uznając, że są dwa środki wzniesienia się do Boga, tj. światło rozumu i miłość, pierwszeństwo przyznaje miłości, która wprowadza duszę do piwnicy winnej, tak że może powiedzieć: ,,Rozgorzało serce moje we mnie, a w rozmyślaniu moim rozpalił się ogień” (Ps 38, 4). ,,Skoro bowiem” – mówi święty Doktor – ,,dwa są rodzaje zachwycenia: jeden w umyśle, a drugi w uczuciu; jeden w świetle, a drugi w zapale; jeden w uznaniu, a drugi w poddaniu; toż zaiste pobożne uczucie, pierś zagrzana miłością i strumień świętego poddania, a wreszcie i potęga gorliwości nie skądinąd pochodzą, jak z piwnicy winnej”.

Ryszard – zgodnie ze świętym Bernardem – podaje trzy przyczyny zachwycenia, z których dwie przypisuje władzy uczucia, a jedną rozumowi. Pierwszą jest wielka pobożność lub miłość, która w duszy ludzkiej zapala tak silne pragnienie niebieskie, że ogień miłości wewnętrznej, wzmagając się ponad naturę ludzką, roztapia duszę jako wosk i wyrywa ją z pierwotnego stanu, a wznosi ją pod niebiosa. Drugą przyczyną jest wielki podziw, który porywa duszę, wyprowadzając ją pod wpływem światła Bożego z własnych granic, a wprowadzając ją w podziwianie najwyższej piękności, wznosi ją na kształt błyskawicy w górne krainy. Zaczyna się to zachwycenie od podziwu wynikającego z oglądania pierwszej prawdy i rozwijając się powol, jakoby od świtu, kończy się ostatecznie dziennym upałem miłości. Trzecią przyczyną jest wielka przyjemność i radość, tj. kiedy dusza ludzka upojona obfitością wewnętrznej słodyczy zupełnie zapomina, czym jest i czym była, a przejęta dziwnym nadziemskim uczuciem odchodzi od przytomności.

Z tych przyczyn Ryszard wywodzi zachwycenie i na końcu wspomnianego dzieła dodaje, że można rozróżnić trzy stopnie zachwyceni. ,,Niekiedy bowiem” – mówi on – ,,zachwycenie wynosi dusze poza granicę zmysłów, niekiedy także poza granicę wyobraźni, a niekiedy i ponad rozum. Któż zaś odważy się przeczyć oderwaniu od zmysłów lub od wyobraźni, skoro nawet oderwanie od rozumu stwierdza powaga Apostoła, mówiącego: ,,Znam człowieka… czy w ciele, nie wiem, czy poza ciałem, nie wiem, Bóg wie”, iż takowy ,,zachwycony był aż do trzeciego nieba” (2 Kor 12, 2). Zaiste dlatego nie mógł rozpoznać, co się z nim działo, gdyż wskutek zachwycenia wzniósł się ponad sfery ludzkiego rozumu”.

Tak więc pierwszy i najniższy stopień polega na tym, że dusza zatopiona w kontemplacji całą swą siłę tak dalece zwraca na wewnątrz, że na zmysły zewnętrzne wcale nie zważa, wskutek czego przestają one na nią działać i odbierać wrażenia ze świata zewnętrznego. Drugi stopień zachwycenia polega na tym, że także wewnętrzne zmysły pogrążają się w najwyższej kontemplacji wskutek chwilowo zawieszonej twórczej pomocy Bożej, aby się nie zajmowały tymi przedmiotami, do których są z natury skłonne.

Nareszcie trzeci, najdoskonalszy stopień, znany tylko tym, którzy go osiągnęli, polega na tym, że wyższa cząstka duszy, tj. rozum i wola, wznoszą się w sposób nadnaturalny i niedocieczony ponad wszelkie wyobrażenia i rzeczy zmysłowe aż do Boga. Na tym stopniu ,,przychodzi ów pokój, w którym dusza zasypia. Pokój zwracający duszę na wewnątrz. Pokój tamujący pamięć o sprawach zewnętrznych. Pokój, który olśniewa światło rozumu, który zaspakaja pragnienie serca, który całkowicie pochłania duszę, tłumiąc równocześnie i wyobraźnię, i pamięć, i rozum, jak świadczy Apostoł, mówiąc, że ten pokój przewyższa wszelki umysł (Flp 4, 7)

W imię Prawdy! C. D. 379

19 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

„Strzeżcie się, abyście pobożności swej nie uprawiali na oczach ludzi, aby was podziwiali; inaczej nie macie żadnej nagrody u Ojca waszego, który jest w niebiesiech.
Gdy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: ci odebrali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty jałmużnę dajesz, niechaj nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, ażeby jałmużna została ukryta; a Ojciec twój, który widzi także w skrytości, odpłaci tobie.
Gdy się modlicie, nie postępujcie jak obłudnicy! Ci, gdy się modlą, lubią stawać na widoku, w synagogach i na rogach ulic, aby ludzie ich zauważyli. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali już swą nagrodę. Ty zaś gdy chcesz się modlić wejdź do izdebki swej i zamknąwszy drzwi módl się do Ojca twego, który obecny jest w skrytości; a Ojciec twój, który widzi także w skrytości, odpłaci ci za to.
Gdy pościcie, nie przybierajcie posępnego wyrazu twarzy, jak to obłudnicy czynią; ci wyniszczają swe oblicza, aby ludziom pokazać, że poszczą. Zaprawdę powiadam wam: odebrali już nagrodę swoją. Gdy pościsz, namaść głowę swoją i umyj twarz, żeby nie ludzi widzieli, że pościsz, tylko Ojciec twój, który obecny jest w skrytości; a Ojciec twój, który widzi także w skrytości, nagrodzi cię.” Mt 6, 1-6. 16-18

Do powyższego fragmentu Pisma świętego ważny był dla mnie komentarz ks. Wujka:

„w. 5. Obłudności a próżnej chwały Pan zakazuje, w tych trojakich uczynkach sprawiedliwości: a nie jawnego ich czynienia przed ludźmi, ku czci a chwale Bożej, ku bliźnich zbudowaniu, i na zbawienie nasze. Ponieważ nam wyżej rozkazał, aby się tak świeciła światłość nasza przed ludźmi żeby oni widząc uczynki nasze dobre, chwali stąd Pana Boga (Mt 5, 16). Przetoż, w sprawowaniu wszelakich uczynków dobrych, mamy chować regułę onę Grzegorza świętego aby uczynek był na jawie: ale intencya albo serce dobre z którego je czynisz, aby zostało w skrytości.”

W tym dniu ważne były dla mnie także poniższe fragmenty z Pisma świętego:

„Najmilsi: Będąc uczestnikami Chrystusowych ucisków weselcie się, abyście i w objawieniu chwały Jego radośnie się weselili. Jeśli wam zelżywość czynią dla Imienia Chrystusowego, błogosławieni będziecie; gdyż co jest czci i chwały i mocy Boga, i Duch który jest Jego na was spoczywa. A żaden z was niechaj nie cierpi jako mężobójca albo złodziej albo złorzeczący, albo cudzego pragnący. Jeśli zaś jako chrześcijanin, niech się nie wstydzi, a niech chwali Boga za to imię; gdyż czas jest, aby sąd się zaczął od domu Bożego. A jeśli naprzód od nas, to jakiż koniec tych, co nie wierzą Ewangelii Bożej? A jeśli sprawiedliwy ledwie się zbawi, niezbożni i grzeszni gdzież się ukażą? A tak i ci, którzy cierpią według woli Bożej, niech wiernemu Stworzycielowi dusze swe polecają przez dobre uczynki”. 1 P 4, 13-19

„Onego czasu Jezus zeszedłszy z góry stanął na polu i rzesza uczniów Jego, i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei, i z Jeruzalem, i znad morza, i z Tyru, i z Sydonu, którzy przyszli Go słuchać i być uzdrowieni z niemocy swoich. I ci, co byli dręczeni od duchów nieczystych, byli uzdrawiani. A wszystka rzesza starała się Go dotknąć, bo moc wychodziła z Niego i uzdrawiała wszystkich. A On podniósłszy oczy na uczniów swoich, mówił: Błogosławieni ubodzy, bo wasze jest Królestwo Boże. Błogosławieni, którzy teraz łakniecie, bo będziecie nasyceni. Błogosławieni, którzy teraz płaczecie, bo śmiać się będziecie. Błogosławieni będziecie, gdy ludzie nienawidzić was będą i gdy was wyłączą, i będą wam złorzeczyć, a imię wasze jako złe będą zniesławiać dla Syna człowieczego. Weselcie się dnia owego i radujcie się, bo oto zapłata wasza obfita jest w niebie”. Łk 6, 17-23

 

W imię Prawdy! C. D. 306

6 maja 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Bracia, przypominam wam Ewangelię, którą wam głosiłem. Przyjęliście ją i mocno przy niej stoicie. Przez nią osiągnięcie zbawienie pod warunkiem, że ją taką zachowacie, jak ją wam głosiłem. Inaczej przyjęliście wiarę na próżno.
Przede wszystkim przekazałem wam to, co mnie samemu podano: mianowicie: że Chrystus umarł za nasze grzechy, wedle Pisma; że został pogrzebany i że wedle Pisma trzeciego dnia zmartwychwstał. Ukazał się Kefasowi potem dwunastu, potem więcej niż pięciuset braciom pospołu, z których większość żyje dotychczas, a niektórzy już pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. A na sam koniec ukazał się także mnie, który jestem jakby płód poroniony”. 1 Kor 15, 1-8a

,,Apostołowie odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa. Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie”. Dz 5, 41-42

Tego dnia przeczytałem ważne dla mnie treści w żywocie św. Jędrzeja Polaka, pustelnika, zwanego Żórawkiem:

,,Różnymi sposobami krzewiło się chrześcijaństwo u różnych ludów pogańskich, ale wszędzie krew lub męczeństwo świętych ludzi torowały drogę nauce Chrystusa Pana. Gdzie lud pogański obyczajów mniej dzikich nie zabijał lub nie dręczył posłanników wiary prawdziwej, tam oni sami zadawali sobie ciężkie umartwienia, życie męczenników biorąc dobrowolnie na siebie, bądź, aby ćwicząc się w doskonałości coraz większej i heroicznem pokonywaniu potrzeb życiowych, w ten sposób ubłagać łaskę nawrócenia dla pogan, w których żyli otoczeniu, bądź, aby dać ludom hołdującym tylko zmysłom dobitny na sobie przykład, że można nie tylko gardzić wszystkiemi uciechami tego świata, ale odmawiać sobie najpotrzebniejszych rzeczy, walczyć skutecznie przeciw naturze materialnej, na korzyść ducha, a przytem być nie tylko szczęśliwym, ale prawdziwie wielkim mężem, obfitującym do tego stopnia w łaskę Boską, że promienia jej udzielają się ludziom w ich otoczeniu przebywającym.

Takim Świętym, który nie przez głoszenie nauk wśród obcego ludu, ale życiem cnotliwem i męczeńskiem przyczynił się do krzewienia wiary chrześcijańskiej wśród pogan, być św. Jędrzej Polak, pustelnik.
Urodził się w Opatówce, w Polsce, za czasów, kiedy Mieczysław I., sam chrzest przyjąwszy w r. 965, przykładem swoim ułatwił rozpowszechnienie się chrześcijaństwa w narodzie polskim. Wydany przez księcia tego nakaz burzenia i topienia posągów bałwochwalczych wykonywano w całym kraju bez większego oporu.
To też przypuścić można, że św. Jędrzej już w latach dziecięcych został ochrzczony. Jako młodzieniec, odczuwając głęboko świętość nauki nowej, co dopiero w Polsce się krzewiącej, począł wieść żywot bardzo bogobojny i postanowił wstąpić do zakonu. Z klasztorów bowiem powstających w różnych częściach kraju rozlewało się wówczas światło wiary św. na ludy.

Trudniej, niż w Polsce, przyjmowano chrześcijaństwo w sąsiednich Węgrzech, dokąd św. Wojciech, biskup praski, wysłał w tym czasie misyonarzy i zakonników. Książę Gejza wprawdzie przyjął chrzest, ale więcej ze względów politycznych, niż z przekonania; misyonarze ochrzcili 5000 Węgrów, ale bałwochwalstwo mimo to utrzymywało się wśród ochrzczonych i na dworze książęcym. Później dopiero, w roku 997, gdy po śmierci Gejzy na tron węgierski wstąpił Stefan św., nastały dla sprawy chrześcijańskiej czasy lepsze. Trudności, z jakiemi nauka wiary św. musiała walczyć za czasów Gejzy, skłoniły św. Jędrzeja do złożenia ślubów zakonnych na Węgrzech, aby gorliwością swoją popierać czynność apostolską tamtejszych zakonników. Przybywszy do klasztoru Soborem zwanego, a założonego przez Benedyktynów w powiecie Nitryeńskim, w nim przyjął habit z rąk ówczesnego opata Filipa.

Św. Jędrzej w czasie nowicyatu z niezwykłą pilnością i pobożnością słuchał nauk mistrza swego Filipa, pogłębiając coraz bardziej znajomość nauki Kościoła katolickiego i ćwicząc się w życiu zakonnem. Wkońcu doszedłszy do takiej doskonałości, że reguła zakonna wydawała mu się jeszcze za łagodną, a pobyt w klasztorze za wygodny, za pozwoleniem opata swego udał się na daleką puszczę, aby tam, wśród gęstych, dzikich lasów, do śmierci wieść życie pustelnicze i w modlitwie bezustannej, pracy ciężkiej i nadzwyczajnem umartwieniu ciała i ducha zbliżyć się więcej w cierpieniu do Zbawiciela, a przez to zaskarbić sobie łaski dla siebie i dla kraju, w którym przebywał. W tej to puszczy sam zbudował sobie ubogą chatkę, i w niej dni i noce spędzał na modlitwie i rozmyślaniu, przerywając raz po raz ćwiczenia duchowne ciężką pracą cielesną. Żywił się roślinami, które same w lesie rosły, nie bacząc na przykry ich i nieraz wstrętny smak i przyjmując pokarmu tyle tylko, aby z głodu nie umarł.

W miarę, jak ciało jego przyzwyczaiło się coraz więcej do tego postu surowego, tak, iż głód przestawał mu dokuczać, odmawiał sobie coraz więcej pokarmu wszelkiego , aż wkońcu jadał tylko co cztery dni, trzy dni spędzając zupełnie bez przyjmowania pokarmu. Wskutek tego ciało jego więdło, siły go opuszczały, myśli trudno mu było skupiać w modlitwie, a senność go opanowywała. W chwilach takich brał siekierę i szedł rąbać drzewo w lesie, aby przemocą rozruszać omdlewające członki i znowu uczynić się zdolnym do dalszej modlitwy i do rozmyślania o męce Pana Jezusa. Nocy nawet na sen nie używał, nie pokładał się wcale, ale siedząc na zwalonym pniu dębowym, czerpał siły nie ze snu ani z pokarmu, ale z nadzwyczajnej łaski Boskiej. Ponieważ zdarzyło się, że w tej postawie sen go nieraz zmorzył, a on czuwać chciał ciągle, aby na chwilę nie odrywać się od rozkoszy i słodyczy niebiańskiej, więc otoczył pień, na którym noce spędzał , postawionemi trzcinami, ostro zakończonemi, albo znów umieszczał nad głową ramę drewnianą, do której przywiązane były ciężkie kamienie. Skoro tylko głowa snem odurzona mu zwisła, albo skoro pochylił się w jaką stronę, zaraz raniły go ostre trzciny albo uderzył go kamień ciężki w głowę, tak, iż senność odeszła, a rany nowe cierpienia wywoływały, których pragnął tak bardzo z miłości dla Chrystusa Pana. Ale te rany, zadawane co noc, nie wystarczały mu; pragnął cierpieć bóle cięższe i bez przerwy. Opasał więc ciało swe grubym, miedzianym łańcuchem i ściągnął tak silnie, że po krótkim czasie ogniwa nierówne potworzyły mu rany głębokie w pasie, które drażnione i ściskane ciągle, nie mogły się goić, ale niszczyły skórę i ukryte pod nią wnętrzności. A jakże się umartwiał Święty ten w czasie Wielkiego postu, skoro już w ciągu całego roku zadawał sobie umartwienia, którychby zwykły człowiek grzeszny długo nie wytrzymał. Otóż pragnąc czas ten, przeznaczony dla wszystkich wiernych na pokutę i umartwienia, odróżnić od innych miesięcy, poprosił opata klasztoru swego o przysłanie mu 40 orzechów, które przez cały post 40-dniowy miały mu wystarczyć na pożywienie. Tak tedy przygotowując się do święta Zmartwychwstania Pańskiego, codziennie tylko jeden orzech spożywał, nic więcej oprócz tego w ciągu dni 40 nie jedząc…”

W imię Prawdy! C. D. 192

16 lutego 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z Liturgii słowa:

,,Tak mówi Pan Bóg:
«Krzycz na całe gardło, nie przestawaj! Podnoś głos twój jak trąba! Wytknij mojemu ludowi jego przestępstwa i domowi Jakuba jego grzechy! Szukają Mnie dzień za dniem, pragną poznać moje drogi, jak naród, który kocha sprawiedliwość i nie porzuca prawa swego Boga. Proszą Mnie o sprawiedliwe prawa, pragną bliskości Boga:
„Czemu pościliśmy, a Ty nie wejrzałeś? Umartwialiśmy siebie, a Ty tego nie uznałeś?”
Otóż w dzień waszego postu wy znajdujecie sobie zajęcie i uciskacie wszystkich swoich robotników. Otóż pościcie wśród waśni i sporów, i wśród niegodziwego walenia pięścią. Nie pośćcie tak, jak dziś czynicie, żeby się rozlegał zgiełk wasz na wysokości.
Czyż to jest post, jaki Ja uznaję, dzień, w którym się człowiek umartwia? Czy zwieszanie głowy jak sitowie i użycie woru z popiołem za posłanie – czyż to nazwiesz postem i dniem miłym Panu?
Czyż nie jest raczej postem, który Ja wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić na wolność uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać; dzielić swój chleb z głodnym, do domu wprowadzić biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków.
Wtedy twoje światło wzejdzie jak zorza i szybko rozkwitnie twe zdrowie. Sprawiedliwość twoja poprzedzać cię będzie, chwała Pańska iść będzie za tobą. Wtedy zawołasz, a Pan odpowie, wezwiesz pomocy, a On rzeknie: „Oto jestem!”» Iz 58, 1-9a

,,Po powrocie Jezusa z krainy Gadareńczyków podeszli do Niego uczniowie Jana i zapytali: «Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?»
Jezus im rzekł: «Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć»”. Mt 9, 14-15

18 lutego 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z Liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. A przebywał na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez Szatana, i był ze zwierzętami, aniołowie zaś Mu służyli.
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»” Mk 1, 12-15

„Wysłuchaj, Boże, mojego wołania, wejrzyj na modlitwę moją”. Kto to mówi? Jakby jeden. Zobacz jednak czy jeden: „Od krańców ziemi wołałem do Ciebie, gdy było zatrwożone moje serce”. A więc już nie jeden. Dlatego wszakże jeden, że jeden jest Chrystus, którego wszyscy jesteśmy członkami. Jakiż to bowiem „jeden” człowiek woła od krańców ziemi? Woła od tych krańców nie kto inny, lecz owo dziedzictwo, o którym powiedziano samemu Synowi: „Żądaj ode Mnie, a dam Ci narody w twe dziedzictwo i w posiadanie twoje krańce ziemi”.
A zatem ta posiadłość Chrystusowa, to dziedzictwo Chrystusowe, to ciało Chrystusa, ten jeden Kościół Chrystusowy, ta jedność, którą my jesteśmy, woła od krańców ziemi. O co zaś woła? O to, o czym powiedziałem wyżej: „Wysłuchaj, Boże, mojego wołania, wejrzyj na modlitwę moją; od krańców ziemi wołałem do Ciebie”. O to wołałem „od krańców ziemi”, to znaczy zewsząd.
Ale dlaczego o to wołałem? Bo „zatrwożone było moje serce”. Oznacza to, że ciało Chrystusa, które tworzą na ziemi wszyscy ludzie, nie doznaje chwały, lecz poddane jest wielkiej pokusie.
Życie bowiem nasze w tym pielgrzymowaniu nie może trwać bez pokusy, ponieważ właśnie postęp duchowy dokonuje się przez pokusy. Ten, kto nie jest kuszony, nie może siebie poznać. Nikt też nie potrafi osiągnąć wieńca chwały bez uprzedniego zwycięstwa. Zwycięstwo zaś odnosi się poprzez walkę, a walczyć można jedynie wówczas, gdy się stanie w obliczu pokus i nieprzyjaciela.
Wołający z krańców ziemi jest wprawdzie strwożony, ale nie pozostawiony samemu sobie. Chrystus bowiem nas, którzy tworzymy Jego ciało na ziemi, zechciał przemienić na podobieństwo tego ciała, w którym umarł, zmartwychwstał i wstąpił do nieba, aby tam, dokąd podążyła Głowa, miały nadzieję dostać się i członki.
Chrystus przemienił nas w siebie wówczas, gdy pozwolił się kusić szatanowi. Czytaliśmy przed chwilą w Ewangelii, że Jezus Chrystus był kuszony na pustkowiu. Tak, Chrystus był kuszony przez diabła! W Chrystusie bowiem ty byłeś kuszony, ponieważ On wziął od ciebie ciało, a tobie dał od siebie swoje zbawienie; z ciebie wziął dla siebie śmierć, a tobie dał z siebie życie; od ciebie przejął na siebie zniewagi, a tobie dał zaszczyty; a więc od ciebie wziął pokusę, a tobie dał swoje zwycięstwo.
Jeśli w Nim jesteśmy kuszeni, to i w Nim przezwyciężamy diabła. Widzisz, że Chrystus był kuszony, a nie dostrzegasz, że odniósł zwycięstwo? Uznaj, że to ty jesteś w Nim kuszony i że w Nim odnosisz zwycięstwa. Chrystus mógł trzymać diabła z dala od siebie. Jeżeliby jednak nie był kuszony, nie nauczyłby cię sztuki zwyciężania w pokusie”. św. Augustyn

,,Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, Gdyż Ja jestem z tobą, aby cię ochraniać.
Nie będziesz zabity mieczem, a swoje życie mieć będziesz jako zdobycz. Gdyż Ja jestem z tobą, aby cię ochraniać”. (Por. Jr 1, 19; 39, 18)

Nic na pokaz

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.

Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.

Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam, już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i obmyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie». Mt 6, 1-6. 16-18

Czytaj dalej Nic na pokaz