W imię Prawdy! C. D. 349

6 czerwca 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa:

„Wspomnij na Pana Jezusa Chrystusa z pokolenia Dawidowego, który został wskrzeszony z martwych. Tak brzmi Ewangelia moja. Za to cierpię, dźwigam nawet kajdany jak złoczyńca. Lecz słowo Boże nie jest skute w kajdany. Dlatego znoszę wszystko z miłości dla wybranych, ażeby oni także osiągnęli zbawienie w Chrystusie Jezusie wraz z chwałą wieczystą. Prawda to pewna: jeżeli z nim śmierć ponosimy, to razem z nim także żyć będziemy. Jeżeli wytrwamy, razem z nim królować będziemy. Jeżeli się go zaprzemy, i on się nas zaprze. Jeżeli nie dochowamy mu wiary, on wiernym pozostanie, bo nie może zaprzeć się samego siebie”. 2 Tm 2, 8-15

,,Daj mi poznać Twoje drogi, Panie,
naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami.
Prowadź mnie w prawdzie według swych pouczeń,
Boże i Zbawco, w Tobie mam nadzieję.
Dobry jest Pan i łaskawy,
dlatego wskazuje drogę grzesznikom.
Pomaga pokornym czynić dobrze,
uczy ubogich dróg swoich.
Wszystkie ścieżki Pana są pewne i pełne łaski
dla strzegących Jego praw i przymierza.
Bóg powierza swe zamiary swoim czcicielom
i objawia im swoje przymierze”. Ps 25

,,Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus, śmierć zwyciężył,
a na życie rzucił światło przez Ewangelię”. Por. 2 Tm 1, 10b

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„13.Inni znowu, w życiu duchowym wypróbowani, zakosztowawszy, jak słodkim jest Pan, omamieni zbytnim zaufaniem w sobie i nader subtelnymi złudzeniami szatańskimi, narażają się niebacznie na niebezpieczeństwa, a tak rozpocząwszy duchem, kończą cieleśnie, wskutek zaniedbania straży nad zmysłami. Twierdzą biedacy o sobie, że wszystko po Bożemu spełniają, że we wszystkim tylko Boga mają na względzie, że są na wszystko obojętni, że w niczym nie przebierają, że są za Boską dyspensą wolni od wszelkiego prawa i tak na oślep popadają w ohydne błędy adamitów, gnostyków i iluminatów. Oby to i nasze czasy były wolne od podobnych wypadków!
Zarodem tego złego jest ukryta pycha. Ona to nadyma i niejako upaja wielu tak, że zaraz po pierwszym zmysłowym zakosztowaniu łaski jakoby na mieliźnie osiadają na zmysłach i tu się rozpływają, nie zachowując miary wskazanej przez Kościół i prawa, a przekraczając nawet przepisy natury, popadają w sromotne występki. Nieraz też doprowadza ich podstęp szatański do takiego szaleństwa, że płaszczykiem rzekomych objawień Boskich starają się pokryć najhaniebniejsze zbrodnie.
Przeciwnie zaś: sprawiedliwi chodzący w duchu pokory, przejęci światłem wiary trzymają się zawsze granic prawa i przyzwoitości, strzegąc wszelką strażą (Prz 4, 23) swego serca, i doświadczają duchy, czy są z Boga (1 J 4, 1), wagą sprawiedliwą”.

W imię Prawdy! C. D. 346

3 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„8.Ludzie pozostający pod wpływem złego ducha są lekkomyślni, niestateczni, niespokojni, zamieszani, gwałtowni, brak im powagi i zastanowienia. Nie przyjmują cudzych rad, a własne zdanie przenoszą nad wskazówki starożytnych Ojców. Kochają swych pochlebców, a nienawidzą tych, co ich ganią. Gniewają się na grzeszących i upominają ich niecierpliwie i upokarzająco. Zamiary swoje wykonują gwałtownie, a we wszystkim szukają samych siebie. Przechwalają się niekiedy własnymi niedoskonałościami, jakoby one od Boga pochodziły dla utrzymania ich w pokorze, lecz zaniedbują pozbyć się takowych. Po upadku grzechowym albo się pocieszają, że ludzką rzeczą jest grzeszyć, albo też oburzają się na siebie samych i haniebnie upadają na duchu, a pomocy Bożej nie wzywają.

9.Kiedy szatan widzi, że wola sług Bożych jest silna i wytrwała w dobrym, natenczas zwraca się przeciwko rozumowi. Podaje mu bardzo wysokie myśli i wzniosłe a nadzwyczajne plany, aby ludzi nimi zajęci sądzili, że już doszli do szczytu doskonałości. W tym nieszczęśliwym stanie dochodzą do takiej wyniosłości, że nie troszczą się więcej o czystość serca i zaniedbują umartwienie, a swoją mądrość – jakoby jakie bożyszcze – uwielbiają. Tym sposobem dochodzą do uporczywego trzymania się własnego zdania, do gardzenia radami innych, które ich zdaniem są im zbyteczne.
Takich ludzi niezmiernie trudno uleczyć, bo „jeśliby oko twoje było niegodziwe, całe ciało twoje ciemne będzie” (Mt 6, 23). Toteż: „jeśli kto między wami zda się być mądrym na tym świecie, niech się stanie głupim, aby był mądrym” (1 Kor 3, 18). Ponieważ zaś szatan stopniowo opanowuje duszę – poczynając od małych, a prowadząc do coraz większych rzeczy – należy troskliwie się starać, aby nie zostawić choćby najmniejszej szparki, przez którą mógłby się dostać do duszy.

10.Ten nieprzyjaciel nie pomija żadnej chwili i żadnej sposobności do trapienia człowieka i kuszenia go do grzechu. Jeżeli zaś nie udaje się mu podsuwanie złych myśli do duszy postępującej w cnotach, natenczas stara się przynajmniej zatruć natchnienia Boże, pobudzając do próżnej chwały i upodobania w sobie samym.
Niekiedy porusza także siły i soki żywotne i wznieca w wyobraźni ohydne obrazy, skłaniając tym sposobem do oglądania nieskromnych uczynków. Tak czytamy o świętej Katarzynie Sieneńskiej, że jej szatan poddawał najbezwstydniejsze widoki. Innym znowu przydarzyło się, że mimo oporu poruszał ich język ku wypowiedzeniu słów bluźnierczych i prawie gwałtem popychał ich w rozpacz.
Niekiedy znowu na dłuższy czas przestaje kusić ludzi pobożnych, spodziewając się większej korzyści z ostygłości i opieszałości, w jaką popadną, kiedy im zabraknie ćwiczenia się w szermierce duchowej. Niekiedy zaś czyni to podstępem, ażeby niejako uśpionych ciszą duchową i nieprzygotowanych mógł tym łatwiej napaść i pokonać. Tak uczy święty Grzegorz. „Dawny nieprzyjaciel” – mówi on – „po utarczkach z duszą za pomocą pokus często ustępuje na chwilę, ale nie w tym celu, ażeby już zakończyć rozpoczętą walkę, lecz aby tym łatwiej wedrzeć się niespodzianie na nowo do serca uspokojonego i czującego się już bezpiecznym”.

11.Kiedy już ten chytry wróg nie może żadną inną miarą skusić duszy, stara się ją przynajmniej omamić różnymi złudzeniami pozornej cnoty i świętości. Ponieważ zaś sprawy duchowe przynoszą zaszczyt, pożytek i przyjemność, przeto doprowadza niektóre dusze do tego, że w poruszeniach łaski szukają, swego, nie tego co jest Jezusa Chrystusa (Flp 2, 21). Innych znowu obawą przed trudami doprowadza do tego, że lekceważą sobie uczynki, w mniemaniu, że wystarczy mieć ducha skorego i ochotnego, że Bóg nie patrzy na czyny, ale na wolę, gdy tymczasem, w rzeczywistości, tkwi w ich sercu zaledwie słabe tylko pragnienie cnoty. Przeciwnie, innych znowu zajmuje całkowicie zewnętrznymi uczynkami obok bardzo nieznacznej pracy nad wewnętrzną poprawą.
Kogo zaś nie może odwieść od wszystkich cnót, odciąga go przynajmniej od najważniejszych – pod pozorem, że są mniej konieczne – lub przynajmniej usiłuje doprowadzić do tego, ażeby się w nich tylko pobieżnie ćwiczył. Również budzi w niektórych zapał zbytniej i nieroztropnej gorliwości, tak że ani się innych nie radzą, ani też cudzych rad nie znoszą. Ta przewrotność jest szczególnie niebezpieczna dla tych osób, które są zobowiązane do posłuszeństwa i poddane kierownictwu drugich.
Lekarstwem na powyższe złudzenia jest ścisłe badanie każdego złudzenia, czy nie ma w nim jakiejś zdrady. Następnie – odnoszenie wszystkich natchnień łaski do Boga jako ich dawcy, zanim się jeszcze nie splamią brudem miłości własnej. Wreszcie – unikanie pragnień i próśb o wysokie wzniesienia, niezwykłe oświecenia i wewnętrzne pociechy, gdyż nimi otwiera się przystęp szatańskim zasadzkom.

12.Początkującym w służbie Bożej szatan poddaje gorące i nieumiarkowane pragnienie nawrócenia wszystkich do Boga. Święta Teresa twierdzi i udowadnia przykładami, że ta pokusa jest bardzo powszechna i że jest źródłem zguby duchowej dla wielu. „Bo właśnie wtenczas, kiedy by im należało” – powiada ta święta nauczycielka – „nie troszcząc się o innych, zająć się sobą i skrzętnie baczyć na to, ażeby chodzić i podobać się Bogu, oni raczej pracują nad zbawieniem drugich. A chociażby sami zaledwie kroczą po drodze cnoty, odważają się innych prowadzić po trudnych ścieżkach, o których sami pojęcia nie mają, i ośmielają się drugich podnosić, chociaż sami bardzo nisko stoją”.
Wprawdzie pragnienie nawrócenia błądzących nie jest złem, lecz zabiegi i praca około niego może być zła i jest zazwyczaj złą, jeżeli się nie łączy z wielką ostrożnością. „Wszystkiego ducha swego pokazuje głupi” – mówi Mędrzec – „a mądry odkłada i chowa na przyszłość” (Prz 29, 11). A święty Bernard tak uczy: „Nie można podać lepszej rady do zbawiennej pobożności nad tę, jaką podaje Mędrzec, kiedy mówi: „Zmiłuj się nad duszą swoją, podobając się Bogu” (Syr 30, 24). Jeżeli mam tylko odrobinę oleju do namaszczenia, czyż sądzisz, że ci go mam dać, a sam zostać ogołoconym? Zostawię go dla siebie i nie wydam, chyba tylko na rozkaz Proroka. Na usilne prośby gotowa odpowiedź: „By przypadkiem nie zabrakło nam i wam, idźcie raczej do sprzedających kupcie sobie” (Mt 25, 9)”. Trochę zaś niżej dodaje: „Zresztą ty, bracie, którego własne zbawienie jest jeszcze niepewne, którego miłość albo żadna, albo tak delikatna i giętka jak trzcina tak, cofa się przed wszystkim, że każdemu duchowi wierzy, że ją każdy wiatr unosi, ty, powtarzam, wobec takiego stanu własnej duszy, jakimże czołem, pytam, śmiesz podjąć się lub sprawować kierownictwo duszami innych?”
Tak i tym podobnie przemawia święty Doktor do początkującego, przestrzegając go, aby sam nie będąc pełnym, nie spieszył się z wylewaniem, lecz aby zaczekał, aż się sam napełni, a dopiero wtenczas, będzie mógł bez własnego uszczerbku udzielić drugim, co jemu samemu zbywać będzie. Miłość niepełna bowiem nie jest doskonała.

Jest jeszcze inny, a nie mniej niebezpieczny podstęp szatański. Ulegają mu ci, co postawili zaledwie pierwsze kroki na drodze doskonałości, a widząc drugich zupełnie już doskonałych zażywających niewymownej słodyczy, nią zbawieni robią nagły i zuchwały skok na wyższe stopnie, nie wykorzeniwszy pierwej złych nałogów i nie ugruntowawszy się w cnocie. Tacy ludzie powtarzają często, że należy dążyć do ścisłego połączenia się z Bogiem, i myślą, że już wszystkiego dokazali, gdy umieją wspaniale rozprawiać o rzeczach wyższych, jak gdyby doskonałość zasadzała się na słowach, a nie na uczynkach. Dopiero kiedy spotka ich nagle jakaś boleść, wtenczas, lecz za późno, poznają, jak daleko im jeszcze do tego stopnia doskonałości, na jaki odważyli się wedrzeć bez uprzedniego oczyszczenia, pomijając te stopnie, jakie święci Ojcowie wskazują”.

W imię Prawdy! C. D. 341

30 maja 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„3.Pokusy szatańskie zwykły początkowo wzbudzać zaufanie, lecz później prowadzą do zwątpienia w pomoc Bożą i do rozpaczy. Dlatego zaraz w początkach pokusy należy wykrywać jej podstępne plany i opierać się mężnie pierwszym napadom, aby szatan rozzuchwalony naszą gnuśnością nie pokonał nas i nie zdobył twierdzy naszej duszy.
Ponieważ zaś napotyka dwojakiego rodzaju ludzi, tj. dobrych i złych, przeto dobrym poddaje pokusy pobudzające do oschłości i skrupułów; złym zaś poddaje takie, które ostatecznie prowadzą do zmysłowej rozkoszy. Pierwszych napada ostro; drugich zaś spokojnie, słodko i łagodnie. Ta różnica pochodzi z odmiennego usposobienia dusz. Do duszy bowiem przeciwnej sobie zły duch przychodzi z hałasem łatwym do poznania; przeciwnie zaś – do duszy podobnej do siebie przychodzi spokojnie jako do własnego i otwartego domu. Takie bywają początki pokus, gdyż w ich rozwoju nawet i złych, których podstępnie opanował, ten wróg zdradliwy wprawia w zamieszanie i okrywa ich niejako osłoną ciemności. I nie można się temu dziwić, gdyż nie może być pokoju tam, gdzie nie ma Boga. Tak skłonił zdrajcę Judasza do sprzedania Pana Jezusa, a po spełnieniu tej strasznej zbrodni wtrącił go następnie w rozpacz, a ostatecznie poddał mu stryczek.

Tak więc początkom złego należy się opierać. Jak uczy święty Augustyn: „Przychodzi ci na myśl coś niegodziwego, nie zastanawiaj się nad tym i nie zgadzaj, bo to, co ci na myśl przyszło, jest głową węża; przydepczesz głowę, a unikniesz dalszych poruszeń. Co to znaczy: przydepcz głowę? To znaczy: wzgardź samą pokusą! Może ci obiecuje zyski? Jest to wielki zysk i wielki skarb. Jeżeli użyjesz tego podstępu, będziesz bogatym. Jest to głowa węża, więc ją przydepcz. Co to znaczy: przydepcz? To znaczy: wzgardź tym, co ci podsuwa. Lecz może ci podsuwa wielkie skarby? „Cóż bowiem pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł?” (Mt 16, 26). Niechaj zaginie zysk światowy, byleby nie było szkody duchowej. Tak mówiąc, dowiedziesz, żeś odkrył głowę węża i żeś ją zdeptał. Ten wąż szlakuje stóp twoich. Co to jest: szlakuje stóp twoich? Wygląda, byś zszedł z drogi Bożej! Ty zważasz na początek pokusy, a on patrzy na twój upadek. Bo jeżeli się potkniesz, upadniesz; jeżeli upadniesz, on będzie górą. Abyś snadź nie upadł, nie schodź z drogi. Ciasną ścieżkę wytknął ci Pan; cokolwiek jest poza nią, jest śliskie. Dlatego światłem jest Chrystus i drogą jest Chrystus. Jeżeli odejdziesz od Niego, nie będziesz ani w świetle, ani na drodze”.

4.Sprawiedliwy Hiob mówiąc o szatanie, tak się o nim wyraża pod imieniem Lewiatana: „Dech jego węgle zapala, a płomień z paszczy jego wychodzi” (Hi 41, 12). Święty Grzegorz w następujący sposób objaśnia powyższe słowa: „Lewiatan tylekroć węgle zapala, ilekroć jego skryte poduszczenia sprowadzają ducha ludzkiego do zakazanych rozkoszy. Jednych bowiem zapala pochodniami pychy, innych zazdrości, innych lubieżności, a innych chciwości. Pochodnię pychy podsunął Ewie, skłaniając ją do wzgardzenia słowami przykazania Pańskiego. Żarem zazdrości zapalił duszę Kaina, kiedy się tenże zasmucił, że Bóg przyjął ofiarę brata, i tym sposobem doszedł do zbrodni bratobójstwa. Pochodniami lubieżności rozpalił serce Salomona, czyniąc go tak wielkim niewolnikiem miłości kobiet, iż pędząc za uciechami cielesnymi, popadł w bałwochwalstwo, a zapomniał o czci należnej Stwórcy. Ogniem chciwości rozpalił duszę Achaba, skłaniając go niepochamowaną żądzą do pragnienia cudzej winnicy i pociągając go tym sposobem aż do zbrodni mężobójstwa. A płomień z jego paszczy wschodzi. Płomieniem paszczy jest wpływ jego tajemnych podszeptów, bo dusza pod wpływem jego pokus zapala się pożądliwością”.
Wreszcie święty Grzegorz wyprowadza taki wniosek, że kto nie chce być ogarniony płomieniem jego paszczy, powinien uciec się do pomocy modlitwy. Zdroje łez bowiem szybko gaszą jego płomień”.

W imię Prawdy! C. D. 339

29 maja 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„Duchem szatańskim nazywamy ten wpływ, który poddaje naszej duszy to, co jest złe i grzeszne, co się sprzeciwia cnocie, co jest sprzeczne z przykładami i nauką Chrystusa, tj. kiedy dusza, miotana i utwierdzona pożądliwością zostaje skłoniona do nieposłuszeństwa i do przestąpienia Prawa Bożego. Dlatego też lęka się Apostoł, „żeby jak wąż oszukał Ewę chytrością swoją, tak myśli” nasze „nie zostały skażone i nie odpadły od prostoty, która jest w Chrystusie” (2 Kor 11, 3), tj. abyśmy nie dali się oszukać temu, który „jak lew ryczący krąży, szukając kogo by pożarł” (1 P 5, 8). Jego to zdradą „weszła śmierć na okrąg ziemi” (Mdr 2, 24). Albowiem sprawiedliwie za pychę strącony z nieba do piekła, widząc ludzi przeznaczonych na one miejsca, jakie dla niego i jego towarzyszy były zgotowane, zazdrości im tej chwały.

Stąd też już pierwszych rodziców skusił pochlebnymi obietnicami do skosztowania zakazanego owocu i wtrącił ich i całe potomstwo w nędzę cielesną i duchową. Nie przestaje też i nas, dziedziców pierworodnej skazy, ciągłymi skrytymi podszeptami sprowadzać z drogi cnoty i pobudzać do wszelkiej nieprawości, aby nas niebacznych mógł wreszcie doprowadzić do uczestnictwa w wiecznym zatraceniu. „Dlatego też” – powiada święty Bernard – „tym usilniej starajmy się poznać, w jaki sposób mamy przyjmować szatańskie pokusy, a raczej: z jakim obrzydzeniem mamy je odrzucać. Powinniśmy odwracać uszy, by nie słyszeć krwi i mądrości, jaką objawiają ciało i krew. Powinniśmy plemię babilońskie, tj. myśli światowe, w samym zarodzie chwytać i rozbijać o skałę. Samego nawet szatana wraz z jego pokusami mamy odtrącić od oblicza naszego serca i wniwecz obrócić”. Ponieważ zaś duch szatański jest wprost przeciwny Boskiemu, przeto łatwo – z tego cośmy już o Boskim powiedzieli – można go rozpoznać. Jak bowiem twierdzi Plato: jednakie są warunki najlepszego i najgorszego.

Atoli w obliczu prawie niezliczonych podstępów i zasadzek, jakimi nas ten najchytrzejszy i najzdradliwszy nieprzyjaciel oszukać i podejść usiłuje, należy o nich szczegółowo traktować, byśmy je wszyscy według sił mogli poznać i ominąć. Jest to niezmiernie trudne zadanie i prawdziwie ponad moje siły, jednakże święci Ojcowie dodają mi, słabemu i nieobeznanemu, sił i ufności. Oni bowiem poznali dokładnie chytrość szatana i podali nam następujące reguły do rozpoznawania jego sideł.

1.Szatan nie zawsze otwarcie napastuje człowieka, utwierdzając go w błędzie lub zachęcając do złego. Owszem, niekiedy zasadza się skrycie, przybierając postać anioła światłości i zdradliwie skłania do grzechu pod pozorem dobra. Nie trudno go poznać, kiedy nas otwarcie napastuje – nawet i zupełnie niedoświadczeni zdołają rozpoznać fałszywe i niemoralne pokusy. Lecz niezmiernie trudno poznać jego zdradę, kiedy stawia zasadzki pod pozorem dobra, kiedy podstępnie przedstawia występek za cnotę, a złe za dobre.
Znane są liczne i smutne przykłady podobnych omamień. I tak, poradził on zakonnikowi Heronowi, aby się wrzucił do studni, przedstawiając mu, że dla wszystkich cnót i zasług nie może ponieść żadnego uszczerbku. Innego zaś skłonił do zamordowania syna – celem rzekomego naśladowania posłuszeństwa Abrahama. Inny znowu tak bardzo dał się złudzić sztuczkami szatańskimi, że przeszedł na żydowską wiarę. Pustelnika zaś Walensa tak wbił w pychę częstymi objawieniami, iż tenże był najsilniej przekonany, że z aniołami obcuje, a nawet oddał cześć Boską szatanowi pod przybraną postacią Chrystusa.

Nie ma na to lepszego lekarstwa, jak to, które przepisuje Kasjan – a o którym już nieraz wspomnieliśmy – „by, mianowicie, nie tylko wszystkie czynności, ale nawet wszystkie myśli poddawać pod sąd starszych, ażeby człowiek, nie ufając sobie, zdawał się we wszystkim na ich zdanie i z ich nauki poznawał co złe, a co dobre. Takie postępowanie nie tylko poprowadzi go po dobrej drodze, ale zarazem obroni od wszystkich podstępów i zasadzek nieprzyjacielskich. Albowiem zła myśl natychmiast odstępuje, kiedy się ją pozna, a zanim jeszcze zapadnie wyrok rozpoznania, już ohydny wąż ucieka jakoby wydobyty na światło z podziemnej kryjówki i niejako wyśmiany i zhańbiony.”

2.Osoby duchowe szatan zwykł w następujący sposób odwodzić od cnoty. Najpierw radzi im, aby zaniedbały rzeczy pozornie małej wagi i tak powoli upadały. Następnie zajmuje niebacznych sprawami niemającymi nic wspólnego z ich własnym powołaniem i tak nieznacznie wyprowadza ich za zakres własnej działalności, a sprowadza na obce pole. Następnie okrąża duszę ze wszystkich stron, jakoby na zwiady; i rozpoznając jej skłonności, a poznawszy jej słabe strony, uderza na takowe.

Toż słusznie mówi o tym święty Leon Wielki: „Ów wróg odwieczny nie przestaje zastawiać wszędzie sideł. Wie on dobrze przeciw komu użyć żądzy chciwości, komu poddać pokusy niewstrzemięźliwości, przeciw komu wystąpić z ponętami lubieżności, a w kogo wszczepić jad zazdrości. Wie on dobrze kogo smutkiem wprawi w zamieszanie, kogo oszuka pociechą, kogo przestrachem omami, kogo uwiedzie podziwem. On śledzi we wszystkich przyzwyczajenia, bada ich zabiegi, rozpoznaje skłonności i tam szuka sposobności wyrządzenia szkody, w czym kogoś więcej zajętym zastaje”. Jako nieprzyjaciel oblegający miasto napada na mniej obwarowane części murów, tak też i szatan napada podstępnie dusze ze słabszej strony”.

W imię Prawdy! C. D. 336

26 maja 2024 roku

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Mojżesz tak powiedział do ludu:
«Zapytaj dawnych czasów, które były przed tobą, zaczynając od dnia, w którym Bóg stworzył człowieka na ziemi, zapytaj od jednego krańca niebios do drugiego, czy nastąpiło tak wielkie wydarzenie jak to lub czy słyszano o czymś podobnym? Czy słyszał jakiś naród głos Boży z ognia, jak ty słyszałeś, i pozostał żywy? Czy usiłował Bóg przyjść i wybrać sobie jeden naród spośród innych narodów przez doświadczenia, znaki, cuda i wojny, ręką mocną i wyciągniętym ramieniem, dziełami przerażającymi, jak to wszystko, co tobie uczynił Pan, Bóg twój, w Egipcie na twoich oczach?
Poznaj dzisiaj i rozważ w swym sercu, że Pan jest Bogiem, a na niebie wysoko i na ziemi nisko nie ma innego. Strzeż Jego praw i nakazów, które ja dziś polecam tobie wypełniać; by dobrze ci się wiodło i twym synom po tobie; byś przedłużył swe dni na ziemi, którą na zawsze daje ci Pan, Bóg twój»”. Pwt 4, 32-34. 39-40

,,Słowo Pana jest prawe,
a każde Jego dzieło godne zaufania.
On miłuje prawo i sprawiedliwość,
ziemia jest pełna Jego łaski.
Przez słowo Pana powstały niebiosa,
wszystkie gwiazdy przez tchnienie ust Jego.
Bo przemówił, i wszystko się stało,
sam rozkazał, i zaczęło istnieć.
Oczy Pana zwrócone na bogobojnych,
na tych, którzy oczekują Jego łaski,
aby ocalił ich życie od śmierci
i żywił ich w czasie głodu.
Dusza nasza oczekuje Pana,
On jest naszą pomocą i tarczą.
Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska,
według nadziei pokładanej w Tobie”. Ps 33

,,Bracia:
Wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście Ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!»
Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami: dziedzicami Boga, a współdziedzicami Chrystusa; skoro wspólnie z Nim cierpimy, to po to, by wspólnie mieć udział w chwale”. Rz 8, 14-17

„Jedenastu uczniów udało się do Galilei na górę, gdzie im Jezus przykazał. Kiedy go ujrzeli, jedni złożyli mu hołd, inni zaś powątpiewali. A Jezus przybliżywszy się rzekł do nich te słowa: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je chować wszystko, cokolwiek wam przekazałem. A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata”. Mt 28, 16-20

,,Bracia, przyszedłszy do was, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością głosić wam świadectwo Boże. Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.
A jednak głosimy mądrość między doskonałymi, ale nie mądrość tego świata ani władców tego świata, zresztą przemijających. Lecz głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej, tę, której nie pojął żaden z władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały; lecz właśnie głosimy, jak zostało napisane, to, czego „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”.
Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha.
Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony. Któż więc poznał zamysł Pana tak, by Go mógł pouczać? My właśnie znamy zamysł Chrystusowy”. 1 Kor 2, 1-16

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„Pierwsze cztery znamiona poprzedzają natchnienia Boże, a trzy dalsze towarzyszą mu. Są jednakże jeszcze inne, a mianowicie: przychodzące po natchnieniu. Oblubieniec bowiem nawiedzając duszę jakoby swój ogród, zasiewa w niej mirrę i inne wonne zioła, pozostawiając w niej gorący zapał do bohaterskiego umartwienia i do innych cnót, które z niej jako miła woń wypływają.
„Tę zaś mirrę” – powiada Ryszard od świętego Wiktora – „zbiera Chrystus, kiedy powyższych dzieł dokonuje w duszy, prowadząc ją do cnoty i do doskonałości; kiedy ją mile wzmacnia, aby z przyjemnością wykonała to, do czego najpierw czuła wstręt”. Podaje jej plaster swego miodu, wlewając w nią światło prawd wiary wraz z dokładnym poznaniem ich tajemnic i napawając ją przedziwną słodyczą, tak że rozum pożywa takowe ze smakiem, a wola się orzeźwia. Podaje jej kielich napełniony winem, lecz zmieszany z mlekiem; gdyż upaja ją niewypowiedzianym zapałem, który następnie łagodzi mlekiem łaski rozpoznawania duchów, aby czyny nie przewyższały sił, a gorliwość wiedzy.

Miodopłynny święty Bernard podaje na innym miejscu jeszcze inne znaki tymi słowy: „Kiedy odczuwam, że mi zostaje odkryta myśl, tak bym rozumiał Pismo Święte, albo że mowa mądrości wytryska niejako we wnętrznościach moich, albo że przy świetle wlanym we mnie rozpoznaję tajemnice, lub że niebo niejako rozpościera nade mną swe niezmierne łono i zlewa na mnie obfite zdroje kontemplacji – nie wątpię, że Oblubieniec jest we mnie. Jeżeli się zarazem obudzi pewne, nieznaczne, lecz rozkoszne, uczucie wewnętrznego namaszczenia, tak pobożnego, że miłość ku uznanej prawdzie rodzi we mnie konieczna nienawiść i wzgardę ku marnościom, aby mnie przypadkiem nauka nie wbiła w pychę albo też często powtarzające się odwiedziny nie uczyniły mnie zarozumiałym; natenczas uznaję prawdziwie ojcowski wpływ w sobie i nie wątpię, że jest we mnie Ojciec. Jeżeli nadto, o ile mi sił starczy, odpowiadam wytrwale przez dobre zamiary i czyny tej dobroci tak, że łaska nie będzie we mnie próżna: natenczas nawet mieszkanie sobie uczyni we mnie i Ojciec ożywiający, i Słowo nauczające”.