W imię Prawdy! C. D. 339

29 maja 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„Duchem szatańskim nazywamy ten wpływ, który poddaje naszej duszy to, co jest złe i grzeszne, co się sprzeciwia cnocie, co jest sprzeczne z przykładami i nauką Chrystusa, tj. kiedy dusza, miotana i utwierdzona pożądliwością zostaje skłoniona do nieposłuszeństwa i do przestąpienia Prawa Bożego. Dlatego też lęka się Apostoł, „żeby jak wąż oszukał Ewę chytrością swoją, tak myśli” nasze „nie zostały skażone i nie odpadły od prostoty, która jest w Chrystusie” (2 Kor 11, 3), tj. abyśmy nie dali się oszukać temu, który „jak lew ryczący krąży, szukając kogo by pożarł” (1 P 5, 8). Jego to zdradą „weszła śmierć na okrąg ziemi” (Mdr 2, 24). Albowiem sprawiedliwie za pychę strącony z nieba do piekła, widząc ludzi przeznaczonych na one miejsca, jakie dla niego i jego towarzyszy były zgotowane, zazdrości im tej chwały.

Stąd też już pierwszych rodziców skusił pochlebnymi obietnicami do skosztowania zakazanego owocu i wtrącił ich i całe potomstwo w nędzę cielesną i duchową. Nie przestaje też i nas, dziedziców pierworodnej skazy, ciągłymi skrytymi podszeptami sprowadzać z drogi cnoty i pobudzać do wszelkiej nieprawości, aby nas niebacznych mógł wreszcie doprowadzić do uczestnictwa w wiecznym zatraceniu. „Dlatego też” – powiada święty Bernard – „tym usilniej starajmy się poznać, w jaki sposób mamy przyjmować szatańskie pokusy, a raczej: z jakim obrzydzeniem mamy je odrzucać. Powinniśmy odwracać uszy, by nie słyszeć krwi i mądrości, jaką objawiają ciało i krew. Powinniśmy plemię babilońskie, tj. myśli światowe, w samym zarodzie chwytać i rozbijać o skałę. Samego nawet szatana wraz z jego pokusami mamy odtrącić od oblicza naszego serca i wniwecz obrócić”. Ponieważ zaś duch szatański jest wprost przeciwny Boskiemu, przeto łatwo – z tego cośmy już o Boskim powiedzieli – można go rozpoznać. Jak bowiem twierdzi Plato: jednakie są warunki najlepszego i najgorszego.

Atoli w obliczu prawie niezliczonych podstępów i zasadzek, jakimi nas ten najchytrzejszy i najzdradliwszy nieprzyjaciel oszukać i podejść usiłuje, należy o nich szczegółowo traktować, byśmy je wszyscy według sił mogli poznać i ominąć. Jest to niezmiernie trudne zadanie i prawdziwie ponad moje siły, jednakże święci Ojcowie dodają mi, słabemu i nieobeznanemu, sił i ufności. Oni bowiem poznali dokładnie chytrość szatana i podali nam następujące reguły do rozpoznawania jego sideł.

1.Szatan nie zawsze otwarcie napastuje człowieka, utwierdzając go w błędzie lub zachęcając do złego. Owszem, niekiedy zasadza się skrycie, przybierając postać anioła światłości i zdradliwie skłania do grzechu pod pozorem dobra. Nie trudno go poznać, kiedy nas otwarcie napastuje – nawet i zupełnie niedoświadczeni zdołają rozpoznać fałszywe i niemoralne pokusy. Lecz niezmiernie trudno poznać jego zdradę, kiedy stawia zasadzki pod pozorem dobra, kiedy podstępnie przedstawia występek za cnotę, a złe za dobre.
Znane są liczne i smutne przykłady podobnych omamień. I tak, poradził on zakonnikowi Heronowi, aby się wrzucił do studni, przedstawiając mu, że dla wszystkich cnót i zasług nie może ponieść żadnego uszczerbku. Innego zaś skłonił do zamordowania syna – celem rzekomego naśladowania posłuszeństwa Abrahama. Inny znowu tak bardzo dał się złudzić sztuczkami szatańskimi, że przeszedł na żydowską wiarę. Pustelnika zaś Walensa tak wbił w pychę częstymi objawieniami, iż tenże był najsilniej przekonany, że z aniołami obcuje, a nawet oddał cześć Boską szatanowi pod przybraną postacią Chrystusa.

Nie ma na to lepszego lekarstwa, jak to, które przepisuje Kasjan – a o którym już nieraz wspomnieliśmy – „by, mianowicie, nie tylko wszystkie czynności, ale nawet wszystkie myśli poddawać pod sąd starszych, ażeby człowiek, nie ufając sobie, zdawał się we wszystkim na ich zdanie i z ich nauki poznawał co złe, a co dobre. Takie postępowanie nie tylko poprowadzi go po dobrej drodze, ale zarazem obroni od wszystkich podstępów i zasadzek nieprzyjacielskich. Albowiem zła myśl natychmiast odstępuje, kiedy się ją pozna, a zanim jeszcze zapadnie wyrok rozpoznania, już ohydny wąż ucieka jakoby wydobyty na światło z podziemnej kryjówki i niejako wyśmiany i zhańbiony.”

2.Osoby duchowe szatan zwykł w następujący sposób odwodzić od cnoty. Najpierw radzi im, aby zaniedbały rzeczy pozornie małej wagi i tak powoli upadały. Następnie zajmuje niebacznych sprawami niemającymi nic wspólnego z ich własnym powołaniem i tak nieznacznie wyprowadza ich za zakres własnej działalności, a sprowadza na obce pole. Następnie okrąża duszę ze wszystkich stron, jakoby na zwiady; i rozpoznając jej skłonności, a poznawszy jej słabe strony, uderza na takowe.

Toż słusznie mówi o tym święty Leon Wielki: „Ów wróg odwieczny nie przestaje zastawiać wszędzie sideł. Wie on dobrze przeciw komu użyć żądzy chciwości, komu poddać pokusy niewstrzemięźliwości, przeciw komu wystąpić z ponętami lubieżności, a w kogo wszczepić jad zazdrości. Wie on dobrze kogo smutkiem wprawi w zamieszanie, kogo oszuka pociechą, kogo przestrachem omami, kogo uwiedzie podziwem. On śledzi we wszystkich przyzwyczajenia, bada ich zabiegi, rozpoznaje skłonności i tam szuka sposobności wyrządzenia szkody, w czym kogoś więcej zajętym zastaje”. Jako nieprzyjaciel oblegający miasto napada na mniej obwarowane części murów, tak też i szatan napada podstępnie dusze ze słabszej strony”.

W imię Prawdy! C. D. 296

29 kwietnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Ponieważ według zdania Kasjana, świętego Jana Klimaka i innych Ojców Kościoła różne są rodzaje łez i różne ich źródła, wcale niepoślednie miejsce w zakresie roztropności duchowej zajmuje ta umiejętność, która podaje sposób rozpoznania ich pochodzenia i celu.
Mogą one – po pierwsze – pochodzić z delikatnego i czułego usposobienia, które na każdy widok smutku i nędzy łatwo się pobudza do współczucia i obfitych łez.
Po wtóre, mogą pochodzić z chytrości szatana, który poruszając siły żywotne, miękczy serce, szczególnie u osób z natury delikatnych, tak że chociaż znajdują się w stanie grzechowym, to oszukują innych pozorami świętości i same w ten obłęd popadają. Wszakże ich łez nie wyciska odraza do grzechów, ale doczesne straty i niesława, jakie z nich wypływają. Taki był płacz Ezawa, o którym mówi Apostoł, że nie znalazł żalu, choć go ze łzami szukał (Hbr 12, 17). Nie opłakiwał bowiem swych grzechów, tego, że chciał zamordować brata – lecz że sprzedał haniebnie, za lichą strawę prawo pierworodztwa i nie mógł go odzyskać.
Po trzecie, do łez pobudza również Duch Święty, który sprawia, że się modlimy jękami niewysłowionymi. Ten to jest właśnie dar łez, jaki święci Ojcowie tak bardzo wysławiają. Powinniśmy prosić o niego Pana Boga, aby łaską swej mocy uderzył o skały naszych serc i wyprowadził z nich wody ku obmyciu naszych grzechów.
Święty Grzegorz rozróżnia tylko dwa rodzaje tego zbawiennego płaczu: jeden pochodzi z bojaźni, a drugi – z miłości. Tymczasem święty Bernard wylicza trzy rodzaje, a mianowicie: z pobożności, pokuty i braterskiego współczucia. Na łzy wypływające z pobudek naturalnych nie ma co zważać, bo zazwyczaj są próżne i prędko osychają. Te zaś, które szatan wywołuje, zmierzają do wprowadzenia człowieka w obłudę i pychę, a wreszcie – na wieczne zatracenie.

Grzeszników szatan stara się oszukać łatwością wywoływania płaczu, aby niebaczni, budując na tej łatwości, spodziewali się, że jeszcze w chwili skonania będą mogli wzbudzić należyty żal za grzechy. Ja sam widziałem niegdyś zatwardziałego grzesznika wylewającego obfite łzy nad nędznym stanem swojej duszy, kiedy mu przedstawiono, na jak wielki niebezpieczeństwo wiecznego potępienia sam siebie naraża. Jednakże nie było w nim ani najmniejszego postanowienia unikania na przyszłość tych grzechów, jakie opłakiwał. Należy się tedy wystrzegać, aby nie przywiązywać większego znaczenia do samych łez, aniżeli do pobudki, która je wywołuje; ale owszem, przede wszystkim należy zważać na tę ostatnią.
Jeżeli zaś Pan Bóg udziela komuś tej rosy prawdziwie niebieskiej, wydzielając deszcz obfity dziedzictwu swemu (Ps 67, 10), niechajże dobrze używa tego daru, dziękując zań Bogu. Niechaj jednak pamięta, że każda ofiara powinna być przyprawiona solą roztropności, i niechaj się strzeże dwóch ostateczności: zarozumiałości i nadmiernego upodobania, aby się zbytnio łzami nie rozkoszował lub się nimi nie pysznił; a po wtóre, małoduszności i nieufności, by przypadkowo nie mniemał, iżby już było trzeba zwątpić o zbawieniu, gdyby mu łez zabrakło. Obfitość łez nie czyni nikogo świętym ani też ich brak grzesznikiem”.

*

,,O głębokości bogactw mądrości i wiedzy Bożej! Jak są nieogarnione sądy Jego i niedościgłe drogi Jego” (Rz 11, 33) w duszach wybranych! Różnymi i dziwnymi sposobami powołuje i porusza, a co do ich zbawienia potrzebne – różnymi sposobami wykonuje.
Powiedziano o Chrystusie, że wstąpiwszy na wysokość, dał dary ludziom (Ef 4, 8). Dary – mówię – a nie ,,dar”, bo jak tłumaczy święty Augustyn: ,,Przez dar jakim jest Duch Święty, wiele darów dostaje się w udziale wszystkim członkom Chrystusowym, stosownie do ich potrzeb. Nie każdy bowiem otrzymuje wszystkie, lecz jeden te, a drugi inne, chociaż sam dar ogólny, od którego wszystkie szczegółowe pochodzą, wszyscy otrzymują, tj. Ducha Świętego”. Dlatego ów duch nazywa się jednym i wielorakim, gdyż będąc co do istoty jeden, różnymi sposobami udziela się ludziom, tak że nie masz, kto by się mógł ukryć pod żarem Jego (Ps 18, 7).
Różne są wprawdzie dary ale jedna miłość; różne drogi, ale jeden cel. Znakomicie o tym rozprawia święty Bernardyn w traktacie o natchnieniach Boskich: ,,Rozmaicie i wieloma sposobami zwykł Bóg pobożne dusze prowadzić, doświadczać i oświecać. Niekiedy za pomocą objawień podpadających pod zmysły, kiedy indziej przez tajemne wlewanie we władze duszy wiary, nadziei i miłości, a znowu innym razem przez wewnętrzne zaostrzenie rozumu, pamięci i woli względem tego, co do zbawienia potrzebne. Raz nakłania rozum ludzki ku jakiemuś słudze Bożemu, który by go mógł prowadzić i wspierać; to znowu kieruje uwagę człowieka pobożnego i gorliwego na jakiś ustęp z Pisma Świętego; albo też podsuwa mu jakiś opis takiego zdarzenia, które się dziwnie zgadza z jego położeniem, i podaje mu sposób dalszego postępowania lub też napełnia go pociechą.
Te różne sposoby odwiedzin Ducha Świętego objaśnia święty Grzegorz w następujący sposób: ,,Jakoby ciąg szeptu swego otwiera Pan Bóg przed nami, kiedy nam potajemnie odsłania, w jaki sposób dostał się do ucha naszego rozumu. Raz przedstawia nam znikomość rzeczy doczesnych, a zachęca do starania się o wieczne; kiedy indziej przedstawia naprzód wieczne, aby wobec nich straciły wartość doczesne. Niekiedy odsłania nam nasze nędze i prowadzi do ubolewania nad nieszczęściami bliźnich; kiedy indziej znowu przedstawia nam cudze nieszczęścia, a ich widok odciąga nas od złego”.