W imię Prawdy! C. D. 382

20 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Otóż, moi kochani, proszę pamiętać, że czym więcej się świat bawi, czym więcej ten świat tańczy, hałasuje, tym bardziej jest on smutny. Moi drodzy, ci, którzy tak troszkę się bawią, to jeszcze mogą znaleźć radość w światowych zabawach, ale ludzie bogaci, którzy ciągle bawią się i tańczą, to tak im to dokuczy, że są bardzo smutni. Bardzo niesłusznie myślą ludzie biedniejsi, że jeśli ktoś jest bogaty, to jest szczęśliwszy. Bogactwo nie da szczęścia. Bogactwo daje bardzo często zupełną nudę.
Co daje szczęście, co daje radość? Wiara daje radość. Moi drodzy, proszę wziąć pod uwagę, że nam Kościół przypomina co roku tę radość wielkanocną, radość, którą niesie nam Pan Jezus zmartwychwstały. Mamy być pełni radości i mamy tę radość w całe społeczeństwo wnosić. Niech niewierzący przekonają się, że choć oni więcej od naszych tańczą, bawią się i inne rozrywki sobie wymyślają, że jednak my jesteśmy szczęśliwsi od nich. Mamy radość wiary, mamy radość miłości. Moi kochani, my również nie zapominajmy o tym, my powinniśmy wnosić w całe społeczeństwo owoc tej radości i także umiejętność chrześcijańskiego cierpienia. My powinniśmy wnosić nasze łzy, nasz żal za grzechy.
Moi kochani, my powinniśmy pamiętać, jak nas upomina Kościół słowami pieśni wielkopostnej: „Wisi na krzyżu Pan Stwórca nieba, płakać za grzechy człowiecze potrzeba”. Modlimy się też w drugiej pieśni wielkopostnej: „Na koniec Mu bok przebito, krew płynie z wodą obfito, my się dziś zalejmy łzami, Jezu, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami”. To jest potrzebne i to jest potrzebne.
Powinniśmy wnosić w świat współczesny, który już nie chce pamiętać o grzechach, nasz żal, nasz ból, naszą pokutę za grzechy, nasze łzy za grzechy, za grzechy nie tylko własne, ale i za grzechy zwłaszcza w swojej rodzinie. „Nie płaczcie nade Mną, ale płaczcie nad swoimi grzechami i nad grzechami waszych dzieci”. Przecież te słowa Pan Jezus niosący krzyż powiedział do niewiast jerozolimskich, które nad Nim płakały.
Te łzy pokuty, te łzy żalu za grzechy myśmy powinni wnosić w świat współczesny, ale nie same tylko łzy, nie sam tylko żal, powinniśmy wnosić tę radość, którą Pan Jezus po przezwyciężeniu grzechu, śmierci i szatana przynosi nam. Z Nim mamy zwyciężać grzech i na podstawie tego zwycięstwa, żyjąc czystą duszą, żyjąc z tym samym Panem Jezusem, który przychodzi codziennie do naszych dusz w Komunii Świętej, my powinniśmy być głęboko radośni. Nawet jeżeli cierpimy, nie powinniśmy tracić tej wyższej radości, tej zwycięskiej radości Chrystusa zmartwychwstałego.
Może dość cierpienia w domu, może łzy płyną, może choroba, może jakiś niepokój, jakieś inne cierpienie – tak to zwykle jest, ale ponad tym wszystkim jest zmartwychwstanie, jest oczekiwanie szczęścia w niebie, jest zaczątek życia zmartwychwstałego już tu, na ziemi. Dlatego, moi kochani, czy jest spokojnie, czy są cierpienia, umiejmy radować się tą radością wesołego Alleluja: „Czy toń spokojna, czy huczą fale, gdy Ty swe dzieci w swej opiece masz, wznosimy modły dziś ku Twej chwale, boś Ty nam tarczą, Boże, Ojcze nasz”. Boś Ty nam zbawieniem, Jezu Chryste, Panie nasz i Zbawicielu”. bł. Władysław Bukowiński

,,Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie”.

W imię Prawdy! C. D. 68

7 listopada 2023 roku ciąg dalszy

Tego dnia przeczytałem także ważne cytaty z książki bł. Ks. Władysława Bukowińskiego pt. ,,Wspomnienia z Kazachstanu”:

,,Działo się w Karagandzie, w styczniu 1959 r., tuż po moim trzecim uwięzieniu – podczas śledztwa. (…) Audacja weszła na konfrontację z podniesioną głową. Od razu widać było, że nic się nie boi. Sędzia śledczy zaczął pisać protokół konfrontacji. Nie wiem, co on tam napisał, lecz wiem, że jego dialog z Audacją brzmiał tak:
Sędzia śledczy po napisaniu personalnych danych: ,,Czy ty jesteś znajomą Bukowińskiego?”
Audacja (ostro i głośno): ,,Tak, ja jestem z nim nawet zaprzyjaźniona”.
Sędzia śledczy: ,,W jakich stosunkach byłaś z Bukowińskim? Czy wasze stosunki były dobre, czy też między wami były nieporozumienia i jakie?
Audacja (jeszcze ostrzej i głośniej): ,,Tak, nasze stosunki zawsze były dobre, a nawet bardzo dobre i inaczej być nie mogło, bo on jest bardzo dobrym i spokojnym człowiekiem. Ale ja sama mam do was pytanie: dlaczego wy aresztujecie takiego dobrego człowieka? Tu w Karagandzie kobieta nie może spokojnie przejść przez ulice. Kręci się pełno chuliganów, którzy zdzierają palta, a wy ich nie aresztujecie. Za to aresztujecie takiego człowieka jak Bukowiński. Tego to ja już nie mogę pojąć!”
W takim duchu odpowiadała dalej nieustraszona Audacja. Oczywiście konfrontacja skończyła się na niczym. Audacja wyszła jak przyszła – z podniesioną głową. Zostaliśmy w pokoju z sędzią śledczym tylko we dwóch. Pan śledczy tak podsumował swoje wrażenia z konfrontacji: ,,Widzicie, co to za kobieta. To ‘nastojaszcza’ fanatyczka, z którą nie można nawet spokojnie porozmawiać. Da, da, Bukowinskyj, ty mnogo naroda isportił (Tak, tak, Bukowiński, zdemoralizowaliście dużo ludzi)”.

Kolejny cytat:

,,W 1948 r. aresztowano Julię Bojarską. Oczywiście chodziło o nasze paczki żywnościowe. Julia i na śledztwie i w sądzie broniła się odważnie i umiejętnie. Była ona z zawodu buchalterką i bynajmniej nie należała do prostaczków. Na śledztwie i w sądzie wciąż powtarzał się taki mniej więcej dialog:
Oni: ,,Dlaczego posyłałaś paczki?”
Julia: ,,Nie robiłam nic nielegalnego. Posyłałam paczki jawnie przez pocztę i otrzymywałam oficjalne pokwitowanie odbioru z każdego obozu pracy, do jakiego paczka była wysyłana”.
Oni: ,,Tak, ale powinnaś wiedzieć, komuś te paczki posyłała”.
Julia: ,,Posyłałam księżom, którzy są naszymi ojcami duchownymi i którzy dla nas pracowali”.
Oni: ,,I to mówisz ty, obywatelka radziecka? Ty posyłałaś paczki katolickim księżom, agentom Watykanu, najgorszym wrogom Związku Radzieckiego!”
Prokurator zażądał od Julii 8 lat więzienia. Julia powiedziała sądowi, że ma na utrzymaniu mamę staruszkę, która bez niej przepadnie, po czym Julia gorzko się rozpłakała. Sąd skazał Julię na 5 lat pozbawienia wolności. Była to wówczas kara minimalna, tzw. ,,tietskij urok”, bo zazwyczaj skazywano politycznych na 25 lat.
Julia pojechała do wielkiego żeńskiego obozu pracy, położonego na brzegu rzeki Pieczory w północno-wschodniej części Rosji Europejskiej. Opieka Opatrzności nad nią i jej matką przejawiła się wręcz widomie. Julia chodziła do pracy tylko kilka pierwszych tygodni, potem zaproponowano jej objęcie kierownictwa pralni obozowej. Przedtem w tej pralni były nadużycia i kradzieże. Julia objęła kierownictwo pralni i wszystko doprowadziła do porządku. W dowód uznania dano jej osobny malutki pokoik. Julia przywiesiła obraz Matki Boskiej Częstochowskiej nad łóżkiem i w wolnych chwilach modliła się ile tylko chciała. I tak w tej pralni Julia spokojnie i prawie że wygodnie dobyła do końca owej ,,pięciolatki”, a następnie wróciła do swej mamusi, do Kamieńca. Tak nad córką, jak i nad matką widocznie czuwała Opatrzność Boska. Kamienieccy katolicy otoczyli staruszkę troskliwą opieką, tak iż oprócz córki z obozu, pożyły one razem jeszcze dwa lata, po czym staruszka zmarła pobożnie w obecności swej córki i opiekunki.”

Kolejny cytat:

,,Kiedy nasz rekordzista świata ks. Józef Kuczyński ,,oddziaływał” 7 lat za dwa i pół roku swojej pracy w Kazachstanie, nieraz mówił mi: ,,Ciężko, nawet bardzo ciężko jest siedzieć 7 lat, zwłaszcza gdy się już przedtem odsiedziało 10 lat. Ale muszę przyznać, że za tamte dwa i pół opłaci się znowu siedzieć i 7 lat”.
Wszak jesteśmy kapłanami Jezusa Chrystusa! Chrystus się nie oszczędzał – powiada Paweł Apostoł, który sam na pewno także się nie oszczędzał. Jesteśmy wyświęceni nie na to, abyśmy się oszczędzali, lecz na to, byśmy – jak trzeba – dusze swe kładli za owce Chrystusowe”.

kolejny cytat:

,,W 1963 r. napisano o mnie artykuł w Aktiubińsku, a w 1964 r. przedrukowano ten artykuł i uzupełniono w Karagandzie. Przekonałem się wtedy, jak słusznie mówił mi ksiądz prałat Zygmunt Chmielnicki: ,,Jeżeli ksiądz chce żyć w Związku Radzieckim, to musi być gotów przeczytać pewnego dnia o sobie coś takiego, o czym się nikomu nie śniło”. Dowiedziałem się z tych artykułów, że jestem bardzo chciwym na pieniądze i że każę biednej staruszce, która przychodzi do mnie, płacić za spowiedź 5 rubli, czyli około 80 złotych polskich.”

Kolejny cytat:

,,Ksiądz Bronisław Drzepecki miał śledztwo cięższe i bardziej przykre niż ks. Józef i ja., choć spekulacji mu nie zarzucano. Ksiądz Bronisław jest weredykiem i przy tym umie argumentować z nieodpartą logiką. Tymi swoimi cechami charakteru Bronisław naraził się prokuraturze, która ze skóry wyłaziła, by mu jak najbardziej zaszkodzić. O ile przeciw Józefowi, ani przeciw mnie nie było fałszywych świadków, to przeciw Bronisławowi wystawiono aż trzech.
Nastręczono pewną młodą dziewczynę i kazano mówić w sądzie, że Bronisław ją skrzyczał i rozkazał jej natychmiast wystąpić z komsomołu, do którego należała. Mówiąc nawiasem, przestrzegamy przed wstąpieniem do komsomołu, a jeszcze więcej do partii, lecz nigdy nie żądamy wystąpienia, jeżeli się już ktoś zapisał. W sądzie dziewczyna powtórzyła, co jej kazano mówić. Ksiądz Bronisław zapytał wręcz: ,,Czy to, co mówisz, jest rzeczywiście prawdą? Czy jest to zgodne z twoim sumieniem?” Biedna, zbałamucona dziewczyna rozpłakała się i całe śledztwo spełzło na niczym. Ale byli jeszcze dwaj inni świadkowie. Obaj mężczyźni i obaj, niestety, Polacy ,,wysoce postawieni”. (..) Ci nie rozpłakali się, lecz łgali jak z nut. (..) Podczas śledztwa, gdy Bronisław z właściwą mu logiką udowodnił kłamliwość stawianego mu zarzutu i zażądał wezwania innych świadków z tej samej wsi, odmówiono mu słowami: ,,Nam nie potrzeba żadnych innych świadków, wystarczą ci dwaj. Oni obaj są ‘czestnymi’ obywatelami radzieckimi i my im wierzymy więcej niż wam’. Fałszywi świadkowie zostali uznani za prawdziwych, a nasz weredyk Bronisław został uznany za kłamcę. Bywa i tak… W sądzie prokuratorka zażądała dla Bronisława 10 lat pozbawienia wolności. Sąd zatwierdził ten wyrok”.

Przeczytałem również niezwykłą modlitwę, którą odmówił bł. Ks. Drzewiecki:

,,Pójdę z Tobą, Chryste, drogą krzyżową, bo krzyż najlepiej mnie do Ciebie zbliża. Daj mi, o Chryste, przez Twoją świętą mękę gazowej męki zwyciężyć udrękę”

W imię Prawdy! C. D. 66

6 listopada 2023 roku

Tego dnia przeczytałem wiersz pt. ,,Po czyjej stronie?” M. Oszkiel:

,,Gdzie byliśmy wtedy,
gdy nasz Pan modlił się i cierpiał w Ogrodzie Oliwnym,
a uczniowie spali?
Zaś, dranie, łobuzy i sługusy szukali Go.
Znaleźli. Pojmali. Uprowadzili.
Bo zamiast: ,,ząb za ząb, oko za oko”
głosił: ,,miłujcie nieprzyjaciół waszych”,
Byliśmy z uczniami?
Może serca nasze wołały: ludzie, za co Go aresztujecie?
Ale boję się tej myśli,
że tego wieczoru byliśmy najgorliwsi wśród tej zgrai,
że dopasowaliśmy się do sytuacji, by być na wierzchu.

Widzieliśmy, jak żołdacy, faryzeusze, oszuści
prowadzili Pana związanego przed sąd Kajfasza, Piłata,
by raz na zawsze skończyć z Nim.
Uczestniczyliśmy w parodii procesu.
Sędzia skwapliwie wierzył fałszywym świadkom
i skazał Pana na śmierć przez ukrzyżowanie
za to, że my nie dorośliśmy do prawdy mesjańskiej.
Może chcieliśmy krzyknąć: to Ten, którego czekamy.
Ale boję się tego wspomnienia,
że byliśmy w tłumie i krzyczeliśmy najgłośniej:
ukrzyżuj Go!

Schowaliśmy się za węgłem jakiegoś domu,
gdy siepacze, łotrzy, pijacy
biczowali, pastwili się nad Nim,
przybili do krzyża naszego Pana
za to, że powiedział Prawdę: ,,Jestem Synem Bożym”,
prawdę oczywistą, udowodnioną,
ale kłującą, niechcianą.
Może oczy nasze pytały: dlaczego?
Ale głośno powtarzaliśmy, wraz z motłochem:
dość zamieszek, ukrzyżuj Go! Nie mamy króla,
tylko rzymskiego cesarza.

Staliśmy w gęstym tłumie,
Gdy Pan nasz wisiał na krzyżu i umierał.
A złodzieje, tchórze, dwulicowcy wrzeszczeli:
widzisz, taki jest Twój koniec.
Jeśli jesteś Mesjaszem,
uwolnij siebie z tej okropności.
Byliśmy przekonani, że to niewinna krew,
spadnie ona na nas i na nasze dzieci.
Ale nie krzyknęliśmy tak, tylko:
Hej, Ty tam, jeśli jesteś tym… to…

Prześladuje mnie ta myśl,
że my porządni ludzie,
daliśmy się tak omamić;
co więcej, wykorzystaliśmy
wszystkie środki przekazywania myśli:
pieniądze, reklamę, klakierów…,
by wmówić sobie i całej hołocie, że mamy rację,
że to jedyny sposób na spokój w państwie – rzymskim.

A gdzie jesteśmy dzisiaj?
Lękam się tej myśli, która budzi mnie w środku nocy,
że my tam wciąż jesteśmy; w Ogrodzie Oliwnym,
przed pałacem Piłata, wśród krzyżujących Go, na Golgocie,
i przekrzykujemy się nawzajem:
Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj Go za to,
że wprowadzał nowy porządek,
Boję się tej myśli…”

Przeczytałem także ważne dla mnie słowa bł. ks. Władysława Bukowińskiego:

,,Jesteśmy wyświęceni nie na to, byśmy się oszczędzali, lecz na to, byśmy – jak trzeba – dusze swe kładli za owce Chrystusowe”.

oraz

,,Ciało można zamknąć i nawet całymi latami trzymać w pojedynczej celi więziennej, lecz nie uwięzi się ducha, który i stamtąd znajduje drogę wprost do Boga”.