W imię Prawdy! C. D. 425

12 lipca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z liturgii słowa i liturgii godzin:

,,Cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały. Błogosławieni jesteście, jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa, albowiem Duch chwały, Boży Duch na was spoczywa”. 1 P 4, 13-14

,,Tyś nas doświadczył, Boże, Lecz wyprowadziłeś nas na wolność.
Poddałeś próbie ognia, jak się bada srebro.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu”.

,,Ty jesteś wśród nas, Panie, a Twoje imię zostało wezwane nad nami, nie opuszczaj nas, Panie, nasz Boże”. Jr 14, 9

,,Teraz, o Panie, pozwól odejść swemu słudze w pokoju,
według słowa Twojego,
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
Światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela”. Łk 2, 29-32

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Prawdziwe Boskie zachwycenie jest pełne bojaźni i trwogi. Aczkolwiek bowiem dusza ma nadzwyczaj silny pociąg do Boga jako do swego celu i środkowego punktu ciężkości, to jednak dążenie do Niego bez posługiwania się zmysłami – jako niezgodne ze zwykłą ludzką naturą – napełnia ją niesłychaną trwogą. I nic dziwnego. Bo jakżeż przeraziłby się ten człowiek, który zamierzając wejść na wysoką wieżę po szczeblach długiej drabiny, po stopniowym minięciu kilkudziesięciu szczebli nagle uczułby się pochwyconym i przeniesionym w powietrzu na sam szczyt onej drabiny i postawionym na wieży?
Taka trwoga rodzi bardzo wielką pokorę – już to ze względu na niebezpieczeństwo cięższego upadku z większej wysokości, już to dlatego, że dusza wyniesiona do niedostępnego światła Bożego, widząc w nim nawet najmniejsze usterki własne i poznając dokładnie, jak daleką jest od owej czystości i doskonałości, jakich koniecznie potrzebuje, aby być godną tak wielkich darów Bożych, przejmuje się strachem i zawstydzeniem.

Z racji tego, że zewnętrzne objawy tak prawdziwego, jak też i fałszywego zachwycenia zwykle są jednakowe, aby jedno od drugiego odróżnić, trzeba najpierw poznać przyczynę i okazję wywołujące zachwycenie, a następnie należy zbadać okoliczności i skutki.
Mianowicie trzeba zbadać: czy pochodzi z usilnego zastanawiania się nad jakąś prawdą, czy też z nadmiaru miłości; czy ktoś popadł w zachwycenie nagle lub może wskutek jakiejś okoliczności, i jakiej; może wskutek jakiegoś widzenia, jeśli tak – czego w nim doznało ciało, a czego dusza. Czy wśród zachwycenia było jakieś użycie rozumu lub może były w nim czynne inne władze? Czy słyszał jakieś słowa? Jakie? Czy widział osobę mówiącą takowe? Może to są upomnienia lub rady i do czego zmierzają; może zapowiadają rzeczy przyszłe, a w takim razie skutek zatwierdzi ich prawdziwość; może wyjawiają czyjeś wady lub występki, i w jakim celu; może dążą do zniesławienia kogoś? Czy zachwycenia zdarzają się w miejscu publicznym i wśród licznego zebrania widzów; czy się im opiera i czy je usiłuje ukrywać? Czy po upływie zachwycenia pamięta, co w nim widział i mówił; czy mu to głęboko tkwi w duszy nawet po długim czasie? Jeżeli zapomina, nie będzie to bowiem zachwycenie prawdziwe, ale choroba. Czy może powątpiewa o zachwyceniu i jego prawdziwości? Kto bowiem miał prawdziwe zachwycenie, ten nie może wątpić, że był u Boga, a Bóg w nim. Czy po zachwyceniu zostało w ciele pewne umęczenie i osłabienie? Jak powiada prorok Daniel (Dn 10, 8): ,,Widziałem to widzenie wielkie, a nie zostało we mnie siły, ale i wygląd mój zmienił się we mnie, i struchlałem, i nie miałem żadnej siły”.
Kiedy bowiem pogrąży się w rozpamiętywaniu rzeczy Boskich, natenczas jej siły żywotne również skupiają się około czynności duchowych, a ogień miłości wewnętrznej udziela się także władzom zmysłowym, tak że musi przyjść koniecznie do zatamowania soków żywotnych, tj. ostygnięcia, zblednięcia i osłabienia ciała. Z tej też przyczyny, tj. dla gwałtu, jaki zachwycenie zwykło trwać krótką chwilę. Nie ma w tym sprzeczności, że niektórzy święci miewali dłuższe zachwycenia, bo mogły w nich zachodzić pewne pauzy, albo też mogły to być słabsze oderwania.
Zresztą nie trzeba zapominać, że u niektórych osób mogą zachodzić omdlenia i pewne oderwania od zmysłów wskutek słabych sił fizycznych. Można się o tym przekonać w ten sposób, że jeżeli się usunie zbyt surowe posty i wzmocni się nadwyrężone siły, natychmiast ustaną takie rzekome zachwycenia. Jużeśmy powyżej wspomnieli, że tego sposobu używała święta Teresa względem pewnej zakonnicy.

Najpewniejszym znakiem prawdziwego i nadnaturalnego zachwycenia jest harmonia pomiędzy obyczajami osoby popadającej w zachwycenie a między tą nadzwyczajną łaską. A mianowicie: jeżeli taka osoba gardzi światem, brzydzi się jego próżną chwałą. Jeżeli skutecznie usiłuje służyć Bogu. Jeżeli uznaje się za niegodną tak wielkiej łaski. Jeżeli ciągle postępuje w dobrym. Jeżeli ścisłe zjednoczenie z Bogiem pomnaża w niej pokorę, zaparcie siebie, nienawiść ku sobie, a miłość ku Bogu.
Nadto prawdziwe zachwycenie zwykło sprowadzać szczere pragnienie śmierci, jako mawiał Apostoł: ,,Pragnę być rozwiązanym i być z Chrystusem” (Flp 1, 23); jak też wesele i radość przejmujące całą naturę ludzką, tak że dusza nie może ich ani wypowiedzieć, ani pojąć, ani znieść. I stało się w sercu moim – powiada Jeremiasz – jak ogień gorejący i zawarty w kościech moich, i omdlałem, nie mogąc znieść (Jr 20, 9). ,,Albowiem dusza zachwycona i porwana” – mówi Dionizjusz Kartuz – ,,wprowadzona i zatopiona w skarby chwały, w ocean nieskończonego Bóstwa, podziwiając nieopisany majestat Istoty wiecznej, niezależnej, niczego niepotrzebującej, która nie ma przyczyny własnego pobytu okrom siebie, a w której ręku wszystko spoczywa; rozpływa się i ustaje sama w sobie, a przechodzi cała w Pana chwały i w źródło światła, i w otchłań Bóstwa, zasypiając i spoczywając w Oblubieńcu, i pochłonięta miłością na nic innego nie zważa”.
Kiedy dusza bezwiednie i mimowolnie popada w zachwycenie, zwykło się to odbywać wśród tak silnego oświecenia niebieskiego, wśród tak wielkiego żaru miłości, że nawet i ciało niekiedy unosi się w górę. Ten rodzaj zachwycenia dokonuje się tak gwałtownie, że dusza nie może się mu żadną miarą oprzeć. Święty Bernard nazywa najszczęśliwszymi tych, którzy tak popadają w zachwycenie, ,,iż niejako grzebią w niezgłębionej dobroci Bożej własną wolną wolę, a żarem miłości przenoszą się w skarby chwały, nie wiedząc, czy się to w ciele, czy okrom ciała dokonuje, tylko tego pewni, że są w zachwyceniu”.

W imię Prawdy! C. D. 416

7 lipca 2024 roku – ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

,,Inaczej zapatruje się na zachwycenie święty Franciszek Salezy. Rozróżnia on trzy rodzaje zachwycenia, tj. zachwycenie rozumu, woli i czynu. ,,Jeden z nich” – powiada tenże święty – ,,zachodzi w dziedzinie rozumu, drugi w woli, a trzeci w działaniu. Jeden w świetle, drugi w cieple, a trzeci w czynie. Jeden sprawia podziw, drugi zapał gorliwości, trzeci działa”.

Pierwszy rodzaj pochodzi z nadzwyczajnego oświecenia niebieskiego, którym dusza przejęta poznaje jakąś nową i dawniej znaną prawdę i przez to poznanie wpada w podziw i w zachwycenie.

Drugi rodzaj pochodzi z samej natury i istoty miłości prowadzącej do zachwyceni. Bóg bowiem, jako nieskończona Dobroć i Piękność, pociąga duszę do miłości. I jak igła namagnesowana nabiera – że się tak wyrażę – czucia i życia, chwieje się, rusza i nie spocznie, dokąd nie przyjdzie do należytego kierunku ku biegunom, tak też i dusza – uwolniona pod wpływem miłości Bożej z więzów ciała i wyswobodzona z zależności od zmysłów wznosi się do góry ku zjednoczeniu się z Bogiem, Dobrem najwyższym. Te zaś oświecenie i zapał zazwyczaj idą ze sobą w parze i we wzajemnej zależności, jednakże nie zawsze. Jak bowiem filozofowie pogańscy mieli więcej wiedzy niż miłości, tak znowu częstokroć u chrześcijan więcej można znaleźć miłości niż wiedzy, tak że nadprzyrodzone zachwycenie jest raczej dziełem woli niż rozumu i ma więcej ciepła niż światła.

Wreszcie trzecim rodzajem, uzupełniającym poprzednie, jest zachwycenie życia i czynów, kiedy to dusza wznosi się ponad ziemskie pragnienia i nędzę zepsutej natury, a przy łasce Boskiej staje się zdolna ponad siły natury do zachowania przykazań Bożych, do przyjmowania niebieskich natchnień i do doskonałego pełnienia cnót. A więc kiedy ktoś przenosi pokorę nad pychę, ubóstwo nad dostatki, wzgardę nad zaszczyty, a umartwienie nad rozkosze, taki człowiek wiedzie życie zachwycone i zostaje pod wpływem Bożym jakoby w ciągłym porwaniu do dzień i życia nadnaturalnego. Ten rodzaj zachwyceń jest skuteczniejszy i bezpieczniejszy aniżeli zachwycenia rozumu i woli, nie podlega złudzeniom; ma w sobie mniej okazałości, ale więcej świętości. W nim występuje człowiek w roli czynnej, w tamtych zaś gra rolę bierną.

Co się zaś tyczy przyczyn wywołujących zachwycenie, nie należy odstępować od nauki św. Tomasza, która wywodzi zachwycenie z trojakich przyczyn: z natury ludzkiej, z wpływu szatańskiego i z pomocy Bożej.
Zachwyt naturalny i pewne oderwanie od zmysłów pochodzi z choroby, którą lekarze zowią osłupieniem lub katalepsją. Nawiedzeni tą chorobą tracą czucie i siły. W jakim położeniu napadnie ich ta choroba, w takim skostnieli i bezwładni pozostają z oczyma otwartymi i nieporuszonymi. Na pozór wyglądają, jakoby byli całkiem przytomni, a tymczasem są oni zupełnie pozbawieni użycia zmysłów.

Przykład takiej choroby podaje Galenus, opowiadając o swym koledze szkolnym, że wskutek ustawicznej pracy naukowej wtrącił się w taki stan, iż ,,leżał jako drzewo zesztywniały i wyprężony, a chociaż zdawało się, że na nas otwartymi oczyma spoglądał, jednakże nie zdradzał ani ruchem, ani słowem samowiedzy. Po upływie paroksyzmu powiadał, że słyszał, choć niedokładnie i niejasno, o czym myśmy mówili; nawet niektóre rzeczy pamiętał i twierdził, że wszystkich obecnych spostrzegał, ale nie mógł mówić ani poruszyć sobą”. Ferneliusz zaś opowiada o innym człowieku, który w tym stanie nic nie słyszał i tak był znieczulony, że nawet ukłucia nie czuł, ale leżał jak trup.

Niekiedy ludzie ciemni zwyczajne zemdlenie biorą za zachwycenie, jak o tym wspomina święta Teresa, przywodząc liczne tego przykłady. Inni znowu zaliczają letarg do chorób sprowadzających zachwycenie. Tymczasem w letargu ludzie popadają w bardzo głęboki sen i tracą najzupełniej świadomość o wszystkim, co w prawdziwym zachwyceniu nie przychodzi.
Nadto prawdziwy zachwyt, czyli oderwanie od zmysłów, może sprowadzić nadzwyczaj żywa wyobraźnia. Kiedy bowiem soki żywotne zbyt silnie na mózg uderzają, tamują działalność zmysłów, tak że człowiek popada w odrętwienie zewnętrzne, a natomiast wewnętrzne obrazy wyobraźni bierze za rzeczywistość i niekiedy rozmawia z osobami, jakie mu wyobraźnia przedstawia. Dzieje się to zupełnie tak, jak w sennych marzeniach, gdyż istotnie – tego rodzaju zachwyt nie różni się niczym więcej od marzeń, jak tylko tym, że się dokonuje na jawie, a one we śnie. Im żywsza jest wyobraźnia, tym więcej soków żywotnych zbiera się w mózgu i tym silniejsze i dłuższe przychodzi oderwanie, szczególnie przy usposobieniu melancholicznym.

Czytamy, że Platon tak się niekiedy zatapiał w badaniach filozoficznych, że odchodził od zmysłów. Sokrates cały dzień przestał na jednym miejscu nieporuszony, popadłszy w zamyślenie i osłupienie. Podobny zachwyt zdarzył się Karneadesowi – według świadectwa Waleriusza Maksyma; Plotynowi – według Porfiriusza; Jamblikowi – według Eunapiusza. Zresztą znany jest zachwyt świętego Tomasza z Akwinu, który siedząc u stołu królewskiego, wykrzyknął: ,,Już sprawa skończona z manichejczykami!”. Podobnie znany jest wszystkim z opowiadania świętego Augustyna kapłan Restytut, ,,który według upodobania odchodził od zmysłów i jako trup leżał tak, że nie tylko nie czuł szczypania i kłucia, ale nawet nie wiedział, iż go ogniem przypiekano. Atoli twierdził, że rozmowy obecnych, jeżeli były głośno prowadzone, słyszał tak, jak gdyby do niego z oddalenia dochodziły”. Tymczasem zachwycenie wznoszące duszę do Boga, nie jest dziełem natury – uczy święty Tomasz.

Szatan zaś sprawia zachwycenia w ten sposób, że tamuje komunikację pomiędzy zmysłami a duszą. Święty Augustyn mniema, że tego rodzaju były zachwycenia Plotyna i innych ówczesnych zwolenników Platona. Również nie ulega wątpliwości, że zachwyty Montana i jego towarzyszek były dziełem szatańskim.

Nie można tu wreszcie nie wspomnieć o opisie zachwycenia, jaki nam podaje autor książki ,,O tajnej filozofii egipskiej” przypisywanej niesłusznie Arystotelesowi. ,,Częstokroć wśród rozmyślania” – powiada on o sobie – ,,zdawał mi się, iż porzucam ciało, a cieszę się Dobrem najwyższym z niewypowiedzianą rozkoszą. Stąd też jakoby ogłuszony pozostawałem w poczuciu, że jestem cząstką wyższego świata i że w jakim nadzwyczajnym świetle osiągnąłem życie wieczne; jednakże nie można tego ani wypowiedzieć, ani wysłuchać, ani zrozumieć. Nareszcie zmęczony umysł oparł się na wyobraźni, a kiedy mi zabrakło onego światła, czułem się zasmuconym”. Tak się wyrażał autor podniesiony na duchu albo za pomocą naturalnej kontemplacji, albo też omamiony szatańskim złudzeniem.