W imię Prawdy! C. D. 590

25 września 2024 roku – ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści z encykliki św. Leona XIII ,,Libertas Praestantissimum”:

,,Nauka o warunkowej tolerancji

Niemniej jednak okiem matki ocenia Kościół wielkie ciążenie słabości ludzkiej: i nie jest nieświadomy, dokąd ten prąd umysłów i spraw unosi wiek nasz. Z tych przyczyn, nie przyznając atoli prawa jak tylko temu, co prawdziwe i co uczciwe jest, nie wzbrania jednak, iżby publiczna władza tolerowała coś prawdzie i sprawiedliwości obcego, a to dlatego, aby albo jakieś większe zło ominąć, albo dobro osiągnąć lub zachować. Sam najopatrzniejszy Bóg, choć jest nieskończoną dobrocią i choć wszystko może, dozwala jednak złemu istnieć na świecie, już to, aby nie przeszkodzić wzrostowi dobrego, już to, aby większe zła nie wynikły. Godzi się w sterowaniu państwami naśladować sternika świata: co więcej, gdy władza ludzka nie może wszystkiego złego wzbronić, winna wiele dopuścić i bezkarnie pozostawić, dosięgnie tam już tego sprawiedliwie opatrzność Boża. Jeżeli jednakowoż prawo ludzkie w takim położeniu może, a nawet i powinno, z powodu wspólnego dobra, i to z tego powodu jedynie, znosić cierpliwie złe, to przecież nie może i nie powinno tegoż ani uznawać, ani też jako takiego chcieć: złe bowiem samo w sobie, będąc zaprzeczeniem dobrego, sprzeciwia się powszechnemu dobru, które prawodawca, o ile to tylko może, chcieć i ochraniać powinien. I w tej także rzeczy potrzeba, aby sobie prawo ludzkie na wzór do naśladowania przedstawiło Boga, który dlatego, że złe w świecie dopuszcza, „ani nie chce, by się złe działo, ani nie chce, by się złe nie działo, lecz chce dopuścić, aby się złe działo, i to jest dobrem”. Ta sentencja Anielskiego Doktora zawiera w najzwięźlejszej formie całą naukę o tolerancji złego.

Lecz, jeżeli tylko po prawdzie sądzić mamy, to wyznać trzeba, że im się więcej złego w państwie koniecznie tolerować musi, tym więcej oddala się tego rodzaju państwo od doskonałości: i że tolerowanie złych spraw, należąc do przepisów politycznej roztropności, winno być ściśle określone owymi granicami, jakich się sama przyczyna, to jest dobro publiczne, domaga. Z czego wynika, że jeżeliby tolerancja publicznemu dobru szkodzić miała i na państwo większe zła sprowadzała, nie wolno jej zastosowywać, gdyż w takich okolicznościach brak jej warunku dobra. Jeżeliby się zaś zdarzyło, że Kościół dla niezwykłego położenia państwa zgodził się z niektórymi nowoczesnymi wolnościami, nie jakoby je same w sobie chciał, ale, iż sądził, że je dopuścić wypada, to bez wątpienia po powrocie lepszych czasów użyłby swej wolności, a radząc, zachęcając, zaklinając dążyłby, jak powinien do spełnienia posłannictwa, jakie mu Bóg wyznaczył, to jest do zaradzenia wiecznemu zbawieniu ludzi. Na zawsze pozostanie to jednak prawdą, że owej wolności dla wszystkich i dla wszystkiego nie należy, jak to już wiele razy wspomnieliśmy, domagać się samej z siebie, sprzeciwia się bowiem rozumowi, aby złe, czy dobre, takie samo miało prawo.

A co się tyczy tolerancji, to dziwne, ile oddaleni są wyznawcy liberalizmu od słuszności i roztropności Kościoła. Pozwalając bowiem obywatelom na nie ograniczoną swobodę we wszystkich tych sprawach, o których mówiliśmy, przebierają całkiem miarę i dochodzą do tego, iż zdaje się, jakoby nie więcej przyznawali uczciwości i prawdzie, jak tylko tyle, ile fałszowi i brzydocie. Kościół zaś, kolumnę i utwierdzenie prawdy, a zarazem nieskażonego nauczyciela obyczajów, kiedy tenże tak rozpasany i występny rodzaj tolerancji wytrwale, jak powinien, odrzuca i zaprzecza, iżby go godziwie stosować można było, oskarżając brak cierpliwości i łagodności; czyniąc to zaś, ani przypuszczają, że to, co pochwały godnym, za zbrodnie mają. Lecz zdarza się w rzeczywistości często, że wśród takiej chełpliwości z tolerancji stają twardo a nieużycie wobec katolickiej sprawy: a ci, co wolnością wokół hojnie szafują, wzbraniają nieraz, by Kościół był wolnym.

Całego wywodu razem z jego wynikami, zebrawszy je dla jasności zwięźle i krótko, ta jest treść, iż konieczności to wynikiem, aby cały człowiek pozostawał w najrzeczywistszej i nieustannej zawisłości od Boga: a przeto nie można inaczej rozumieć wolności człowieka, jak tylko poddanej Bogu i Jego woli uległej. Nie wolny zatem człowiek, ale nadużywający wolności do buntu, albo przeczy temu zwierzchnictwu Boga, albo też nie chce go znosić: i właściwie z takiego usposobienia ducha urabia się i tworzy główny błąd liberalizmu. Jego forma wieloraką jest jednak: wola bowiem nie na jeden sposób i nie w jednakowym stopniu usuwać się może spod posłuszeństwa, które się Bogu, albo tym co w Bożej władzy uczestniczą, należy.

Prawdziwie, odrzucać zupełnie panowanie najwyższego Boga i odmawiać mu całkowicie wszelkiego posłuszeństwa, czy to w życiu publicznym, czy to także w sprawach prywatnych i domowych, jak jest największym wywróceniem wolności, tak też stanowi najgorszy rodzaj liberalizmu: i o nim rozumieć należy w całości to, cośmy mu dotychczas zarzucili.”

W imię Prawdy! C. D. 585

24 września 2024 roku – ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści z encykliki św. Leona XIII ,,Libertas Praestantissimum”:

,,Błędne poglądy o wolności wyznania

Celem lepszego uwydatnienia tego wszystkiego, należy z osobna przyglądnąć się rozmaitym rodzajom wolności, które naszego wieku mają być zdobyczą. A najprzód przypatrzmy się w pojedynczych jednostkach temu, co tak bardzo przeciwnym jest cnocie religii, mianowicie wolności, jak mówią, wyznania. Opiera się ona niby na tym fundamencie, że każdemu wolno albo wyznawać religię, jaką mu się podoba, albo też nie wyznawać żadnej.

Tymczasem, spomiędzy wszystkich obowiązków ludzi ten bez wątpienia jest największym i najświętszym, który nam pobożnie i religijnie czcić Boga nakazuje. Wynika to nieodparcie z tego, że nieustannie stoimy pod władzą Boga, potęga i opatrzność Boga nami kieruje, a od niego wyszedłszy, do niego wrócić powinniśmy. Dodać tu należy, że bez religii niemożebną jest cnota w prawdziwym tego słowa znaczeniu: cnota bowiem moralną jest, a jej obowiązki obejmują to, co nas prowadzi do Boga, który dla człowieka jest najwyższym i ostatecznym dobrem; a przeto religia, która – jak mówi św. Tomasz z Akwinu – „wywoływa to, co wprost i bezpośrednio zmierza do chwały Bożej”, panią jest i kierowniczką wszystkich cnót. Na pytanie więc, za którą spośród wielu, a między sobą sprzecznych religii pójść należy, odpowiada rozum i natura, z pewnością za tą jedną ze wszystkich, którą Bóg przykazał, którą ludzie, po pewnych zewnętrznych cechach, jakimi ją Boska opatrzność wyróżnić chciała, z łatwością za jedyną uznać mogą, błąd bowiem w sprawie takiej doniosłości sprowadziłby największe zguby. Przyznawszy więc człowiekowi ową wolność, o której mówimy, użyczałoby mu się tej władzy, iżby najświętszy z obowiązków mógł bezkarnie obalać lub porzucać i aby, odwróciwszy się od niezmiennego dobra, mógł się do złego zwrócić: co, jak rzekliśmy, nie jest wolnością, ale zepsowaniem wolności i ugrzęzłego w grzechu ducha niewolą.

Ta sama wolność, zastosowana w państwach, tego oczywiście chce, iżby państwo nie posługiwało się żadnym kultem względem Boga, ani też żądało publicznego wyznawania takowego: iżby żadnego ponad drugi nie przenosiło, lecz wszystkie porównie uznawało, nie zważając nawet na lud, gdyby się ten do katolickiego imienia przyznawał. Gdyby to słusznym być miało, musiałoby być prawdą, że albo cywilna społeczność ludzi nie ma względem Boga żadnych obowiązków, albo też, że się może od nich bezkarnie zwalniać: lecz jedno i drugie oczywistym jest fałszem. Nie można bowiem powątpiewać, że za wolą Bożą zeszli się ludzie w społeczność, czy jej części, czy też jej formę, którą powaga stanowi, albo jej przyczynę lub tę mnogość wielkich korzyści, jakie człowiekowi przynosi, na uwagę weźmiemy. Bóg to bowiem stworzył człowieka do towarzystwa i umieścił go w otoczeniu sobie podobnych, aby to w stowarzyszeniu znalazł, czego by jego natura potrzebowała, a czego by sam w odosobnieniu dosięgnąć nie mógł. Z tego to powodu cywilna społeczność, dlatego, że jest społecznością powinna uznawać Boga za swego rodziciela i twórcę, a jego władzę i panowanie szanować i czcić.

Zabrania zatem sprawiedliwość, zabrania rozum, iżby państwo miało być bez Boga, lub co by się ateizmowi równało, w równej mierze usposobionym było względem przeróżnych, jak je zowią religii, i każdej tych samych praw użyczało. Gdy tedy w państwie jedną religię koniecznie wyznawać trzeba, wyznawać należy tę, która jedynie prawdziwą jest, a którą bez trudności, zwłaszcza zaś w katolickich państwach, poznać można, gdy w niej znamiona prawdy, jakby wyryte, występują. Tę więc niech sternicy państwa podtrzymują, tę niech bronią, jeżeli rozsądnie, a użytecznie, jak powinni, zaradzić chcą ogółowi obywateli. Publiczna bowiem władza ustanowiona jest dla korzyści rządzonych: a lubo w pierwszej linii do tego zmierza, iżby obywateli doprowadziła do tej tu ziemskiej pomyślności życia, to jednak nie zmniejszać, ale powiększać winna w człowieku zdolność osiągnięcia tego najwyższego i ostatecznego z dóbr, na którym się wieczna szczęśliwość ludzi zasadza: dokąd zaś, zaniechawszy religii, zdążyć nie można.

To jednak kiedy indziej obszerniej wyłożyliśmy: obecnie na to zwrócić chcemy uwagę, że tego rodzaju wolność szkodzi bardzo prawdziwej wolności tak rządzących, jak rządzonych. Przeciwnie, religia sprzyja jej dziwnie, bo pierwszy początek władzy z Boga samego wywodzi, i najdobitniej przykazuje, by książęta, pomni swych obowiązków, nie wydawali niesprawiedliwych lub przykrych rozkazów, a ludowi łagodnie i niemal z ojcowską miłością przewodzili. Ona żąda od obywateli, aby prawowitej władzy, jako ministrom Boga, ulegali; z sternikami rzeczypospolitej łączy ich nie tylko posłuszeństwem, ale uszanowaniem i miłością, zakazuje buntów i wszystkich przedsięwzięć, które by porządek i spokój publiczny zaburzyć mogły, a które ostatecznie stają się przyczyną większych ścieśnień swobody obywateli. Pomijamy, ile przyczynia się religia do dobrych obyczajów, a ile dobre obyczaje do wolności. Bo i rozum okazuje, a historia stwierdza, że im więcej uobyczajone są państwa, tym więcej kwitną wolnością i bogactwami i potęgą.”

W imię Prawdy! C. D. 542

29 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z katechizmu wg summy teologicznej św. Tomasza z Akwinu:

,,Sprawowanie sakramentu Eucharystii, czyli najświętsza Ofiara Mszy
— Czym jest sprawowanie sakramentu Eucharystii, czyli święta Ofiara Mszy?
— Jest to akt, przez który ten sakrament jest złożony w ofierze jako prawdziwa ofiara, będąca tak naprawdę jedyną prawdziwą ofiarą w sensie ofiary rytualnej, która istnieje w religii katolickiej, jedynej prawdziwej religii, której kult może być przyjemny Bogu.
— Na czym polega ten akt, przez który sakrament Eucharystii stanowi wyżej opisaną Ofiarę?
— Na tym, że jest złożeniem w ofierze jedynej ofiary, którą obecnie uznaje Bóg, czyli samego Jezusa Chrystusa.
— W jaki sposób ten akt jest złożeniem w ofierze Jezusa Chrystusa?
— W ten sposób, że jest sakramentem męki, podczas której Jezus Chrystus został złożony w ofierze na Kalwarii.
— Jak należy rozumieć to, że jest sakramentem męki, podczas której Jezus Chrystus został złożony w ofierze na Kalwarii?
— Należy to rozumieć tak, że jak na Kalwarii, w momencie gdy Jezus Chrystus oddał swoje życie za nas, zadośćuczyniając za nasze grzechy, Jego ciało i Jego krew zostały od siebie oddzielone, taki akt, którego efektem jest sakrament Eucharystii, powoduje, że tam, gdzie jest sprawowany ten sakrament, ciało Jezusa Chrystusa jest sakramentalnie oddzielane od Jego krwi, poprzez oddzielną konsekrację dwóch postaci, czyli chleba i wina, a ta separacja sakramentalna jest sprawowana w ścisłym związku z rzeczywistą separacją ciała i krwi, do której doszło na Kalwarii.
— Co wynika z tego ścisłego związku?
— Wynika z tego to, że Ofiara Mszy jest tożsama z Ofiarą na krzyżu.
— Czy można mówić, że jest ona jej powtórzeniem?
— Co do zasady nie, gdyż Ofiara krzyża wydarzyła się tylko raz i nie miała być ponawiana. Stąd też Ofiara Mszy nie jest powtórzeniem tej Ofiary krzyża, lecz dokładnie tą samą Ofiarą krzyżową.
— Czy można powiedzieć, że jest ona jej uobecnieniem?
— Tak, jeśli rozumie się przez to, że w ten sposób Ofiara krzyża staje się dla nas obecna, jednakże byłoby niedokładne mówić, że Ofiara Mszy jest jej obrazem, gdyż jest ona dokładnie tą samą Ofiarą.
— W jaki sposób może ona być tą samą Ofiarą, skoro tej Ofiary już nie ma, a ponadto podczas śmierci na krzyżu Jezus Chrystus został zabity, gdy Jego ciało zostało od-dzielone od krwi, podczas gdy obecnie Jezus Chrystus już nie umiera, a Jego ciało i krew nie są oddzielone od siebie?
— W tym sakramencie z Ofiarą na krzyżu jest tak, jak z samym Jezusem Chrystusem. Tak jak Jezus Chrystus jest obecny taki, jakim jest rzeczywiście, ale w innej formie zewnętrznej, gdyż jest On pod postaciami sakramentalnymi, tak samo męka i Ofiara Jezusa Chrystusa, do której doszło na Kalwarii, jest uobecniona nie w formie krwawej, jak wtedy, ale w formie sakramentalnej. Dzieje się to w ten sposób, że w tej formie sakramentalnej następuje, stanowiące złożenie w ofierze, oddzielenie tego samego ciała i tej samej krwi Jezusa Chrystusa, które zostały oddzielone od siebie w sposób realny na Kalwarii.
— Jest zatem prawdą, że przez akt, który stanowi ten sakrament, męka i ofiara Jezusa Chrystusa, do których doszło na Kalwarii, znajdują się – realnie, choć na sposób sakramentalny – wszędzie tam, gdzie ten sakrament jest sprawowany?
— Dokładnie tak jest. Przez akt sakramentu Eucharystii męka i ofiara Jezusa Chrystusa, do których doszło na Kalwarii, są sakramentalnie obecne wszędzie, gdzie ten sakrament jest sprawowany.
— Kiedy uczestniczy się w tym sakramencie, to jest tak, jakby uczestniczyło się w męce i ofierze Jezusa Chrystusa na Kalwarii?
— Tak, kiedy uczestniczy się w tym sakramencie, czyli świętej Ofierze Mszy, to jest tak, jakby uczestniczyło się w męce i ofierze Jezusa Chrystusa, do której doszło na Kalwarii, dzięki której dokonało się dzieło zbawienia i która jest dla nas źródłem całej łaski, tak samo jak jest dla Boga najdoskonalszym aktem religii, który Go wychwala i wywyższa bardziej niż wszystkie inne.
— Czy to z tego powodu Kościół tak pragnie, by wszyscy wierni uczestniczyli we mszach świętych tak często, jak jest to tylko możliwe?
— Tak, i to z tego też powodu ustanowił przykazanie kościelne nakazujące uczestniczyć we mszy świętej we wszystkie niedziele i święta.
— Co jest potrzebne, by, nie będąc w niedzielę lub święto na mszy świętej, nie zgrzeszyć przeciwko temu przykazaniu kościelnemu?
— Potrzeba, by nastąpiła niemożność uczestnictwa lub ciężka ku temu przeszkoda.
— Co trzeba zrobić, by uczynić zadość temu przykazaniu kościelnemu?
— Trzeba być obecnym na miejscu celebracji i nie czynić niczego, co byłoby nie do pogodzenia z uczestnictwem we mszy, oraz nie opuścić żadnej jej zasadniczej części.
— Jakie są zasadnicze części mszy świętej, których nie można opuścić bez złamania przykazania kościelnego?
— Jest to wszystko, co jest pomiędzy ofiarowaniem i komunią włącznie.
— Jaki jest najlepszy środek, by najlepiej uczestniczyć we mszy świętej?
— Jest to zjednoczenie się z kapłanem i śledzenie po kolei wszystkiego, co jest mówione i czynione podczas mszy świętej.
— Czy książki liturgiczne dostosowane do potrzeb wiernych, jak np. mszaliki, są do tego doskonałą pomocą?
— Te książki są bardzo dużą pomocą w uczestnictwie we mszach świętych, a tym są lepsze, im bardziej przypominają mszał, z którego kapłan odprawia mszę świętą.”

W imię Prawdy! C. D. 541

29 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z katechizmu wg summy teologicznej św. Tomasza z Akwinu:

,,— Czy można często, a nawet codziennie, przyjmować sakramentalnie Eucharystię?
— Tak, można, a nawet jest to rzecz jak najdoskonalsza, pod warunkiem jednak, że będzie się spełniało warunki właściwego jej przyjmowania.
— Czy jest obowiązek przyjmowania sakramentalnego Eucharystii pod obiema jej postaciami, czyli pod postacią chleba i pod postacią wina?
— Tylko kapłan przy ołtarzu podczas celebracji sakramentu Eucharystii ma obowiązek sakramentalnie przyjmować sakrament Eucharystii pod obiema postaciami chleba i wina. Jeśli chodzi o wiernych, powinni oni podporządkować się prawu ustanowionemu w tej dziedzinie przez Kościół. W Kościele łacińskim przyjmuje się Eucharystię pod postacią chleba.
— Jaki jest najlepszy moment, by – w zwykłych okolicznościach – przyjąć sakramentalnie Eucharystię?
— Jest to ten moment celebracji tego sakramentu, kiedy kapłan sam właśnie skończył przyjmować Eucharystię, gdyż ta chwila jest momentem największego zjednoczenia z Jezusem Chrystusem, który jest ofiarowany sakramentalnie podczas tej celebracji sakramentu Eucharystii, w której bierzemy udział, przyjmując komunię sakramentalnie.
— Jak ciało powinno być przygotowane do przyjęcia tego sakramentu?
— Powinno się zachować post eucharystyczny, czyli nie jeść godzinę przed przyjęciem Eucharystii.
— Czy wolno przyjmować sakramentalnie Eucharystię bez zachowania postu eucharystycznego?
— Jest to możliwe, jeśli byłaby jakaś konieczność zapobieżenia w ten sposób brakowi szacunku w stosunku do tego sakramentu. Co do zasady jednak nie wolno tego robić poza niebezpieczeństwem śmierci oraz gdy przyjmuje się Eucharystię w formie wiatyku.
Szafarz sakramentu Eucharystii
— Do kogo należy co do zasady wyłączne konsekrowanie Eucharystii?
— Konsekracja sakramentu Eucharystii należy wyłącznie do kapłana ważnie wyświęconego w obrządku Kościoła katolickiego.
— Czy także wyłącznie do kapłana należy rozdawanie Eucharystii?
— Tak, jednakże z tym wyjątkiem, że diakon jest zwykłym szafarzem najświętszej Krwi znajdującej się w kielichu tam, gdzie Kościół pozwala na komunię pod dwoma postaciami. Może on także, jeśli jest do tego celu wydelegowany przez kapłana i jeśli zaistnieje taka potrzeba, rozdawać komunię pod postacią chleba.
— Czy kapłan będący w stanie grzechu śmiertelnego może konsekrować i rozdawać Eucharystię?
— Może ważnie w tym sensie, że nie szkodzi to realności i skuteczności sakramentu względem wiernych, ale sam, czyniąc to, grzeszy śmiertelnie.
— Czy msza złego kapłana ma mniejszą wartość niż msza kapłana dobrego?
— Wartość mszy jest całkowicie taka sama, jeśli chodzi o sakrament męki Jezusa Chrystusa, która jest uobecniona poprzez konsekrację czynioną przez kapłana. Jednak jeśli chodzi o modlitwy będące częścią mszy świętej, to modlitwy dobrego księdza będą bardziej skuteczne niż księdza złego, ze względu na różnicę w poziomie ich pobożności. Jednakże nawet w przypadku tych modlitw ich skuteczność jako modlitwy Kościoła, w którego imieniu są składane, będzie taka sama.
— Czy heretycki, schizmatycki lub ekskomunikowany kapłan może sprawować sakrament Eucharystii?
— Nie może tego czynić w sposób godny, jednakże może to czynić ważnie, jeśli naprawdę jest kapłanem i jeśli ma intencję czynienia tego, co czyni Kościół katolicki, sprawując ten sakrament.
w przypadku obłożnie chorych od ponad miesiąca, co do których nie ma uzasadnionej nadziei, że wkrótce wydobrzeją, za roztropną radą spowiednika, może być im udzielona święta Eucharystia raz lub dwa razy na tydzień, choćby wcześniej nawet przyjmowali coś do jedzenia albo picia Z powodu zmian dotyczących postu eucharystycznego dziś te przepisy nie obowiązują.
— Czy kapłan, który został sprowadzony do stanu świeckiego, może ważnie konsekrować?
— Tak, gdyż sprowadzenie do stanu świeckiego nie odbiera mu znamienia sakramentu kapłaństwa, którego nie da się usunąć.
— Czy można bez grzechu uczestniczyć we mszy księdza, który jest heretykiem, schizmatykiem, jest ekskomunikowany lub jest notorycznym i niegodnym grzesznikiem, oraz przyjąć od niego komunię?
— Jest całkowicie zabronione, pod karą grzechu ciężkiego, uczestniczenie we mszy księdza, który jest heretykiem, schizmatykiem lub jest ekskomunikowany, oraz kapłana, który jest notorycznym i niegodnym grzesznikiem, jeśli jest to fakt znany publicznie i potwierdzony wyrokiem Kościoła pozbawiającym go prawa celebracji. Jeśliby jednak tego wyroku nie było, to można bez grzechu uczestniczyć we mszy przez niego sprawowanej oraz przyjąć od niego komunię.”

W imię Prawdy! C. D. 540

29 sierpnia 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie poniższe treści z katechizmu wg summy teologicznej św. Tomasza z Akwinu:

,,— Czy sakrament Eucharystii ma moc chronienia człowieka od grzechów przyszłych?
— Tak, jest to jeden z najbardziej bezpośrednich i najwspanialszych owoców tego sakramentu. Jako sakrament pokarmu duchowego, czyli posiłku dla duszy, wzmacnia wewnętrznie człowieka przeciwko temu, co zniszczyłoby lub pogorszyłoby jego życie chrześcijańskie. Jako sakrament męki Jezusa Chrystusa jest znakiem, który jest przyczyną ucieczki demonów zwyciężonych przez tę mękę Jezusa Chrystusa (III, z. 79, a. 6).
— Czy sakrament Eucharystii, oprócz mocy oddziaływania na przyjmujących go, ma moc oddziaływania także na innych?
— Jeśli rozpatrywać go jako sakrament, czyli jako posiłek przeznaczony do duchowej odnowy duszy, to oddziałuje on jedynie na tego, kto go przyjmuje, gdyż tylko ten może być nim nakarmiony. Jednakże jako sakrament męki Jezusa Chrystusa i jako ofiara może także oddziaływać i rzeczywiście oddziałuje na tych wszystkich, za których zostaje ofiarowany, według tego, w jakim stopniu byli oni usposobieni, by móc otrzymać jego owoce, będąc zjednoczeni chrześcijańską wiarą i miłością z Jezusem Chrystusem oraz z innymi członkami Jego Mistycznego Ciała.
— Czy grzechy powszednie są przeszkodą dla otrzymania owoców sakramentu Eucharystii?
— Jeśli grzechy powszednie są popełnione w chwili przyjmowania sakramentu (przykładowo: jeśli jesteśmy rozproszeni, a nasze serce jest w sposób niewłaściwy zajęte inną rzeczą niż przyjęciem sakramentu), to pewien skutek nie może nastąpić, a miano-wicie odnowa duchowa spowodowana w sposób aktualny przez ukojenie pochodzące od Boga i związana z przyjmowaniem tego sakramentu. Jednakże nawet wtedy wystąpi pewien efekt wzrostu łaski uświęcającej w duszy. Jeśli chodzi o grzechy powszednie popełnione wcześniej, nie stoją one na przeszkodzie otrzymaniu owoców sakramentu Eucharystii, jeśli w danym momencie przyjmujemy ten sakrament z dużą gorliwością.
Przyjęcie sakramentu Eucharystii
— Czy jest wiele sposobów przyjmowania sakramentu Eucharystii?
— Tak, możemy Eucharystię przyjmować duchowo albo sakramentalnie.
— Jaka jest różnica pomiędzy tymi dwoma sposobami przyjmowania sakramentu Eucharystii?
— Różnica jest taka, że ci, którzy przyjmują Eucharystię jedynie sakramentalnie, nie dostąpią jej skutków, podczas gdy ci, którzy przyjmują ją duchowo, otrzymują jej efekty: na mocy pragnienia przyjęcia Eucharystii, które jest temu przyjmowaniu przyporządkowane, i nazywamy to wtedy komunią duchową; albo na mocy przyjęcia także sakramentalnego, które zawsze skutkuje pełnią efektów niewystępujących wtedy, gdy jest przyjmowana wyłącznie poprzez pragnienie.
— Czy na ziemi tylko człowiek może otrzymać duchowo sakrament Eucharystii?
— Tak, na ziemi tylko człowiek może otrzymać duchowo sakrament Eucharystii, gdyż na ziemi tylko ludzie mogą wierzyć w Jezusa Chrystusa i mieć pragnienie przyjęcia Go w sakramencie Eucharystii.
— Czy ten sakrament może być przyjmowany duchowo także przez grzeszników?
— Tak, grzesznicy, którzy mają wiarę i co najmniej znajomość tego, czym jest sakrament Eucharystii w Kościele katolickim, mogą przyjmować duchowo ten sakrament, jeśli przyjmują go świadomie, nawet jeśliby mieli na sumieniu jakieś grzechy.
— Czy grzesznik, przyjmując sakrament ze świadomością swojej niegodności, popełnia grzech, jeśli przyjmuje Eucharystię sakramentalnie?
— Tak, popełnia świętokradztwo, gdyż przyjmując ten sakrament zawierający samego Jezusa Chrystusa, który jest znakiem jedności Mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, istniejącej tylko dzięki łasce i miłości jednoczących Jezusa Chrystusa z członkami Jego ciała, urąga temu sakramentowi, ustanawiając fałszywy rozdźwięk pomiędzy samym sakramentem i jego fałszywym w tym przypadku znaczeniem.
— Czy ten grzech jest szczególnie ciężki?
— Tak, ten grzech jest szczególnie ciężki, gdyż ubliża świętemu człowieczeństwu Jezusa Chrystusa w Jego sakramencie miłości.
— Czy tak samo ciężka byłaby zewnętrzna profanacja tego sakramentu?
— Nie, gdyż w tym przypadku grzech zawiera w sobie także formalną intencję urągania Jezusowi Chrystusowi w Jego sakramencie, a to stanowi grzech znacznie cięższy.
— Co jest potrzebne, by właściwie przyjąć sakrament Eucharystii?
— Trzeba przede wszystkim posiadać używanie rozumu, następnie być w stanie łaski i posiadać pragnienie uzyskania owoców związanych z sakramentalnym przyjęciem tego sakramentu.
— Czy wolno zrezygnować całkowicie z przyjmowania sakramentalnego Eucharystii?
— Nie, chyba że jest się w stanie niemożliwości jej przyjmowania. Nikt bowiem nie może być zbawiony bez łaski tego sakramentu, a nikt nie może otrzymać tej łaski, jeśli nie ma przynajmniej pragnienia otrzymania jej sakramentalnie, kiedy będzie miał ku temu okazję.
— Czy jest jakiś specjalny czas lub okres wyznaczony przez Kościół, w którym byłby obowiązek przyjmowania sakramentalnie Eucharystii?
— Tak, tym momentem jest dla każdego człowieka ta chwila, gdy dochodzi do wie-ku używania rozumu i jest wystarczająco poinformowany o naturze tego sakramentu. Ponadto co roku jest obowiązek przyjmowania jeden raz Eucharystii podczas okresu wielkanocnego. Wreszcie ten, kto znajduje się w niebezpieczeństwie śmierci, powinien otrzymać ten sakrament w formie wiatyku.”