26 czerwca 2024 roku ciąg dalszy
W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:
,,Po pierwsze, zauważyć należy, że oschłości są dwojakie: jedne zmysłowe, drugie istotne. Pierwsze obejmują tylko niższe władze ludzkiej natury; drugie tak dalece przejmują zmysły, że przenoszą smutek także na wolę, łamiąc ją i podbijając tak, że tylko z największą trudnością przystępuje do praktyk duchowych. Tamte nie są niczym innym, jak tylko ociężałością, rozgoryczeniem i osłabieniem władz niższych nieodczuwających w ćwiczeniach pobożnych najmniejszej radości, czyli pociechy zmysłowej. Te zaś wskutek przyćmienia umysłu i sparaliżowania woli są tak straszną boleścią dla duszy, że na oko równają się karom piekielnym.
Oschłość czysto zmysłowa może pochodzić od Boga lub od szatana. Od kogo zaś pochodzi – dowodzą skutki. Może także pochodzić z natury ludzkiej, która szukając we wszystkim samej siebie, w braku pociech popada w smutek i stroni od świętych zajęć, a wyszukuje sobie złudne pociechy w stworzeniach. Kiedy zaś pochodzi od szatana, natenczas człowiek robi się niecierpliwym, oziębłym, zmiennym i pełnym nieufności i rozpaczy. Na wzmiankę o krzyżu, cierpliwości, pokorze, zdradza odrazę i wstręt, a odwracając się od drogi cnotliwej, zwraca się do trujących pociech światowych i cielesnych.
Kiedy oschłość zmysłowa pochodzi od Boga, dusza nie zwraca się pod jej ciężarem do stworzeń i nie szuka w nich pociechy. Nie czuje żadnego przyćmienia lub wstrętu, ale zdana zupełnie na Pana Boga dalej trwa w pobożnych ćwiczeniach. A im większa jest oschłość zmysłowa, tym więcej potęguje się pociecha istotna i tym więcej cieszy się dusza, że służy Bogu jedynie dla niego samego, a nie dla pociech zmysłowych, i nie wygląda innego szczęścia, jak tylko wiecznego.
Weźmy na przykład człowieka złożonego chorobą. Gdyby chory mający wstręt do jedzenia wierzył żołądkowi wzdrygającemu się na widok wszelkiego pokarmu, musiałby nic nie jeść. Wiedząc jednak dobrze, że nikt bez pokarmu obyć się nie może, zmusza się przeto do jedzenia. Tak też dzieje się i z duszą pobożną. Nawiedzona oschłością zmysłową, chociaż ze smutkiem i trudnością, przecież oddaje się ćwiczeniom pobożnym, nieskłoniona do nich zmysłową słodyczą, lecz przekonana o ich konieczności.
Po wtóre, należy zauważyć, że oschłość czysto zmysłową niedotykającą duszy łatwo znoszą ludzie pobożni i duchowi. Wiedzą oni bowiem z doświadczenia, że pociecha zmysłowa bywa na chwilę odjęta, ale też tym obficiej powraca, jeżeli dusza mężnie znosi jej stratę, zdając się wspaniałomyślnie na wolę Bożą.
Wiele przyczyn składa się na wywołanie powyższych zmian. Bóg bowiem użycza człowiekowi pociechy, aby nie ustawał, a oschłości, aby się nie wynosił. Tamta budzi nadzieję, ta zaś poskramia zarozumiałość. Tamta wspiera małoduszność, ta zaś rodzi pokorę.
Zresztą, czy łaska pocieszająca przychodzi, czy odchodzi, miłującym Boga wszystko dopomaga do dobrego (Rz 8, 28). Bóg udziela jej, komu chce, a odejmuje ją w stosownym czasie, aby wielkość pociechy nie wynosiła człowieka i aby jej nie posiadano jakoby prawem dziedzictwa. Aby człowiek poznał, że ten dar nie jest dziełem tego, co chce, ani… tego, co biegnie, ale… litującego się Boga (Rz 9, 16). Aby poznał dokładniej samego siebie, aby się lękał własnej słabości i aby zawsze trwał w pokorze. Aby otrzymanej łaski usilniej pilnował, a utraconej – aby skwapliwiej szukał. Aby się nauczył współcierpieć z bliźnimi, a przez cierpliwość czynił zadość za grzechy. Aby ciało nie osłabło pod ciężarem długotrwałych pociech duchowych. Aby usunąć zbyteczne przywiązanie do darów Bożych, by Bogu służono darmo. Aby człowiek nie był jako przyjaciel, towarzysz stołu, który nie wytrwa czasu potrzeby (Syr 6, 10). Aby cnota była wypróbowana, jako napisane: ,,A ponieważ byłeś przyjemny Bogu, potrzeba było, aby cię pokusa doświadczyła” (Tb 12, 13). Aby człowiek z chwili doczesnej oschłości poznał, jak złe i gorzkie będzie wieczne odłączenie od Pana Boga.Atoli najważniejszą przyczyną odjęcia łaski jest – według zdania świętego Bernarda – pycha. ,,Nie bez przyczyny” – mówi tenże święty – ,,przyszło na mnie owo odrętwienie duchowe i przytępienie umysłu, i niezwykła ociężałość ducha. Biegłem dobrze, potknąłem się i upadłem. Znalazła się we mnie pycha, a Pan odstąpił z gniewem od sługi swego. Stąd pochodzi owa czczość ducha i brak pobożności, jakich doznawałem. Jakimże sposobem wyschło serce moje, zsiadło się jako mleko, stałem się jako ziemia bez wody? Tak stwardniało me serce, iż zapłakać nie mogę. Nie smakują mi psalmy, nie mam ochoty do czytania, modlitwa nie sprawia mi przyjemności, a na dawne rozmyślania zdobyć się nie mogę. Gdzież się podziało owo upojenie duszy? Gdzie pogoda umysłu i spokój, i wesele Ducha Świętego? Skąd pochodzi owa opieszałość do pracy ręcznej, ospałość przy czuwaniu, pochopność do gniew, zatwardziałość w nienawiści, rozwiązłość nadzwyczajna w języku i smaku, niechęć i nieudolność do kazań. Biada! Wszystkie góry naokoło mnie odwiedza Pan, lecz do mnie się nie zbliża”.
Cokolwiek zaś niżej wskazuje, że to opuszczenie należy koniecznie przypisać pysze i tak mówi: ,,Nie ma wątpliwości, że pycha tego przyczyną, chociażby się na zewnątrz nie ukazywała, chociażbyś się w niczym nie czuł, bo czego ty nie wiesz, wie Bóg, a On jest tym Sędzią. Czy ten, który pokornym daje łaskę, odbiera ją pokornym? Tak więc dowodem pychy jest utrata łaski. Jednakże niekiedy łaska bywa odjęta lub raczej cofnięta nie dla dokonanej pychy, ale dla tej, w jaką by się popadło, gdyby łaska nie została cofnięta. Masz na to dowód na świętym Pawle, któremu dany… jest bodziec ciała (2 Kor 12, 7), nie dlatego, że się wynosił, ale dlatego, żeby się nie wynosił. Tak więc, czy dokonana, czy niedokonana, zawsze jednak pycha będzie przyczyną utraty łaski”.