W imię Prawdy! C. D. 383

20 czerwca 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„Tak więc trojaka jest pociecha: albo przejmuje same zmysły, albo samą duszę, albo też obydwie te części naraz.
Pierwszy rodzaj pochodzi albo od Boga, albo od szatana, albo z własnej natury. Źródła te można poznać ze skutków.
Jeżeli jest od Boga, natenczas oświeca rozum, wzmacnia cierpliwość, utwierdza nadzieję, zapala wolę, usuwa roztargnienie, pokrzepia zmysły i odciąga od rzeczy doczesnych, a wreszcie – przechodzi w prawdziwą i szczerą pociechę drugiego lub trzeciego rodzaju. „Tu łaska” – mówi Kasjan – „niekiedy i opieszałych, i rozwiązłych nie waha się nawiedzić świętymi natchnieniami i obfitością myśli duchowych. Owszem, spływa niekiedy na niegodnych, cuci uśpionych i oświeca popadłych w ślepotę nieświadomości. Ona strofuje nas łaskawie i karci, przepełniając swoją istotą nasze serca tak, że czujemy się zniewolonymi do powstania z letargu duchowego”. Takie są skutki łaski Boskiej udzielone zmysłom. Ryszard opisuje je w następujący sposób: „Nawiedzeniem łaski pociesza Bóg naszą małoduszność, wspiera nieudolność, porusza wolę. I cóż dziwnego, że słaby bywa namaszczony łaską, kiedy nawet zły ma wyznawać Pana za otrzymane dobrodziejstwa? Toż przyczyną owego słodkiego uczucia jest niekiedy nie obfitość łaski, lecz ubóstwo ducha”.

Pociecha pochodząca od szatana zaćmiewa rozum i skłania człowieka do pychy, uporu, niecierpliwości, nieprzyjmowania nauk, a wreszcie prowadzi do rozkoszy cielesnych. Nie podaje nam bowiem ten chytry wróg żadnej przyjemności, ale truciznę zaprawioną miodem, by nią oszukać nieoględnych. Owe podstępy szatańskie tak określa Ryszard: „Niekiedy pochodzi owo słodkie uczucie od szatana w tym celu, aby człowiek przez zbyteczne w nim zaufanie i nadmierne lgnięcie do gwałtownych jego rozkoszy popadł w słabość serca. Również, aby przez zajmowanie się nim odwrócił się od pożyteczniejszej pracy i aby ufny w jego obfitość uważał się za doskonałego i mniej się troszczył o postęp moralny”.

Co się tyczy natury, ponieważ we wszystkim szuka własnej korzyści, przeto uważa się zawsze za cel ostateczny i w sobie samej szuka zaspokojenia.
Stąd najbezpieczniej: nie pragnąć nigdy pociech zmysłowych. Życie chrześcijanina bowiem zasadza się na wykonaniu dobrego, a znoszeniu złego. Często też łudzimy się mniemaniem, że pociechy pochodzą od Boga, a tymczasem są one dziełem natury lub szatana. „O jakże często” – woła wspomniany Ryszard – „doznają dusze niedoskonałe i nieoświecone pociech zmysłowych wskutek naturalnej wrażliwości, a sądzą, że są pod wpływem pociechy duchowej”. Zresztą skądkolwiek pochodziłaby taka pociecha, nie powinien człowiek porzucać swej nicości i lgnąć do tejże pociechy, lecz powinien całkowicie oddać się Bogu, a tak obróci się mu wszystko na dobre.

Drugi rodzaj pociechy może pochodzić tylko od Boga, który sam jedynie może przejąć na wskroś duszę ludzką. Jej zaś oddziaływanie na niższe władze, chociaż mogłoby się odbyć sposobem naturalnym, przypisujemy zazwyczaj łaskawości Bożej, która napawa i umacnia naszą słabość ową słodyczą. Dowodem jej Boskiego początku będzie, jeżeli wśród niej nie popadniemy w pychę, a po jej odejściu nie doznamy udręczenia, ale jej użyjemy jako przysmaku skłaniającego niższe władze pożądania do przyjęcia twardszego i posilniejszego pokarmu.

Pierwszy rodzaj pociech jest udziałem początkujących, inne dostają się postępującym i doskonałym. Doskonałe wesele ducha, jako niebo pogodne, niezachmurzone i niezmącone najmniejszym powiewem wiatru, napełnia duszę swym niezachwianym pokojem, jakiego świat dać nie może. Jest ono zadatkiem wiecznego szczęścia przenoszącym duszę oderwaną od zmysłów do Boga i wyniszczającym w niej wszelką pociechę ziemską.
Nie dostaje się bowiem radość niebieska tym, co mają upodobanie w innych, i nie mogą wspólnie istnieć rozkosze duchowe z pociechami grzesznymi i marnymi. Znakomicie mówi o tym Hugo. „Duch szatański” – powiada on – „sprawia pociechy grzeszne, a duch światowy daje pociechy marne. Są one złe, bo pierwsze są grzeszne, a drugie narażają na niebezpieczeństwo grzechowe. Duch zaś Boży przychodzi, kiedy zostaną wyrzucone złe duchy, i wchodzi do przybytku serca, zasiewa własną radość; radość prawdziwą – w miejsce pociechy grzesznej, radość szczęśliwą – w miejsce pociechy marnej. Dobre pociechy usuwają złe. A kiedy napełnią serce, dopiero wtenczas człowiek poznaje, że tamte nie były prawdziwe, bo ani nie mogły być zupełne wskutek swej złości, ani też trwałe wskutek swej marności”.

W imię Prawdy! C. D. 339

29 maja 2024 roku ciąg dalszy

W tym dniu przeczytałem ważne dla mnie treści w książce kardynała Jana Bona pt. ,,O rozpoznawaniu duchów”:

„Duchem szatańskim nazywamy ten wpływ, który poddaje naszej duszy to, co jest złe i grzeszne, co się sprzeciwia cnocie, co jest sprzeczne z przykładami i nauką Chrystusa, tj. kiedy dusza, miotana i utwierdzona pożądliwością zostaje skłoniona do nieposłuszeństwa i do przestąpienia Prawa Bożego. Dlatego też lęka się Apostoł, „żeby jak wąż oszukał Ewę chytrością swoją, tak myśli” nasze „nie zostały skażone i nie odpadły od prostoty, która jest w Chrystusie” (2 Kor 11, 3), tj. abyśmy nie dali się oszukać temu, który „jak lew ryczący krąży, szukając kogo by pożarł” (1 P 5, 8). Jego to zdradą „weszła śmierć na okrąg ziemi” (Mdr 2, 24). Albowiem sprawiedliwie za pychę strącony z nieba do piekła, widząc ludzi przeznaczonych na one miejsca, jakie dla niego i jego towarzyszy były zgotowane, zazdrości im tej chwały.

Stąd też już pierwszych rodziców skusił pochlebnymi obietnicami do skosztowania zakazanego owocu i wtrącił ich i całe potomstwo w nędzę cielesną i duchową. Nie przestaje też i nas, dziedziców pierworodnej skazy, ciągłymi skrytymi podszeptami sprowadzać z drogi cnoty i pobudzać do wszelkiej nieprawości, aby nas niebacznych mógł wreszcie doprowadzić do uczestnictwa w wiecznym zatraceniu. „Dlatego też” – powiada święty Bernard – „tym usilniej starajmy się poznać, w jaki sposób mamy przyjmować szatańskie pokusy, a raczej: z jakim obrzydzeniem mamy je odrzucać. Powinniśmy odwracać uszy, by nie słyszeć krwi i mądrości, jaką objawiają ciało i krew. Powinniśmy plemię babilońskie, tj. myśli światowe, w samym zarodzie chwytać i rozbijać o skałę. Samego nawet szatana wraz z jego pokusami mamy odtrącić od oblicza naszego serca i wniwecz obrócić”. Ponieważ zaś duch szatański jest wprost przeciwny Boskiemu, przeto łatwo – z tego cośmy już o Boskim powiedzieli – można go rozpoznać. Jak bowiem twierdzi Plato: jednakie są warunki najlepszego i najgorszego.

Atoli w obliczu prawie niezliczonych podstępów i zasadzek, jakimi nas ten najchytrzejszy i najzdradliwszy nieprzyjaciel oszukać i podejść usiłuje, należy o nich szczegółowo traktować, byśmy je wszyscy według sił mogli poznać i ominąć. Jest to niezmiernie trudne zadanie i prawdziwie ponad moje siły, jednakże święci Ojcowie dodają mi, słabemu i nieobeznanemu, sił i ufności. Oni bowiem poznali dokładnie chytrość szatana i podali nam następujące reguły do rozpoznawania jego sideł.

1.Szatan nie zawsze otwarcie napastuje człowieka, utwierdzając go w błędzie lub zachęcając do złego. Owszem, niekiedy zasadza się skrycie, przybierając postać anioła światłości i zdradliwie skłania do grzechu pod pozorem dobra. Nie trudno go poznać, kiedy nas otwarcie napastuje – nawet i zupełnie niedoświadczeni zdołają rozpoznać fałszywe i niemoralne pokusy. Lecz niezmiernie trudno poznać jego zdradę, kiedy stawia zasadzki pod pozorem dobra, kiedy podstępnie przedstawia występek za cnotę, a złe za dobre.
Znane są liczne i smutne przykłady podobnych omamień. I tak, poradził on zakonnikowi Heronowi, aby się wrzucił do studni, przedstawiając mu, że dla wszystkich cnót i zasług nie może ponieść żadnego uszczerbku. Innego zaś skłonił do zamordowania syna – celem rzekomego naśladowania posłuszeństwa Abrahama. Inny znowu tak bardzo dał się złudzić sztuczkami szatańskimi, że przeszedł na żydowską wiarę. Pustelnika zaś Walensa tak wbił w pychę częstymi objawieniami, iż tenże był najsilniej przekonany, że z aniołami obcuje, a nawet oddał cześć Boską szatanowi pod przybraną postacią Chrystusa.

Nie ma na to lepszego lekarstwa, jak to, które przepisuje Kasjan – a o którym już nieraz wspomnieliśmy – „by, mianowicie, nie tylko wszystkie czynności, ale nawet wszystkie myśli poddawać pod sąd starszych, ażeby człowiek, nie ufając sobie, zdawał się we wszystkim na ich zdanie i z ich nauki poznawał co złe, a co dobre. Takie postępowanie nie tylko poprowadzi go po dobrej drodze, ale zarazem obroni od wszystkich podstępów i zasadzek nieprzyjacielskich. Albowiem zła myśl natychmiast odstępuje, kiedy się ją pozna, a zanim jeszcze zapadnie wyrok rozpoznania, już ohydny wąż ucieka jakoby wydobyty na światło z podziemnej kryjówki i niejako wyśmiany i zhańbiony.”

2.Osoby duchowe szatan zwykł w następujący sposób odwodzić od cnoty. Najpierw radzi im, aby zaniedbały rzeczy pozornie małej wagi i tak powoli upadały. Następnie zajmuje niebacznych sprawami niemającymi nic wspólnego z ich własnym powołaniem i tak nieznacznie wyprowadza ich za zakres własnej działalności, a sprowadza na obce pole. Następnie okrąża duszę ze wszystkich stron, jakoby na zwiady; i rozpoznając jej skłonności, a poznawszy jej słabe strony, uderza na takowe.

Toż słusznie mówi o tym święty Leon Wielki: „Ów wróg odwieczny nie przestaje zastawiać wszędzie sideł. Wie on dobrze przeciw komu użyć żądzy chciwości, komu poddać pokusy niewstrzemięźliwości, przeciw komu wystąpić z ponętami lubieżności, a w kogo wszczepić jad zazdrości. Wie on dobrze kogo smutkiem wprawi w zamieszanie, kogo oszuka pociechą, kogo przestrachem omami, kogo uwiedzie podziwem. On śledzi we wszystkich przyzwyczajenia, bada ich zabiegi, rozpoznaje skłonności i tam szuka sposobności wyrządzenia szkody, w czym kogoś więcej zajętym zastaje”. Jako nieprzyjaciel oblegający miasto napada na mniej obwarowane części murów, tak też i szatan napada podstępnie dusze ze słabszej strony”.