W imię Prawdy! C. D. 113

26 grudnia 2023 roku ciąg dalszy

W tym dniu ważne były dla mnie również treści z żywotu św. Szczepana:

,,Odebrane święcenie sprowadziło jeszcze więcej łask Bożych na Szczepana; stał się on jeszcze gorliwszym w obronie i szerzeniu wiary, gotowy za nią narazić się na wszelkie niebezpieczeństwa, i całem sercem oddany swoim obowiązkom miłosiernym. W pełnieniu ich był niezmordowanym, uprzedzał potrzeby ubogich, a z taką miłością się z niemi obchodził, że sama jego obecność już była dla nich pociechą i zbudowaniem.

Obarczony tego rodzaju zajęciami, które mu wiele pochłaniały czasu, znachodził go i na służenie Kościołowi, przez opowiadanie Ewangelii. Było w Jerozolimie kilka synagog, a między niemi jedna, którą nazywano synagogą Libertynów czyli wyzwolonych, to jest tych Żydów, którzy zrodzeni z rodziców w niewolę wziętych przez Rzymian, zostali wyswobodzeni; a także były synagogi Cyrenejczyków, Aleksandrynów i tych, którzy z Cylicyi i z Azyi przybyli. Z każdej z tych synagog, występowali najuczeńsi Rabini z rozprawami przeciw świętemu Szczepanowi, którego kazania wielki rozgłos miały w Jerozolimie, lecz jakkolwiek byli to biegli mówcy, żaden z nich podołać mu nie mógł: wszystkich zbijał, wszyscy musieli ustępować mu placu, bo mądrość niebieska i Duch Boży przez jego usta przemawiał. Na koniec widząc się zawsze pobitymi i w niemożności oparcia się sile jego wymowy popartej i cudami, jakie ten święty Dyakon ciągle czynił, uciekli się do zbrodniczego środka, postanowiwszy pozbyć się przeciwnika, który ich wszystkich zawsze wstydem okrywał, i coraz więcej z ich nawet Synagog Żydów do wiary chrześcijańskiej nawracał.

W tym celu przekupili kilku ludzi z gminu, aby ci rozgłaszali wszędzie, że słyszeli Szczepana bluźniącego przeciw Mojżeszowi a nawet przeciw Bogu. Oszczerstwo to rozeszło się pomiędzy ludem, a wzburzyło przeciw niemu szczególnie starszych kapłanów Żydowskich i Doktorów prawa. Ci rzucili się na świętego Szczepana, wciągnęli go do miejsca swojego posiedzenia, gdzie wnet zbiegło się wielu z tych właśnie, którym najwięcej chodziło o to, aby go zabić. Tam postawili go przed sądem, przed którym fałszywi świadkowie zeznali, że człowiek ten ciągle bluźni przeciwko Zakonowi i miejscu świętemu, gdyż jak mówili: ,,Słyszeliśmy utrzymującego Szczepana, że jego Jezus Nazareński, którego wszędzie chwałę głosili, zniszczy nasze świątynię, która jest główną siedzibą naszego wyznania, i że zmieni prawa podane nam przez Mojżesza”. Lecz święty Szczepan spokojny wśród tylu czyhających na życie jego nieprzyjaciół, w sercu nawet żadnego do nich nie czując żalu, stał z czołem rozpromienionem, a patrząc nań pilnie, wszyscy, którzy zasiadali w radzie, ujrzeli oblicze jego, jako oblicze Anioła, gdyż Pan Bóg takim cudem widzialnym chciał objawić niewinność i świętość jego duszy.

Pomimo tego wielki kapłan Kajfasz przewodniczący tej najwyższej radzie, spytał go czy zarzuty, jakie mu czynią są prawdziwemi. Święty Szczepan odpowiedział na to długą mową, w której najprzód wyraził cześć swoją dla Patryarchów Starego Zakonu, wyświęcając szczególnie cnotę posłuszeństwa Bogu w Abrahamie, i przyrzeczenie, jakie odebrał wielkie łaski, którą ani obrzezanie, ani składania ofiar, ani obrządki Starego prawa nie mogły mu wysłużyć. Potem mówił bardzo wymownie o Józefie zaprzedanym przez braci, jako przedstawiającym w przepowiedni obraz Jezusa Chrystusa, i następnie przeszedł do Mojżesza, któremu miał jak go oskarżono czci ujmować. Dowiódł, że tak wcale nie jest, lecz przy tej sposobności, w żywych wyrazach przypomniał, że Żydzi odrzucili byli tego Proroka, którego im Pan Bóg zesłał na wywiedzenie ich z niewoli, i że po ich wyzwoleniu przez niego stali się mu nieposłusznymi, pomimo wielkich cudów, jakie czynił.

Następnie dowodził, że i sam Mojżesz zapowiedział im innego jeszcze po sobie Proroka, który będzie prawdziwym Wybawicielem Izraelitów. Wyraźnie bowiem, ten prawodawca Starego zakonu powiedział: ,,Pan Bóg wskrzesi z krwi waszej, podobnego mnie Proroka, lecz nierównie ode mnie większego, którego ja słabym tylko jestem obrazem; Jemu to powinniście podlegać i Jego słuchać”. Nareszcie wyrzucając narodowi Żydowskiemu skłonność, jaką okazywał zawsze do bałwochwalstwa, święty dyakon bronił się od czynionego mu zarzutu, jakoby miał powstawać na Stary Zakon. Przyznał, że przykazanie obrzezania pochodziło od Boga, że prawa dawnego przymierza były to wyrocznie Boskie, że z rozkazu to Bożego Mojżesz zbudował Przybytek (Tabernakulum) i Salomon wzniósł swoję wspaniałą świątynię; lecz przydał, że według Proroków, Pan Bóg nie przebywa w świątyniach ręką ludzką wzniesionych, dając przez to do zrozumienia, że nie dosyć było należeć do liczby uczęszczających do świątyni i znać Stary Zakon, bo bez tego i Abraham i inni Patryarchowie zostali uświęceni, lecz że zbawionym można być jedynie przez wiarę i postępki do niej stosowne, i na koniec, że wszelkie wysilenia ludzkie, nie potrafią powstrzymać wyroków Boskich, a więc, że Żydzi na próżno zamierzają oprzeć się głoszeniu Ewangelii. I wtedy uniesiony w duchu i wielką zapalony gorliwością, podnosząc głos zawołał: ,,Ludu twardego karku i serc nieujarzmionych, a ucha głuchego, ty się zawsze sprzeciwiasz Duchowi Świętemu. Co czynili ojcowie wasi, to i wy czynicie. Jakiż był prorok, któregoby ojcowie wasi nie prześladowali? Oni nawet pomordowali tych, którzy im przepowiedzieli przyjście Sprawiedliwego, któregoście oto teraz stali się zabójcami, wy, którzyście otrzymali Zakon przez Aniołów a zachować go nie chcieliście”.

Owóż, na te słowa przerwali wrzaskiem swoim mowę jego Żydzi, którzy słysząc te wielkie kolące ich w oczy prawdy, w taką złość wpadli, że zębami nań zgrzytali. Szczepan zaś przepełniony Duchem Świętym, stał nieporuszony, a widząc, że zabierają się do wydania na niego wyrku śmierci, wzniósł oczy do Nieba, i ujrzał najwyraźniej wielką jasność przedstawiającą Boga, a po prawicy Ojca przedwiecznego Jezusa Chrystusa stojącego, który zachęcał go do mężnej walk, przyrzekając mu koronę niebieską. Uniesiony tedy niewymowną radością, niemogąc powstrzymać wzruszenia, wielkim głosem zawołał: ,,Oto widzę niebiosa otworzone, i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Bożej”. A wtedy usłyszawszy to Żydzi, zaczęli wydawać straszne okrzyki, zatykali sobie uszy, wołając że bluźnił, w końcu rzucili się na niego i wywlekli za miasto Jerozolimę, ku drodze wiodącej do Cedar, aby mu zadać śmierć jaką wyznaczał Zakon na bluźnierców, to jest przez ukamienowanie.

Fałszywi więc świadkowie, którzy go oskarżyli, mając według przepisu tegoż Zakonu pierwsi rzucać na skazanego na śmierć kamieniami, złożyli odzienie swoje u nóg młodzieńca zwanego Szawłem, który podówczas był jeszcze zawziętym prześladowcą chrześcijan, a później pod imieniem Pawła stał się Apostołem Chrystusowym, i którego nawrócenie św. Augustyn przypisuje właśnie modlitwie świętego Szczepana, którą on wtedy zanosił do Boga za swoich morderców. Gdy bowiem posypał się wnet na niego grad ogromnych kamieni, on, widząc śmierć niechybną i blizką, zawołał: ,,Panie Jezu! Przyjmij ducha mojego”, a kiedy silniej ugodzony, chylił się ku ziemi i miał już skonać, klęknąwszy na kolana, zawołał głosem wielkim mówiąc: ,,Panie! Nie poczytuj im tego grzechu” i to wyrzekłszy zasnął w Panu”.

W tym dniu przeczytałem także ważne dla mnie słowa bł. Kardynała Stefana Wyszyńskiego z dnia 29 marca 1956 roku:

,,Wielki Czwartek. Desiderio desideravi manducare hanc Pascham vobiscum. – Wieczysty Kapłanie – gorąco pragnąłeś pożywać Twoją Paschę z uczniami. Twoje gorące pragnienie jest tak bardzo kapłańskie, wyrasta ze wspólnoty rodziny kapłaństwa, którego jesteś Początkiem i Źródłem. I ja ,,pragnę pragnieniem” męki kapłana, któremu też dałeś uczniów. Ale pomimo tak gorącego pragnienia, nie jest dana memu sercu kapłańskiemu ta pociecha, której z woli Ojca doznałeś w Wieczerniku. Tyś doznał ulgi, rozdając Eucharystię uczniom swoim. Moja męka kapłańska nie skończy się tak radośnie. Muszę ją przeżyć sam, bez współdziałania moich uczniów. Zda się, więcej wymagasz ode mnie, niż od siebie. Tyś dał folgę swemu Sercu, ustąpiłeś przed potrzebą Twego Serca. Ale memu sercu nie chciałeś i dziś pofolgować, chociaż już trzeci raz przeżywam swój straszny Wielki Czwartek. Wszystko można wytrzymać, ale w chwili prawdziwie kapłańskiej udręki, jak bardzo jest trudno – Ty wiesz… Jeśli Twoja moc nie wesprze mej słabości…

Nie lituj się nade mną, nie współczuj mi – ale patrz na moją mękę. Niech się już dokona do końca. To straszne, Ojcze, to straszne… – Ale widocznie potrzeba Ci mojej kapłańskiej męki… Nie podam moim uczniom Ciebie… Moja katedra prymasowska dziś bez biskupa, którego Duch Święty dla Kościoła pragnie… Quia peccavimus Tibi… Tyś po wieczerniku miał swój Ogrójec. Mój Wielki Tydzień cały jest Ogrójcem – raz jeszcze… Niech tam męka sługi Twego oczyszcza moich uczniów i powierzone mi owce… Nie szczędź mnie, nie żałuj, nie oszczędzaj…”

Dodaj komentarz