Pokój serca mimo prześladowań

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie wpierw znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Ale to wszystko wam będą czynić z powodu mego imienia, bo nie znają Tego, który Mnie posłał». J 15, 18-19. 21

Czy spotkałeś się już z wrogością ze strony świata? Może być także tak, żyjesz mocno zakorzeniony w świecie i niczym nie wyróżniasz się. Dlatego też jesteś tylko poklepywany po plecach i obce jest Ci wrogie nastawienie. Spróbuj żyć czystą Ewangelią. Naśladuj Jezusa Chrystusa każdego dnia. Zobaczysz, jak szybko pojawi się sprzeciw niektórych ludzi, dla których będziesz wielkim wyrzutem sumienia. Smutne będzie to, że zaatakują Cię nawet najbliższe osoby. Ty jednak nie lękaj się iść dalej za swoim Panem.

Wczoraj oglądałem w kinie nowy film pt. ,,Paweł, Apostoł Chrystusa”. Patrząc na obrazy prześladowań pierwszych chrześcijan oraz na więzionego św. Pawła i Jego spokój – byłem głęboko wzruszony i pełen podziwu dla ich wiary i wytrwałości. Ci męczennicy przelewali krew dla Jezusa. Diabeł rozszarpywał ich przez dzikie zwierzęta na arenach igrzysk. Oni natomiast szli, jak owce prowadzone na rzeź. Wiedzieli, że będzie bolało przez chwilę, ale później czeka ich wieczna radość.

Te obrazy mocno zawstydzają współczesnych chrześcijan i pokazują, że nie można iść z duchem tego świata. Bóg od zawsze uzdalnia swoich wyznawców do dawania prawdziwego świadectwa oraz męczeństwa, jeśli uzna, że ono przyniesie większe owoce. Pierwsi chrześcijanie nie mogli odżałować śmierci św. Pawła. On jednak nie chciał robić z siebie bohatera, lecz poszedł pokornie na stracenie tak, jak jego Mistrz i miał w tym czasie wielki pokój serca.

Ostatnio doświadczyłem lekkiej wrogości ze strony świata z racji tego, że jestem kapłanem. Przechodząc w biały dzień ze szkoły na parafię, usłyszałem krzyk z przystanku: ,,zdejmij tą czarną sukienkę”. Zatrzymałem się i odwróciłem do tego człowieka. Po czym zawołałem: ,,chodź, porozmawiamy”. Na moje słowa pan wybiegł w moją stronę i nie patrzył na jadące samochody. Okazało się, że jest pod wpływem narkotyków. Wiedziałem, że biegnie mnie pobić. Mimo to stałem nieruchomo. Zatrzymał się przede mną. Dotknął mojej twarzy i był zdumiony moim wyglądem. Po czym poprosił o spowiedź. Oczywiście nie mogłem wyspowiadać go. Po chwili dobiegł jego kolega i zapytał: ,,co robisz?”. Mój nowy kolega odpowiedział, że biegł mnie pobić, ale jakoś nie może. To doświadczenie uświadomiło mi, że jestem całkowicie w rękach Boga (i jeszcze nie czas na ewangelizowanie szpitala 🙂 )

Służcie Panu z weselem,
stańcie przed obliczem Pana z okrzykami radości.
W Jego bramy wstępujcie z dziękczynieniem,
z hymnami w Jego przedsionki,
chwalcie i błogosławcie Jego imię. Ps 100, 2. 4

Panie, całkowicie oddaję się Tobie i pragnę tak żyć, aby uwielbiać Cię moim życiem, a nawet i śmiercią. Chcę z podniesionym czołem iść w Twoją stronę po przejściu mojej doczesnej pielgrzymki.

oraz

Dodaj komentarz